tag:blogger.com,1999:blog-78567994180392001572024-03-20T22:59:36.012-07:00WywiadyMarioli.plWywiadyMarioli.pl - Mariola Morcinková
(Official Website)Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.comBlogger714125tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-71230423107995277882024-03-05T13:53:00.000-08:002024-03-05T13:53:42.466-08:00 Marta Walesiak o teatrze, optymistycznym podejściu do życia i Mariuszu Sabiniewiczu [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Marta Walesiak o teatrze, optymistycznym podejściu do życia i Mariuszu Sabiniewiczu [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcsFtUpRyKb5OdM5UhPH39GPxbKQmYL4i6_jp9ew6l8SThjhSRDR0UMR7DXhMr9Z4Y0O_wXnQDrX14D-N7M4B7Ye6o6pdtBw8NFkSug0ZBtcijpMdXyZcYdquBxseAmbtidncWEDLtFtRvlRcV91lKHEqMCLQihGmMC9nAw-eVmTn7Loz1x5Ww9_3g0fo/s1362/428957546_361871943398960_8987823196640947179_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1362" data-original-width="1059" height="509" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcsFtUpRyKb5OdM5UhPH39GPxbKQmYL4i6_jp9ew6l8SThjhSRDR0UMR7DXhMr9Z4Y0O_wXnQDrX14D-N7M4B7Ye6o6pdtBw8NFkSug0ZBtcijpMdXyZcYdquBxseAmbtidncWEDLtFtRvlRcV91lKHEqMCLQihGmMC9nAw-eVmTn7Loz1x5Ww9_3g0fo/w396-h509/428957546_361871943398960_8987823196640947179_n.jpg" width="396" /></a></span></div><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666;"><span style="color: #666666;"><br /></span></span></p><span style="color: #666666;">fot. Karolina Golis<br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="color: #666666;"><span style="text-align: left;">Z Martą Walesiak-Łabędzką spotkałam się w Cieszynie, mieście, do którego zawsze wraca z uśmiechem. Rozmawiamy o Teatrze, spektaklach dla najmłodszych, ale też sztukach i lekturach, obok których nie przechodzi obojętnie jako widz i czytelnik.</span></span></div><p></p><p><span style="color: #666666;">Wspomina też pracę z nieodżałowanym Mariuszem Sabiniewiczem, którego podstępna choroba zabrała 26 kwietnia 2007 roku. Rola Klary, którą otrzymała przed laty w kultowym serialu "M jak Miłość", była pierwszą tak dużą w jej ówczesnej karierze. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Aktorka teatralna, od początku swojej drogi artystycznej związana z Teatrem Syrena, współpracująca z Teatrem Polonia. Czym jest dla Ciebie teatr?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wszyscy aktorzy uwielbiają to pytanie. (Śmiech.) Jest dla mnie miejscem pracy. Między pracą na planie a na deskach teatralnych, odczuwam ogromną różnicę. Teatr daje o wiele większy komfort, ponieważ możemy sobie pozwolić na próby. W serialach i filmach nie ma takiego komfortu. </span></p><p><span style="color: #666666;">Od zawsze był mi bardzo bliski, ponieważ moja mama jest aktorką-larkarką, a mój tata, Janusz Walesiak, który zmarł w 1999 roku, też realizował się w tym zawodzie. Wychowałam się w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Latałam za kulisy, przesiadywałam u akustyków, spędzałam czas w charakteryzatorni. Siłą rzeczy było to dla mnie naturalne środowisko.</span></p><p><span style="color: #666666;">Nigdy nie myślałam, by wybrać taką drogę. Pierwszy raz o realizowaniu się w tym zawodzie pomyślałam, kiedy byłam nastolatką. Myślałam też o innych kierunkach, m.in. o filologii. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kiedy poczułaś, że chcesz w pełni poświęcić się aktorstwu?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To przyszło dość naturalnie. Choć jeszcze wtedy nie ciągnęło mnie do występowania na scenie, pod koniec liceum zapisałam się do teatru amatorskiego. Mówienie tekstów i występowanie w sztukach teatralnych było dla mnie dość stresujące. </span></p><p><span style="color: #666666;">Pamiętam, że kiedy przygotowywałam się do egzaminów w ST, prosiłam tatę, by przesłuchał mnie, ale byłam odwrócona tyłem. Wtedy można było pomyśleć, co wyrośnie ze mnie za aktorka, skoro tak się wstydziłam. (Śmiech.) W głębi czułam, że chcę to robić. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jesteś także aktorką filmową i telewizyjną. Lektorką audiobooków, a przede wszystkim szczęśliwą mamą. Słowem wstępu — wszystko się zgadza? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wszystko się zgadza. (Śmiech.) Kiedy przytrafiają mi się nowe wyzwania teatralne, serialowe i filmowe, czuję się fantastycznie. Śmieję się, że jedną z moich miłości, oprócz dzieci i męża, są audiobooki. Gdybym miała więcej zleceń w tej materii, byłabym maksymalnie usatysfakcjonowana. Daje mi to ogromną frajdę. Lubię pracować w cichym studio, sam na sam z realizatorem (Śmiech.) i książką. Jako mama, na czytanie nie zawsze mam czas. Najczęściej czytam w studio i w podróży. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Częściej słuchasz audiobooków, czy sięgasz po książki w wersji papierowej?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Sięgam po książki w wersji papierowej. Z ust lektorki książek może to zabrzmieć paradoksalnie, ale nie słucham audiobooków. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Bliskie są mi reportaże. Bardzo lubię Wydawnictwo Mariusza Szczygła, Wrzenie Świata. </span></p><p><span style="color: #666666;">Przeczytałam też ostatnio "27 śmierci Toby'ego Obeda". Autorką tej książki jest Joanna Gierak-Onoszko. To bardzo trudna pozycja, ale uważam, że każdy powinien ją przeczytać. To lektura, która porusza do głębi, ale uświadamia wiele mechanizmów, którymi rządzi się obecny świat. </span></p><p><span style="color: #666666;">Obecnie czytam "Pogo", autorstwa Jakuba Sieczko. To wyznania pracownika pogotowia. To pozycja, która również jest bardzo poruszająca. Ostatnio obejrzałam również monodram Marcina Hycnara, który powstał właśnie na podstawie tej książki. Można go zobaczyć w Teatrze Polonia. Polecam, warto wybrać się na ten tytuł. </span></p><p><span style="color: #666666;">Zawód aktora jest trudny, chociażby ze względu pracowania na emocjach. Jednak porównywanie poziomu tych trudności z pracą w pogotowiu, byłoby grzechem. Jestem pełna podziwu dla osób, które pracują w tym zawodzie, balansujących cały czas na granicy życia i śmierci.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Do której z zawodowych ścieżek jest Ci w tym momencie najbliżej?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Najbliżej jest mi jednak do bycia aktorką teatralną. Tak już chyba zostanie. Cieszę się, że od dwudziestu trzech lat należę do zespołu Teatru Syrena. Niektórzy się śmieją, że zasiedziałam się w tym miejscu. Jestem szczęśliwa. Jestem osobą, która łaknie świata i rozwoju. To wszystko daje mi angaż w tym miejscu. </span></p><p><span style="color: #666666;">Każda inna przygoda jest równie fajna. Za wszystko, co spotyka mnie na zawodowej drodze, czuję ogromną wdzięczność. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na szczęście nie trzeba (Śmiech.), ale gdyby jednak pojawiła się taka konieczność, z czego byłoby Ci najłatwiej zrezygnować?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Już jakiś czas temu zrezygnowałam z dubbingu. Z niczego innego nie potrafiłabym zrezygnować. Niezależnie od tego, w jakim projekcie się realizuję, za każdym razem spotykam na swojej drodze niesamowitych ludzi. </span></p><p><span style="color: #666666;">Spotkałam się ostatnio z kolegą, który kiedyś był aktorem, ale jego życie tak się potoczyło, że został oświetleniowcem i do pierwotnego zawodu już nie wrócił. Kiedy tylko jest okazja, lubię rozmawiać z nim pomiędzy ujęciami. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na pewno nie umiałabyś zrezygnować z grania w spektaklach dla dzieci. (Śmiech.) Mówi się, że dzieciaki są najbardziej wymagającą publicznością. Czy to się zgadza? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">To prawda. Kiedy gramy "Kota w butach", publiczność zawsze jest wypełniona po brzegi. Niestety, w Warszawie jest mało spektakli, które skierowane są do dzieciaków. </span></p><p><span style="color: #666666;">Dzieciaki są wdzięczną, ale faktycznie, bardzo wymagającą widownią. Jeśli spektakl jest nudny, dorosły widz będzie jedynie ziewał lub myślał o czymś innym. Mały widz zacznie się wiercić i gadać. Nikt go nie przekrzyczy. (Śmiech.)</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie jest tajemnicą, że Twój synek, Wawrzek, jest wielkim fanem Karczmarki ze spektaklu "Kajko i Kokosz. Szkoła latania". To również kultowa seria komiksowa stworzona przez Janusza Christę. Uważasz, że dzieciaki, po obejrzeniu spektaklu chętniej sięgną po tę i inne lektury szkolne? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">(Śmiech.) Co jest niesamowite, sztukę "Kajko i Kokosz. Szkoła latania", nie gramy tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych. Wtedy przychodzą do nas fani komiksów. Jest to równie zaskakujące, jak cudowne. Całość została świetnie wyreżyserowana, co sprawia, że tak naprawdę każdy widz znajduje tu coś dla siebie. To jest trochę tak, jak z filmami Disneya, które też można oglądać w każdym wieku. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Chciałabym, by dzieci chętniej sięgały po książki. Moi synowie nie mają z tym problemu. Nawet Wawrzek już czyta. Wiem jednak, że dzieciaki często mają problem z tym, by sięgnąć po jakąkolwiek lekturę. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak to było w Twoim przypadku - w latach szkolnych chętnie sięgałaś po lektury?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. Byłam dosyć obowiązkową uczennicą. Choć wiedziałam, że niektóre lektury bywają nudne, czytałam je. Brnęłam to, choć czasem w połowie traciłam wątek. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie książki pamiętasz z dzieciństwa?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Lubiłam wiersze Danuty Wawiłow. Do dziś pamiętam "Daktyle", z serii "Poczytaj mi, mamo". Pamiętam też "Karolcię" Marii Krüger. </span></p><p><span style="color: #666666;">Wawrzek bardzo lubi czytać, ale każdą książkę musi przejrzeć, by dowiedzieć się, czy ta pozycja go zainteresuje. Jako wierny czytelnik, uwielbia też zbierać naklejki, które otrzymuje za przeczytane pozycje. </span></p><p><span style="color: #666666;">Ostatnio przeraziła mnie pani, która zapytała mnie o mechanizm działania biblioteki, do której chodzę razem z synkiem. Informacja o tym, że wypożyczenie książek jest darmowe, bardzo ją zdziwiła. Rozumiem, że książki są drogie. Nie każdy może sobie pozwolić na ich kupno, ale w dzisiejszych czasach, brak znajomości tak podstawowych informacji, zadziwia.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>(Śmiech.) To bardzo ważne, by od najmłodszych lat dzeci oswajały się ze sztuką i literaturą. W jakim wieku był Twój młlodszy synek, kiedy pierwszy raz zabrałaś go do Teatru?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie pamiętam, ile miał wtedy lat, ale pierwszy raz było to wtedy, kiedy musiał usiąść na widowni, bo akurat grałam spektakl. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Wawrzek jest dzieckiem bardzo energicznym. Bardzo wcześnie zrezygnował z popołudniowych drzemek. W Teatrze Syrena, siedząc na kolanach swojej ukochanej babci, zasnął już kilka razy w trakcie spektaklu. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Sama już nie wiem, czy myśleć, że teatr jest dla niego miejscem kojącym, czy męczącym. (Śmiech.)</span></p><p><span style="color: #666666;">Pierwszym spektaklem, na który poszedł był, jeśli dobrze pamiętam, "Kot w butach". </span></p><p><span style="color: #666666;">Sztuka nas ratuje. Potrafi oderwać od przytłaczających spraw, wywołać radość, zmusić do przemyśleń i refleksji. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jacy są jego ulubieni teatralni i książkowi bohaterowie? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Choć regularnie chodzimy na bajki, pozycji teatralnych jeszcze zbyt wielu nie zobaczył, więc ulubieni bohaterowie, to Kajko i Kokosz. </span></p><p><span style="color: #666666;">Jest pożeraczem książek. Mimo, że ma dopiero sześć lat, czyta biegle. Podsuwam mu tytuły, które pełnią funkcję edukacyjną. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pamiętasz, który spektakl był pierwszym, jaki to Ty zobaczyłaś, będąc kilkuletnią dziewczynką? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Pierwszy spektaklem który zobaczyłam, był "Niebieski piesek", w którym zagrał mój tata. Jeśli się nie mylę, obejrzałam go w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mimo, że życie Cię nie oszczędza, to Twój świadomy wybór, by optymistycznie do niego podchodzić. Namawiasz też do tego innych. Co daje Ci najwięcej siły?</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhmS4DiP9cKTuNElEZXEojBR3IdrvIagBXnxG1aZpYTrArT_iJ-uK_pox8XHAadBpbD4PMAAfJxog0Uy7I8ItqUE2ayQmzA-dPuVjTnQH887cq6f1cWRhyphenhyphenK6g4nsTRwodmlIY6Ni4RYevnmvgI-cXC96hBd-8Fq_6UPANywddnzL3IjoCkh5pMNQ-dyw/s1317/428901882_1859083947842064_2522397411775001320_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1317" data-original-width="1080" height="457" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhmS4DiP9cKTuNElEZXEojBR3IdrvIagBXnxG1aZpYTrArT_iJ-uK_pox8XHAadBpbD4PMAAfJxog0Uy7I8ItqUE2ayQmzA-dPuVjTnQH887cq6f1cWRhyphenhyphenK6g4nsTRwodmlIY6Ni4RYevnmvgI-cXC96hBd-8Fq_6UPANywddnzL3IjoCkh5pMNQ-dyw/w374-h457/428901882_1859083947842064_2522397411775001320_n.jpg" width="374" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Karolina Golis</span></p><p><span style="color: #666666;">Najwięcej siły daje mi słoneczny dzień, taki, jak dzisiejszy, który wcale tak się nie zapowiadał. Kiedy zmierzałam do Cieszyna, uśmiech pojawiał się na mojej twarzy automatycznie. Czego chcieć więcej? (Śmiech.) Spotkania z ludźmi, filmy i książki, dają mi moc. </span></p><p><span style="color: #666666;">Gdybym nie miała przy sobie najbliższych, nie wiem, czym wypełniłabym swoje życie. Może miałabym więcej wolności, ale to nie zawsze jest fajne. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Swoje pozytywne cechy cały czas rozwijasz. Jak nad nimi pracujesz?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy nachodzą mnie negatywne myśli, staram się nie poddawać. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pozytywne nastawienie ułatwia funkcjonowanie w tej niełatwej codzienności?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze. Kiedy się do kogoś uśmiechniesz, ludzie patrzą na ciebie przychylniej. Drobne gesty są ogromnie ważne. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mam wrażenie, że optymizm, wrażliwość, chęć pomagania innym i empatię odziedziczyłaś po swoim śp. tacie. Co jeszcze? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mój ukochany tata odszedł, kiedy miałam 21 lat. Zaczynam zapominać. Muszę często rozmawiać o Nim z mamą i młodszą siostrą, bo mają lepszą pamięć. </span></p><p><span style="color: #666666;">Mojego tatę bardzo przypominam. Ludzie wspominają Go jako osobę niesamowicie otwartą, przyjazną. Prywatnie wszystkim bardzo się przejmował. To też po Nim odziedziczyłam. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>O chorobie taty dowiedziałaś się w wieku osiemnastu lat. Zmarł dwa lata później. Najbardziej żałowałaś, że nie doczekał Twojego pierwszego spektaklu. To prawda, że do tej pory, przed każdą premierą teatralną, spozierasz gdzieś tam w niebo i kierujesz do Niego swoje myśli, by trzymał za Ciebie kciuki i był dumny?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To prawda. Jego śmierć była ciosem dla całej rodziny. Nie spodziewaliśmy się tego. W życiu nie myślałam, że tak to się skończy. Był ze mnie bardzo dumny, bardzo cieszył się, kiedy dowiedział się, że dostałam się do Filmówki. Cały czas o Nim myślę, wiem, że gdzieś jest i wspiera mnie w różnych sytuacjach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kolejnym ciosem, jaki dostałaś od życia, była informacja, która pojawiła się pod koniec Twojej drugiej ciąży. Dowiedziałaś się o tym, że Twój synek jest chory. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nigdy nie myślałam, że spotka mnie coś takiego. Zawsze szerokim łukiem omijałam szpitale, ale życie napisało dla mnie inny scenariusz. Optymizm doprowadził mnie jednak do miejsca, w jakim jestem teraz, ale też do miejsca, w którym jest mój młodszy synek. On siłę odziedziczył po nas. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wawrzek wkrótce skończy 7 lat. Zna prawie wszystkie stolice świata, kocha warzywa. Optymizm odziedziczył po Tobie? Jakim jest dzieckiem?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wawrzek jest fenomenalny. Oczywiście, nie chcę w żaden sposób umnmiejszać mojemu starszemu synowi, który jest również fantastycznym, zdolnym młodzieńcem. Wiadomo jednak, że przez pryzmat jego choroby, na Wawrzka patrzymy trochę inaczej. </span></p><p><span style="color: #666666;">Wawrzek ma wspanmiałą energię. Każdy dzień wyciska, jak cytrynę. Każdego dnia musi się czegoś nauczyć, dowiedzieć. Ma niesamowitą wrażliwość. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pojawiasz się w wielu filmach i serialach, ale mam wrażenie, że rolą, z która najczęściej jesteś kojarzona do tej pory przez widzów, jest Klara, studentka Norberta, (w tej roli nieodżałowany Mariusz Sabiniewicz), w którą wcieliłaś się w serialu "M jak Miłość". Jak wspominasz zmarłego 26 kwietnia 2007 roku aktora? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Rola Klary w "M jak Miłość" była dla mnie pierwszym, większym wyzwaniem aktorskim. Nie zapomnę pierwszego dnia na planie. Byłam zestresowana i spięta. Pani reżyser zasugerowała mi wtedy, że powinnam uprawiać jogę. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Miałam świadomość tego, że z Mariuszem będziemy odgrywać scenę pocałunku. Był niesamowity. Oswajał mnie ze sobą. Był przemiły, ciepły, wspierający. Przed scenami pocałunku, wybrał się ze mną na sushi, co jeszcze wtedy nie było aż tak popularne. Chciał, żebyśmy poza planem trochę ze sobą poobcowali. </span></p><p><span style="color: #666666;">Informacja o Jego śmierci była dla mnie ogromnym szokiem. Nie mogłam dojść do siebie. </span></p><p><span style="color: #666666;">Cały czas powtarzam, że każdy dzień jest cenny i po prostu trzeba się nim cieszyć. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie tak dawno, po 18 latach do serialu "M jak miłość" powrócił Robert Gonera, czyli Jacek Milecki. Czy wyobrażasz sobie powrót Klary do serialu? Nigdy nie dostałaś takiej propozycji?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie było takiej propozycji. Wątek został zamknięty. Najważniejszy był w nim ich związek. Myślę, że wprowadzanie po latach tej postaci, nie miałoby sensu. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na pewno oglądałaś "Emkę", kiedy w niej występowałaś a czy teraz zdarza Ci się śledzić, co po tylu latach zmieniło się w serialu i co słychać u tych bohaterów, którzy są z serialem od początku?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie mam telewizji. Wybieram, co oglądam, najczęściej korzystam ze streamingów. Najbardziej lubię filmy dokumentalne. </span></p><p><span style="color: #666666;">Czasem zerkam. Dużo się w tym serialu pozmieniało. Doszło bardzo dużo nowych twarzy. Najbardziej kojarzoną aktorką z tym serialem jest nadal Teresa Lipowska, z którą swego czasu miałam ogromną przyjemność grać w Teatrze Syrena. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Opowiedz na koniec o swoich najbliższych planach zawodowych. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wkrótce pojawię się w jednym z odcinków serialu "Na dobre i na złe". Zagram rodzinę jednej z pacjentek. </span></p><div><br /></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-73833908033131525172024-03-05T13:36:00.000-08:002024-03-05T13:36:19.766-08:00 Marta Tymińska o książce "Zabrała mi wszystko, ta podstępna anoreksja" i zaburzeniach odżywiania [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Marta Tymińska o książce "Zabrała mi wszystko, ta podstępna anoreksja" i zaburzeniach odżywiania [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjGNGK_DSDeVVk1DMI471hXrSVPlrsjrqh7SPoqkhEvvR6o7ZuExCWPzpcu8sIhla88wvZWc8ug6hDtlJYHEBhuI9iLhhyrhKI89-JbqoSg_Vkb3G6vOgYvoWofLQxPrBvz7FMPuaRwYNUb1Hob8zUqrHt_t0FaCDJ4jbjU7sn4KMPEhs-ntNJBVoaya8/s864/431246143_928470662289425_5900757293842999356_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="864" data-original-width="648" height="408" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjGNGK_DSDeVVk1DMI471hXrSVPlrsjrqh7SPoqkhEvvR6o7ZuExCWPzpcu8sIhla88wvZWc8ug6hDtlJYHEBhuI9iLhhyrhKI89-JbqoSg_Vkb3G6vOgYvoWofLQxPrBvz7FMPuaRwYNUb1Hob8zUqrHt_t0FaCDJ4jbjU7sn4KMPEhs-ntNJBVoaya8/w306-h408/431246143_928470662289425_5900757293842999356_n.jpg" width="306" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. archiwum prywatne Marty Tymińskiej</span></p><p><span style="color: #666666;">Marta to dziewczyna z niezwykłą historią, którą za pośrednictwem swojej debiutanckiej książki postanowiła podzielić się ze światem. Zgodziła się opowiedzieć mi o sobie, ale też o anoreksji, podstępnej chorobie, która zabrała jej naprawdę wiele. Mówi o tym, co na temat zaburzeń odżywiania każdy wiedzieć powinien, ale też o tym, czy zaburzenia odżywiania można całkowicie wyleczyć. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Byłaś nastoletnią dziewczyną, pełną pozytywnej energii. Nie były Ci obce spontaniczne zachowania. Niewiele planowałaś. To, co zgotował Ci los, spowodowało, że stałaś się dziewczyną z niezwykłą historią. Czego, co zabrała Ci ta podstępna choroba, najbardziej Ci brakuje?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Czego mi brakuje? Trudne pytanie. Myślę, że zdecydowanie łatwiej byłoby mi na nie odpowiedzieć, na początku tej drogi, kiedy postanowiłam rozpocząć taką prawdziwą walkę z anoreksją. Bo obecnie, ja już chyba się nauczyłam - albo inaczej - przyzwyczaiłam się do tych zmian w moim życiu, które wywołały zaburzenia odżywania. Mogłabym tak wyliczać, czego najbardziej żałuję lub czego mi brakuje, ale mam świadomość tego, że ja chcę walczyć o swoją przyszłość i o siebie. Nawet jeśli pewne nawyki, przyzwyczajenia czy braki, które były konsekwencją choroby, nadal są w moim życiu. Chciałam się rozwijać, poszerzać swoją wiedzę, pracować, niezależnie od tego, czy wszystko wróciło do normy, czy nie. Ja wiedziałam, że to będzie wymagało czasu, ale nie wiedziałam, ile mam na to czekać. I ja nie chciałam czekać. Każdy kolejny dzień oczekiwania zabierał mi szansę na to, by móc zacząć się spełniać.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>A ja zasługiwałam i zasługuję na to, by być szczęśliwa! Tak jak każdy z nas. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ja się ciągle zmieniam, moje myślenie się zmienia, więc bardzo się cieszę, że mogę aktualizować informacje z książki czy z poprzedniego wywiadu. Bo ja wiele rzeczy zrozumiałam, a przede wszystkim to, że wszystko dzieje się po coś. </span></p><p><span style="color: #666666;">Ale jakbym miała wybrać jedną stratę, odpowiedziałabym – spontaniczność. Tak, to właśnie jej najbardziej mi brakuje po zaburzeniach odżywiania. </span></p><p><span style="color: #666666;">Spontaniczne wyjścia, spontaniczny wypad do restauracji, spontaniczny wyjazd, spontaniczny poczęstunek – to są pozytywne, przyszłe efekty mojej pracy, którą obecnie nad sobą prowadzę. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kiedy poczułaś, że tym, co Cię spotkało, chciałabyś podzielić się z innymi?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak jak wspominałam, nie rozpoczęłam pisania z myślą, że kiedyś moja historia przejdzie proces wydawniczy, aby później oprawiona w okładkę, mogła stanąć na półkach bibliotek czy sklepów stacjonarnych. Dopiero gdy zaczęła przypominać ona książkę, ja miałam coraz więcej pomysłów na grafiki i wiersze, w mojej głowie zaczęło pojawiać się pytanie „A może kiedyś to wydam?”. </span></p><p><span style="color: #666666;">Gdy już skończyłam pisać, za każdym razem, gdy otwierałam laptopa było mi szkoda. Było mi szkoda, że tak duża część mojego życia, pełna wskazówek, porad jest dostępna tylko dla mnie. Wtedy już byłam pewna i powiedziałam: „Moja historia rusza w świat! Jestem gotowa!” </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zanim jednak Twoja historia trafiła pod strzechy czytelników, do pewnego momentu jej pisanie traktowałaś jako formę terapii. Powiedz coś więcej. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, dokładnie. To była terapia. Zdecydowanie najlepsza, jakiej doświadczyłam. Opisywałam wszystko - po kolei, każde wydarzenie. Od momentu, kiedy podjęłam decyzję o odchudzaniu, i co ją poprzedzało, aż do dnia, kiedy wypowiedziałam, to ważne dla mnie, zdanie w ośrodku: „Chcę wyzdrowieć i zrobię wszystko, aby to osiągnąć“. </span></p><p><span style="color: #666666;">Z każdą kolejną sytuacją, którą przelałam na papier – było mi lżej. Czułam jak ciężar, który powodowała, ze mnie schodzi, a na jego miejscu pojawia się spokój i taka dobra myśl. Nie planowałam nigdy, ile stron mam napisać danego dnia. To było bardzo zróżnicowane. Bo niestety, nie jest łatwo opisywać siebie i swoją przeszłość. Czasem już po jednym zdaniu musiałam kończyć, bo nie byłam w stanie nic więcej sobie przypominać. I to było cudowne, że nie narzucałam na siebie takiej presji. Nie wyznaczyłam sobie konkretnego dnia, do kiedy mam skończyć. Wtedy, kiedy potrzebowałam – siadałam do laptopa.</span></p><p><span style="color: #666666;">Ciekawie było także z wierszami, ponieważ powstawały one podczas wykonywania codziennych czynności lub w pracy. W pewnej chwili poczułam taką wenę, więc brałam kawałek kartki, czasem nawet na szybko wyrwaną z zeszytu, aby zapisać wszystkie swoje myśli, które ułożyły się w rymowany wiersz. Potem, przychodząc do domu, miałam kieszenie zapełnione takimi właśnie małymi karteczkami. Przepisywałam z nich fragmenty tekstu w odpowiednie miejsce do książki, tak, aby pasowały do danej sytuacji, której dotyczą. Kilka wierszy napisałam też w środku nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, bo źle się czułam. W takich chwilach, w moim notatniku w telefonie, pojawiał się problem, który mnie dręczył, opisany w dość nietypowy sposób.</span></p><p><span style="color: #666666;">Dlatego długo trzymałam to w tajemnicy, bo na początku to nie była książka - tylko taka moja prywatna terapia.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pamiętasz ten moment, w którym poczułaś, że swoich zapisków nie chcesz już trzymać w szufladzie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, nawet bardzo dobrze. To był październik. Rozmawiałam z siostrą cioteczną i wspomniałam o książce. Ona jako pierwsza dostała ją do przeczytania. Wtedy też poinformowałam pozostałych członków mojej rodziny. Każde ich pozytywne słowo na temat tego, co napisałam, udzielało mi odpowiedzi na pytanie „Czy dobrze robię?“. Choć na pewno dla nich, to też nie było łatwe. </span></p><p><span style="color: #666666;">Kilka dni przed, podjęłam też inną trudną decyzję. Czułam się z nią źle i pragnęłam zrobić coś dobrego. Chciałam zrobić coś, co przyniesie mi dużo satysfakcji i zadowolenia, a jednocześnie pomoże innym uniknąć tego, co przeszłam. Stąd decyzja o wydaniu książki. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czego było w Tobie wtedy więcej - nadziei, że u osób, które podobnie jak Ty, zmagają się z zaburzeniami odżywiania, jej ukazanie coś zmieni? Czy jednak obaw przed tym, że możesz być oceniana przez pryzmat tego, co przeszłaś?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">I nadziei i obaw. Mieszane uczucia mi towarzyszyły, mimo że byłam pewna. Nie mogłam się też doczekać, kiedy książka trafi do osób, które tego potrzebują. W momencie gdy zdałam sobie sprawę, jak trudno pozbyć się myśli związanych z zaburzeniami odżywiania i jak bardzo potrafią niszczyć jakość naszego życia, ja bardzo pragnęłam ostrzec innych. Do wydawnictwa wysłałam książkę z nadzieją, że pomoże ona choć jednej osobie. Liczyłam na to, że podzielenie się moimi przeżyciami stanie się ogromną motywacją do działania. Miałam w sobie tyle determinacji, że zrobiłabym wszystko, aby wielu osobom udało się uniknąć negatywnych skutków anoreksji, zanim na dobre zostaną w ich życiu. Bo sama wiem po sobie, że im dłużej mi towarzyszyły, tym trudniej jest mi się ich pozbyć. Natomiast nie spodziewałam się tak ogromnego odzewu. Pozytywne słowa, pozytywne opinie powodowały, że ja nie tylko się wzruszałam, ale zaczęły też znikać te obawy, bo naprawdę nikt nie zaczął na mnie patrzeć przez pryzmat anoreksji. Wręcz przeciwnie!</span></p><p><span style="color: #666666;">Niedługo minie rok, odkąd moja historia krąży po świecie. I absolutnie tego nie żałuję. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W jednej z rozmów zdradziłaś, że odczuwałaś swego rodzaju wstyd. Dlaczego?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Często zadawałam sobie pytanie, co inni o mnie pomyślą, kiedy się przed nimi otworzę. Czy zmienią zdanie na mój temat? Jednocześnie miałam nadzieję, że wreszcie zrozumieją, czemu czasami tak się dziwnie zachowywałam albo odmawiałam jedzenia. Po prostu nie wiedzieli, że walczę z anoreksją. Zawsze to ukrywałam. Swoim uśmiechem maskowałam moje zmartwienia. Uśmiech rekompensował mój wygląd i to, że byłam coraz szczuplejsza. Był taki zgubny. </span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze, kiedy moja siostra wychodziła do koleżanek, ja prosiłam ją: „Tylko nie mów, że idę do psychologa“. Na moją prośbę, choroba była naszą tajemnicą. Bo się wstydziłam. Podobnie było po wydaniu książki. Opisuję w niej bardzo prywatne wydarzenia z mojego życia, o których nawet najbliższe mi osoby nie miały pojęcia. I o niektórych nadal nie mają. To jest tylko część mojej historii. To, czego naprawdę doświadczyłam, wiem tylko ja. A w życiu przeszłam bardzo dużo. I teraz już się tego nie wstydzę. Nie ja pierwsza, i niestety nie ostatnia, zachorowałam na zaburzenia odżywiania, więc myślę, że nie mam i nie miałam powodów do tego, żeby się wstydzić. To nie był wyrok, tylko lekcja.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdybyś miała wytyczyć jedno trudne wydarzenie z przeszłości, z którym przyszło Ci się ponownie skonfrontować podczas procesu twórczego, co byś wybrała? Co wtedy czułaś?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wyjazd do ośrodka. Zdecydowanie. To był dla mnie bez wątpienia najtrudniejszy czas. Nie zapomnę go nigdy. 5 kwietnia jest dla mnie dniem, w którym mam mnóstwo refleksji, porównuję co roku swój stan i to, co się zmieniło. Jak opisywałam ten, powiedzmy rozdział, czułam się dokładnie tak samo. Widziałam siebie. Pamiętam ten dzień ze szczegółami i wszystko, co się działo po kolei. Jakie etapy trzeba było przejść, jakie formalności załatwić, jakie papiery wypełnić, aby potem zostać tam – w miejscu, które bardzo mnie zmieniło i przewartościowało moje życie.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kto był taką osobą, na której wsparcie mogłaś liczyć na każdym etapie tworzenia Twojej książki?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ja byłam taką osobą. Nikt nie wiedział, że piszę książkę. To był czas dla mnie. Ja nie chciałam nikomu mówić, żeby nikt się o nią nie pytał i nikt mnie nie pospieszał. Chciałam wydać ją wtedy, kiedy poczuję się gotowa, a nie dlatego, że wiele osób nie może się jej doczekać. Domownicy często mnie pytali, co ja robię, że spędzam tak dużo czasu przy laptopie, ale ja zawsze zasłaniałam się studiami. Po tym, jak już ją skończyłam i przez ten czas, kiedy książka była w wydawnictwie, wiedzieli, co się z nią dzieje i kiedy będzie gotowa. </span></p><p><span style="color: #666666;">Każdy, kto zagłębił się w moją historię czytając książkę, wie, że znajduje się w niej list mojej siostry bliźniaczki. On też nie był umieszczony w niej od samego początku, tylko w połowie procesu wydawniczego. Ale ja czułam, że czegoś w niej jeszcze brakuje. Że pomimo grafik, wierszy, sentencji, potrzebuje jeszcze jednego elementu, abym poczuła taką pewność, że książka jest taka, jaką ja bym chciała przeczytać. I wtedy zapytałam siostrę: „Napiszesz, jak Ty to wszystko postrzegałaś?“. Miała dosłownie dwa dni. I zrobiła to. Gdy dodałam jej perspektywę, byłam pewna, że teraz książka ma w sobie wszystko, czego potrzeba. Moja siostra była mnie najbliżej, chodziłyśmy razem do liceum, więc cieszę się, że miała także swój udział w mojej książce. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdybyś miała pracę nad "Zabrała mi wszystko, ta podstępna anoreksja" zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Uwolnienie. Czułam w środku taki cieżar, i że ta moja przeszłość jest nieuporządkowana. Panował we mnie taki chaos. Chciałam zrozumieć, dlaczego niektóre wydrzenia miały miejsce i jaki był ich cel. Książka mi w tym pomogła, a w efekcie także nie jednej osobie, co mnie bardzo, ale to bardzo cieszy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy to prawda, że zdarza Ci się czasem wracać do lektury Twojej książki? Co oprócz dumy, że odważyłaś się opowiedzieć swoją historię wtedy czujesz?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oczywiscie, często do niej wracam. A w ręku, choć na chwilę, trzymam ją prawie codziennie. Oprócz dumny, czuje ulgę, że to już za mną. Jest bardzo dużo takich sytuacji, o których nikt nie zdaje sobie sprawy. To, czym nie odważyłam się podzielić, zostało w moim sercu. Na stronach książki przedstawiłam moją niełatwą drogę. I gdy ją czytam, mam wrażenie, że jeszcze raz nią podążam, ale tym razem świadoma tego, co mnie spotka. Patrzę na to wszystko w inny sposób. Może dlatego, że dopiero całkiem niedawno uświadomiłam sobie, czemu tak się wszystko potoczyło. Moje doświadczenia sprawiły, że jestem osobą, która ma inne spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość. Nie rozumiem niektórych ludzi i ich poglądów, i napewno są też tacy, którzy nie rozumieją mnie. Staram się na siłę nie przekonywać innych do swoich racji, bo w ich oczach może być to absurdem. Ja po prostu... słucham siebie, bo tylko wtedy widzę najlepsze rezultaty podejmowanych przeze mnie decyzji.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Głównym założeniem jej wydania było, by jak najwięcej osób dowiedziało się, czym tak naprawdę jest anoreksja. Czy są osoby, które po jej przeczytaniu dzielą się z Tobą podobnymi historiami do Twojej?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. Najczęściej piszą, że towarzyszą im bardzo podobne objawy. Co ciekawe, zaczęły mi się też zwierzać osoby z mojego otoczenia. Cieszę się z tego, bo wiem, że rozmowa z kimś, kto nas rozumie, ma zupełnie inne znaczenie. Jednak zdecydowanie najbardziej poruszały mnie pewne słowa. Słowa, które dawały mi takie poczucie, że wyszło tak, jak chciałam. A mianowicie, docierały do mnie opinie od wielu osób, że w momencie gdy czytali, to mieli wrażenie, że siedzę obok nich i opowiadam im to wszystko. Jak taka przyjaciółka, która się zwierza, udziela porad, wskazówek, dzieli się swoimi przeżyciami, aby pomóc. Czuli moją obecność przy sobie. I tak miało być! Dlatego właśnie zastosowałam takie zwroty jak „Ty“, „czujesz“, „musisz“, „możesz“ – zwracam się konkretnie do czytelnika, aby łatwiej mu było zrozumieć, że napisałam to specjalnie dla niego. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy docierają do Ciebie opinie od czytelników, którzy przyznają, że pod wpływem lektury Twojej książki, ich walka z zaburzeniami odżywiania stała się choć trochę łatwiejsza?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wydaje mi się, że odpowiedź padła już w poprzednim pytaniu, ponieważ w momencie gdy słuchałam lub czytałam historie innych, zawarta w nich była myśl, że wyniosły wiele z książki, a przede wszystkim to, że zdecydowały się sięgnąć po pomoc. Po prostu chcieli uniknąć negatywnych konsekwencji, które mnie dotknęły. Czyli mój cel został osiągnięty. Każda rozmowa z dziewczyną, która odważyła sie do mnie napisać, powodowała radość. Mimo że wcześniej się kompletnie nie znałyśmy. Cieszę się i jestem wdzięczna, że mogłam zamienić z nimi choć kilka zdań. Zawsze starałam się przekazać im dużo wsparcia.</span></p><p><span style="color: #666666;">Pisały do mnie też mamy dziewczyn, które walczą z zaburzeniami odżywiania, że „pomogłam im zrozumieć, co siedzi w ich głowie“ - dosłownie takie wiadomości dostawałam. I coś w tym jest, ponieważ definicja anoreksji w internecie, nie oddaje tak naprawdę jej siły. </span></p><p><span style="color: #666666;">Docierały także do mnie komentarze, że dodatkowym atutem książki, jest jej prosty język. Taki właśnie był mój zamysł, aby mimo ciężkiego tematu, możliwe było przeczytanie jej szybko i w lekki sposób. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy jest szansa na drugą część Twojej historii?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jeśli kiedykolwiek będę chciała podzielić się z Wami dalszą częścią mojej historii, to zrobię to w taki sam sposób, jak za pierwszym razem. Czyli w tajemnicy. Nikt się nie dowie, że piszę, a na pewno nie wszyscy. Muszę też przyznać, że sporo osób powiedziało mi, że czują niedosyt i że po przeczytaniu pierwszej części, mają wrażenie, że będzie druga. Bo faktycznie nie ma tam takiego zakończenia, które dawałoby do zrozumienia, że wyszłam z zaburzeń odżywiania. Decyzja o wypuszczeniu w świat mojej historii nie była spontaniczna, tylko przemyślana. Ale czy odważę się na to po raz kolejny? Jedno jest pewne - to wymagało ode mnie ogrom siły. A czy mam jej na tyle dużo, aby dalej opowiadać o sobie? Tego sama nie wiem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy to prawda, że zaburzenia odżywiania dotyczą przede wszystkim kobiet? Jak wygląda to u mężczyzn? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Szczerze? Nie mam pojęcia. Nigdy nie zagłębiałam się w dane, dotyczące tego, czy częściej chorują kobiety czy mężczyźni. Bo dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Anoreksja, to choroba śmiertelna, a jej objawy są takie same u wszystkich, którzy się z nią zmagają. Tak mi się wydaje. Znam kobiety, poznałam je osobiście, ale mężczyzn nie. Więc nie chcę się wypowiadać i poruszać takich kwesii, których nie jestem pewna. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie są inne mity na temat zaburzeń odżywiania?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Waga wskazuje, że ktoś ma problem z jedzeniem. A to nie prawda! Waga nie odzwierciedla relacji z jedzeniem. Zaburzeń odżywiania nie wiadać gołym okiem. Uzyskanie prawidłowej wagi nie oznacza wyzdrowienia, i ja jestem tego przykładem. To jest dopiero początek drogi do normalności. I zdecydowanie najtrudniejsza granica, jaką przekroczyłam. Bo w momencie gdy cyferki na wadze wskazywały, że nie zagraża już ona mojemu życiu, ja nadal walczyłam o dobrą relację z jedzeniem, o dobrą relację ze sobą i swoim ciałem. A to nie jest takie proste. Dlatego zmagając się z tym, warto skupić się nie tylko na przywróceniu wagi, lecz także na tym, aby znaleźć przyczynę. Bo przyczyna jest - i z tego też niedawno zdałam sobie sprawę. </span></p><p><span style="color: #666666;">Istnieje wiele mitów na ten temat, na przykład, że zaburzenia odżywiania uniemożliwiają rozwój lub normalne funkcjonowanie. Nic bardziej mylnego. Ja skończyłam liceum, zdałam maturę, zrobiłam prawo jazdy, potem rozpoczęłam studia. Starałam się dopasować do reszty i właśnie to utrudniało innym, dojrzeć u mnie ten problem. Mimo że ciągle narastał. Prowadziłam podwójne życie, tylko w którym to byłam naprawdę ja?</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Co na ich temat każdy wiedzieć powinien?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Że jest to bardzo poważny problem, który niesie za sobą mnóstwo konsekwencji zdrowotnych. Naprawdę mało brakowało, a przegrałabym walkę z anoreksją. I ponownie, w tej odpowiedzi, też bym chciała jeszcze raz poruszyć tę kwestię, która moim zdaniem jest bardzo istotna. Tutaj też apeluję do rodziców. Jeśli zauważycie, że Wasze dziecko wygląda już „normalnie“, ma wagę w normie, to mimo wszystko nie odpuszczajcie! Oczywiście, to jest ważne, aby przywrócić zdrową wagę, ale nie gwarantuje ona pokonania anoreksji. Bo nawet po kilku miesiącach, latach nawrót zaburzeń odżywiania jest możliwy. Wiem, co mówię. Ja czasem miałam wrażenie, że każdy chciał ode mnie zmian „na już“, szybko. A problem leży głębiej, i na to lepiej zwrócić uwagę. </span></p><p><span style="color: #666666;">Wszystkich odpowiedzi udzielam w oparciu o swoje doświadczenia. Jestem wdzięczna, że mogę przekazać innym to, czego mi brakowało i to, co ułatwiłoby mi tę walkę. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy zaburzenia odżywiania da się całkowicie wyleczyć, czy jednak ich ślady pozostają w człowieku na zawsze?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jak zaczęłam tak na poważnie walczyć z zaburzeniami odżywiania, wiedziałam że ta droga będzie trwała co najmniej drugie tyle, ile trwała anoreksja. I gdy to już minęło, śmiało mogę powiedzieć, że ślad zostaje. To ciągła praca nad sobą, nad swoimi myślami. Natomiast mam nadzieję, że jak kiedyś będę miała jeszcze możliwość udzielenia wywiadu, to z pewnością powiem: „Tak, da się całkowicie z tego wyjść“. </span></p><p><span style="color: #666666;">Ale chciałabym też spojrzeć na to z drugiej strony. Mój sposób jedzenia jest inny, dużo osób się dziwi, że ja tak jem. Nie będę tutaj pisała jak to wygląda, bo to nie o to chodzi. Ja po prostu wiem, że patrzę na to jedzenie trochę inaczej niż wszyscy, ale to nie znaczy, że nie umiem z tym funkcjonować. Bo umiem, ale to nie znaczy, że mi to nie przeszkadza. Skomplikowane...prawda? Ale na pewno jest ktoś, kto wie, co mam na myśli. </span></p><p><span style="color: #666666;">Zaburzenia odżywiania na pewno można przezwycieżyć. I na pewno się kiedyś o tym przekonam, ponieważ tego chcę. Dodatkowo, wiem, co leży u ich podstaw i wiem, nad czym powinnam pracować.</span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-43453776412437430592024-02-26T14:15:00.000-08:002024-02-27T02:47:40.168-08:00 Krzesimir Dębski o 50-leciu pracy twórczej i muzyce filmowej [WYWIAD] <p><span style="color: #666666;"><b> Krzesimir Dębski o 50-leciu pracy twórczej i muzyce filmowej [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><span style="white-space: pre;"></span></b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihe85fz7hpxEFe5A4ym_TUwWRhKUWTFEFgREKJ4H6Jl_10-E_0Buud2XYm6QLTha9cBfMTADZxp-HHe2qhTw33rb-Jt0GFoiJvABLS0Pc-0uBQq40toF3sf_0tKF8c-efW4ojBieaYpxZpVLik8CpFN7WI0QMKby-K9ePo0DjKPmcKfdC8qnr4pDf3J8Q/s960/fot.%20Szymon%20Szcze%C5%9Bniak%20(1).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="960" height="385" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihe85fz7hpxEFe5A4ym_TUwWRhKUWTFEFgREKJ4H6Jl_10-E_0Buud2XYm6QLTha9cBfMTADZxp-HHe2qhTw33rb-Jt0GFoiJvABLS0Pc-0uBQq40toF3sf_0tKF8c-efW4ojBieaYpxZpVLik8CpFN7WI0QMKby-K9ePo0DjKPmcKfdC8qnr4pDf3J8Q/w385-h385/fot.%20Szymon%20Szcze%C5%9Bniak%20(1).jpg" width="385" /></a></b></span></div><span style="color: #666666;"><b><br /> </b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Szymon Szcześniak</span></p><p><span style="color: #666666;">Niedawno Cieszyn odwiedził Krzesimir Dębski, kompozytor, dyrygent orkiestrowy, wirtuoz skrzypiec jazzowych i pianista, który obecnie obchodzi jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Opowiedział, dlaczego czasem lubi, a czasem wręcz nie znosi być nazywany muzykiem, skomponowania jakiego utworu zazdrościł mu Wojciech Karolak i czy zatrzymuje się autem na poboczu, by zanotować pomysł kompozycji.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wybitny kompozytor, uznany dyrygent orkiestrowy, a także wirtuoz jazzowych skrzypiec i pianista. Poruszający się równie swobodnie w świecie jazzu, jak i muzyki klasycznej oraz filmowej. Wszystko się zgadza?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wszystko się doskonale zgadza.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Chyba najbardziej Pan lubi, kiedy przedstawia się Pana po prostu jako muzyka, bo w tym określeniu mieści się wiele specjalności.</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, określenie niekiedy bardzo pozytywne, z którym bardzo dobrze się czuję, ale czasami wyczuwam w nim pogardę.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Dlaczego?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wynika to z faktu, że wielu ludzi na co dzień nie styka się z muzyką. Jesteśmy narodem mało muzykalnym. Ze smutkiem obserwuję, że spada liczba ludzi muzykujących. Upadają chóry i amatorskie życie muzyczne, które daje dużo radości.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Obchodzi Pan jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Kiedy to minęło?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">No właśnie... (Śmiech)</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie emocje, a przede wszystkim przemyślenia towarzyszą Panu w obliczu tak szczególnego jubileuszu?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy ktoś obchodzi tak zacny jubileusz, zazwyczaj zastanawia się, jak to się stało, że ma już tyle lat (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;">Ja czuję, jakby nic się nie zmieniło. Mój management zadbał o moją jubileuszową trasę koncertową, więc zasuwam, jak byłbym osiemnastoletnim młodzieńcem (Śmiech.) I dobrze mi z tym. Cieszę się, że mam mnóstwo koncertów.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miał Pan te pięćdziesiąt lat zamknąć w jednym słowie, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Sam jestem zdziwiony, że spotkał mnie taki los. Czuję się wyróżniony przez opatrzność i zastanawia mnie, jak to się stało, że tyle darów dostałem za nic.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jedni mówią, że człowiek artystą się rodzi, drudzy zaś, że się nim staje. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jestem typowym produktem polskiego systemu edukacyjnego. Swoją edukację w szkole muzycznej rozpocząłem, mając sześć lat. </span></p><p><span style="color: #666666;">Na początku najbardziej interesowały mnie sport i zabawy z rówieśnikami, ale bardzo szybko zorientowałem się, jak ważna jest dla mnie muzyka. Uczyłem się razem z zakonnicami i żołnierzami. Proszę sobie wyobrazić, że kiedy pisaliśmy dyktanda muzyczne, w których trzeba było rozpoznawać dźwięki, to oni ode mnie ściągali. Bardzo mnie to napawało dumą (Śmiech). Wtedy poczułem się wyróżniony i chętnie chodziłem do szkoły.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mam wrażenie, że wszyscy znają Pana dorobek z zakresu muzyki filmowej, a prawie nikt nie zna Pana twórczości współczesnej. Czy nie ma Pan czasem wrażenia, że pod tym względem film do pewnego stopnia Panu zaszkodził?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, na pewno. Ostatnio miałem koncert w Częstochowie.</span></p><p><span style="color: #666666;">Wykonałem dwa utwory współczesne. Orkiestrze nie przypadły one do gustu, bo wiadomo, że to muzyka filmowa słuchaczom się podoba, a za współczesną nie każdy przepada.</span></p><p><b><span style="color: #666666;">Czy proces komponowania muzyki filmowej różni się czymś od komponowania muzyki współczesnej?</span></b></p><p><span style="color: #666666;">Te dwa procesy bardzo się od siebie różnią. Muzykę filmową przeważnie komponuje się do obrazu. Kiedyś było tak, że film przesyłano do mnie na kasetach wideo, a ja, oglądając te jeszcze niezmontowane zdjęcia, musiałem wymyślić, jaki rodzaj muzyki będzie do nich pasował. Natomiast z muzyką współczesną jest tak, że piszesz niby co chcesz ale właściwie trzeba wymyśleć coś oryginalnego, coś własnego i żeby to mieściło się w idiomie muzyki współczesnej, no i żeby orkiestra chciała to grać (Śmiech.)</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Podobno kiedy przychodzi Panu do głowy pomysł na kompozycję, jest Pan w stanie stanąć autem na poboczu, włączyć światła awaryjne i notować. Ile w tym prawdy?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Faktycznie, zdarzało się tak, że zjeżdżałem na pobocze i pisałem. Co więcej, zdarzało się nawet tak, że kiedy przyszedł do mnie jakiś pomysł, stawałem na środku drogi (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;">Przepraszam wszystkich tych kierowców, którzy denerwowali się w takich sytuacjach. Pomysły są czasem zaskakujące i trzeba je wykorzystywać.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miał Pan sam powiedzieć, z którą kompozycją filmową jest Pan kojarzony najczęściej, na którą mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Biorąc pod uwagę oglądalność kinową i telewizyjną, najczęściej kojarzony jestem z kompozycjami do filmu "Ogniem i mieczem". Podobnie jest z kompozycją "Miłość jest piękna", którą można usłyszeć w serialu "Na dobre i na złe". Przepraszam tych wszystkich, którym przy okazji każdego odcinka wyskakiwałem z tym utworem z telewizora i być może była to zbyt wielka ingerencja w wasze życie ,drodzy widzowie.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zdarzało się Panu pisać muzykę do filmu, który jeszcze nie powstał. Czy kiedy zobaczy się film, proces twórczy staje się łatwiejszy?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zdarzało się też kiedyś, że ekipa filmowa wydawała pieniądze na honoraria i nie starczyło ich już na muzykę (Śmiech). Podczas produkcji filmów, w których brałem czynny udział, mam wrażenie, że zdarzyły mi się wszystkie możliwe dziwactwa. Kiedyś byłem na bankiecie z okazji rozpoczęcia zdjęć do jednego z filmów. Jak się później okazało, ten bankiet wyczerpał cały fundusz.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Choć pisze Pan muzykę, nie ciągnie Pana do bycia tekściarzem. To prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Faktycznie, nie ciągnie mnie do tekściarstwa, choć napisałem dwie książki, ale lubię pisać muzykę do gotowych już tekstów np. Sofoklesa, St. Barańczaka. Miałem bardzo dużo do czynienia z tekstami noblistów, wielkich pisarzy współczesnych i poetów starszej daty. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Niektórzy twierdzą, że dzisiejszy poziom muzyki jest słabszy niż kiedyś. Rzecz jasna, nie wszystko co powstaje jest świetne. Pan obserwuje pogarszający się poziom muzyki?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Teraz już tak. Patrząc obiektywnie na to, jaką muzykę pisano w XV, XVI oraz XVII wieku, trzeba przyznać, że była genialna.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy każdy potrafi sobie wyobrazić fabułę kompozycji muzycznej? Wydaje mi się, że tu wyobraźnia musiałaby działać na prawdziwie wysokich obrotach. (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wyobraźnia, podobnie jak pamięć, potrafi płatać figle. Mnie wiele utworów zaskakuje do tego stopnia, że nie wierzę, że sam je napisałem.</span></p><p><span style="color: #666666;">Jest też kilka piosenek, które stały się popularne, a ja do tej pory nie rozumiem dlaczego.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Taka jest m.in. kompozycja "Miłość jest piękna" z serialu "Na dobre i na złe", o której już rozmawialiśmy. To prosty utwór. Nieodżałowany Wojciech Karolak, kompozytor i muzyk jazzowy, kilkakrotnie zagadywał mnie, pytając, jak to jest możliwe, że udało mi się napisać tak prosty, ale też piękny utwór. Podobno zawsze marzył, by coś takiego napisać.</span></p><div><br /></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-36522423315305745792024-02-26T13:43:00.000-08:002024-02-26T13:43:05.949-08:00 Anna Dymna o kinie i Krzysztofie Globiszu [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Anna Dymna o kinie i Krzysztofie Globiszu [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivt-glrU3KAAPg3bNsuEC6usU4dIfsbSjY4neWSCENbcrPOi2mpDG3xSM3QfwwoQ-t7oGhwPGTU_evnKbj2wiFGXHPskfQ4EaLnTpzxHxtXH6ZQyex8Kiw_QnP-oxUJX9j-HhkxUyU9K-IVlPpGE0rbMYgfuaps0dhKIefq8fKE6onNdDWRfOijH2zGs4/s1280/04904-fot.magdalenawoch_male.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="853" data-original-width="1280" height="382" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivt-glrU3KAAPg3bNsuEC6usU4dIfsbSjY4neWSCENbcrPOi2mpDG3xSM3QfwwoQ-t7oGhwPGTU_evnKbj2wiFGXHPskfQ4EaLnTpzxHxtXH6ZQyex8Kiw_QnP-oxUJX9j-HhkxUyU9K-IVlPpGE0rbMYgfuaps0dhKIefq8fKE6onNdDWRfOijH2zGs4/w573-h382/04904-fot.magdalenawoch_male.jpg" width="573" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><br /></span></div><span style="color: #666666;"><p><span style="color: #666666;">fot. Magdalena Woch </span></p>Jedną z największych atrakcji minionej edycji Kina na Granicy była retrospektywa filmów Anny Dymnej z jej udziałem. Miałam okazję porozmawiać z aktorką. Anna Dymna opowiadała nie tylko o filmach, które były emitowane w ramach festiwalu. </span><p></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kiedy ogłoszono festiwalową retrospektywę z Pani udziałem, fani kina, ale także Pani działalności charytatywnej, ogromnie się ucieszyli. Jak Pani zareagowała na zaproszenie Łukasza Maciejewskiego? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Łukasza Maciejewskiego znam od wielu lat. Kiedy go poznałam, jeszcze studiował. Przyjaźnimy się. Pracujemy także razem nad drugą książką, bo byłam też częścią „Aktorek”. Łukasza bardzo lubię. Każde spotkanie z nim to przyjemność. Cieszyn tez jest mi bliski, mój syn studiował filmoznawstwo i przyjeżdżał tu na festiwale. Zawsze mówił, jak tu jest super. Na 25. edycję również przyjechał.</span></p><p><span style="color: #666666;">Chciałoby się spotkać z przyjaciółmi, bo przyjechało ich wielu, a nie było czasu, bo trzeba było być na spotkaniach i projekcjach. Razem z widzami obejrzałam tylko „Dolinę Issy”. Pokazano również „Pięć i pół bladego Józka”. W Cieszynie było tyle atrakcji, że z wyborem był problem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Dzięki filmom, które zostały tutaj pokazane, widzowie mogli zobaczyć Pani różne twarze. Tę stronę eteryczną, ale i zmysłową. Gdyby Pani miała wybrać swój ulubiony film wśród tych, które znalazły się na liście Kina na Granicy, na który mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To nie jest dobre pytanie (Śmiech). Kocham wszystkie filmy, które robiłam. Każdy był częścią mojego życia. Nie będę się żadnego ani żadnej części życia wypierała. </span></p><p><span style="color: #666666;">Mam szczęście. Czterdzieści pięć lat temu zagrałam w filmie, który do tej pory jest cały czas emitowany. Mowa, oczywiście, o „Znachorze“. W święta pokazano go jedenaście razy, a może i więcej (śmiech). Regularnie emitowane są też „Janosik” oraz „Nie ma mocnych”. To role, które mnie lubią i łażą za mną, jak wierne psy albo dzieci. Teraz pomagają mi pomagać innym ludziom. Kiedyś na to pracowałam. Gdybym zdawała sobie sprawę, grając Anię Pawlaczkę czy Marysię Wilczur, że przez tyle lat będą te filmy oglądały miliony ludzi, toż nie zagrałbym tego w życiu, bo bym się bała. „Dolina Issy” to moje drugie spotkanie z Tadeuszem Konwickim, cudownym człowiekiem, wspaniała filmowa przygoda. Każdy film dla mnie był skarbem. Oczywiście, są takie filmy, które poszły w zapomnienie, ale mam bardzo dużo takich, które cały czas żyją razem ze mną, są jego częścią i będą może żyć gdy ja przestanę</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>"Dolina Issy", "Tylko strach" i "Duże zwierzę" to filmy powstałe na przestrzeni lat 1982, 1993 oraz 2000. Jak patrzy się na nie z perspektywy czasu? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Teraz zaczynam oglądać te filmy i siebie w tamtych latach z przyjemnością. Już się nie denerwuję. Już jestem kimś innym. Patrzę, jakby te postacie to były moje wnuczki, córeczki, które biegają po ekranie. </span></p><p><span style="color: #666666;">Na „Znachorze” zdarza mi się już płakać. Może dlatego, że się starzeję. Starsi ludzie podobno tak mają. Kiedy ktoś wysyła mi SMS, że znów przeze mnie płacze, znaczy to, że gdzieś tam pokazywany jest ten film i wciąż działa. </span></p><p><span style="color: #666666;">Choć jestem przede wszystkim aktorką teatralną, to film pozwala nam żyć równolegle w wielu czasach. To jest zdumiewające, że jeszcze do tej pory zdarza mi się czasem otrzymywać listy od młodych chłopców, którzy chcą się ze mną umówić, bo widzieli właśnie albo „Znachora”, albo „Nie ma mocnych”. Piszę im wtedy: „Dziecko kochane, od tego czasu minęło kilkadziesiąt lat". Uświadamiam im, że mam już siedemdziesiąt dwa lata, a nie dwadzieścia siedem (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miała Pani wśród tych trzech filmów wskazać ten, w którym rola była dla Pani wówczas największym wyzwaniem, na który mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie da się odpowiedzieć na to pytanie, bo robiłam te filmy na różnych etapach mojego życia. Każdy z nich był tajemnicą. </span></p><p><span style="color: #666666;">„Dolina Issy” była ogromną radością, bo, jako studentka, zetknęłam się z Konwickim. Uwielbiam go jako pisarza, jako człowieka. On zawsze będzie dla mnie żył. Byłam taka szczęśliwa, kiedy zagrałam epizod w filmie „Jak daleko stąd, jak blisko”. Prawdę mówiąc, zawsze marzyłam, by jeszcze kiedyś się z nim spotkać. Kiedy dostałam rolę w „Dolinie Issy”, byłam nie tylko szczęśliwa, ale i dumna. Grałam tam z Danutą Szaflarską. </span></p><p><span style="color: #666666;">„Tylko strach” był dla mnie niezwykłą tajemnicą, bo nie wiedziałam, dlaczego nagle dostałam taką rolę. Basia Sas nigdy mi tego nie wyjaśniła. Nigdy nie byłam uzależniona, choć Basia wiedziała chyba, że dotykałam tego problemu bardzo boleśnie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Ogromne wrażenie robi też film "Dzień Babci". </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Do „Dnia Babci” mam szczególny sentyment. Wspaniałe przeprowadzenie przez opowiadaną w tym filmie historię jest przede wszystkim zasługą scenariusza oraz młodego reżysera Miłosza Sakowskiego. Skarbem jest dla aktora rola, która nie schodzi z ekranu, na którą ma duży wpływ. Skarbem jest też reżyser, który jest świetnym psychologiem, który ufa aktorowi i razem z nim buduje postać. Miłosz umiał wnikliwie obserwować moje propozycje i cudownie mną kierować, naprowadzając często jednym słowem na wymarzone przez siebie drogi. To wspaniałe, że wśród młodziutkich reżyserów są tacy niezwykli ludzie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na koniec rozmowy pozwolę sobie jeszcze wspomnieć nie tyle o filmie "Prawdziwe życie Aniołów", w którym pojawiła się Pani w jednej ze scen podczas pierwszego dnia zdjęciowego, ale o Krzysztofie Globiszu. Gdyby miała Pani zamknąć Waszą przyjaźń w jednym zdaniu, co powiedziałaby Pani?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Krzysio jest moim braciszkiem po prostu. Debiutował u mojego boku w przedstawieniu „Żałoba przystoi Elektrze”. To mój przyjaciel. Czuję, jakby był z mojej rodziny. Kiedy go potrzebowałam, zawsze był. Jak się go o coś prosiło, zawsze mówił, że będzie, choćby miał nie spać, nie jeść i jechać całą noc rowerem. Żył tak, że miał zawsze wielu przyjaciół. I ma ich nadal!!! Bo sobie na nich zasłużył. Zawsze mówię: „Ludzie, miejcie przyjaciół, bo kiedy wam coś się stanie, to sobie nie poradzicie. Przyjaciel to anioł, który, kiedy zapominasz, jak latać, jest twoimi skrzydłami i cię podnosi”. Krzysiu jest dla mnie kwintesencją przyjaźni. Żeby nie wiem, co się działo, zawsze będzie moim ukochanym bratem. Gramy razem w teatrze, w spektaklu "Królestwo". W środku jest taki, jak był. Mimo że trudno mu mówić, nic się nie zmienił. Przyjaźń z nim i jego żoną Agnieszką cały czas bardzo wiele mnie uczy. Pokazuje przede wszystkim, jaką piękną, dobrą i silną istotą może być człowiek. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-54206602515951113982024-02-17T11:46:00.000-08:002024-02-19T05:05:38.193-08:00 Cykl #mariolapoleca (14): "Jak ukradłem 100 milionów" [RECENZJA FILMU]<p><span style="color: #666666;"><b> Cykl #mariolapoleca (14): "Jak ukradłem 100 milionów" [RECENZJA FILMU]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5u8JioqiXXWM9DeS-Eo0qiCxN9nNeA8IbXwg6ASzKASyvnHeuRHkbX9yFZCDBFeidzsJjcjOn1lwuCfD6suuryPvXFy6X0XS4vqUhYQfHU_PzuEGw_3RzLYKkS6yIx0TwZUx3XIYpiL1cSBnHbN-ZHgIg58S3_bPrSN1cXDeA_FmSXkesAaUxqNkX3Uc/s828/420537246_747337594093373_4712172658937680410_n.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="315" data-original-width="828" height="254" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5u8JioqiXXWM9DeS-Eo0qiCxN9nNeA8IbXwg6ASzKASyvnHeuRHkbX9yFZCDBFeidzsJjcjOn1lwuCfD6suuryPvXFy6X0XS4vqUhYQfHU_PzuEGw_3RzLYKkS6yIx0TwZUx3XIYpiL1cSBnHbN-ZHgIg58S3_bPrSN1cXDeA_FmSXkesAaUxqNkX3Uc/w664-h254/420537246_747337594093373_4712172658937680410_n.jpg" width="664" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot, plakat filmu / Forum Film Poland /</span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce. </span></p><p><span style="color: #666666;">Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, dzielę się z Wami w moim autorskim cyklu #mariolapoleca. </span></p><p><span style="color: #666666;">Serdecznie Was zapraszam. Dziś zachęcam do lektury recenzji filmu "Jak ukradłem 100 milionów", w reżyserii Michała Węgrzyna. Autorem scenariusza jest Kacper Szymański. Producentem filmu został Tadeusz Lampka. Tę kryminalną komedię romantyczną kręcono nad polskim morzem w 2021 roku. Jednak na premierę tego tytułu w iście gwiazdorskiej obsadzie trzeba było trochę poczekać. Na ekranie oprócz znanych i lubianych twórców, pojawiają się również foki z Fokarium Stacji Morskiej im. prof. Krzysztofa Skóry na Helu. Podobnie, jak nadmorski krajobraz, okazałe morskie ssaki, są pięknym dopełnieniem całości. Film do kin w całej Polsce trafił 9 lutego 2024 roku. </span></p><p>***</p><div><div><span style="color: #666666;"><b>Cykl #mariolapoleca (14): "Jak ukradłem 100 milionów" [RECENZJA FILMU]</b></span></div><div><br /></div><div><span style="color: #666666;"><b>PREMIERA KINOWA:</b> 9 lutego 2024</span></div><div><span style="color: #666666;"><b>GATUNEK FILMU:</b> kryminalna komedia romantyczna</span></div><div><span style="color: #666666;"><b>SCENARIUSZ:</b> Kacper Szymański</span></div><div><span style="color: #666666;"><b>REŻYSERIA:</b> Michał Węgrzyn</span></div><div><span style="color: #666666;"><b>PRODUCENT:</b> Tadeusz Lampka, Alicja Grawon – Jaksik </span></div><div><b style="color: #666666;">PRODUKCJA:</b><span style="color: #666666;"> ARTRAMA </span></div><div><span style="color: #666666;"><b>DYSTRYBUTOR:</b> FORUM FILM POLAND</span></div><div><span style="color: #666666;"><b>OBSADA:</b> Antoni Królikowski, Małgorzata Socha, Zuzanna Zielińska, Mateusz Damięcki, Arkadiusz Smoleński, Michał Żebrowski, Tomasz Oświeciński, Aleksander Mackiewicz, Bartłomiej Nowosielski i inni. </span></div><div><span style="color: #666666;"><br /></span></div><div><span style="color: #666666;">****</span></div></div><div><div><span style="color: #666666;">„Jestem Ed i ukradłem sto milionów. Chcecie wiedzieć, jak to zrobiłem?“ To pierwsze słowa, jakie ze srebrnego ekranu główny bohater kieruje w stronę zgromadzonych widzów. Pozwólcie, że odpowiem w Waszym imieniu. Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli przeczytacie recenzję, to na pewno znajdziecie w niej coś, co przekona Was do tego, by pójść do kina. Zapraszam do lektury. </span></div><div><span style="color: #666666;"><br /></span></div><div><span style="color: #666666;">****</span></div></div><div><br /></div><div><div><b><span style="color: #666666;">O FILMIE:</span></b></div><div><br /></div><div><span style="color: #666666;">Ed (w tej roli <b>Antoni Królikowski</b>) pracuje w korporacji jako młodszy księgowy. Ma pięniądze. Dużo pieniędzy, bo aż... 100 milionów. Ma głowę nie od parady, ale też wspaniałą ukochaną Em (<b>Zuzanna Zielińska</b>), więc mogłoby się wydawać, że od tego, by osiągnąć sukces, dzieli go dosłownie jeden krok. Niestety, ma też spore problemy. Swojej wybrance mówi, że muszą rozstać się na kilka miesięcy, bo musi służbowo wyjechać do Nowego Jorku. Prawda tak naprawdę wygląda zgoła inaczej. Choć pakuje się w pastelowe walizki, wśród których nie brakuje również takiej w kolorze różowym, nie zmierza wcale do miasta, o którym mówi się jak o Stolicy Świata, ale do... lokalnego więzienia. Za oszustwa finansowe musi tam spędzić aż dwanaście miesięcy. Jako pierwszego spotyka szefa więzienia, w którego postać brawurowo wciela się Michał Żebrowski. Skazany na rok za kratkami, poznaje także współosadzonych – Dandysa (<b>Mateusz Damięcki</b>), Miśka (<b>Tomasz Oświeciński</b>), Ducha (<b>Aleksander Mackiewicz</b>) i Zwierzaka, granego przez <b>Arkadiusza Smoleńskiego</b>. Każdy z nich używa swojej ksywki, ma swoją historię i inny powód odsiadki, ale... z biegiem wydarzeń, wspólny los zbliża ich do siebie i powoduje, że zaczynają wspierać się wzajemnie, czego idealnym przykładem jest chociażby scena, w której dołączają do Eda, by w dniu urodzin jego wybranki, wspólnie odśpiewać sto lat. </span></div></div><div><span style="color: #666666;"><br /></span></div><div><span style="color: #666666;"><div><b>Bohaterowie filmu — co wiadomo?</b></div><div><br /></div><div>Ed (<b>Antoni Królikowski</b>) – pracownik korporacji, realizujący się na stanowisku młodszego księgowego. Prywatnie zakochany na zabój w Em, którą informuje, że ze względu na jego służbowy wyjazd do Nowego Jorku, muszą się rozstać na kilka miesięcy. W dniu tego bolesnego dla obu stron rozstania, prosi dziewczynę o rękę. Chwile później pakuje się w kolorowe walizki i... przyjeżdża do lokalnego więzienia, w którym za oszustwa finansowe musi spędzić dwanaście miesięcy. Poznaje pracowników więzienia i współosadzonych. Kiedy wszyscy schodzą z drogi Zwierzakowi, (<b>Arkadiusz Smoleński</b>) Ed jako jedyny się z nim konfrontuje, co powoduje, że najbardziej wybuchowy kumpel z celi stopniowo łagodnieje. </div><div><br /></div><div>Katarzyna (<b>Małgorzata Socha</b>) – szefowa Eda z firmy, z której po cichu wykradał środki finansowe. Kobieta, która nie toleruje żadnych zdrobnień swojego imienia. W opałach znajdzie się ten, kto zwróci się do niej "Kasiu". Nie brakuje jej pewności siebie. Eda traktuje jak miłosne trofeum. Pragnie przejąć sto milionów, które przywłaszczył. Gdy ten odrzuca jej zaloty, postanawia się zemścić i dać mu do zrozumienia, że z nią się nie zadziera. </div><div><br /></div><div>Dyrektor więzienia (<b>Michał Żebrowski</b>) - na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, że jest człowiekiem zasad. Nie można odmówić mu również elegancji. To jednak tylko pozory. Choć powtarza, że nie akceptuje żadnej formy przemocy, to tak naprawdę sam stosuje ją wobec osadzonych. </div><div><br /></div><div>Em (<b>Zuzanna Zielińska</b>) – dziewczyna zakochana nie tylko w Edzie, ale też w fokach, ekologii i naturze. Weterynarz i ratowniczka z Ekopatrolu. Nie tylko bałtyckie foki popłynęłyby za nią na koniec świata, ale także jej ukochany. Kiedy chłopak ulega wypadkowi na skuterze wodnym, ratuje mu życie. To jednak nie wszystko co dla niego robi, albowiem całkowicie zmienia również jego życie. Kiedy zwierza się mu ze swojego największego marzenia, jakim jest zapewnienie fokom bezpiecznej przyszłości, on bez mrugnięcia okiem decyduje się pomóc jej w osiągnięciu celu. </div><div><br /></div><div>Zwierzak (<b>Arkadiusz Smoleński</b>) – bohater nieokiełznany, wzbudzający respekt. </div><div>Koledzy z celi mówią, że jest takim typowym „szaleńcem za kratami“. Wszyscy, którzy zdążyli już poznać jego wybuchowy charakter, schodzą mu z drogi. Wszyscy, oprócz Eda, który jako jedyny się z nim konfrontuje. Ta konfrontacja zbliża ich do siebie, w konsekwencji powodując, że po jakimś czasie zaczynają się kumplować. Kiedy Dandys (Mateusz Damięcki) zaczyna kręcić się wokół wybranki serca Eda, to właśnie Zwierzak proponuje swojemu kompanowi z celi, by śledzili parę.</div><div><br /></div><div>Dandys (<b>Mateusz Damięcki</b>) – kumpel Eda zza krat. Umie być czarujący, nie można odmówić mu również tego, że jest przystojny. Nawet na spacerniak, wybiera się zawsze nienagannie ubrany. Wie, jak zdobyć serce kobiety. Przed wszystkimi ukrywa prawdziwie mroczną tajemnicę. </div><div><br /></div><div>Duch (<b>Aleks Mackiewicz</b>) – Mimo swojej sytuacji, nie traci pogody ducha. Najlepiej czuje się w...różowych ciuchach. Za kratkami spędza już drugą dekadę. Ten długi staż w celi nauczył go, że umie wszystko załatwić. Od... kandydatki na żonę, aż do wykwintnej kolacji. Duch to kolejny z osadzonych, który szybko znajduje wspólny język z Edem. </div><div><br /></div><div>Misiek (<b>Tomasz Oświeciński</b>) – sąsiad Eda z jednej celi. Kumple mówią o nim, że jest wielki jak niedźwiedź i równie, jak on, cywilizowany. Choć jego pierwsze spotkanie z głównym bohaterem kończy się wymierzeniem mu prawego sierpowego, to ich relacje błyskawicznie się ocieplają. Towarzysze niedoli zostają prawdziwymi przyjaciółmi.</div><div><br /></div><div>Chudy (<b>Bartłomiej Nowosielski</b>) – bohater w pełni pozytywny. Mimo, że realizuje się jako strażnik więzienia, wobec osadzonych nie bywa ani oschły, ani zbytnio wymagający. Ze wszystkich pracowników zakładu karnego, to on okazuje im najwięcej zrozumienia i wsparcia. To właśnie za to go lubią. </div><div><br /></div><div><div><b>#mariolapoleca, CZYLI KILKA SŁÓW PO OBEJRZENIU FILMU Z PERSPEKTYWY WIDZA:</b></div><div><br /></div><div>Ze względu na wiele różnych czynników, na wejście do kin filmu "Jak ukradłem 100 milionów", trzeba było trochę poczekać. Jednak, mówi się, że wyczekiwane najlepiej smakuje. Z perspektywy widza stwierdzam, że w przypadku tej komedii romantyczno – kryminalnej tak właśnie jest. Choć, jeśli chodzi o światową kinematografię, takie połączenie nie jest niczym nowym, to w polskim kinie, obok "Jak ukradłem 100 milionów", jest zaledwie kilka filmów realizujących właśnie taki koncept. Owe połączenie sprawia jednak, że nie jest to kino wyłącznie dla Pań lub Panów, ale świetnie ogląda się go także w parach lub gronie przyjaciół i rodziny. Reżyser, <b>Michał Węgrzyn</b>, który ma na swoim koncie takie filmy jak „Proceder“, „Gierek“ czy „Blef doskonały“, po raz pierwszy w swojej karierze, łączy w ten sposób dwa gatunki najbardziej lubiane przez widzów i robi to w sposób bardzo umiejętny. Sympatię widzów zdobywają także produkcje, których główna akcja, jak tu, toczy się nad polskim morzem. Dodatkowym atutem jest fakt, że na ekranie – oprócz znanych i lubianych twórców – pojawiają się również foki z Fokarium Stacji Morskiej im. prof. Krzysztofa Skóry na Helu. </div></div><div><br /></div><div><div>W filmie, który na ekranach kin w całej Polsce pojawił się 9 lutego, można obserwować aktorów, którzy z Michałem Węgrzynem nie współpracują po raz pierwszy. Do tego grona zalicza się m.in. <b>Aleks Mackiewicz</b>, którego u Węgrzyna można było zobaczyć już w „Gierku“ i „Blefie doskonałym“ oraz <b>Tomasza Oświecińskiego</b>, który także zagrał </div><div>w „Blefie“. </div><div><br /></div><div>Wskazanie jedynie kilku aktorów, którzy swoimi kreacjami aktorskimi zrobili na mnie największe wrażenie jest trudnym zadaniem, ponieważ tak naprawdę każdy zrobił na ekranie coś, co zasługuje na słowa uznania. </div></div><div><br /></div><div>Jako pierwszego, chciałabym wyróżnić <b>Antka Królikowskiego</b>, wcielającego się w głównego bohatera całego zamieszania, Eda. Moim zdaniem miał do zrealizowania zadania, które okazały się najbardziej wymagającymi ze wszystkich. Oprócz scen w zakładzie karnym, w których zaprezentował całą gamę emocji, miał do odegrania scenę na skuterze wodnym, podczas której, w kulminacyjnym momencie zaczął się topić. To nie było jego jedyne bliskie spotkanie z wodą w tym projekcie, albowiem również nurkował. Sceny z rysem komediowym w jego wykonaniu również zagrane zostały na najwyższym poziomie. Nie da się dyskutować z tym, że umiejętności aktorskie odziedziczył po rodzicach. Wszystkie sceny odgrywa na poziomie, do którego swoich sympatyków przyzwyczaił jego ojciec – nieodżałowany <b>Paweł Królikowski</b> – który mimo, że w swojej karierze odegrał wiele ról, to zawsze już będzie najbardziej kojarzony z roli Kusego w serialu „Ranczo“. </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiosvCvRUD6y9QSAUgOpQ1EbRc4rc06-EqF_xQjX9HrGC8w403lBS1envwtsOQj0yOc2KFJLl_2En2Z-0ruY1xTS8_vIe4MVHwty8vKlDINNalXmpVYyPNwkvha8q4EEh4bxfdsO3WimEyJ8k0C5uY5BEEb5s73V0ES6b_ryMQBRz6jxY5tODNgDLyQA6U/s1353/image-7.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1353" height="384" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiosvCvRUD6y9QSAUgOpQ1EbRc4rc06-EqF_xQjX9HrGC8w403lBS1envwtsOQj0yOc2KFJLl_2En2Z-0ruY1xTS8_vIe4MVHwty8vKlDINNalXmpVYyPNwkvha8q4EEh4bxfdsO3WimEyJ8k0C5uY5BEEb5s73V0ES6b_ryMQBRz6jxY5tODNgDLyQA6U/w578-h384/image-7.jpg" width="578" /></a></div><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div><b><br /></b></div><div>fot. Forum Film Poland</div><div><b><br /></b></div><div><b>Aleks Mackiewicz</b>, to kolejny aktor, którego wkład w film „Jak ukradłem 100 milionów“ chciałabym tutaj podekreślić. Nie pracował z reżyserem Michałem Węgrzynem po raz pierwszy, albowiem w 2019 roku zagrał w filmie „Gierek“ a w 2022 w „Blefie doskonałym“. Na ekranie widać, że Mackiewiczowi po raz kolejny dobrze się z nim współpracowało. Choć odgrywał rolę Ducha, osadzonego z najwyższym stażem, albowiem za kratkami spędzał już drugą dekadę, to podarował tej postaci coś takiego, czego nie jestem w stanie bliżej określić, a co jednocześnie powodowało, że jego bohatera, mimo tego, co miał za uszami, po prostu dało się lubić. Mackiewicz udowodnił również, że prawdziwi mężczyźni nie boją się różu. </div><div><br /></div><div><div>Kolejnym aktorem, którego warto wyróżnić, jest <b>Arkadiusz Smoleński</b>, czyli filmowy Zwierzak. Udało mu się stworzyć bohatera „z pazurem“, który jednak z biegiem wydarzeń przechodzi sporą przemianę, co powoduje, że to właśnie on tworzy jedną z najbarwniejszych ról w całej produkcji. Pojawiły się sceny, w których mógł zaprezentować nie tylko wymagane przez charakter roli, nieco mroczne oblicze, ale również fomę fizyczną, nad którą, w ramach pracy nad powierzonym zadaniem intensywnie działał. W kreowaniu swojej postaci, jak zwykle, był bardzo przekonujący i autentyczny. To po „Koniec świata, czyli Kogel – Mogel 4“, kolejny film, w którym to u Smoleńskiego, granie na poważnie przeplata się ze scenami komediowymi, w których widać, że czuje się, jak „ryba w wodzie“. Dzięki łączeniu tych umiejętności Zwierzak staje się postacią, mającą szansę zostać w pamięci widza na dłużej. Warto też podkreślić, że choć aktor ma już w swoim dorobku kilka komediowych bohaterów, każdego stara się tworzyć w nieco inny, unikatowy sposób. To sprawia, że na bieżąco zaskarbia sobie sympatię kolejnych widzów. </div></div><div><br /></div><div><div>Chciałabym pogratulować również <b>Zuzannie Zielińskiej</b>, aktorce młodego pokolenia, która w całej tej historii wcieliła się w rolę wybranki serca głównego bohatera – Em. Widać, że z <b>Antkiem Królikowskim</b> zaprzyjaźniła się na planie, a to przeniosło się na ekran i spowodowało, że oboje byli bardzo przekonujący w ukazywaniu więzi, która ich w filmie połączyła. Widać było, że również prywatnie, spotkania z braćmi mniejszymi i nadmorskimi istotami nie są jej obce, albowiem orócz umiejętności aktorskich, pokazała również, że losy fok nie są jej obojętne, przy czym była bardzo przekonująca i autentyczna. Gołym okiem widać, że udało jej się nawiązać swego rodzaju więź z okazałymi morskimi ssakami. Również emocjonalne sceny, jak chociażby ta, zagrana na tle pożaru, wyszła bardzo przekonująco. Widać, że na planie czuła się wspaniale. Czekam na kolejne projekty filmowe z tą młodą aktorką i trzymam za nią kciuki.</div><div> </div><div>Na końcu chciałabym wspomnieć o aktorach, którzy pojawili się w rolach epizodycznych. Każdy z nich podchodził do niej tak, jakby mierzył się z rolą główną. Byli to m.in. <b>Zbigniew Kozłowski</b> i <b>Magdalena Woźniak</b>, znani z serialu „Gliniarze“ On zagrał taksówkarza, ona zaś pannę młodą. Jednym z aktorów, którego epizod utkwił mi w pamięci, był <b>Tomasz Piątkowski</b>, znany przede wszystkim z serialu „Na Sygnale“. To już drugi film kinowy z jego udziałem, który miał premierę w tym roku. Pierwszym to „Pie*rzyć Mickiewicza“, którego dystrybutorem również został Forum Film Poland. </div></div><div><br /></div><div><div><b>Do jakich widzów skierowany jest film?</b></div><div><br /></div><div>Dzięki temu, że najnowszy film Michała Węgrzyna jest połączeniem komedii kryminalno – romantycznej, to tak naprawdę każdy, najbardziej wymagający widz, ma szansę znaleźć w nim coś dla siebie. Od panów, lubiących wątki kryminalne, aż po panie, których ulubionym gatunkiem są komedie romantyczne a ulubionym kolorem jest... pudrowy róż. </div><div><br /></div><div>Nie tylko odpowiada na pytanie, jak ukraść sto milionów i... przeżyć, ale ukazuje też wiele zabawnych sytuacji i dialogów, które kończą się salwami śmiechu na sali kinowej. Nie wierzycie? Idźcie do kina i sprawdźcie sami. Ja byłam i świetnie się bawiłam. </div></div></span></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-27959401743679533752024-02-10T02:42:00.000-08:002024-02-10T02:42:53.804-08:00 Monika Mazur o serialu "Na Sygnale" i spektaklu "Odjechana farsa" [WYWIAD]<p><b> <span style="color: #666666;">Monika Mazur o serialu "Na Sygnale" i spektaklu "Odjechana farsa" [WYWIAD]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn_EqS6hdFyUdPf05pe-AOD7fw8DgjbrDU3KiDTfzul1ai4_GLcJ3Wg_P-aUUlO4cUVqpaeYhAWD0KqhCFKp9TUjgHobzb3c2Y6Y1Kwz8amp5lzH6n2vq077pemgeKGL5Q2390PlvfjHcT_KUKwGFhsUCO0Rzqt0zHz7bqaYTN6PBI9sQ36jFyOWzw0FA/s4018/IMG_1093%20(1).JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4018" data-original-width="3475" height="509" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn_EqS6hdFyUdPf05pe-AOD7fw8DgjbrDU3KiDTfzul1ai4_GLcJ3Wg_P-aUUlO4cUVqpaeYhAWD0KqhCFKp9TUjgHobzb3c2Y6Y1Kwz8amp5lzH6n2vq077pemgeKGL5Q2390PlvfjHcT_KUKwGFhsUCO0Rzqt0zHz7bqaYTN6PBI9sQ36jFyOWzw0FA/w441-h509/IMG_1093%20(1).JPG" width="441" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Patrycja Wiercichowska</span></p><p><span style="color: #666666;">Monika Mazur jest jedną z najbardziej lubianych aktorek młodego pokolenia. Największą rozpoznawalność przyniósł jej serial „Na sygnale", w którym od dziesięciu latwciela się w rolę Martyny. Występuje również w teatrach, w takich spektaklach jak chociażby „Wieczór panieński plus" i „Odjechana farsa". To moja kolejna rozmowa z aktorką.</span></p><p><span style="color: #666666;">Rozmawiamy o "Odjechanej farsie", ale też o serialu „Na sygnale", nazewnictwie medycznym i o tym, który z aktorów miał już okazję w życiu osobistym testować umiejętności nabyte na planie...</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie jest to nasza pierwsza rozmowa, a za każdym razem bije od Pani masa pozytywnej energii. Takie nastawienie to Pani świadomy wybór?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To chyba nawet nie wybór, bo tak po prostu jest (Śmiech). Nie zastanawiam się nadtym. Niczego sobie nie narzucam, daję też sobie prawo do gorszych dni, bo – oczywiście - takie też się zdarzają. Dzisiaj mam bardzo dobry dzień.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pozytywne podejście do ludzi i świata jest dla Pani ułatwieniem funkcjonowania wniełatwej dla nas wszystkich codzienności?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mam wrażenie, że dużym ułatwieniem jest nastawienie się na to, że mam prawo czuć się i tak, i tak. Kluczowe jest akceptowanie tego, jak się czuję. Kiedy mam gorszydzień, nie próbuję udawać, że wszystko jest dobrze. Tego nauczyło mnie bycie mamą.</span></p><p><span style="color: #666666;">Akceptowania emocji uczę również swojego synka. On wie, że ma prawo płakać, a naszemu pokoleniu na to nie pozwalano. To najgorsze, co można zrobić. Warto uświadomić sobie, że mamy cały wachlarz emocji i to jest w porządku.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>„Odjechana farsa" to spektakl na dwóch aktorów, w którym partneruje Pani Piotr Szwedes. Co jest największą siłą Waszej współpracy scenicznej?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Piotr jest partnerem trudnym i wymagającym. W ten spektakl wskoczyłam za Joannę Koroniewską, czyli tak naprawdę musiałam całą robotę wykonać sama. Oczywiście, z Piotrem wielokrotnie spotykałam się na próbach, ale nie był to proces taki, jak przy powstawaniu spektaklu od zera. Nie miałam kilku miesięcy prób.</span></p><p><span style="color: #666666;">Asia wspaniale tę postacie stworzyła, co zostało uwiecznione na nagraniu. Ja, wzorując się na niej, poszukałam swojej wersji tej bohaterki.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czego to Pani, podczas pracy nad „Odjechaną farsą" nauczyła się od Piotra?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Piotr, ale też sam spektakl nauczył mnie, że w tej sztuce nie ma momentu na oddech, pauzę lub wyłączenie. Ta sztuka wymaga koncentracji przez dwie godziny. Cały czas jesteśmy na scenie. To jest trudne.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na scenie wcielacie się aż w dziesięć różnych postaci, które zostają wmieszane w przezabawne perypetie, rozgrywające się w niewielkim pokoju hotelowym. Można zatemuznać, że pokój hotelowy jest tutaj centrum wydarzeń?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dokładnie. Wszystko odbywa się w pokoju hotelowym. W tym miejscu przewija się tak, jak wspomniałaś aż dziesięć postaci, które omyłkowo są poumieszczane nie tam, gdzie trzeba. Nigdy w tym pokoju nie spotyka się w jednym momencie więcej niż dwóch bohaterów.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Przez przytulny apartament przewija się m.in. rozśpiewana siostra zakonna oraz wścibska reporterka miejscowej stacji telewizyjnej. Które z tych wcieleń jest Pani ulubionym, a które jest najbardziej wyczekiwane przez widzów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;"> Zakonnica cieszy się ogromną sympatią widzów. Też ją lubię, choć nie przepadam za śpiewaniem. Bardzo lubię pokojówkę ze wschodnim akcentem. Dziennikarka też jest ciekawym wyzwaniem rewelacyjna. Wszystkie te postacie są bardzo skrajne. Ten spektakl jest dla mnie ogromnym treningiem aktorskim.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Co takiego, czego nie mają inne spektakle, ma "Odjechana farsa"?</b></span></p><p><span style="color: #666666;"> "Odjechana farsa" jest spektaklem bardzo wymagającym. Zabójcze tempo i uwaga - po siedemdziesiąt przebiórek dla każdego z nas, czyli łącznie w ciągu dwóch godzinprzebieramy się sto czterdzieści razy.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Serial „Na Sygnale", w którym od czwartego odcinka wciela się Pani w Martynę, obchodzi w tym roku dziesiąte urodziny. Gdyby miała Pani te dziesięć lat zamknąć w jednymsłowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Niesamowita przygoda i wspaniali ludzie.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak w kilku słowach opisałaby Pani przemianę, jaką na przestrzeni odcinków przeszła Martyna?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ostatnio strasznie jej nie lubię. Był taki czas, w którym mówiłam, że chciałabym, by była czarniejszym charakterem, ale scenarzyści chyba nie do końca zrozumieli moje oczekiwania (Śmiech). Jest ciągle niezadowolona i ma jakieś fochy. Zaczynam tęsknić za starą Martyną (Śmiech). Już jej nie lubię.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>To znielubienie przyszło w momencie, kiedy została szefową stacji?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie. Mam wrażenie, że awans jej nie zmienił. Nie do końca podoba mi się jej zachowanie w stosunku do Piotrka. On pomaga, stara się, robi jej niespodzianki, a ona jest wiecznie niezadowolona.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak Pani, na przestrzeni tych dziesięciu lat zmieniała się jako aktorka?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To chyba powinni ocenić widzowie. Przez te dziesięć lat zdobyłam sprawność w byciu przed kamerą, wzmocniłam pamięć. W tej chwili jestem w stanie przeczytać scenę na chwilę przed ujęciem i ją zagrać. Mam nadzieję, że cały czas się rozwijam.</span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy wcielamy się przez dziesięć lat w jedną postać, bardzo łatwo popaść w pewnego rodzaju marazm. Tak jest nam wygodnie i stabilnie. Był taki moment, w którym czułam się już zmęczona. Dobrze zrobiła mi przerwa, którą miałam, kiedy urodziłam Leosia.Na plan wróciłam po roku, z nową energią.</span></p><p><span style="color: #666666;">Wyzwania teatralne też bardzo mi pomagają i przekładają się na moją pracę przed kamerą.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miała Pani wybrać jedno przełomowe wydarzenie z życia swojej bohaterki, na które mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Najbardziej przełomowym momentem dla niej, ale też dla mnie było to, kiedy została mamą.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy nadal, najtrudniejszym wyzwniem aktorskim zostaje moment, w którym Martyna została uwięziona na bombie, która wybuchła?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To pytanie często się pojawia i za każdym razem obiecuję sobie wtedy, że się nad nim zastanowię, ale na tym się kończy (Śmiech).</span></p><p><span style="color: #666666;">Trudne są wątki, które są emocjonalne. Jednym z takich jest obecnie choroba Piotra. Poza tym, Martyna w ostatnim czasie miała mało ekstremalnych przeżyć, a te są najbardziej wymagające.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak na serial medyczny przystało, łączycie stosowanie terminologii medycznej z zastosowaniem czynności medycznych. Gdyby nastała taka konieczność, jakie czynności medyczne umiałaby Pani zastosować?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Darek Wieteska jakiś czas temu reanimował człowieka. Mam wrażenie, że wyniósł z tego serialu najwięcej. Czy ja byłabym w stanie przeprowadzić RKO, wierzę że tak, choć mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała tego weryfikować.</span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-90240284080717344362024-01-16T08:51:00.000-08:002024-01-16T08:51:03.475-08:00 Philippe Tłokiński o Francji, "Marii Antoninie" i serialu "M jak Miłość" [WYWIAD]<p> <span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="background-color: white;"><b>Philippe Tłokiński o Francji, Marii Antoninie i serialu "M jak Miłość" [WYWIAD]</b></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="background-color: white;"></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd5mlfQMQF7Ce5UVolK3pG-HQRNRp7Mn6JaPhVEmm1xFDDnOzKvPZcYtyfvUWQMUX6fvKKzufHppKdvdHMipBbWN6iaa4Cv09sn-niM1YhDYi4vx_2YtpOQ_NtESndRwL7FdbPJktdQ6BtevVyJCqhTtMBx7vMw0Yj2taExM7HmIjrmIddiU-e1ECuDFs/s3000/9a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3000" data-original-width="2500" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd5mlfQMQF7Ce5UVolK3pG-HQRNRp7Mn6JaPhVEmm1xFDDnOzKvPZcYtyfvUWQMUX6fvKKzufHppKdvdHMipBbWN6iaa4Cv09sn-niM1YhDYi4vx_2YtpOQ_NtESndRwL7FdbPJktdQ6BtevVyJCqhTtMBx7vMw0Yj2taExM7HmIjrmIddiU-e1ECuDFs/w360-h432/9a.jpg" width="360" /></a></span></div><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span><p></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica; font-size: x-small;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="background-color: white;">fot. Fotografia Małgorzata Wielicka</span></span></p><p><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="background-color: white;"></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="text-align: left;">Z Philippe Tłokińskim spotkałam się podczas mojej ostaniej wizyty w Warszawie. Jako, że urodził się we Francji, wychował w Szwajcarii, mieszka w Polsce, a pracuje w całej Europie, to tych wątków w rozmowie nie zabrakło. </span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="background-color: transparent;"><br /></span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><span style="background-color: transparent;">Rozmawialiśmy również o serialu "M jak miłość" i "Tatuśkowie". </span></span></div><p></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Urodziłeś się we Francji, wychowałeś w Szwajcarii, mieszkasz w Polsce, a pracujesz w całej Europie. Rozpiętość godna podziwu. (Śmiech.) Z jakim krajem czujesz największą więź?</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Ze względu na to, że mam tu najwięcej znajomych i przyjaciół, to Polska jest tym krajem, z którym czuję największą więź… Przynajmniej w tej chwili! Także rodziców mam już przy sobie, ponieważ kiedy przeszli na emeryturę, postanowili wrócić do Polski. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Na drugim miejscu jest obecnie chyba Francja, ze względu na pracę i paru dobrych znajomych. Bliska jest mi również Anglia, ale to przede wszystkim ze względu na projekty zawodowe, które realizowałem tam w przeszłości. W związku z tym, i w Anglii mam teraz przyjaciół. O dziwo, najmniej mnie łączy w tej chwili ze Szwajcarią…</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Gdziekolwiek bym nie był, najważniejsze są dla mnie otaczające mnie osoby.</span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Przeczytałam gdzieś, że miałeś być piłkarzem, ale wolałeś zostać aktorem. Czy zatem można tak powiedzieć, że od najmłodszych lat ganiałeś za piłką, recytowałeś i lubiłeś wcielać się w różne postaci? Tak to wyglądało? (Śmiech.)</b></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3BpeQ_nMK_aMXUV4OLwoQIoWxFQaSW-d441POhNE_Mwa-IFJhfm4T1e2NsdflCuY6Tu5bo9s_zR20u2vMej0iBYAZu6YONtPbzjHS9CrFsyIyywdf0d8E0taLdRGBPnwwmTqhLXa_LmEqaG6be_6y1Acztkf5BfkZNsDWqweHgv1eViSDLFbSn0pVMyQ/s3000/4a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3000" data-original-width="2400" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3BpeQ_nMK_aMXUV4OLwoQIoWxFQaSW-d441POhNE_Mwa-IFJhfm4T1e2NsdflCuY6Tu5bo9s_zR20u2vMej0iBYAZu6YONtPbzjHS9CrFsyIyywdf0d8E0taLdRGBPnwwmTqhLXa_LmEqaG6be_6y1Acztkf5BfkZNsDWqweHgv1eViSDLFbSn0pVMyQ/w391-h488/4a.jpg" width="391" /></a></div><br /><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;">fot. Fotografia Małgorzata Wielicka / </span><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;">kurtka: Warsztatownia Piła / Joanna Przybył </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Przyznam, że pasja do piłki została mi trochę narzucona przez tatę, który był piłkarzem. Zawdzięczam mu jednak przekazanie mi sportowego temperamentu. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Co takiego się wydarzyło, że ostatecznie porzuciłeś sport i zdecydowałeś, że zostaniesz aktorem? Jedno jest pewne, to była właściwa decyzja. (Śmiech.) </b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Nic takiego nadzwyczajnego się nie wydarzyło. To nie była moja droga i potrzebowałem jedynie trochę czasu by to ojcu dać do zrozumienia… Choć sport porzuciłem już dawno, ostatnio coraz częściej myślę, by do niego wrócić. Kondycja przydaje się w zawodach artystycznych. Aktor musi być sprawny fizycznie. To, co przekazał mi tata, zostanie ze mną do końca życia. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Wiele jest produkcji z Twoim udziałem, o których warto porozmawiać. Jedną z nich jest międzynarodowa serialowa superprodukcja Canal+ "Maria Antonina". Jak jej postać była odbierana we Francji?</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Postacie historyczne zawsze poddane są pewnego rodzaju interpretacji, szczególnie w momencie, w którym tworzony jest scenariusz, w którym się pojawiają. Im starsze historycznie są to postaci, tym stopień interpretacji jest większy. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że archiwa są ograniczone. W takich momentach dopisuje się więc pewne kwestie, bo nie wiadomo, jakie te postacie były w rzeczywistości. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Postać Marii Antoniny do dzisiaj odbierana jest bardzo różnie. Zależy to m.in. od kraju i kultury. Anglicy chyba ogólnie widzą ją bardzo pozytywnie, postrzegając ją jako buntowniczkę, która rzucona została w inny świat. Z ich punktu widzenia jest to godne podziwu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">A Francuzi chyba długo postrzegali ją jako postać negatywną. To, że jest różnie odbierana, czyni ją jako postać bardzo ciekawą. Każda produkcja, która zgłębia jej losy robi to inaczej. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">W serialu można Ciebie oglądać w roli pisarza, dyplomaty i szpiega Pierre’a Beaumarchais. W Polsce casting prowadził Piotr Bartuszek. istotne było, by aktor mówił po angielsku, ale z brytyjskim akcentem. </b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Rzeczywiście tak było… Na planie zorientowano się również, że mówię po francusku, ale to nie przyczyniło się do tego, że tę rolę otrzymałem. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Nawiązując do tego, panuje powszechny mit, że Francuzom z trudem przychodzi nauka języków obcych. Ty jednak ten mit obalasz, posługując się biegle kilkoma językami. Skąd u Ciebie taka lekkość w tej materii?</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Myślę, że wiąże się to z tym, że jestem Polakiem i od najmłodszych lat władałem już dwoma językami… Uważam, że ten mit wcale nie jest do końca obalony! Czytałem kiedyś jakieś badania naukowe potwierdzające, że język francuski ma zawężone spektrum dźwiękowe. W związku z tym, ponoć trudniej im wejść w konwencję dźwiękową innych języków, które mają to spektrum o drobinę szersze. Polakom nauka języków przychodzi o wiele prościej. </span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRD-AmENAYzAX4YG7whqRxwcRjpgN1SSOOjVUn2t0Hmf-Z4gMGb1yYW_qUXAIhxuyE8k5i7HPWHs8lQo5Jvdag31grB4Z4SuapCNicC81NiJEolBJy7-EoCW2p3PVOPEs9skgDkvPe0Qr1iNJIRd9h8xtsd5aPi11hBZSzzJB74iODFavKbGDlUsjFYds/s3000/10a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3000" data-original-width="2400" height="389" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRD-AmENAYzAX4YG7whqRxwcRjpgN1SSOOjVUn2t0Hmf-Z4gMGb1yYW_qUXAIhxuyE8k5i7HPWHs8lQo5Jvdag31grB4Z4SuapCNicC81NiJEolBJy7-EoCW2p3PVOPEs9skgDkvPe0Qr1iNJIRd9h8xtsd5aPi11hBZSzzJB74iODFavKbGDlUsjFYds/w311-h389/10a.jpg" width="311" /></a></div><br /><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;">fot. Fotografia Małgorzata Wielicka</span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Beaumarchais był człowiekiem orkiestrą. (Śmiech.) Zegarmistrz, harfista, śpiewak, kompozytor, dyplomata, finansista i szpieg. </b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Dokładnie tak. (Śmiech.) No i przede wszystkim pisarz!</span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Podobno, najbardziej ucieszyło Cię, że był iluzjonistą. Co Ciebie łączy z tą magiczną dziedziną?</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Moje przyjaźnie są synergiczne. Lubię dzielić pasje z przyjaciółmi. Mój przyjaciel, którego poznałem już prawie 10 lat temu, jest właśnie iluzjonistą. Wprowadził mnie w świat magii. Znam już to środowisko. Niektórzy nawet zwracają się do mnie z prośbą o konsultacje sceniczne. (Śmiech.) Nie stanowię dla nich konkurencji, ponieważ nie występuję. Chociaż, kilka sztuczek mam już opanowanych. Z kartami jestem w stanie coś tam nabroić. (Śmiech.)</span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Kolejnym projektem, o którym warto porozmawiać jest o interaktywny serial "Tożsamość", który można oglądać na <a href="http://mygzm.pl">mygzm.pl</a>. Pierwsze trzy odcinki serialu stanowią kontynuację odcinków, w których pojawiasz się Ty. To prawie, jak zagrać w prequelu "Gwiezdnych Wojen", prawda? (Śmiech.)</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Dokładnie. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Na planie tej produkcji spotkałem się z pasjonatami, którzy kochają kino, ale na co dzień mają inne zawody. </b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Krzysztof Komander, który był reżyserem tej produkcji, jest jedną z pierwszych osób, którą poznałem w Polsce. Bardzo się cieszę, że po latach wrócił do mnie i możemy razem pracować. Mam nadzieję, że wiele wspólnych projektów jeszcze przed nami.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">"Tożsamość" można obejrzeć za free. Wystarczy się zalogować we właściwym miejscu i odpowiedzieć na kilka pytań w formie quizu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Gdybyś miał prace nad tym serialem zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Pasja. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Obecnie emitowane są powtórki serialu "Tatuśkowie". Jak wspominasz współpracę z reżyserem, nieodżałowanym Janem Hryniakiem?</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Odejście Janka było dla nas wszystkich szokiem. Współpraca z nim była bardzo płynna, konkretna, prosta i przyjemna. Był postacią bardzo łagodną, więc tym bardziej żałujemy jego odejścia. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Rola Tomka Olechowicza była genialna. (Śmiech.) Za co Ty lubiłeś swojego bohatera? </b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Najbardziej ceniłem go za to, że miał wszystko to, za co widz mógł go polubić. Był postacią wrażliwą, był też samotnym ojcem. Tomek stoi w kompletnej opozycji do Radka, w którego wcielam się w "M jak miłość”. O tym pewnie jeszcze będziemy rozmawiać…</span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Na planie pracowałeś z dziećmi. Jakimi były filmowymi partnerami? Tworzyliście fajne relacje na ekranie, więc i po za nim. </b></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGZWNm7nQvdCfsHWZUF-SAn5fwqiGirw243DBQRYRyTOvkqgIVTzTwXzTg6V1N-qp5AIS8XjY6sSpAS9qBDQyycrVZATUuhXV6J6n7-387RNKbqOtM8uyZNx3lAbZH5CF85Om5M7Pq_PQtXU9RXORMV82xCs_bXFvazMtY_ceRYfG07rAEtd7IUh670R4/s3000/13a.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3000" data-original-width="2400" height="420" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGZWNm7nQvdCfsHWZUF-SAn5fwqiGirw243DBQRYRyTOvkqgIVTzTwXzTg6V1N-qp5AIS8XjY6sSpAS9qBDQyycrVZATUuhXV6J6n7-387RNKbqOtM8uyZNx3lAbZH5CF85Om5M7Pq_PQtXU9RXORMV82xCs_bXFvazMtY_ceRYfG07rAEtd7IUh670R4/w336-h420/13a.jpg" width="336" /></a></div><br /><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></b><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Helvetica; text-align: left;">fot. Fotografia Małgorzata Wielicka</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Istnieje przeświadczenie, że najgorszymi partnerami na planie zdjęciowym są właśnie dzieci i zwierzęta. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">W "Tatuśkach" grałem z cudowną i najfajniejszą z całej ekipy Basią Tkaczów. Była profesjonalna, a jednocześnie nie brakowało jej tej wspaniałej, dziecięcej energii, dzięki której potrafiła mnie zaskoczyć. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Basia była powtarzalna między ujęciami! Nieskromnie powiem, że miałem najlepsze dziecko z całej ekipy, ale wiadomo, że mogę być w tej kwestii nie do końca obiektywny, bo była to w końcu MOJA serialowa córka. (Śmiech.) Jestem szczęściarzem, że nasze drogi się przecięły. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Żałuję, że prace nad tym serialem zostały tak szybko zakończone! Wrócić na plan po takiej przerwie, raczej nie byłoby wiarygodne, bo… wiadomo: dzieci rosną! Przyznam jednak, że pytania o powrót serialu z nowymi odcinkami ze strony fanów cały czas się pojawiają. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">No właśnie, jeszcze "M jak Miłość. No, nie da się inaczej. (Śmiech.) Czy, zanim w 1688 odcinku trafiłeś do serialu w roli Radka, zdarzało Ci się go oglądać?</b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Po raz pierwszy w tym serialu pojawiłem się w 2013 roku. Zagrałem wtedy chłopaka, którego śledził Marcin, czyli nasze wątki z Mikołajem Roznerskim w tym serialu przecinają się po raz drugi, choć tym razem już w innym wcieleniu i okolicznościach. </span></p><p style="text-align: justify;"><b style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Radek jest postacią, stojącą gdzieś pomiędzy. Ma w sobie ewidentną rysę. </b></p><p style="text-align: justify;"><span style="color: #666666; font-family: Helvetica;">Odnoszę wrażenie, że ten wątek miał spełnić jakąś konkretną dramaturgiczną funkcję… Rozwijał się w błyskawicznym tempie. Jest kolega z pracy, jest rozstanie i nagle „nowy ślub”. O którym tylko mowa swoją drogą… I jeszcze dzieci w tym zamieszane! Być może dlatego, nie wszystkim podoba się sposób w jaki się ten wątek potoczył. W każdym razie, my aktorzy nie wiem co z nimi będzie! Więc, proszę nie pisać do nas w tej sprawie. (Śmiech.)</span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-60257558548968454662024-01-14T02:38:00.000-08:002024-01-14T02:38:16.864-08:00 Maria Ciunelis o spektaklu "Rubinowe Gody" [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Maria Ciunelis o spektaklu "Rubinowe Gody" [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyePO4RHIwY0CfH1Pwo_oi76GSYBW8GOg88DTX9lp4QxnCsnZ7F6mlPCtmyYzkrkbPKScxzGNs-iRK3DOfX7I0WhAzqurIjHQOp3vp839bZDcQynVK0ONViqp0uY69M5QrBUz-dfb6dNXm1aOOBjDo_qd-H_Ej6WWNVJCBpKXWWuaq6DWofFoOKxrbSAQ/s960/mariaciunelisfotbartek_warzecha.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="640" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyePO4RHIwY0CfH1Pwo_oi76GSYBW8GOg88DTX9lp4QxnCsnZ7F6mlPCtmyYzkrkbPKScxzGNs-iRK3DOfX7I0WhAzqurIjHQOp3vp839bZDcQynVK0ONViqp0uY69M5QrBUz-dfb6dNXm1aOOBjDo_qd-H_Ej6WWNVJCBpKXWWuaq6DWofFoOKxrbSAQ/w266-h400/mariaciunelisfotbartek_warzecha.jpg" width="266" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Bartek Warzecha</span></p><p><span style="color: #666666;">Z Panią Marią Ciunelis spotkałam się w Jastrzębiu. Jak sama mówi, choć realizuje się w kilku dziedzinach artystycznych, najbliżej jej do aktorstwa. Nie ukrywa, że kontakt z widzem ją uszczęśliwia. Rozmawiamy o spektaklu "Rubinowe Gody", określanym mianem niewąskiej komedii teatralnej i tym, co ma ono wspólnego z aktorem Krzysztofem Kiersznowskim. Zdradza, jak ona uczciłaby tak zacny jubileusz. </span></p><p><span style="color: #666666;">Nie przechodzimy obojętnie również obok spektaklu "Zesłanie", który od kwietnia 2023 wystawiany jest w stołecznym Teatrze Ateneum. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Aktorka o charakterystycznym głosie. Scenarzystka. Reżyserka. Słowem wstępu - wszystko się zgadza? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Przede wszystkim aktorka, choć faktycznie bywało, że realizowałam się także w tych wymienionych obok aktorstwa profesjach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zatem nie ukrywajmy, że na ten moment najbliżej Pani do aktorstwa.</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, to prawda, jednak wyuczony zawód przeważa. Najszczęśliwiej się czuję, występując w roli aktorki. Uszczęśliwia mnie również kontakt z widzem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Już na pierwszy rzut oka sprawia Pani wrażenie osoby niezwykle pozytywnie nastawionej do ludzi i świata. Pozytywne nastawienie to Pani świadomy wybór? Nie mogłaby Pani inaczej, prawda? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie wiedziałam, że sprawiam takie wrażenie, ale to dobrze. (Śmiech.) Taki mam charakter. W wieku czterdziestu lat uświadomiłam sobie, że nie ma już szans, by było inaczej. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy takie nastawienie ułatwia funkcjonowanie w dzisiejszej, trudnej codzienności?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Takie nastawienie pozwala zachować optymizm, wiarę w ludzi i w to, że jeszcze coś dobrego się wydarzy. To ratuje w wielu sytuacjach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Choć zdania w tej kwestii są podzielone, są osoby, które twierdzą, że takiego podejścia można się nauczyć. Jakie jest Pani zdanie na ten temat?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Pochodzę z optymistycznej rodziny. Moim dziadkowie wiele przeszli. Bardzo dużo stracili. Byli repatriowani do kraju. To uświadomiło im, że ważniejsze od tego, ile posiadamy, są relacje międzyludzkie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pozytywnego podejścia uczą też spektakle komediowe. My spotykamy się dzisiaj przed sztuką "Rubinowe Gody", określaną mianem "niewąskiej komedii teatralnej". Skąd to określenie? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">W spektaklu miał z nami grać nieodżałowany Krzysztof Kiersznowski, znany z roli Wąskiego z filmów z serii "Killer". Choć w spektaklu już się nie pojawił, to pozostaje w naszej pamięci a określenie naszej sztuki mianem "niewąskiej" bierze się właśnie od roli, z którą do dzisiaj jest utożsamiany przez widzów. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Cała akcja toczy się podczas wyjazdu do luksusowego hotelu, który jest pretekstem ku temu, by czterdziestą rocznicę ślubu uczcić inaczej, niż wszystkie poprzednie. Gdyby to Pani miała wybrać sposób na uczczenie Rubinowych Godów, na co by się Pani zdecydowała? (Śmiech.) </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Pewnie nie zdecydowałabym się na pobyt w hotelu, bo na co dzień często w nich bywam. (Śmiech.) Wybrałabym się w szaloną, nieco ekstremalną podróż, najprawdopodobniej w góry. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy przypadkiem widzowie nie decydują się pod wpływem spektaklu na spędzanie rocznicy w podobny sposób, jak jest tutaj pokazane? Mowa oczywiście o wyjeździe. (Śmiech.) </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jeżeli nasz spektakl zainspiruje kogoś do wyjazdu, będę szczęśliwa. My na scenie pokazujemy, że wyjazdy mogą być źródłem wielu przygód. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pani w całej tej historii wciela się w Grażynę. Co opowie Pani o swojej postaci?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mąż bardzo narzeka na jej charakter, ale ja uważam, że Grażynka jest dobrą żoną. Wytrzymali ze sobą czterdzieści lat, więc chyba faktycznie sprawdziła się w tej roli. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy Grażyna ma jakąś Pani cechę, którą Pani jej świadomie podarowała? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. W sztuce jest taki moment, w którym przejmuje inicjatywę, uważając, że ma świetny pomysł na przyszłość. To nas do pewnego stopnia łączy, bo mnie również czasem zdarza się działać w ten sposób. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miała Pani wytyczyć coś, co kompletnie Was różni, co by to było?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Grażynka jest bardzo roszczeniowa. Ja, odkąd pamiętam, zawsze miałam z tym problem. Nigdy nie lubiłam jakoś przesadnie walczyć o swoje. Ona walczy. To w niej podziwiam. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Proszę zamknąć pracę nad tym spektaklem w jednym słowie lub zdaniu. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Była to duża przygoda, ale też bardzo optymistyczna szczepionka po pandemii. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Co, czego nie mają inne spektakle, mają właśnie "Rubinowe Gody"?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Przedstawiamy polskie realia. Mamy polskich bohaterów. No cóż, rozbrajamy widownię, która szybko nas kupuje. (Śmiech.) Co prawda w trochę krzywym zwierciadle, ale widzą w tych wszystkich sytuacjach, które przedstawiamy, siebie, swoich rodziców, krewnych i przyjaciół. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jest jeszcze jeden spektakl, o którym warto porozmawiać. To "Zesłanie", wystawiane w stołecznym Teatrze Ateneum. Sztuka swoją premierę miała 23 kwietnia 2023. To spektakl, traktujący o zesłaniu na Syberię. Mam wrażenie, że do pewnego stopnia, w kontekście ostatnich wydarzeń na świecie, jest spektaklem na dzisiejsze czasy. Jak Pani się do tego odniesie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zgadzam się. To spektakl na dzisiejsze czasy. Bardzo lubię go grać. Reżyserem jest Mikołaj Grabowski. </span></p><p><span style="color: #666666;">Choć wcześniej nie znałam tego tekstu, to autor tych pamiętników, swoją inteligencją, poczuciem humoru i spostrzegawczością nie zaskoczył tylko mnie, ale tak naprawdę nas wszystkich. Wyłapał rzeczy, które do tej pory wydają się być plagą tamtejszego społeczeństwa. To wszystko zawarł w pigułce. Nie jest to spektakl martyrologiczny. Jest skazany na zasiedlenie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie używa się tu stwierdzenia, jakoby chodziło o Rosję, mówi się o niej "moskiewskie państwo". To próba diagnostyki, co jest nie tak z tym krajem. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Na jeden z tych spektakli, wtedy grany jeszcze bez świateł i kostiumów przyjechała dyrektor Lwowskiego Teatru. Kiedy go obejrzała, powiedziała, że jest świetny. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-69870799957531815762024-01-04T04:35:00.000-08:002024-01-04T04:37:02.625-08:00 Stefan Friedmann o książce „70 lat mojego dzieciństwa, czyli niech Pan powie coś wesołego" [WYWIAD]<p><b> <span style="color: #666666;">Stefan Friedmann o książce „70 lat mojego dzieciństwa, czyli niech Pan powie coś wesołego" [WYWIAD]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnrfhVvagNgUWMxFgIYJOODcbSaudPTC600JiIt94pQw-VxhEtPynOH3lOyJAL7eEeyOVLVBcOZT_tJpHYDqxgO_i-jq6R-K8o2GgBRq5AM3oDZOeGWLAEq1qE0zLQL2r_Sl8HAisR_TxsmWN7vNuf0X1fLShRER8B_jutNYYVQ6kR7BvFRSoKce5ukQ4/s1000/PanStefanFriedmann-703%20(1).JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="667" height="446" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnrfhVvagNgUWMxFgIYJOODcbSaudPTC600JiIt94pQw-VxhEtPynOH3lOyJAL7eEeyOVLVBcOZT_tJpHYDqxgO_i-jq6R-K8o2GgBRq5AM3oDZOeGWLAEq1qE0zLQL2r_Sl8HAisR_TxsmWN7vNuf0X1fLShRER8B_jutNYYVQ6kR7BvFRSoKce5ukQ4/w297-h446/PanStefanFriedmann-703%20(1).JPG" width="297" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Wojtek Friedmann</span></p><p><span style="color: #666666;">Podczas mojego ostatniego pobytu w Warszawie miałam okazję rozmawiać ze Stefanem Friedmannem. Rozmowa toczyła się przede wszystkim wokół książki „70 lat mojego dzieciństwa, czyli niech Pan powie coś wesołego", która na rynku pojawiła się 16 maja. Friedmann wraca do młodzieńczych lat i zdradza, jaka była jego odpowiedź na pytanie zawarte na okładce. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wyznaje Pan zasadę, że do niczego w życiu nie należy podchodzić śmiertelnie poważnie. Czy sprawdziła się ona również w trakcie pisania książki „70 lat mojego dzieciństwa, czyli niech Pan powie coś wesołego"? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Raz tak, raz nie. Najlepszym dowodem jest to, że wydawało mi się, że książkę napisałem, a musiałem jeszcze raz wszystko zmienić. Przypomniałem sobie rzeczy, bardziej istotne dla formuły, którą sobie wymyśliłem. Jak wiedzą wszyscy, którzy już książkę mieli okazję przeczytać, są w niej zawarte opowiadania z puentą i nie po kolei. Pani profesor Maria Tarnogórska z Uniwersytetu Wrocławskiego powiedziała, że takiej autobiografii nie było i bardzo podobała jej się forma, którą wybrałem. </span></p><p><span style="color: #666666;">Nawet aktorom, którzy podobno lubią mówić o sobie, nie jest łatwo pisać o sobie. Chodziło o to, by napisać prawdę i postawić się przy tym w dobrym świetle, bo różnie bywało w moim życiu, o czym świadczy zbiór moich przygód, czyli przygód młodzieńca, który nie może się zestarzeć i robi wszystko, by być młodym jak najdłużej, co może się źle skończyć, z czego zdaję sobie sprawę. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mam takie wrażenie, że dożyliśmy czasów, w których żartują dosłownie wszyscy. Z czego śmieje się Pan w dzisiejszych czasach?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ze starych żartów kolegów i swoich. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Tytuł od początku był jeden, czy podobnie, jak w przypadku książki Jacka Kałuckiego, było ich więcej?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tytuł od dawna był jeden. Nawet mi się wydawało, że nie muszę już pisać żadnej treści, jak mam taki tytuł (Śmiech). Zwłaszcza ci, co mnie znają, stwierdzili, że on wszystko mówi. </span></p><p><span style="color: #666666;">On zawsze jest podstawą. Najlepszym dowodem jest to, że miałem kiedyś audycję „Ahoj przygodo" w Programie Trzecim Polskiego Radia, gdzie wymyślałem same tytuły. Czuję się bardzo mocny w tej materii (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Z tytułem wiąże się również pewna anegdota z czasów studenckich. Do szkoły aktorskiej Pana nie przyjęli, ponieważ kiedy poproszono, by powiedział Pan coś wesołego, odparował Pan: "wesołego Alleluja!". </b></span></p><p><span style="color: #666666;">To tłumaczy słowa, które mieszczą się na okładce. To moja odpowiedź na polecenie „Niech pan powie coś wesołego". Uważam, że to jest bardzo wesołe. "Alleluja" jest jednym z najweselszych rzeczy, jakie znam. Niestety, wyleciałem. Wszyscy byli zdziwieni, mówili wtedy, że do takiej szkoły powinni mnie na rękach wnieść. Wtedy nie zmieściłem się w tych kanonach, przyjętych przez szkołę i musiałem ciężej dochodzić do tego zawodu. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Historie ze swojego życia lubi Pan opowiadać nie po kolei, co zastosowane zostało również w publikacji. Czy to prawda, że tę skłonność miał Pan już od lat szkolnych? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, tę łatkę miałem od zawsze. Wybaczano mi jednak, że mówiłem nie po kolei. Zawsze mi się wydawało, że to jest dużo ciekawsze, niż mówienie po kolei. Wtedy wiadomo, do czego dojdziemy, a tu pojawiały się zaskoczenia. Od czasu do czasu pozwalam sobie na takie wtrącenia, jak np. „Tymczasem, stara Maciejowa..." lub „Aż tu nagle..."</span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX8EFcgv9biyHACV4XlpX_skMJyH9G4QWEQAwCcA1SLdiOo7yKyoHLJfJof6Q1K0Qz44cdPthNTVp_Zd2gk5sOit25iiUnEdosSwEykgbOKlV4hbA2rEfgFR38n3CYFS9r2As-Kf9OKlXQbOdwUJozw4Pk6rX6QUxzRxXsFXQKJ-AiJK1VBP9gYLwb8jg/s1000/PanStefanFriedmann-691%20(1).JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="667" height="434" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX8EFcgv9biyHACV4XlpX_skMJyH9G4QWEQAwCcA1SLdiOo7yKyoHLJfJof6Q1K0Qz44cdPthNTVp_Zd2gk5sOit25iiUnEdosSwEykgbOKlV4hbA2rEfgFR38n3CYFS9r2As-Kf9OKlXQbOdwUJozw4Pk6rX6QUxzRxXsFXQKJ-AiJK1VBP9gYLwb8jg/w289-h434/PanStefanFriedmann-691%20(1).JPG" width="289" /></a></div><br /><span style="color: #666666;"><br /></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Wojtek Friedmann</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miał Pan wytyczyć swój ulubiony fragment w książce, na który mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To zależy od mojego nastroju. Najbardziej lubię te, w których cytuję, co wymyśliłem. Takim przykładem jest chociażby krótkie opowiadanie o operze. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie jest tajemnicą, że nie wszystko, co chciał Pan opowiedzieć, zmieściło się w książce. Czy jest zatem szansa na drugą część?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jest szansa na drugą książkę, ale zupełnie inną, ponieważ zaryzykowałem i napisałem kilkanaście opowiadań, które są już w wydawnictwie. Chcę pokazać, że nie tylko o sobie mogę napisać, ale również o innych rzeczach. Staram się, ponieważ moim mistrzem był Sławomir Mrożek, a ja pomyślałem, że mogę napisać coś podobnie, jak on. Książka może ukaże się jeszcze w tym roku. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Babcia od zawsze chciała, by został Pan księdzem. To poniekąd się udało, bo dwukrotnie miał Pan okazję zagrać w sutannie. W serialu „Mały zgon" u Juliusza Machulskiego i w jeszcze jednej produkcji. Jak odnajdywał się Pan w sutannie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Żałowałem, że babcia tego nie widzi.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie sposób nie zapytać, czy serial „Na kłopoty, Bednarski" jest cały czas jednym z tych, z którym jest Pan najczęściej kojarzony przez widzów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Niestety, nie. Mam mocniejsze uderzenia, które weszły w pamięć widza i niekoniecznie pojawiam się w nich w głównej roli. Jestem bardzo popualarny jako reżyser kina akcji w „Poranku kojota". Wszyscy pamiętają tę słynną kwestię, która pada w odpowiedzi na pytanie „A Pan, kto to jest?" „A ja, jestem reżyserem kina akcji!" Taką mam wizytówkę (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Często odrzuca Pan role w popularnych produkcjach, mimo że mogłyby przynieść jakiś konkretny zarobek. Z serialem "M jak Miłość", w którym wciela się Pan w Józka Modrego, jest Pan związany od 1381 odcinka. Co spowodowało, że postanowił Pan tę rolę przyjąć?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Liczyłem na to, że będę miał wpływ na to, co zrobię w tej roli. Od czasu do czasu się to udaje, ale jak wiadomo, taki serial rządzi się swoimi prawami. Postać jest na szynach i ma jechać tam, gdzie autorzy proponują dla akcji. Jednak czasem staram się wypadać z tych szyn i tu po raz kolejny odzywa się moja skłonność do „nie po kolei" i tego, by było zupełnie inaczej. </span></p><p><span style="color: #666666;">Sympatyczna postać, wspaniali realizatorzy, a na dodatek, czasem kręcimy blisko mojego domu. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zdarza się Panu oglądać serial? Ogląda Pan produkcje, w których bierze udział? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie oglądam, bo jestem zgubiony w jego wątkach. Ten serial ma już ponad dwadzieścia lat. Nie wiem, kto z kim, jakie są układy i afery. Znam jedynie zakres mojego działania w tym serialu. </span></p><p><span style="color: #666666;">Na chwilę przed rozpoczęciem zdjęć mówię do pani Teresy Lipowskiej, z którą oprócz tego, że razem gramy, przyjaźnię się prywatnie, by szybko mi powiedziała, z kim rozmawiam i czy w serialu jest tym dobrym, czy złym (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W Jagodę, Pana serialową siostrzenicę wciela się Kasia Kołeczek, z którą występuje Pan również w spektaklu "Mayday", wystawianym w Och Teatrze. To jeszcze bardziej pomaga Wam w budowaniu autentycznej, rodzinnej relacji Waszych postaci, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Prywatna sympatia jest bardzo ważna, bo mamy o czym rozmawiać. W przerwach mówimy sobie o pracy w teatrze, ale też o swoich innych projektach. Mąż Kasi jest dziennikarzem sportowym i specem od angielskiej piłki nożnej, a ja jestem kibicem i sam też kopałem piłkę, czym się tutaj zdecydowałem pochwalić. Można więc tak powiedzieć, że z Kasią Kołeczek jestem połączony na wielu płaszczyznach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mówi Pan, że „trzeba mieć szczęście, by mieć szczęście". Jaka jest Pana definicja szczęścia? Czuje się Pan człowiekiem szczęśliwym?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Chciałbym wyglądać na szczęśliwego, by nie musieć odpowiadać na to pytanie. Swoje szczęście osiągnąłem. Nie mówię, że jestem szczęśliwy ogólnie, ani że podoba mi się wszystko, co dzieje się wokół mnie. Mam takie same bolączki i doświadczenia, jak wszyscy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Proszę na koniec opowiedzieć o tym, nad czym obecnie Pan pracuje. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Spektakl "Mayday" gramy już jedenaście lat. To najlepsza farsa, jaka powstała. Jestem też na etacie reżyserskim i akotrskim w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku. W sylwestra wystawiłem farsę, która po raz pierwszy była wystawiana w Polsce. Tłumaczka tej farsy, pani Elżbieta Woźniak, dała mi wolną rękę do skrótów i do dopasowania angielskiego dowcipu do polskich realiów. Jednak angielskie farsy są dalekie od życia codziennego w Polsce.</span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-18572903788181604412024-01-01T13:29:00.000-08:002024-01-01T13:30:12.800-08:00 Dorota Gardias o "Mask Singer" i podróżach [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Dorota Gardias o "Mask Singer" i podróżach [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6BPvBxKM6XTiuCxV1caSOuuSpIOIDEKhnSx1vWz6y2puCV4ZfM_b-vV02DZSA69t8rvAMHyX2S5nUE9wJSI9jYYvSVfd8_NTylhNN_JDg0vZEN8oAHuSvINUcfC6F2k46dJBoR3IQ3USlxKvg8h9NQQHvxQ2iWgRvBFVRYaH6AuLywaztn3tNIS4oSLE/s1841/fot.%20DG.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1841" data-original-width="1440" height="519" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6BPvBxKM6XTiuCxV1caSOuuSpIOIDEKhnSx1vWz6y2puCV4ZfM_b-vV02DZSA69t8rvAMHyX2S5nUE9wJSI9jYYvSVfd8_NTylhNN_JDg0vZEN8oAHuSvINUcfC6F2k46dJBoR3IQ3USlxKvg8h9NQQHvxQ2iWgRvBFVRYaH6AuLywaztn3tNIS4oSLE/w405-h519/fot.%20DG.jpg" width="405" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Facebook Dorota Gardias </span></p><p><span style="color: #666666;">Dorota Gardias prowadziła 5. urodziny Galerii Stela. Przy okazji wizyty w Cieszynie nie tylko zarażała wszystkich pozytywną energią, ale też poznała Strój cieszyński. </span></p><p><span style="color: #666666;">Dziennikarka opowiedziała o swoim udziale w "Azja Express", przyznała, że ponownie zdecydowałaby się na udział w tym programie, ale przynała też, że to udział w programie "Mask singer" był dla niej największym darem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Emanuje Pani pozytywną energią, uśmiech nie schodzi z Pani twarzy. Pozytywne nastawienie to Pani świadomy wybór? Nie mogłaby Pani inaczej, prawda? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, to świadomy wybór. Uważam, że to, jak się czujemy, w dużej mierze zależy od nas. Kiedy myślimy pozytywnie, w życiu wszystko się ładnie układa i jest łatwiej. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy takie nastawienie ułatwia funkcjonowanie w dzisiejszej, trudnej codzienności?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zdecydowanie. Wszystkim pesymistom polecam, by zmienili myślenie. (Śmiech.)</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Niektórzy mówią, że takiego podejścia można się nauczyć. Jakie jest Pani zdanie na ten temat?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Myślę, że można się takiego podejścia nauczyć, ale to nie jest łatwe. Trzeba nauczyć się cieszyć z drobnych rzeczy, być wdzięcznym i potrafić je docenić. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Swoją przygodę telewizyjną rozpoczynała Pani od prowadzenia prognoz pogody, ale jak się okazuje po latach, nie był to plan, a wykorzystywanie dawanych Pani szans. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">To prawda. Zawsze do wszystkiego sumiennie się przygotowywałam i starałam się dane mi szanse wykorzystać w 100%. Kiedy pojawiała się jakaś propozycja, to nie przychodziłam nieprzygotowana, tylko wręcz przeciwnie. Robiłam wszystko, by finalnie wszystko było dobrze. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mam wrażenie, że w Pani karierze nigdy nie było stagnacji. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Wciąż ma Pani ochotę na nowe wyzwania, ale to już podobno inny apetyt. Jaki?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mam apetyt na muzykę. (Śmiech.) Zaczęłam śpiewać, nagrywać i komponować. To taki obszar, który mnie ratuje i daje dużo dobrej energii. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Tych wyzwań było i jest bardzo dużo. Jednym z nich był Pani udział w programie "Azja Express". Podobno, pod wpływem tego programu przeszła Pani pewną przemianę. Jaką?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Pod wpływem programu przeszłam przemianę, która polegała na zminimalizowaniu ilości przedmiotów, które znajdowały się w moim domu. Zaczęłam żyć prościej, jeść prościej, a co za tym idzie - zdrowiej. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W tym programie spotykała się Pani z życzliwością, empatią i dobrą energią. Czy teraz, kiedy wie Pani, jak ten program wygląda od kuchni, zdecydowałaby się Pani na ponowny udział w nim?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oj tak, bez zawahania. Mogłabym nawet dopłacić. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>#PRZEDSIEBIE, to kolejny, związany z podróżami projekt, z którym jest Pani związana. W ramach tego projektu podróżuje Pani nie tylko po świecie, ale również po Polsce. Co dają Pani podróże? Czego uczą?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Podróże uczą mnie przede wszystkim świata. Doświadczam, mam kontakt z ludźmi, z różnymi kulturami. Poznaję ludzi, którzy mnie inspirują i wzruszają. Poznaję też kulturę regionalną. Przy okazji wizyty w Cieszynie poznałam Strój cieszyński. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie miejsce zachwyciło Panią ostatnio?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mikołajki. Podróże po Polsce, tak jak te po świecie, cały czas są w stanie mnie zachwycić. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Podróż marzeń Doroty Gardias to...</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ponownie chciałabym pojechać na trip Tajlandia->Malezja->Indonezja. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kolejnym programem, o którym warto porozmawiać jest "Mask singer". Kocha Pani śpiewać, więc uczestnicytwo w tym programie było dla Pani spełnieniem marzeń, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dokładnie. Uczestnictwo w tym programie było dla mnie spełnieniem marzeń, ponieważ zawsze lubiłam śpiewać. Bardzo się bałam tego wyzwania, ale podjęłam je i myślę, że się podobało. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miała Pani przygodę w programie "Mask singer" zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dar.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Skrywała się Pani pod kostiumem róży. Przez wiele odcinków zachwycała Pani jury i widzów swoim głosem. Wiele osób nie miało świadomości, jak ogromny talent wokalny w Pani drzemie. Kiedy go Pani w sobie odkryła?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Swój talent wokalny odkryłam, kiedy byłam mała. Już kiedy chodziłam do przedszkola, tata ze mną śpiewał. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Niektórzy fani pewnie byli zaskoczeni Pani talentem wokalnym. Dużo dostawała Pani takich sygnałów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. Było bardzo dużo takich wiadomości, bo nie wszyscy wiedzieli, że śpiewam. Dla wielu było to zaskoczeniem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Po zakończeniu programu nie ukrywała Pani, że w przyszłości chciałaby spróbować swoich sił na scenie w zupełnie innej roli niż dotychczas. Czy myślała Pani o wydaniu debiutanckiej płyty?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. 28 listopada ukazał się mój pierwszy singiel, który nosi tytuł "Przed siebie"</span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/RU2JG_46CU8" width="320" youtube-src-id="RU2JG_46CU8"></iframe></div><br /><span style="color: #666666;"><br /></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><b>Otwarcie mówi Pani jednak, że nigdy dla śpiewania nie zrezygnowałaby z dotychczasowej drogi. Uważa Pani, że karierę na dwóch płaszczyznach można dość sprawnie łączyć?</b></span></p><p><span style="color: #666666;"> Jedna i druga droga jest bardzo ciekawa, więc zamierzam je połączyć. (Śmiech.) </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-71429875861395859232023-12-27T08:26:00.000-08:002023-12-27T08:57:10.334-08:00 Kasia Łaska o Oscarach i ulubionych bajkach Disneya [WYWIAD]<p><b> <span style="color: #666666;">Kasia Łaska o Oscarach i ulubionych bajkach Disneya [WYWIAD]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVdWVVmnoFtgnanvAUUHMPL56GQEwfPT5ZWy4vPF9jkIKJh_zKlJDqHotwP5DKW7ZvcTyXqsBibRr3EuVGDbYBO69EA8laIIus-CL9H9NKATa-d0I8irV4b5TJU_HjrtOEiUSXMWZZ9cIZEBQHzm_zB9mnuufOXWjXW_8JU3zriz19uErLYM4Q4_CUtxU/s400/35385-1603344561.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="400" height="388" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVdWVVmnoFtgnanvAUUHMPL56GQEwfPT5ZWy4vPF9jkIKJh_zKlJDqHotwP5DKW7ZvcTyXqsBibRr3EuVGDbYBO69EA8laIIus-CL9H9NKATa-d0I8irV4b5TJU_HjrtOEiUSXMWZZ9cIZEBQHzm_zB9mnuufOXWjXW_8JU3zriz19uErLYM4Q4_CUtxU/w388-h388/35385-1603344561.jpg" width="388" /></a></div><br /><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Dubbingpedia</span></p><p><span style="color: #666666;">Kasia Łaska była gwiazdą Festiwalu Muzyki Wokalnej „Viva il Canto”, który odbył się w Cieszynie. Publiczności zaprezentowała repertuar koncertu „Moja bajka". W rozmowie opowiada nie tylko o swoich ulubionych bajkach i piosenkach Disneya, ale też wraca wspomnieniami do momentu, w którym wystąpiła na Oscarach, gdzie razem z ośmioma innymi wokalistkami z całego świata wykonała utwór Into the unknown czyli „Chcę uwierzyć snom".</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wulkan pozytywnej energii. Wokalistka, aktorka musicalowa i dubbingowa, jedyna Polka, która zaśpiewała na Oscarach. Jak z perspektywy czasu patrzy Pani na to wyróżnienie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wciąż jestem tym faktem zachwycona (Śmiech). Mam w sobie duże pokłady siły i mocy, by działać.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pamięta Pani ten dzień, w którym zadzwonili do Pani z Disney Polska i poinformowali Panią, że istnieje taka możliwość?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Był to 1 stycznia o godz. 21.30 (Śmiech). Nie ma chyba lepszego sposobu, by zacząć rok. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>O czym pomyślała Pani, kiedy stanęła na oscarowej scenie? Poczuła Pani, że "ma tę moc"? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Poczułam się wyróżniona. Mimo że cała ceremonia odbyła się w teatrze, którego nie znam, to wszystko było mi bardzo znajome. Najfajniejsze było to, że sprawiłyśmy radość gościom na sali oraz milionom widzów przed telewizorami. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy to właśnie z głosem Elsy, który niejako dzieliła Pani z Lidią Sadową, wypowiadającą dialogi, i "Krainą Lodu" w ogóle jest Pani najczęściej kojarzona “po głosie"? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, choć nie tylko z nią. W dubbingu pracuję ponad dwadzieścia lat, a w związku z tym więcej postaci, które mówią moim głosem ma swoich fanów. Jednak rzeczywiście jestem najbardziej kojarzona z utworem "Mam tę Moc"</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wiadomo, że lubi Pani śpiewać utwór "Mam tę moc", ale jakie jeszcze piosenki Disneya są Pani ulubionymi i tymi najbardziej wyczekiwanymi przez słuchaczy na koncertach?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Uwielbiam oczywiście utwory z obydwu części “Krainy lodu", ale też wszystkie te, wykonywane przez księżniczki. To wielkie musicalowe utwory, które uwielbiam śpiewać. Dlatego za każdym razem, kiedy mierzę się z nimi na koncertach, jestem bardzo szczęśliwa. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie filmowe piosenki pamięta Pani z dziecięcych lat? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Są to oczywiście utwory z kultowego “Króla lwa", ale też te z serialowych czołówek, np. ze "Smerfów". Piosenki mojego dzieciństwa. (Śmiech).</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wykonywanie ich w dorosłym życiu dalej ma swoją magię, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oczywiście. Uwielbiam wszystkie te piosenki, dlatego te koncerty sprawiają mi ogromną radość. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kto w dzieciństwie był Pani ulubionym bajkowym bohaterem?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Chyba nie miałam takiego. Kiedy byłam mała, bajki były emitowane tylko o godz. 19.00, więc nie byliśmy aż tak uzależnieni od telewizorów. Nasze życie toczyło się na dworze w realnym życiu, z kolegami z podwórka. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Który z bajkowych bohaterów Pani zdaniem najlepiej odnalazłby się w dzisiejszych czasach?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Trudno powiedzieć. Oni wszyscy są na swój sposób nieco odklejeni od rzeczywistości, żyją we własnym świecie (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W ramach Festiwalu Muzyki Wokalnej „Viva il Canto” zagra dziś Pani koncert "Moja bajka". Czy wśród piosenek, które znalazły się w dzisiejszym repertuarze znalazła się taka, na którą po latach patrzy Pani nieco inaczej, niż w dzieciństwie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">W repertuarze koncertu mieszczą się nie tylko piosenki z bajek, ale również filmowe utwory. Oczywiście najbliższe mi są te „moje” hity, -które nagrywałam w polskiej wersji językowej. W melodiach z „Krainy Lodu” zostawiłam kawałek siebie.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Była Pani uczestniczką piętnastej edycji programu "Twoja twarz brzmi znajomo". Jak z perspektywy czasu ocenia Pani tę przygodę?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Był to bardzo wymagający program i to nie tylko pod względem samego wcielania się w postaci, ale też z perspektywy, że uczestnicy mają bardzo mało czasu, by się przygotować do konkretnego występu. Program niesie ze sobą dużo stresu, ale też ogromną przyjemność z udziału w nim. Cała ekipa jest bardzo profesjonalna i wspierająca.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Każdy odcinek to nowa metamorfoza. Co było Pani największym wyzwaniem tych przemian?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Najtrudniejszą metamrfozą było dla mnie wcielenie się w Montserrat Caballé, ponieważ na co dzień nie śpiewam klasycznie, dlatego odtworzenie tego legendarmego głosu było dla mnie bardzo trudne, ale bardzo przypadło mi do gustu. Kiedy program się skończył, myślałam nawet o lekcjach śpiewu klasycznego. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Która metamorfoza była Pani ulubioną?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Lubiłam wszystkie metamrofozy, choć wiadomo, że niektóre leżały mi bardziej, a niektóre mniej. Bardzo ciekawe było dla mnie przeistoczenie się w Sama Smitha, ponieważ przy tej okazji po raz pierwszy wcielałam się w kogoś kto śpiewa męskim głosem.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy teraz, kiedy wie już Pani, na czym polega ten format, zdecydowałaby się Pani na ponowny udział w tym programie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Chyba już nie, ponieważ to jest bardzo stresujące doświadczenie, a ja unikam stresu w życiu. Wszystkim to polecam (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W jakim jeszcze programie o podobnej formule mogłaby Pani spróbować swoich sił, a odwrotnie, w jakim programie czuje Pani, żeby się nie odnalazła?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Na pewno nie odnalazłabym się w programach typu „Ninja Warrior", bo nie przepadam za programami sportowymi. Chętnie natomiast bym potańczyła, ale mam tyle zajęć, że nie wiem, czy pogodziłabym je z udziałem w tak wymagającym programie rozrywkowym.</span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-18086980285910044002023-12-22T08:31:00.000-08:002023-12-22T08:31:40.621-08:00 Mariusz Wawrzyńczyk o muzyce i nie tylko [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Mariusz Wawrzyńczyk o muzyce i nie tylko [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWhJSGIuxQ0lc43AQG5Ii2GTeVQmvR98F4rZLvdjdUoxj7aHgTteA5KudWiYTB-TpS6xUo1iZ_fqcpZSwGhQuuOoDBNwPBPcB_7UTJC9pV0409lILDr5M7xA1DekGbicvdbmMBAodgBDDn5cNx91GUpM6oX1BRuiGCteCdzmodqrFMdpsaFY6hwNDKQUk/s1795/MW_Wielicka1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1795" data-original-width="1440" height="468" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWhJSGIuxQ0lc43AQG5Ii2GTeVQmvR98F4rZLvdjdUoxj7aHgTteA5KudWiYTB-TpS6xUo1iZ_fqcpZSwGhQuuOoDBNwPBPcB_7UTJC9pV0409lILDr5M7xA1DekGbicvdbmMBAodgBDDn5cNx91GUpM6oX1BRuiGCteCdzmodqrFMdpsaFY6hwNDKQUk/w376-h468/MW_Wielicka1.jpg" width="376" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Małgorzata Wielicka Fotografia</span></p><p><span style="color: #666666;">Z Mariuszem spotkałam się podczas mojego ostatniego pobytu w Warszawie. Wspominaliśmy jego udział w opolskich Debiutach. Wspominaliśmy nieodżałowanego Romualda Lipko. Mariusz zdradził również, jak doszło do Jego współpracy z Sewerynem Krajewskim. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wokalista. Kolorowy ptak. Zwycięzca 52. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w koncercie „Debiuty”, śpiewający kompozycje Romualda Lipko, Seweryna Krajewskiego i innych wielkich gwiazd polskiej estrady. Wszystko się zgadza? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wszystko się zgadza, nic dodawać nie trzeba. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak sam mówisz, masz ogromne szczęście do ludzi, a przede wszystkim kompozytorów, z którymi współpracujesz. Jak doszło do Twojej współpracy ze wspominanym Sewerynem Krajewskim? Podobno, trzeba się nieźle nagimnastykować, by to osiągnąć. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Sytuacja była dość prozaiczna. Choć ze względu na to, że mamy wielu wspólnych znajomych mogłem załatwić to inaczej, to do Pana Seweryna Krajewskiego napisałem maila. </span></p><p><span style="color: #666666;">Przedstawiłem swoją sylwetkę. Napisałem, z kim współpracuję. Dorzuciłem do tego linki do mojej autorskiej twórczości. Kiedy Pan Seweryn zapoznał się z tym, co do Niego wysłałem, stwierdził, że mogę wybrać sobie trzy piosenki z jego repertuaru i zrobić ich po swojemu. Tak się stało. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jaki utwór wybrałeś?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wybrałem utwór "Nie budź mnie". Kiedy usłyszałem go po raz pierwszy, od razu pomyślałem, że idealnie pasuje do mojego stanu ducha i repertuaru, których chcę tworzyć na moją drugą płytę. </span></p><p><span style="color: #666666;">Podjąłem się próby, by utwór "Nie budź mnie" nagrać w duecie z Panem Sewerynem. Pomyślałem, że to wspaniały moment, by go do tego namówić. W odpowiedzi usłyszałem, że to super propozycja, ale bał się, że w kraju będzie to odberane tak, jakby próbował wrócić na scenę i promował się na młodych artystach. Dodał jednak, że w Stanach Zjednoczonych tak się dzieje a doskonałym przykładem jest chociażby Lady Gaga, która nagrała płytę z Tomem Bennettem, która została bardzo dobrze przyjęta. W Polsce jednak taka współpraca mogłaby mieć inny wydźwięk. Życzył mi powodzenia. Moja wersja jego utworu bardzo mu się podoba. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Współpracowałeś również z nieodżałowanym Romualdem Lipko, który odszedł na wieczną wartę w 2020 roku. Jak postrzegałeś Jego twórczość, zanim połączyliście siły? Czy od zawsze należał do grona artystów, którzy od zawsze byli dla Ciebie inspiracją?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jestem ogromnym fanem melodii w kompozycjach. To główne kryterium, którym kieruję się, chcąc nagrać nowy utwór. </span></p><p><span style="color: #666666;">Od zawsze miałem ogromne szczęście do współpracy z kompozytorami i nikt mi do tej pory nie odmówił. </span></p><p><span style="color: #666666;">Pan Romuald Lipko nie pisał przebojów tylko dla Budki Suflera, ale także m.in. dla Zdzisławy Sośnickiej ("Aleja Gwiazd") i Izabeli Trojanowskiej ("Wszystko czego dziś chcę"). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Napisał dla Ciebie utwór "Czas", do którego Ty napisałeś słowa. To już zawsze będzie szczególny dla Ciebie utwór, mam rację? Wykonujesz go jeszcze czasem na koncertach?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">W 2014 roku Budka Suflera zakończyła swoją działalność. Wtedy Pan Romuald stworzył zespół Romuald Lipko Band, w którym jednym z członków był Mietek Jurecki, mój znajomy. Zadzwoniłem wtedy do niego. Pan Romuald powiedział wtedy, że fizycznie obok Izabeli Trojanowskiej, Grześka Wilka i Felicjana Andrzejczaka nie ma dla mnie miejsca w zespole. </span></p><p><span style="color: #666666;">Zaproponował mi wtedy, że napisze dla mnie piosenkę, która po tym, jak ją otrzymałem, przeleżała kilka lat w szufladzie. Po śmierci Pana Romualda postanowiłem, że zaprezentuję światu ten utwór, ponieważ był to utwór dla mnie szczególny. Stworzył go kolejny legendarny twórca, z którym miałem przyjemność współpracować. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdybyś miał Waszą współpracę zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Prowadziliśmy cudowne rozmowy o muzyce i kondycji polskiej muzyki rozrywkowej. Zdradziłem Panu Romualdowi, że zawsze bardzo chciałem poznać Panią Irenę Santor. Mieliśmy się umówić w kawiarni w trójkę, ale ciężka choroba Pana Lipko pokrzyżowała nasze plany. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Od momentu, w którym wygrałeś opolskie "Debiuty" minęło już co prawda kilka lat, ale zastanawiałeś się kiedyś, czy gdyby to się wtedy nie wydarzyło, miałbyś szansę być w miejscu, w którym jesteś teraz?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oczywiście. Uważam, że moja droga artystyczna wyglądałaby tak samo, bo jestem zawzięty. Jestem zdania, że śpiewanie samych coverów nie wróży dobrze dla kariery. Do słuchacza trzeba docierać poprzez swoje utwory i swoją wrażliwość. </span></p><p><span style="color: #666666;">Osoby, które stawiają na wykonania coverowe, zazwyczaj nie robią kariery. Po udziale w jednym, czy drugim programie o formule talent show, słuch po nich ginie. Ja się nie poddaję. Kiedy wyrzucają mnie drzwiami, wchodzę oknem. Cały czas dążę obraną przeze mnie drogą. </span></p><p><span style="color: #666666;">Po "Debiutach" odezwał się do mnie kompozytor Marcin Nierubiec, który zapytał, czy chcę z nim pracować. Nasza współpraca trwa do tej pory. Gdyby nie ten Festiwal, nasze drogi prawdopodobnie w ogóle by się nie przecięły. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak z perspektywy czasu oceniasz swój występ na legendarnej, opolskiej scenie? Każdy powrót do Opola przywołuje tamte wspomnienia, prawda? (Śmiech.) </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Staram się nie wracać do tego, co było. Wolę iść do przodu. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jednak, kiedy jesteś w Opolu, wspomnienia wracają?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. W 2016 roku miałem okazję wystąpić tam ponownie. Śpiewałem wtedy utwór "Świecie nasz" z repertuaru Marka Grechuty. Wystąpienie na tej legendarnej scenie i rozmowy kuluraowe z artystami to marzenie każdego artysty. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak w kilku słowach opisałbyś swoją muzyczną przemianę, która niewątpliwie przeszedłeś na przestrzeni ostatnich lat? W moim odczuciu jesteś na pewno artystą jeszcze bardziej świadomym, ale głodnym coraz to nowych doświadczeń. Jak Ty to odbierasz?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Śmieję się, bo w tym roku mija ponad 20 lat, odkąd zacząłem śpiewać. W latach 2006-2012 śpiewałem w zespołach rockowych, podobnych klimatem muzyki do Aerosmith. Z zespołem Jaad z Żar i Dobre Piwo wydałem dwie płyty. Zagraliśmy mnóstwo koncertów. </span></p><p><span style="color: #666666;">W 2012 roku zacząłem tworzyć swoje autorskie utwory. Moja muzyka zmieniała się na przestrzeni lat, ale ciągle oscyluje w okolicach muzyki rockowej, która jest mi najbliższa. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Obecnie pracujesz nad swoją drugą płytą. Na pewno każdy z nich jest dla Ciebie w jakiś sposób szczególny. Umiesz wybrać najważniejszy dla Ciebie utwór, który znajdzie się na Twojej nowej płycie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/iEjjosD6y8w" width="320" youtube-src-id="iEjjosD6y8w"></iframe></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;">Chciałbym, by to muzyka za mnie przemawiała. Na mojej drugiej płycie nie planuję duetów. Byłoby mi miło, gdyby któraś z moich idolek chciała nagrać ze mną jakiś utwór. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jaka wokalistka?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zdecydowanie Irena Santor lub Małgorzata Ostrowska, które są niekwestionowanymi legendami polskiej sceny muzycznej. Takich osób znalazłbym więcej. Moje marzenie o duecie z Korą lub Tiną Turner już się niestety, nie spełni. </span></p><p><span style="color: #666666;">Na jednym z koncertów miałem przyjemność wystąpić w duecie z Anią Rusowicz a także zaśpiewać piosenkę "Obudź mnie" na jubileuszowej płycie Krzysztofa Jarczewskiego z Oddziału Zamkniętego. Miło to wspominam.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W jakim klimacie zostanie utrzymany Twój najnowszy krążek? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Moja druga płyta będzie na pewno kontynuacją tego, co robiłem wcześniej, ale więcej będzie muzyki rockowej. Powracam do swoich korzeni, więc taka muzyka, połączona z elektroniczną, znajdzie się na krążku. Chciałbym połączyć te dwa obecnie modne nurty. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na jednej scenie z Michałem Wiśniewskim, Lorą Szafran i Skaldami, rywalizowałeś o nagrodę ZKR - "Srebrny Kamerton". Jak wspominasz ten czas? To równie cenna nagroda jak ta przy okazji opolskich "Debiutów", prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To dla mnie niezwykłe wyróżnienie, ponieważ na jednej scenie wystąpiłem z artystami tutaj wymienionymi. Wykonałem utwór "Dzień i noc" Marcina Nierubca do tekstu Grażyny Orlińskiej, która napisała m.in. "Chałupy Welcome To" Zbigniewa Wodeckiego. Tworzyła też dla Andrzeja Zauchy.</span></p><p><span style="color: #666666;">Zdradzę, że nie chciałem zaśpiewać tej piosenki. To utwór z pogranicza muzyki poetyckiej, a ten rodzaj muzyki jest daleki od tego, co ja na co dzień wykonuję. Cieszę się, że przy tej okazji spotkałem się ponownie z Jackiem i Andrzejem Zielińskimi, bo mogliśmy porozmawiać o swojej twórczości. Wymieniliśmy się także swoimi płytami. </span></p><p><span style="color: #666666;">Wystąpiłem również w legendarnym Studiu im. Agnieszki Osieckiej w koncercie galowym, zarejestrowanym przez Polskie Radio. Poznałem tam również Michała Wiśniewskiego, z którym też pogadałem w kuluarach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Opowiedz coś o współpracy i spontanicznym teledysku, który stworzyłeś we współpracy z jednym z raperów. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tym raperem jest mój przyjaciel, Paweł Kuzawiński, czy Spontan. Znamy się kilka lat. Nagrał płytę "Z pamiętnika włoczykija". Jest współautorem tekstu do mojej piosenki "Czasami warto". Tak rozpoczęła się nasza współpraca a teraz pomyśleliśmy, że nagramy ten utwór. Cieszę się, że się udało. Można już go słuchać w sieci. </span></p><p><span style="color: #666666;">Teledysk był kręcony w kilku lokalizacjach, m.in. w Twierdzy Modlin. Mam lęk wysokości, ale mimo tego, wyszedłem na najwyższe piętro rzeczonej Twierdzy. Kiedy siedziałem na murze, bałem się, że polecę w dół. (Śmiech.) Nigdy wcześniej nie współpracowałem z raperami. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jesteś częstym gościem na premierach filmowych. W ostatnim czasie pojawiłeś się chociażby na "MAVCE" i "Ukrytej sieci". Czy takie eventy sprzyjają nawiązywaniu kontaktów i propozycjom współpracy?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Pojawianie się na premierach tworzy sieć kontaktów. To możliwość pokazania się od innej strony, szansa na zaprezentowanie się w mediach. To też szansa na to, by pobyć w środowisku filmowym, które różni się od środowiska muzycznego. W środowisku filmowym ludzie są bardziej otwarci, szczerzy i mili. Wspaniale rozmawia mi się w kuluarach z Małgorzatą Kożuchowską, Kasią Kołeczek i innymi. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Kiedy Kasia Kołeczek była uczestnikiem minionej edycji "TTBZ", bardzo Ją wspierałeś. Pokazujesz, że w showbiznesie istnieje szczera, przyjacielska relacja. Kto dla Ciebie jest największym wsparciem i przyjacielem Twojej działalności?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Największym fanem swojej twórczości jestem ja sam. (Śmiech.) Nie mam jakiegoś ogromnego wsparcia, jeżeli chodzi o moją rodzinę. Cieszę się z feedbacku, który dostaję od moich sympatyków, czekających na moje nowe utwory. To wszystko jest motorem napędowym do dalszej pracy.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na koniec zapytam, jak oceniasz aktualną kondycję branży muzycznej?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Kondycja branży muzycznej nie jest dobra. Jest wiele artystów, takich jak Daria Zawiałow, Lanberry, czy Krzysiek Zalewski którzy świetnie radzą sobie na rynku muzycznym. Ciężko pracują na swój sukces. </span></p><p><span style="color: #666666;">Są też tacy, którzy myślą, że dostaną wszystko podane na tacy. Wspieram osoby pracowite i walczące o swoje. Ci, którzy nie wykazują ze swojej strony żadnej inicjatywy a jedynie czekają, co się stanie, nie mają u mnie szans. Takim osobom nie wróżę też świetlanej przyszłości. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-50760213100786093872023-12-20T05:31:00.000-08:002023-12-20T05:31:16.240-08:00 Cykl #mariolapoleca (14): #Instaświęta, Natasza Socha [RECENZJA KSIĄŻKI] <p><span style="color: #666666;"><b> Cykl #mariolapoleca (14): #Instaświęta, Natasza Socha [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrqvJpT1eSCuwkSHTW1WKNsLWn0_7CPcZGoSz47Ec443GPjpWyIV_XjKCifMPQCgVOxnfhpJ2VySnfQMp_4BON9iZ0iCGfd5JAw8umhaVoQolJEDc8kaMXSI1qXl5EpiaOUz_YfiQYG3vT8qvedgBlKCs0lHZ_yUV1KBRPzSXLRK4X5b2bHp_7eW7UcZM/s1200/Instaswieta-291432-1200x630.webp" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="630" data-original-width="1200" height="324" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrqvJpT1eSCuwkSHTW1WKNsLWn0_7CPcZGoSz47Ec443GPjpWyIV_XjKCifMPQCgVOxnfhpJ2VySnfQMp_4BON9iZ0iCGfd5JAw8umhaVoQolJEDc8kaMXSI1qXl5EpiaOUz_YfiQYG3vT8qvedgBlKCs0lHZ_yUV1KBRPzSXLRK4X5b2bHp_7eW7UcZM/w617-h324/Instaswieta-291432-1200x630.webp" width="617" /></a></div><br /><span style="color: #666666;"><br /></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Wydawnictwo Literackie</span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;"><b> Cykl #mariolapoleca (14): #Instaświęta, Natasza Socha [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce. </span></p><p><span style="color: #666666;">Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, chciałabym się dzielić z Wami w moim cyklu #mariolapoleca. </span></p><p><span style="color: #666666;">Serdecznie Was zapraszam. Dziś zachęcam do lektury recenzji książki #Instaświęta autorstwa Nataszy Sochy, która jest pierwszą książką świąteczną, po którą sięgnełam w tym roku, ale oczywiście nie jest jedyną powieścią świąteczną autorki, z którą przyszło mi się zętknąć. Przyznam, że co roku wyglądam informacji o kolejnej zimowej historii, malowanej wyobraźnią i słowem Nataszy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>PREMIERA: </b>25 października</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>GATUNEK KSIĄŻKI: </b>powieść świąteczna</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>AUTOR:</b> Natasza Socha</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>WYDAWNICTWO:</b> Wydawnictwo Literackie</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>#mariolapoleca, CZYLI KILKA SŁÓW PO LEKTURZE Z PERSPEKTYWY CZYTELNIKA</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To pierwsza powieść świąteczna w tym roku, którą recenzuję i polecam w swoim autorskim cyklu. Nie da się ukryć, że jestem fanką autorki, ale muszę przyznać, że choć znam cały jej dorobek pisarski, to właśnie jej książki, którymi wprowadza w świąteczny klimat, lubię najbardziej. Wszystkie jej publikacje, które pojawiają się na rynku przeważnie w listopadzie, mają w sobie coś takiego, co uruchamia w czytelniku świąteczną radość, przypomina wszystkie znane z dzieciństwa grudniowe zapachy oraz sprzyja temu, by podczas odkrywania kolejnych rozdziałów, popijać gorącą czekoladę z piankami Marshmallow.</span></p><p><span style="color: #666666;">Świąteczne historie najczęściej osadzane są w górskich domach, zaśnieżonych miastach, ale też w znanych a czasami nawet fikcyjnych miejscowościach. W przypadku Nataszy Sochy jest trochę inaczej. W swojej najnowszej powieści zabiera swoich czytelników na...Instagrama, równocześnie odkrywając blaski i cienie mediów społecznościowych. Pokazuje, jak znani i lubiani influecerzy, dla których Instagram nie jest już tylko rozrywką, ale przede wszystkim źródłem dochodu, dniami i nocami myślą o tym, co i w jaki sposób powinni w tym wirtualnym świecie pokazać, żeby wygrać ten niepisany wyścig. Choinka, która od zawsze była symbolem świąt, tu przestaje nim być. Przeradza się w symbol gustu i wyczucia stylu. Nie może być skromna. Musi zadziwiać. Być wyjątkowa, modna, bogata. Powinna wzbudzać nie tylko zachwyt, ale przede wszystkim wzbudzać chęć komentowania o trendach. </span></p><p><span style="color: #666666;">Julka studiuje. Ma kreatywną duszę i umysł, dzięki czemu, znajduje dla siebie kreatywne zajęcie. W okresie przedświątecznym dorabia przystrajaniem ekskluzywnych, wyjątkowych choinek. W związku z wypadkiem w skutek które straciła rodziców, nosi w sobie traumę i poczucie winy. Jej dziadek, który w całej tej historii odgrywa ważną rolę a może nawet jedną z najważniejszych, od zawsze ją wspiera i nigdy nie obwiniał za to, co się stało. Na przestrzeni rozdziałów odkrywa nie tylko swoje tajemnice, ale też te, które noszą w sobie twórcy internetowi, z którymi współpracuje. Najbardziej demaskującym okazuje się wigilijny wieczór. To właśnie w tym dniu, zamiast siedzieć w swoich szczęśliwych domach, wszyscy podopieczni Julki oraz ich dzieciaki spotykają się przy jednym stole właśnie u niej i jej dziadka. </span></p><p><span style="color: #666666;">Książka stanowi również źródło świątecznych inspiracji na mniej lub bardziej oczywiste dekoracje świąteczne. Między wierszami można również doczytać, jakie kolory będą królowały w tym roku na choince. Warto jednak pamiętać o tym, że nie zawsze trzeba iść za trendami, ale przede wszystkim za głosem serca i tym, co nam się podoba. Oczywiście, nie ma nic złego w tym, by przygotowania do świąt relacjonować w swoich mediach społecznościowych, ale warto pamiętać, by w tym wszystkim nie zatracić prawdziwej istoty i magii tego szczególnego czasu.</span></p><p><span style="color: #666666;">Czasami, zamiast godzinami scrollować sociale, warto się wylogować z wirtualnego świata i postawić na "tu i teraz". Spróbujcie to zrobić w tym magicznym czasie. Zamiast rozmawiać na czacie, warto rozmawiać przy stole. Pamiętajmy o tym. Pamiętajcie też, by w czasie wolnym sięgnąć po książkę. Ja polecam Wam #Instaświęta. Najnowsza książka Nataszy Sochy sprawdzi się również jako prezent. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-11058763290643343152023-12-18T00:23:00.000-08:002023-12-18T00:23:49.222-08:00 Ilona Janyst o serialu "M jak miłość" i życiowych wartościach [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Ilona Janyst o serialu "M jak miłość" i życiowych wartościach [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfuHjsSgUvE4O2fEI01jGmvhOfO1uWELQQ6R8hJoR5KCk4F6Kv7nBp_Z3o4T585JS2vFv48ke-NXOz3wOPnYCKpExK0CKj5knAajzmfylx97aPDwFCZUs-Fq-zzkMZyr9n0Eu50ltW3OjyNMgDdSxM6yHsjzX_nvUVrRH-w7Y7fdiVW1eBzbscNDuEm3M/s5998/fot%20Pawe%C5%82%20Janyst.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5998" data-original-width="4001" height="474" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfuHjsSgUvE4O2fEI01jGmvhOfO1uWELQQ6R8hJoR5KCk4F6Kv7nBp_Z3o4T585JS2vFv48ke-NXOz3wOPnYCKpExK0CKj5knAajzmfylx97aPDwFCZUs-Fq-zzkMZyr9n0Eu50ltW3OjyNMgDdSxM6yHsjzX_nvUVrRH-w7Y7fdiVW1eBzbscNDuEm3M/w315-h474/fot%20Pawe%C5%82%20Janyst.jpg" width="315" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Paweł Janyst</span></p><p><span style="color: #666666;">Ilona Janyst, aktorka, znana miłośnikom seriali telewizyjnych z roli Anety w kultowym "M jak miłość", w lipcu była gościem Pikniku Rodzinnego z Rogatkiem, który odbył się w Wiśle. </span></p><p><span style="color: #666666;">Aktorka opowiadała nie tylko o rzeczonym serialu, ale też otworzyła się na temat wiary i życiowych wartości. Jak przyznaje, stara się zawsze widzieć szklankę do połowy pełną, bo to ułatwia codzienne funkcjonowanie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Od samego początku, bije od Ciebie radość, ciepło i masa pozytywnej energii. Pozytywne nastawienie to Twój świadomy wybór? Chyba nie mogłabyś inaczej, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo miło mi to słyszeć. W pewnym sensie jest to mój świadomy wybór, ponieważ staram się zawsze widzieć szklankę do połowy pełną. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak na co dzień dbasz o swoją pozytywną powierzchowność? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jestem osobą wierzącą, co jest dla mnie wyznacznikiem tego, że czuję wewnętrzny spokój. W momentach kryzysowych oddaję się Górze. Kocham swoje życie. Mam świetnego męża, cudne dzieciaki, bardzo lubię swoją pracę, więc już z tego tytułu jest mi łatwiej. Kiedy pojawiają się w moim życiu jakieś trudności, wracam do tego, że jednak mam szczęście. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czasami spotykam się z opinią, że pozytywnego nastawienia, tak, jak gry na fortepianie, czy jazdy na rowerze, można się nauczyć. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Myślę, że można, ale u osób, które są pesymistycznie nastawione do życia, jest to walka. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Niewątpliwie masz szczęście do ludzi, a od tego też wiele zależy, prawda? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, tak mi się wydaje. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie sposób krótko nie porozmawiać o serialu "M jak miłość". Czy zanim w 1286 odcinku dołączyłaś do obsady, zdarzało Ci się go oglądać? Miałaś swoje ulubione wątki, ulubionych bohaterów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">No, pewnie. Jak pewnie większość z nas, ja też, jako dziecko, oglądałam ten serial. W czasie studiów, kiedy wyprowadziłam się z domu, nie miałam już możliwości, bo nie miałam telewizora. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jesteś kolejną aktorką, która przyznaje się, że był czas, kiedy nie miała telewizora. (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Aktor może żyć bez telewizora, a czasami nawet powinien. (śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy tak, jak wielu aktorów, Ty również miałaś w życiu taki moment, w którym marzyłaś o zagraniu w tym serialu? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Szczerze powiem, że nigdy nie miałam tak, że myślałam konkretnie o tym serialu, ale czasami, kiedy spotykam się na planie z Hanią Śleszyńską, która gra moją mamę, że to jest niemożliwe, że mogę pracować z kobietą, która jest dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam. Kiedy nachodzą mnie takie myśli, nie dotyczą one konrektnych produkcji, ale zazwyczaj aktorów, których pamiętam z dzieciństwa, a teraz mogę z nimi pracować. Zawsze są to wspaniałe spotkanmia i nowe doświadczenia.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Z Maurycym Popielem, który w "M jak miłość" gra Twojego męża, pierwszy raz spotkałaś się właśnie na tym planie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. Z tym wiąże się zabawna historia, ponieważ spotkaliśmy się pierwszego dnia i od razu mieliśmy do zagrania scenę miłosną. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W czym w Twoim odczuciu, zawarty jest fenomen kultowej "Emki"? Niezmiennie, od prawie dwudziestu trzech lat, każdy odcinek zrzesza kilkumilionową publiczność. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Fenomen kultowego serialu "M jak miłość" jest zawarty w rodzinnych wartościach i w ukorzenieniu. </span></p><p><span style="color: #666666;">Czytam czasami komentarze widzów i muszę przyznać, że żalą się czasem na to, że w "Emce" pojawiają się zdrady i inne mało przyjemne wątki, ale z drugiej strony, trzeba jednak pamiętać, że to serial, w którym cały czas musi coś się dziać. Przedstawiamy też sytuacje z życia wzięte.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Z perspektywy widza można zauważyć, że Aneta jest wulkanem energii, a czasem nawet mieszanką skrajnych emocji. Ty, względem swojej postaci masz podobne odczucia?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oczywiście. Aneta i tak, bardzo już w pewnym momencie spasowała. Cieszę się jednak, że w dalszym ciągu mam możliwość grania postaci, która nie jest nudna.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak w kilku słowach podsumowałabyś przemianę, którą przeszła na przestrzeni odcinków?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie wiem, czy przemianę mojej bohaterki, którą przeszła na przestrzeni odcinków serialu “M jak Miłość”, można podsumować w kilku słowach (Śmiech). Ta zmiana mnie cieszy. Fajne jest jednak to, że coś z tej iskry jeszcze w niej zostało. Świetnie, że nie została całkowicie ugładzona, stłamszona i ugrzeczniona. Uważam, że takie postaci gra się ciekawiej.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Często spotykam się z opinią, że podobnie jest w przypadku postaci z rysą. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy Aneta pojawiła się w serialu, miała rysę wręcz socjopatyczną. Do dzisiaj śmieję się ze sceny, w której miałam ogromną trudność. Był to moment, w którym zdecydowała się podpalić mieszkanie Olka, (w tej roli Maurcy Popiel, przyp. red.) ale w finale... zasnęła. </span></p><p><span style="color: #666666;">W serialach, postaci skrajnie złe, długo się utrzymują, ponieważ przychodzi moment, w którym niechęć widzów jest na tyle duża, że nie wiadomo już, co zrobić. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W 1696 odcinku do obsady dołączył również twój mąż, Paweł Janyst. Wciela się w kleryka Grzegorza, który jest zawodowym pechowcem. Co ciekawe, wasze wątki się przecinają. Jak wam się razem pracuje?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo dobrze pracuje nam się razem. Produkcja jakiś czas temu wymyśliła, że Paweł pojawi się w roli byłego partnera Anety, ale wtedy ten pomysł nam się nie spodobał. Nie chcieliśmy grać pary, ale teraz jest inaczej. Graliśmy razem już w różnych produkcjach, choć faktycznie, po raz pierwszy spotykamy się na małym ekranie. To ciekawe doświadczenie.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Pamiętam artykuł, który pojawił się w jednym z serwisów poświęconych serialom, gdzie sugerowano, że w serialu gra również twój syn. Jak zareagowałaś na te rewelacje?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ja już nie reauguję na tego typu rewelacje. (Śmiech.) Czasami to, co czytam w internecie na swój temat, powoduje, że mam ciarki. Niektóre rzeczy wymyślone są od podstaw. W postać mojego serialowego synka wciela się uroczy Tymek Szkopek.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jesteś nie tylko aktorką, ale też mamą, dlatego nikogo nie powinna dziwić twoja obecność na Pikniku Rodzinnym z Rogatkiem. Czy już od najmłodszych lat uczysz swoje dzieci zasad bezpieczeństwa?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, oczywiście. W ten sposób postępować powinien każdy rodzic. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jesteś zwolennikiem nauki teoretycznej, czy nauki przez zabawę?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, jestem zwolennikiem nauki przez zabawę. To sprawdza się szczególnie w przypadku dzieci, ale nie tylko. U dorosłych też.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Uważasz, że tego rodzaju imprezy pomagają w szerzeniu świadomości i wiedzy na temat bezpieczeństwa?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mam nadzieję, że tak jest. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-72709852324030313872023-12-07T11:59:00.000-08:002023-12-07T11:59:20.972-08:00 Maja Kleszcz o wszystkich odcieniach Osieckiej [WYWIAD]<p><b> <span style="color: #666666;">Maja Kleszcz o wszystkich odcieniach Osieckiej [WYWIAD]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjr5thzOf1ZMxgZppWGGGMNP4ZmzKDiKc4dFbpaC2n9YMKQbKS-fEpSuBmW99nT43cCmhk1DBqp-G5je_16fN9WOrdcNYP_rtZhR2SvqGXGFO5_z6CV4JBBS2nzOkJTakNxh0ZlwSCZx1OgEgQuNoTXnu-uWulOs9CY7e237L2_Xb74peQSFndJ9Pssj7Y/s500/Maja-Kleszcz-kafelek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="381" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjr5thzOf1ZMxgZppWGGGMNP4ZmzKDiKc4dFbpaC2n9YMKQbKS-fEpSuBmW99nT43cCmhk1DBqp-G5je_16fN9WOrdcNYP_rtZhR2SvqGXGFO5_z6CV4JBBS2nzOkJTakNxh0ZlwSCZx1OgEgQuNoTXnu-uWulOs9CY7e237L2_Xb74peQSFndJ9Pssj7Y/w381-h381/Maja-Kleszcz-kafelek.jpg" width="381" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. zdjęcie nadesłane</span></p><p><span style="color: #666666;">Maja Kleszcz była jedną z gwiazd 32. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Bez Granic“ w Cieszynie. W ramach koncertu „Osiecka De Luxe“ artystka zaprezentowała przed publicznością swoje aranżacje utworów z repertuaru Agnieszki Osieckiej. W rozmowie zdradziła wiele o pracy nad płytą i trasą koncertową, opowiedziała również, co łączy ją z Osiecką. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Największe magazyny nie szczędzą Pani komplementów. „Elle" określa Pani twórczość i talent jako „towar luksusowy“, Onet pisze, że jest Pani „legendarnie dobra“, a Interia mówi wprost - że jest Pani „marką samą w sobie“. Jak przyjmuje Pani takie komplementy? Są ogromną motywacją do dalszej pracy, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Na pewno, choć muzyką zajmuję się już dwadzieścia lat, ale przez pierwszą dekadę zajmowałam się jej inną dziedziną. Na pewno to sprawia, że nie dochodzi u mnie do wypalenia zawodowego. To rozgrzewa moje serce i jest to przyjemne. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Idzie Pani jak burza. Jest Pani tegoroczną laureatką Fryderyka w kategorii „Album roku blues“ za krążek "B.L.ues". Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas odbierania tej statuetki?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Statuetki nie odebrałam niestety osobiście, ale zrobił to mój wydawca. Było to niezmiernie miłe, ponieważ to pierwszy Fryderyk, którego zdobyłam na ścieżce kariery solowej. Fajnie, że wydarzyło się to właśnie przy okazji tej płyty. Wszystko się pięknie splotło. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>To niezwykły, rocznicowy album wypełniony w całości tekstami Bogdana Loebla. Jak wspomina Pani pracę nad tą płytą?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Z panem Bogdanem Loeblem moja współpraca trwała około trzynastu lat. Płyta jest dla mnie bardzo ważna, bo jest świadectwem pracy międzypokoleniowej. Pan Bogdan kończył akurat dziewięćdziesiąt lat, więc między tymi pokoleniami byliśmy się w stanie twórczo porozumieć i dać sobie coś nawzajem. </span></p><p><span style="color: #666666;">Stworzyliśmy płytę na temat wszystkich odcieni bluesa. Płyta łączyła narrację męsko-żeńską.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na płycie można znaleźć kultowe już utwory skomponowane przez Tadeusza Nalepę, jak chociażby „Kiedy byłem małym chłopcem", ale też nowe aranżacje utworów, specjalnie napisane dla Pani. Gdyby miała Pani wskazać swój ulubiony utwór z tej płyty, na który mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mam wiele ukochanych utworów z tej płyty, ale bardzo lubię „Kiedy byłem małym chłopcem", w którym, za porozumieniem z panem Bogdanem, wyśpiewuję słowa „… kiedy byłeś małym chłopcem“. To utwór, który dał mi wgląd w męską wrażliwość. To fajny, lapidarny, surowy tekst, bardzo ważny dla mnie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Dziś spotykamy się w ramach 32. Międzynarodowego Festiwalu „Bez Granic“. Podobno, gdyby swego czasu nie przyszło zaproszenie ze strony pewnego festiwalu, to po repertuar Agnieszki Osieckiej najprawdopodobniej nie sięgnęłaby Pani. To prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To prawda. Wszystko wydarzyło się ze względu na zaproszenie ze strony festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej", który odbywa się w Poznaniu. Może, by po to sięgać, był to dla mnie zbyt wielki klasyk. Przygotowując ten repertuar, często musiałam się zmagać z utworami, które są prawie jak hymny polskiej muzyki rozrykowej. To chciażby „Niech żyje bal". Może dlatego się ich bałam. Każdy boi się konfrontacji z tak kultowymi utworami, które są ukochane przez publiczność. Uważam, że warto nawiązywać dialog międzypokoleniowy. Teksty Osieckiej dużo opowiadają o pokoleniu moich rodziców. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Otwarcie Pani mówi o tym, że wśród utworów ze słowami Agnieszki Osieckiej są takie, które Panią bolą. To chociażby „Uciekaj moje serce" i „Na całych jeziorach Ty". Czy jest to związane m.in. z tym, że polska muzyka do pewnego momentu była dla Pani czymś egzotycznym?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To wiąże się ze wspomnieniami z dzieciństwa i momentami, w których nie byłam w stanie tych tekstów zrozumieć. Muzyka Agnieszki Osieckiej przenikała mnie na wskroś i przynosiła coś nostalgicznego, czego jako dziecko nie byłam w stanie pojąć. Jako dojrzała kobieta widzę więcej. Osiecka urzekła mnie autoironizmem i tym, że w jej tekstach znajduje się miejsce nie tylko na szczerość, ale też gorzki dowcip.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Obydwa utwory, które określa Pani mianem tych bolesnych, mimo tego znajdują się w repertuarze. Czy to, że wykonuje je Pani dość często, powoduje, że stopniowo Pani stosunek do nich się zmienia?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Teraz darzę te utwory sympatią. To, że coś jest bolesne, nie oznacza, że nie lubimy po to sięgać. Wydawało mi się, że to, że wywoływały we mnie takie uczucia, prawdopodobnie świadczy o tym, iż one są ważne, nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim pokoleniowo. Niosą prawdziwą opowieść i może dlatego od dziecka wzbudzają we mnie emocje. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby jednak miała Pani wybrać z repertuaru Agnieszki Osieckiej utwór, który jednoznacznie wywołuje w Pani pozytywne emocje, na który mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo lubię utwór „W dziką jabłoń Cię zaklęłam", który nagrałam w duecie z pianistą. Jest bardzo poetycki, ale też teatralny. Lubię też „Niech żyje bal" i to właśnie w tej odsłonie, którą udało mi się wypracować. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy jest coś, co łączy Panią z Osiecką?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Trudne pytanie (śmiech). Łączy nas chyba umiejętność śmiania się trochę z siebie, ale tak przez łzy. Nie jestem aż tak barwną postacią, jak ona. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miała Pani jej twórczość zamknąć w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Śmiej się i płacz. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Polska muzyka docierała do Pani za pośrednictwem Polskiego Radia, co najczęściej miało miejsce podczas wakacji z dziadkami. Jaki tytuł nosi pierwsza polska piosenka, z którą kojarzy się Pani dzieciństwo?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Na pewno jest to sygnał Lata z Radiem, czyli „Polka dziadek". Kiedy ją słyszę, czuję zapach wszystkich obiadków, które babcia mi gotowała. Jednym z utworów, który usłyszałam jako pierwszy, jest „Uciekaj moje serce". </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Twórczość muzyczną łączy Pani z aktorstwem, występując w teatrze. Trudno to pogodzić? Z czego byłoby Pani prościej zrezygnować?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dla mnie te rzeczy się łączą. Między tymi dziedzinami nie ma żadnego konfliktu. </span></p><div><br /></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-57331226897940524002023-12-05T10:49:00.000-08:002023-12-05T10:49:44.017-08:00Paweł Domagała o "Narnii" i serialu "Rafi" [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b>Paweł Domagała o "Narnii" i serialu "Rafi" [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkx76CaafDppfmX-mxDmfwBLafZXnJrqg6QcLvdodmyOpq9hyphenhyphen8NUz2Z7fsI5lvOZ4hq6KImBiK3avNHzLIRcDDdAhz7Vk2EJ9Ral7w8E7gUkY_l8VkSaHBB2vWR-gjOl6b6ADGLHSrTaSV9pCPFnR8e_B3s9iivpPkki0dPDrTaIDah1HNLg5NTxvTaCQ/s900/channels4_profile%20(1).jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="900" height="390" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkx76CaafDppfmX-mxDmfwBLafZXnJrqg6QcLvdodmyOpq9hyphenhyphen8NUz2Z7fsI5lvOZ4hq6KImBiK3avNHzLIRcDDdAhz7Vk2EJ9Ral7w8E7gUkY_l8VkSaHBB2vWR-gjOl6b6ADGLHSrTaSV9pCPFnR8e_B3s9iivpPkki0dPDrTaIDah1HNLg5NTxvTaCQ/w390-h390/channels4_profile%20(1).jpg" width="390" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. zdjęcie nadesłane</span></p><p><span style="color: #666666;">14 października w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie Paweł Domagała zagrał koncert w ramach „Narnia Tour”. Artysta spotkał się z red. Mariolą Morcinkovą. Opowiedział, czym jest dla niego tytułowa Narnia, opowiedział też o serialu „Rafi", który miał swoją premierę w Polsat Box Go 6 października. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>18 listopada 2022 roku premierę miał Pana czwarty album studyjny, który nosi tytuł „Narnia". W toku jest również trasa koncertowa „Narnia Tour", w ramach której spotykamy się dzisiaj w Cieszynie. Narnia jest dla Pana krainą, w której każdy powinien stoczyć swoją walkę. Rozwińmy tę myśl.</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Chyba wszystko zostało powiedziane. Moją ulubioną książką są „Opowieści z Narnii“. To książka pełna różnych metafor i odniesień. Dla mnie Narnia jest krainą w nas, w której musimy zawalczyć. Tam zamiast zimy musi panować wieczna wiosna. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zatem nie jest już tajemnicą, że inspirację na tytuł płyty i trasy stanowiły właśnie „Opowieści z Narnii".</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tę książkę czytałem dopiero po studiach. Często do niej wracam. Ostatnio czytałem „Srebrne krzesło". To pierwsza lektura Lewisa, po którą sięgnąłem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Wszystkie Pana dotychczasowe płyty były osobiste, ale to właśnie w „Narnii" mówi Pan o swoich lękach i słabościach. Czego Pan się boi, a do czego ma największą słabość?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dużo jest rzeczy, których się boję. Płyta powstawała w trudnym czasie dla świata. Dużo było lęków. Na początku miała być o czym innym. Wszystkie płyty są dla mnie osobiste i nigdy nie kalkuluję, czy jakaś piosenka stanie się hitem lub zabrzmi w radiu. Skupiam się na tym, by emocje, które są we mnie, znalazły jakieś ujście. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na „Narnii" nie są zawarte tylko utwory w tonie, do którego przyzwyczaja Pan swoich słuchaczy, ale też te zupełnie inne, jak chociażby "Dzieci u dziadków", czy "Sukienka" nagrana w duecie z Kasią Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni. Jak doszło do Waszej współpracy?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Napisałem piosenkę, którą pomyślałem, że fajnie byłoby zaśpiewać z kobietą. Chodziło mi o to, by była bajkowa, nieco disneyowska, a nawet księżniczkowa. Pomyślałem sobie, że mogłaby być nawet piosenką przewodnią którejś z bajek (Śmiech) </span></p><p><span style="color: #666666;">Pierwszą wokalistką, z którą – jak pomyślałem - mógłbym to zrobić, była właśnie Kasia Sienkiewicz. Wydaje mi się, że pasuje do tej piosenki, bo bajkowości i „księżniczkowości“ nie można jej odmówić (Śmiech). Cieszę się bardzo, że się zgodziła. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Singlem promującym płytę jest utwór „Po co ten krzyk". Czy to właśnie ten utwór jest tym najbardziej wyczekiwanym przez słuchaczy podczas koncertów z trasy „Narnia Tour"?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie wiem, który utwór jest najbardziej wyczekiwany. Wydaje mi się, że wszystkie są takimi. Pierwszym singlem na tej płycie był utwór „Łe, łe". Jako drugi w kolejności wypuściliśmy „Po co ten krzyk". </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby to Pan miał wskazać swój ulubiony utwór z „Narnii", na jaki mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oj, chyba nie mam takiego. Dużo utworów z tej płyty jest dla mnie ważnych. To tak, jakby zapytać, które dziecko kocha się bardziej (Śmiech). </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie ukrywa Pan, że „Narnia" jest dla Pana płytą najbardziej terapeutyczną z dotychczasowych. Pewnie chciałby Pan, by była też taka dla słuchaczy? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dostaję dużo wiadomości od fanów, dla których, podobnie jak dla mnie, jest to bardzo ważna płyta. Takie opinie są dla mnie zawsze bardzo wzruszające i nadają sens temu, co robię. </span></p><p><span style="color: #666666;">Szczerze powiem, że nigdy nie myślę o tym, jak jakakolwiek moja płyta zostanie odebrana. Mam do tego zupełnie inne podejście. Jeżeli moja wrażliość rezonuje z wrażliwością moich słuchaczy, cieszę się. Jeśli jednak tak się nie dzieje, nie mam potrzeby na siłę dostosowywać się do czyjejś wrażliwości.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czego dowiedział się Pan o sobie podczas procesu jej tworzenia?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Myślę obrazami, więc piosenki są właśnie tymi, które przychodzą mi na myśl. Wszystko musi być prawdziwe. Mam czterdzieści lat, więc nie piszę o zakochaniu, bo mam to już za sobą. Wszystko musi być kompatybilne. Jestem wyczulony na nieprawdę. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie sposób nie porozmawiać o serialu „Rafi", do którego razem z żoną, Zuzą Grabowską, postanowił Pan napisać scenariusz, a który swoją premierę miał 6 października. Podobno ten serial jest dla Pana jednym z najważniejszych dotychczasowych projektów. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Napisanie scenariusza serialu jest wielką rzeczą. Dużym osiągnięciem było przede wszystkim to, że to wszystko się urzeczywistniło. Sięgamy po dość ryzykowny temat, który jeszcze nigdy nie był poruszany w rodzimej telewizji, bo nie przypominam sobie żadnej polskiej produkcji z elementami metafizyki. </span></p><p><span style="color: #666666;">Na to wszystko złożyło się pięć lat pracy, ryzyka, wytrwałości, dyscypliny i różnych meandrów losu. Jesteśmy z siebie dumni, że byliśmy w tym konsekwentni. Porównuję to do wydania pierwszej płyty. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie ukrywa Pan, że bardzo lubi Pan pracować ze swoją żoną. Co jest największą siłą tej współpracy? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Znamy się jak łyse konie. Od początku dużo razem współpracujemy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Z perspektywy widza określam go jako serial komediowy z elementami bajkowości. Czy taki był zamysł? Jak Pan go klasyfikuje? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zamysł był taki, by była to bardzo prosta historia, której największa siła tkwi w humorze i bajkowości. Chcieliśmy pokazać magię i niezwykłość w tych zwykłych, codziennych rzeczach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Co takiego, czego nie mają inne seriale, ma „Rafi"?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Do serialu udało się zaprosić aktorów, których rzadko można spotkać razem na ekranie. Kolejne czynniki to wspomniana bajkowość i poczucie humoru. Serial nie jest na licencji, to orginalna, polska produkcja. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na pewno ma Pana piosenkę. Jak wyglądały kulisy Pana pracy nad utworem?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To przyszło naturalnie. Równolegle z pracami nad serialem, tworzyłem płytę. Moje myśli krążyły wokół serialu. To piosenka zainspirowana serialem, a nie taka, pisana pod niego specjalnie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miał Pan zamknąć pracę nad tym serialem w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To była trudna praca. Udało się zrobić coś magicznego. Z tego miejsca kłaniam się całej ekipie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zaprośmy czytelników na ten serial. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wszystkich zapraszam do oglądania serialu „Rafi" w Polsat Box Go. Mam nadzieję, że serial doda Wam nadziei. </span></p><div><br /></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-5527539325408955032023-12-03T08:15:00.000-08:002023-12-03T08:15:15.485-08:00 Cykl #mariolapoleca (13): "Zemsta byłych żon. Pomyśl, zanim porzucisz, Anna Matusiak [RECENZJA KSIĄŻKI]<p><span style="color: #666666;"><b> Cykl #mariolapoleca (13): "Zemsta byłych żon. Pomyśl, zanim porzucisz, Anna Matusiak [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgpnp1-SEr2vaF2Y34pixoDxtoxkFUif7duS4gQ-09a8igNOhLH-JeRMDz39F0xczDvNTH04pBQl5xFgmY8wb8bV_Bmyqoy-C1gWHJfMi4FXpB2e04klXEpjcEAUh68-8X4G6yQojLSFkC9I3pbdhyvUexbLCuseBG_d3JdaKS1xZZc_rRsLF3UPGmKFI/s700/zemsta_zon_okladka_final_1.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="700" data-original-width="700" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgpnp1-SEr2vaF2Y34pixoDxtoxkFUif7duS4gQ-09a8igNOhLH-JeRMDz39F0xczDvNTH04pBQl5xFgmY8wb8bV_Bmyqoy-C1gWHJfMi4FXpB2e04klXEpjcEAUh68-8X4G6yQojLSFkC9I3pbdhyvUexbLCuseBG_d3JdaKS1xZZc_rRsLF3UPGmKFI/w488-h488/zemsta_zon_okladka_final_1.png" width="488" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Lekkie Wydawnictwo</span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Cykl #mariolapoleca (13): "Zemsta byłych żon. Pomyśl, zanim porzucisz, Anna Matusiak [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce. </span></p><p><span style="color: #666666;">Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, chciałabym się dzielić z Wami w moim cyklu #mariolapoleca. </span></p><p><span style="color: #666666;">Serdecznie Was zapraszam. Dziś zachęcam do lektury recenzji książki "Zemsta byłych żon. Pomyśl, zanim porzucisz", której autorką jest Anna Matusiak. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że lepiej żyje się osobom samowystarczalnym, a nie tym, które prawie we wszystkich sferach życia są zależne od innych. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>PREMIERA: </b>22 listopada 2023</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>GATUNEK KSIĄŻKI:</b> słodko-gorzka powieść</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>AUTOR: </b>Anna Matusiak</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>WYDAWNICTWO:</b> Wydawnictwo Lekkie, egzemplarz recenzencki</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>#mariolapoleca, CZYLI KILKA SŁÓW PO LEKTURZE Z PERSPEKTYWY CZYTELNIKA</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie jest to pierwsza recenzja książki Anny Matusiak, którą recenzuję i polecam w swoim autorskim cyklu. Nie da się ukryć, że każda lektura, wywodząca się spod pióra autorki, za każdym razem ma w sobie coś takiego, co powoduje, że chce się ją czytać i poznać losy bohaterów, o których akurat opowiada. Nawet ten najbardziej wymagający czytelnik znajdzie wśród książek Anny Matusiak coś dla siebie, albowiem z racji tego, że lubi bawić się formą, proponuje różnorodność gatunkową. </span></p><p><span style="color: #666666;">Autorka zaprasza czytelników do fikcyjnej miejscowości o wdzięcznej nazwie Bogaczów. To właśnie tam mieszkają trzy atrakcyjne żony milionerów oraz ich mężowie, którzy jak się okazuje prowadzą podwójne życie i skrywają przed swoimi żonami mrożące krew w żyłach tajemnice.</span></p><p><span style="color: #666666;">Do pewnego czasu ich żony nie mają o niczym pojęcia, albowiem ich jedynym obowiązkiem jest dbanie o siebie i swój nienaganny wygląd, wydawanie pieniędzy swoich wręcz obrzydliwie bogatych mężów a przede wszystkim...posłuszeństwo wobec nich i niewściubianie nosa w nie swoje sprawy i ich interesy, które jak okazuje się z biegiem czytania kolejnych rozdziałów, nie nie są tak niewinne i krystaliczne, jak wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka. </span></p><p><span style="color: #666666;">Kobiety, pławiące się w luksusie nie mają zmartwień? Nic bardziej mylnego. One boją się cały czas. Paraliżuje ich strach, że partnerzy znajdą sobie inne kobiety, w skutek czego zostaną z niczym. Kiedy akcja nabiera rozpędu a obawy dziewczyn zaczynają się spełniać, knują sprytny plan, ale by dowiedzieć, co wymyśliły i czy wszystko pójdzie po ich myśli, trzeba sięgnąć po "Zemstę byłych żon". </span></p><p><span style="color: #666666;">Książka opowiada nie tylko o potrzebie zemsty za wszystkie krzywdy, ale też o sile kobiet i mocy przyjaźni. Kiedy działa się wspólnie, zawsze jest raźniej. Tu dziewczyny wspierają się od pierwszego do ostatniego momentu. Mogą też liczyć na wsparcie jednego z kluczowych bohaterów książki.</span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><p><span style="color: #666666;">Choć wydawać by się mogło, że to lektura dla kobiet, uważam, że panowie też będę zawychceni najnowszym dziełem Ani Matusiak. Ja z całą odpowiedzialnością polecam wszystkim, by po "Zemstę byłych żon" sięgneli. Czyta się szybko i przyjemnie. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-49455158194206602392023-11-30T12:05:00.000-08:002023-11-30T12:05:36.759-08:00Olga Miłaszewska o współpracy z Joanną Kulmową, "O psie, który jeździł koleją" i teatrze improwizacji [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b>Olga Miłaszewska o współpracy z Joanną Kulmową, "O psie, który jeździł koleją" i teatrze improwizacji [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvhZc7n7elJSgIVC_s_K1l-kH-dMGZmvZIPE20BgCmEU3_PQLm90edwprgiAqNfZpZy4JaaOqoKla-QKvAQYjzxU0-WhHfvY3_gHjMaLyQF9YzXMcuMrEIhtiFTj-0CkAA99_8gs-lwQTgDq0ZSChIEhBrdJlNc7zqoHFqCTMHlnKNyOz4NbZVcONbODU/s1203/Untitled-2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1203" data-original-width="1100" height="421" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvhZc7n7elJSgIVC_s_K1l-kH-dMGZmvZIPE20BgCmEU3_PQLm90edwprgiAqNfZpZy4JaaOqoKla-QKvAQYjzxU0-WhHfvY3_gHjMaLyQF9YzXMcuMrEIhtiFTj-0CkAA99_8gs-lwQTgDq0ZSChIEhBrdJlNc7zqoHFqCTMHlnKNyOz4NbZVcONbODU/w386-h421/Untitled-2.jpg" width="386" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /></span></div><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. zdjęcie nadesłane</span></p><p><span style="color: #666666;">Z Olgą Miłaszewską spotkałam się podczas mojego ostatniego pobytu w Warszawie. Rozmawiałyśmy o audiobooku "Wio, Leokadio", nagranym kilka lat temu razem z Joanną Kulmową i jej mężem Janem, o książkach, które Olgę Miłaszewską ukształtowały jako człowieka, ale też o pracy z dziećmi i filmie "O psie, który jeździł koleją".</span></p><p><span style="color: #666666;">Aktorka spróbowała również odpowiedzieć na pytanie, jak grać role drugoplanowe, by zapadały w pamięci widzów. "Trafiają mi się role w fajnych fabułach. Uważam to za dar od losu. To są małe role, ale wierzę, że te filmy zostaną dla kolejnych pokoleń" - przekonywała z uśmiechem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Aktorka o charakterystycznym głosie, lektorka audiobooków, prowadząca warsztaty Teatru improwizowanego, skierowane do najmłodszych adeptów sztuki. Wszystko się zgadza? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wszystko się zgadza. (Śmiech.) Dla mnie jest ważne, po co człowiek przyszedł na świat, jaki jest jego cel, sens życia. To zawsze było moją ideą, która prowadziła mnie od dziecka. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Równie ujmująca, jak Pani dorobek artystyczny, jest ta niesamowita energia, która towarzyszy nam od pierwszych minut naszej rozmowy. Pozytywne nastawienie to Pani świadomy wybór? Chyba nie mogłaby Pani inaczej, prawda? (Śmiech.) </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Takie nastawienie to mój świadomy wybór. </span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo duży wpływ na mnie miała książka “Pollyanna” i jej kontynuacja "Pollyanna dorasta" autorstwa Eleanor Porter. To jedna z książek, która mnie uformowała. Tytułowa bohaterka w każdym negatywie, który spotykał ją w życiu, szukała pozytywów. Wiedziała, że trudne doświadczenie miało ją czegoś nauczyć, że wszystko jest po coś. Nie miała łatwo. Jako mała dziewczynka była przykuta do łóżka, nie mogła chodzić. </span></p><p><span style="color: #666666;">Myślę, że ta książka odcisnęła na mnie piętno i zdeterminowała moje myślenie. W każdym doświadczeniu, ale też w każdej relacji, staram się szukać czegoś pozytywnego, co powiększyłoby mnie jako człowieka. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czasami spotykam się z opinią, że pozytywnego nastawienia, tak, jak gry na fortepianie, czy jazdy na rowerze, można się nauczyć. Jak Pani to odbiera?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To decyzja woli. </span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy czasami w relacjach międzyludzkich spotyka nas trudna miłość, ale decydujemy się mimo wszystko tego kogoś kochać, to nie muszą nam się podobać jego cechy charakteru, czy jego zachowanie, ale jest to naszą decyzją. Miłość jest bardziej związana z wolą, niż z emocjami, bo emocje są przemijające. Człowiek się zakocha, potem to mija. Na przestrzeni lat ludzie inaczej się zakochują. </span></p><p><span style="color: #666666;"> Gram w "Gangu zielonej rękawiczki", gdzie ludzie zakochują się w sobie w bardzo dojrzałym wieku, bo mają już sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt lat. To też jest miłość. Ludzie starsi też się zakochują. Główna bohaterka pierwszego sezonu zakochuje się nawet kilka razy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak już wspomniałyśmy, pracuje Pani z młodzieżą, chcącą związać swoją przyszłość z aktorstwem. Kilka dni temu rozpoczął się nowy rok szkolny, więc wkrótce rozpocznie się kolejny rok warsztatów dla najmłodszych. Stara się Pani być takim nauczycielem, jakiego to Pani chciałaby spotkać w szkole, będąc na miejscu dzieciaków, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, to prawda. </span></p><p><span style="color: #666666;">Pierwszą zasadą teatru improwizacji jest akceptowanie zmian w sobie, ale też w innym człowieku i świecie. To pozwala nam posuwać się naprzód. </span></p><p><span style="color: #666666;">Na zajęciach teatralnych śmiejemy się z siebie i własnych błędów a jednocześnie uczymy się je akceptować. Dlatego polubiłam tę formę teatru i prowadzę ją z dziećmi. To teatr tradycyjny, ale całą rozgrzewkę i wstęp prowadzę w oparciu o zasady impro, ponieważ chcę, by dzieci pokochały teatr. </span></p><p><span style="color: #666666;">Życie mnie nauczyło, że szczęście dla każdego człowieka jest czymś innym. Dlatego, każdy powinien odnaleźć to, co jest jego pasją i iść za swoim marzeniem. Trzeba dbać o to, by to marzenie było drogowskazem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak sama to Pani określiła, prowadzenie warsztatów Teatru improwizowanego traktuje Pani jako pozytywistyczną pracę u podstaw na polu artystycznym. Proszę tę myśl rozwinąć. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">W okresie Pozytywizmu Polska była pod zaborami. Były dwa rodzaje pracy - praca u podstaw oraz praca organiczna. Praca organiczna dotyczyła gospodarki, a praca u podstaw była dbałością o zachowanie tradycji i kultury polskiej, ale też języka polskiego. </span></p><p><span style="color: #666666;">Nie jestem w stanie zmienić całego świata, ale mam wpływ na ludzi, których spotykam i na swoje otoczenie, więc taki swój maleńki ogródek uprawiam. Ostatnio przeczytałam świetną opowieść. Jeśli wyobrażasz sobie, że jesteś za mały i nic nie możesz zmienić w tym świecie, to wyobraź sobie siebie, zamkniętego w namiocie z komarem. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Staram się, by na zajęciach zawsze było ciekawie. Praca z dziećmi nie jest łatwa, bo przychodzą do mnie różne dzieci. Scena obnaża. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czego to Pani uczy się od dzieci podczas warsztatów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Cały czas uczę się pokory. Uczę się także cierpliwości, bo czasami nie wytrzymuję. Dzieci traktuję jak dorosłego partnera. Ich problemy traktuję tak, jak problemy dorosłego człowieka. Każdy ma kłopoty na miarę siebie. Pokonywanie trudności jest rozwojowe. Dzieci uczą mnie też podejmowania trudnych decyzji. </span></p><p><span style="color: #666666;">Chcę, by zwyciężały miłość, radość i dobro, mam nadzieję, że zajęcia pomagają dzieciom kształtować siebie. Nie ograniczam moich poleceń do nauczenia się tekstu, czy wiersza, pozwalam im, by poznawały siebie i rozwijały się. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>To prawda, że tak, jak są one najbardziej wymagającą publicznością, tak samo są najbardziej wymagającą grupą warsztatową? Podzielam to zdanie, bo prowadziłam już warsztaty dziennikarsko-aktorskie dla młodych. (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Wydaje mi się, że tak. Wymagam od dzieci, ale też napisano o mnie wypracowanie z języka polskiego, że jestem dla nich autorytetem. Byłam bardzo zdziwiona, ale też wzruszona. Dostałam od jednej z mam, trzymam na pamiątkę. </span></p><p><b><span style="color: #666666;">25 sierpnia do kin trafił film "O psie, który jeździł koleją", wyreżyserowany przez Magdalenę Nieć. Można Panią w tym filmie zobaczyć w roli pracownicy NFZ. Choć czasem przypadają Pani w udziale role drugoplanowe, mają w sobie coś tak charakterystycznego, że zostają zapamiętywane. Jak Pani to robi? (Śmiech.)</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhylf6kGPYmofV-vPRR3aNFxGLHT6ZqjRr5Nfdoi5a_jMgm-9FcsEd_PjhQBlsDgFmZDBFY78h8QnnzXMSizBcCXaEk3l8oJ1dmtCtHrhzD3EGxsb1sUc2oQUWwuJGwZBEfojrnrrs-kiBK5YtDLSK3yijTvkOb9649lQGhhLr5Scr-rptl2Mn1qTOHC9U/s4295/Gwiazdeczka%201.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2416" data-original-width="4295" height="323" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhylf6kGPYmofV-vPRR3aNFxGLHT6ZqjRr5Nfdoi5a_jMgm-9FcsEd_PjhQBlsDgFmZDBFY78h8QnnzXMSizBcCXaEk3l8oJ1dmtCtHrhzD3EGxsb1sUc2oQUWwuJGwZBEfojrnrrs-kiBK5YtDLSK3yijTvkOb9649lQGhhLr5Scr-rptl2Mn1qTOHC9U/w575-h323/Gwiazdeczka%201.JPG" width="575" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. zdjęcie nadesłane</span></p><p><span style="color: #666666;">To pytanie do Pana Boga. (Śmiech.) Nie wiem, na czym to polega, ale kiedy oglądam filmy, to często aktor, który gra małą rolę przyciąga moją uwagę. Śmieję się, że czasami nawet złe filmy oglądam, a wszystko ze względu na to, że gra człowiek, który skupia moją uwagę. Lubię obserwować jak myśli, jak wykonuje poszczególne gesty. </span></p><p><span style="color: #666666;">Faktycznie, docierają do mnie głosy, podobne do twoich spostrzeżeń, że moje role drugoplanowe mają coś w sobie.</span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo się cieszę, że zagrałam w filmie "O psie, który jeździł koleją", choć książki chyba nawet nie czytałam, a na pewno nie utkwiła mi w głowie, w przeciwieństwie do wielu moich znajomych. Wiadomo, ja zawsze w stronę radości, więc tak, jak już mówiłam, o wiele bliższa jest mi Pollyanna. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Mam wrażenie, że będzie to film, który będzie się oglądało, jak "Kevina w Nowym Jorku" na całym świecie w święta. </span></p><p><span style="color: #666666;">Ten film daje nadzieję, pokazuje współczesność, ale też, że siłą woli można poczuć szczęście, radość, nadzieję i wiarę. Obrazuje, jak nadzieja powoduje, że możemy zmienić rzeczywistość i zmienić czyjeś życie poprzez radość. </span></p><p><b><span style="color: #666666;">To kolejna lektura szkolna, która doczekała się ekranizacji. Czy Pani zdaniem, film pozwoli dzieciakom nieco łaskawszym okiem spojrzeć na książkę Romana Pisarskiego i przekona ich do lektury?</span></b></p><p><span style="color: #666666;">Mam nadzieję. Podobnie, Książka "Wio, Leokadio", do której razem z jej autorką, Joanną Kulmową i Janem Kulmą nagrałam audiobook o tym samym tytule, jeszcze kilka lat temu również była lekturą szkolną. </span></p><p><b><span style="color: #666666;">Pani często na warsztat bierze m.in. wiersze autorstwa Jana Brzechwy, które czyta lub recytuje przy różnych okazjach. Czy obserwuje Pani wtedy zainteresowanie jego osobą, odczuwalne ze strony dzieci? Jak mówić o wierszach i ich autorach, by najmłodsi chcieli tę wiedzę przyswajać?</span></b></p><p><span style="color: #666666;">Absolutnie tak. Wyprodukowałam spektakl "Lekcja dobrego zachowania, czyli Brzechwa i Tuwim dzieciom", według "Akademii Pana Kleksa". Jeszcze przed lockdawnem, jeździliśmy z tym spektaklem po Polsce. Uważam, że obcowanie ze sztuką to podstawowa rzecz, z którą człowiek powinien się zaprzyjaźniać od dziecka. Każdy powinien uprawiać ją w dowolnym zakresie. Można malować, mówić wiersze, śpiewać i robić wiele różnych innych rzeczy twórczych. To wszystko rozwija. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Było już o warsztatach, filmach i lekturach. Porozmawiajmy o dubbingu. Czy dzięki temu, że ma Pani tak bogaty owy dorobek, jest częściej przez widzów rozpoznawana po głosie? (Śmiech.) </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Czasami tak, ale np. w przypadku wedlowskiej zebry, o której będziemy jeszcze rozmawiać, niekoniecznie. (Śmiech.) Kiedy nagrywałam dźwięk, reżyser upominał mnie, kiedy zdarzało mi się schodzić z głosu-charakteru zebry. Pamiętam, że musiałam wejść w tę rolę mimo wszystko. Nie wyczuwałam, że nie mówię jej głosem. Dużo osób nie miało świadomości, że to ja użyczam jej głosu. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdyby miała Pani wytyczyć, którą z postaci, pod które podkładała głos najbardziej lubi, na którą mogłoby paść? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oczywiście, wedlowska zebra. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo często biorę udział w dyplomach szkół filmowych. W tym roku dwa filmy, w których brałam udział, trafiły na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Pierwszy to "Święto ognia" Kingi Dębskiej, drugi film to "Pieśń Humabków" Kludii Folgi, który jest projektem krótkometrażowym. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W ramach przygotowania do naszego wywiadu kilka tych reklam z zebrą sobie przypomniałam. Ma Pani swoją ulubioną z tej serii? Moja to ta, z nauczycielką historii oraz świąteczna, z parkowaniem zadem. (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Lubię lekcję geografii, ale najbardziej podobała mi się ta, która realizowana była na dachu. To ta, w której pada pytanie, "A dlaczego Ciebie nie ma na czekotubce?" To reklama, mówiąca o naszym życiu i tym, co dzieje się, kiedy ktoś ma znajomości. Bardzo podobało mi się jej przesłanie - "poczuj dziecięcą radość". Znowu o mnie. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy spotykamy się ze stratą bliskiej osoby, uświadamiamy sobie, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Liczy się to, że mamy bliskich wokół siebie i że nawet kromka chleba ze smalcem, zjedzona z kimś w przyjaźni, jest lepsza, niż rarytasy na największych celebryckich przyjęciach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Co jest dla Pani najbardziej istotne w pracy głosem? Czy pracę głosem podczas tworzenia audiobooka, a reklamy można jakoś rozróżnić? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. W reklamie tworzy się postaci, których kwestie trzeba czytać pod konkretnym kątem. W bardzo krótkim czasie trzeba przeczytać bardzo wiele wyrazów. W przypadku audiobooka można pozwolić sobie na interpretację. Postaciom, które się czyta, nadaje się charakter. Do audiobooka można wnieść od siebie więcej, niż w przypadku reklamy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Audiobooki przeważnie Pani nagrywa, ale odpowiada Pani też za produkcję wspominanego już przez nas audiobooka "Wio, Leokadio". Proszę o nim opowiedzieć.</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tę książkę pamiętałam z dzieciństwa i lat młodości. Pomyślałam, że będzie fajna na te trudne czasy. Wówczas mieściła się jeszcze w kanonie lektur szkolnych. Chciałam wykupić prawa w ZAiKSie, bo myślałam, że autorka nie żyje. Okazało się, że Joanna Kulmowa żyje i ma się całkiem dobrze. Razem z mężem zgodzili się na wykupienie praw. Spontanicznie zaproponowałam, by Pani Joanna czytała główną postać. Zapytała mnie czy wiem o czym to jest Jej powieść, a ja stwierdziłam, że tak naprawdę napisała tę książkę o sobie i swoim mężu. Przyznała mi rację. </span></p><p><span style="color: #666666;">Potem nastał cudowny czas, w którym to Państwo Kulmowie jeździli ze mną do studia. Pan Jan powiedział, że wierzy, że Pani Joanna dzięki nagraniu tego audiobooka zostanie w świadomości pokoleń. Było to dla nich ogromne przeżycie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Lubi Pani współpracować z młodymi twórcami, czy to na planach teledysków, czy etiud szkolnych i wspomnianych filmów krótkometrażowych. Czy ostatnio wsparła Pani swoją osobą jakiś ciekawy projekt z tej grupy? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Te filmy jeżdżą po festiwalach, dlatego nie są pokazywane w Polsce. "Stygnie ciało" Przemka Kopacza to jeden z takich filmów, który jest etiudą katowickiej filmówki. Warto też wspomnieć o filmie "Wolne pokoje" Bartłomieja Jakubiaka, który został nagrodzony w Los Angeles, nagrodą dla najlepszego krótkiego filmu nieanglojęzycznego oraz nagrodą dla najlepszego krótkiego filmu dziecięcego.</span></p><p><span style="color: #666666;">Spotykam fantastycznych, młodych ludzi. Jestem zdziwiona ich myśleniem o świecie. Bardzo im kibicuję. Z marzeń wyrastają wielkie rzeczy. Trzeba marzyć. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W serialu "Korona królów. Jagiellonowie", wciela się Pani w Eugenię. Z tego, co się orientuję, nie jest to postać, zaczerpnięta z dziejów historycznych, ale wykreowana przez scenarzystów, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie startowałam w castingach do tego serialu. Kiedy agentka zadzwoniła z informacją, że zagram matkę kata, pomyślałam, że to musi być świetna postać, bo przecież wszyscy się boją kata a kat na pewno boi się mamusi. W tę stronę poszłam. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Wystąpiłam jedynie w kilku odcinkach, ale było to fajne wyzwanie aktorskie, które miło wspominam. Grałam kochającą, ale też zaborczą matkę. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Taka rola jest jednak okazją do wcielenia się w postać w stroju z epoki. Marzy o tym prawie każda aktorka. Pani również marzyła? (Śmiech.)</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ja o tym nie marzyłam, ale bardzo się ucieszyłam. Kiedy włożyłam kostium, dobrze się w nim czułam. To rodzaj sukienki, w której każda kobieta ładnie wygląda. W takich pięknych strojach powinno się chodzić ulicami. (Śmiech.) </span></p><span id="docs-internal-guid-b4d272a8-7fff-4b5c-8d2e-837417dbc614"><br /></span>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-51818722093207376112023-11-22T15:06:00.000-08:002023-11-22T15:07:54.052-08:00 Cykl #mariolapoleca (12): "Moja nitka", Dorota Wodecka, Maria Pakulnis [RECENZJA KSIĄŻKI]<p><b> <span style="color: #666666;">Cykl #mariolapoleca (12): "Moja nitka", Dorota Wodecka, Maria Pakulnis [RECENZJA KSIĄŻKI]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiedERROgEZQ0swxE5x4TvmjQJ36yQ_GLJ5rTBSLfylSZEuYcPRBR6dbx0bUH5vL0uzBkoKk7kxy7pEa4oNoyKsCzrrpUVuTIMOnfr-iMIogAUlJE-KWwx3GkKtcg_BdfDHDiOWRz26B6Z98jSPVMBpDNjNRX_YtkqyWny7iQ9npDFFMFCYZTT_0Xh_iok/s512/Moja-nitka-Maria-Pakulnis-Dorota-Wodecka.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="512" data-original-width="384" height="436" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiedERROgEZQ0swxE5x4TvmjQJ36yQ_GLJ5rTBSLfylSZEuYcPRBR6dbx0bUH5vL0uzBkoKk7kxy7pEa4oNoyKsCzrrpUVuTIMOnfr-iMIogAUlJE-KWwx3GkKtcg_BdfDHDiOWRz26B6Z98jSPVMBpDNjNRX_YtkqyWny7iQ9npDFFMFCYZTT_0Xh_iok/w327-h436/Moja-nitka-Maria-Pakulnis-Dorota-Wodecka.webp" width="327" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Wydawnictwo Agora</span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;"><b> Cykl #mariolapoleca (12): "Moja nitka", Dorota Wodecka, Maria Pakulnis [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce. </span></p><p><span style="color: #666666;">Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, chciałabym się dzielić z Wami w moim cyklu #mariolapoleca. </span></p><p><span style="color: #666666;">Serdecznie Was zapraszam. Dziś zachęcam do lektury recenzji książki "Moja nitka". To rozmowa Doroty Wodeckiej z aktorką, Marią Pakulnis. Zawarta w tytule nitka ma ogromne znaczenie dla Marii Pakulnis. Rzeczony motyw przewija się w książce wielokrotnie i powoduje, że czytelnik uświadamia sobie, że każdy tę swoją powinien mocno trzymać w dłoniach, bo tylko to może na pewno. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>PREMIERA:</b> 8 listopada 2023</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>GATUNEK KSIĄŻKI:</b> biografia, wywiad rzeka</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>AUTOR:</b> Dorota Wodecka, Maria Pakulnis</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>WYDAWNICTWO:</b> Wydawnictwo Agora, egzemplarz recenzencki</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>#mariolapoleca, CZYLI KILKA SŁÓW PO LEKTURZE Z PERSPEKTYWY CZYTELNIKA</b></span></p><p><span style="color: #666666;">By "Moja nitka" mogła powstać, dwie mądre i emocjonalne kobiety, Maria Pakulnis i Dorota Wodecka musiały się spotkać i podjąć decyzję, że nie będzie to ich kolejna rozmowa w cztery oczy, ale tym razem taka, która w postaci książki trafi pod strzechy miłośników teatru, filmu, talentu Pakulnis, ale też zapewne wpadnie w ręce wielu przedstawicielom służby zdrowia, z którą to przez kilka lat była związana jako pielęgniarka. To jeden z wątków, który w lekturze jest poruszany. Nie brakuje oczywiście też tych filmowych. Nie mogło zabraknąć wspomnień z planu "Doliny Issy", "Bez końca", czy też "Jonnego", w którym Maria Pakulnis wcieliła się w rolę Hani. To za rolę w tym właśnie filmie otrzymała Polską Nagrodę Filmową. Jej bohaterka, Hania, która chorowała, szukała ukojenia w poezji. Jakoby pod wpływem filmu, Maria Pakulnis przytacza też historię swojej choroby, o której dowiedziała się w czasie pandemii. </span></p><p><span style="color: #666666;">W książce nie brakuje też rozdziałów dotyczących rodziny i przyjaciół czy opowieści o chorobie jej męża, Krzystofa a także o żałobie, którą przeżyła, kiedy odszedł. Lektura sprzyja przemyśleniom na temat przemijania. Mnie lektura skłoniła do wspomnienia tych, których już ze mną nie ma. </span></p><p><span style="color: #666666;"> Czytając "Nitkę" można wiele dowiedzieć się nie tylko o karierze jej bohaterki, ale także o tym, jak walczyć z przeciwnościami i mimo wszystko, wierzyć, że wszystko jest po coś. Lektura przeplatana jest listami, które Pakulnis pisze do Wodeckiej. To takie przemyślenia, które zostały wplątane między rozdziały. Te krótkie listy pokazują, że aktorkę i Dorotę Wodecką, dziennikarkę "Gazety Wyborczej" i "Wysokich Obcasów Extra", łączy prawdziwa przyjaźń. Potwierdzenie tego można znaleźć również w jednym z ostatnich rozdziałów, w którym kobiety rozmawiają ze sobą o jedzeniu i o tym, że bohaterka książki uwielbia swoich gości rozpieszczać smakołykami, które sama przygotowuje. Czytelnik dowiaduje się, że najlepsze w tym kraju śledzie w oleju lnianym serwuje właśnie gwiazda polskiego kina, która błyszczała u Konwickiego, Kieślowskiego, Trelińskiego, w dziesiątkach przedstawień, filmów i seriali. </span></p><p><span style="color: #666666;">Książka, stworozna przez duet dwóch wyjątkowych i utalentowanych w swoim fachu kobiet, zbudowana jest w ten sposób, że coś dla siebie znajdą w niej wszyscy fani talentu dziennikarskiego Doroty Wodeckiej, sympatycy kunsztu aktorskiego Marii Pakulnis, osby, które zmagały się w swoim życiu ze stratą lub chorobą bliskiej osoby, ale też ci, którzy z różnych powodów wychowywali swoje dzieci samotnie. Lekturę z zaciekawieniem przeczytają również miłośnicy zwierząt, dobrego jedzenia i... wszyscy, którzy tę swoją powinien mocno trzymają w dłoniach.</span></p><p><span style="color: #666666;">To idealna lektura na jesienne oraz zbliżające się zimowe wieczory. Serdecznie polecam. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-57228402495263932282023-11-13T14:09:00.000-08:002023-11-13T14:09:48.066-08:00 Karol Strasburger o "Familiadzie" i serialu "M jak miłość" [WYWIAD]<p><b> <span style="color: #666666;">Karol Strasburger o "Familiadzie" i serialu "M jak miłość" [WYWIAD]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCIS2XpvO1VDwho4LJKwSSjSOQdy1-EXcklR66EHUqFKvJF2SFBxHFeNxKVB-313cx4qPby08ION_ugWRLLuuYlejZWeUOgkDT_jzBgx6M6dklIhAm4KhuiKeIZgl3175vlviuvDcpIB_inJwTqH2uxmaOgN8fsuy8qAdfSNp9MN9Ah9aQ0vK_twdvD3A/s1472/fot%20Bartek%20Wieczorek%20VIVA.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1472" data-original-width="982" height="450" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCIS2XpvO1VDwho4LJKwSSjSOQdy1-EXcklR66EHUqFKvJF2SFBxHFeNxKVB-313cx4qPby08ION_ugWRLLuuYlejZWeUOgkDT_jzBgx6M6dklIhAm4KhuiKeIZgl3175vlviuvDcpIB_inJwTqH2uxmaOgN8fsuy8qAdfSNp9MN9Ah9aQ0vK_twdvD3A/w299-h450/fot%20Bartek%20Wieczorek%20VIVA.jpg" width="299" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Bartek Wieczorek / VIVA</span></p><p><span style="color: #666666;">Z Panem Karolem Strasburgerem spotkałam się w Jaworzu. Rozmawiamy o tenisie, ale też kultowej "Familiadzie". Nie przechodzimy również obojętnie obok kultowego serialu "M jak miłość", gdzie aktor wciela się w rolę Jerzego Argasińskiego, który początkowo był postacią negatywną, a teraz przechodzi na jasną stronę mocy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Spotykamy się na XVI Beskid Cup - Turnieju Tenisa Ziemnego Artystów Polskich w Jaworzu. Pan wraca tutaj po dłuższej przerwie, bowiem w ubiegłych latach nie pozwalały Panu na to zawodowe obowiązki. Jak samopoczucie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dobrze. Muszę powiedzieć, że nie najgorzej, a nawet trochę lepiej. Samopoczucie poprawia mi się, więc to dobrze rokuje na przyszłość (Śmiech).</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Tenis jest jedną z wielu Pana pasji. Pamięta Pan moment, kiedy to się zaczęło?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, pamiętam. Było to jeszcze w Teatrze Dramatycznym, wiele lat temu. Wydarzyło się to przypadkiem. Dyrektor, w celu usportowienia swojego zespołu aktorskiego, zorganizował nam korty. Zaczęliśmy się uczyć, grywać. W składzie był Marek Bargiełowski, Marek Kondrat, Piotr Fronczewski, ja i cała nasza grupa teatralna. Od tamtego momentu wszystko się zaczęło.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Powoli uczy Pan zachowań na korcie swoją córeczkę. Chciałby Pan, by kiedyś poszła w ślady Igi Świątek? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie jestem przekonany do tego, by poszła w ślady zawodowego tenisa, ale bardzo chciałbym, by dobrze grała. Robię wszystko, by tak było. Już bawi się piłeczką, odbija, bawi się rakietką. </span></p><p><span style="color: #666666;">Uważam, że to fantastyczny sport, ale jeśli chodzi o poświęcenie się mu zawodowo, jest to w obecnych czasach bardzo trudna dyscyplina, pełna wyrzeczeń, więc tu nie mam pewności.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>To prawda, że nie lubi Pan oceniać sportowców? Powiedział Pan też, wypowiadając się przy okazji turnieju Rolanda Garrosa, że bezgraniczne zachwyty danym zawodnikiem mogą wyrządzić krzywdę.</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie lubię tak jednoznacznie wydawać opinii o czyimś słabszym dniu, przegranym meczu, jak to bywa... Po czymś takim często całą winę zrzuca się na danego zawodnika, mówi się, że się skończył. Ja tego nie robię, ponieważ tenis jest grą, w której wiele rzeczy zmienia się właśnie w zależności od dnia, meczu, czy dyspozycji chwili. Patrzę na mecze raczej dobrym okiem. Oczywiście widzę, że ktoś ma lepszą lub gorszą formę, ale żeby ocenić jego umiejętności i skazać go na zagładę lub zbytnio gloryfikować, zawsze na to uważam.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie sposób nie porozmawiać o "Familiadzie". Żarty, które opowiada Pan w tym programie są jego znakiem rozpoznawczym, ale okazuje się, że nie pojawiały się one od pierwszego odcinka. Kiedy pojawił się pomysł na nie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy od premiery "Familiady" minęło kilka miesięcy, zacząłem szukać żartobliwych rozwiązań, jak rozpocząć program. Wtedy pojawiły się żarty i wydaje mi się, że dobrze się stało, aczkolwiek nie przywiązuję się zbytnio do tego i nie jest to rzecz, która w pewnym stopniu zobowiązuje mnie do tego, że tak musi być. Jestem już z tymi żartami kojarzony. Kiedy mam coś fajnego na podorędziu, jakąś anegdotę, czy historię, chętnie zawsze opowiadam.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Od 17 września 1994 cieszy się ogromną popularnością. W czym Pana zdaniem zawarty jest największy sukces "Familiady"? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Na sukces programu składają się dwa czynniki. Po pierwsze to kwestia związana z samym formatem i tym, że nie jest to wiedza encyklopedyczna. Tu uczestnicy muszą trafić w odpowiedzi tzw. "średniego Polaka". Nigdy nie wiadomo, co to określenie tak naprawdę oznacza, bo każdy z reguły uważa, że jest powyżej średniej.</span></p><p><span style="color: #666666;">Powiem nieskromnie, że sukcesem jest mój udział w tym całym przedsięwzięciu, polegający na takiej formie zachowania szacunku dla tych ludzi, podarowanie im uśmiechu. Robię wszystko, by zawodnicy czuli się w dobrze, jak u siebie w domu. Nie staram się uzyskiwać swojej przewagi nad tym, co tam się dzieje. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy po 29 latach emisji jeszcze jest w stanie coś Pana w tym programie zaskoczyć?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze coś takiego się pojawia. Myślę, że jeszcze dużo atrakcji przede mną. Wolałbym, by były to kwestie raczej pozytywne, śmieszne i zabawne, niż jakieś nieprzyjemne, ale takich na szczęście nie pamiętam zbyt wiele. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W 1551 odcinku "M jak miłość" dołączył Pan do obsady serialu. Czy zanim trafił Pan do tej produkcji, zdarzało się Panu oglądać serial? Miał swoje ulubione wątki, ulubionych bohaterów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Serial "M jak miłość" oglądałem, ale sporadycznie. Tak dzieje się do dnia dzisiejszego, ponieważ nie mam tyle czasu, by móc siedzieć i śledzić wszystkie odcinki. Kiedy czasami zdarza mi się oglądać, muszę przyznać, że zawsze jestem zdziwiony, że ten serial jest tak fajny i wciągający.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>W czym Pana zdaniem tkwi fenomen tego serialu?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Dużą rolę odgrywa tutaj profesjonalna realizacja. Wszyscy przykładają się do tego, by wszystko było na dobrym, zawodowym poziomie. </span></p><p><span style="color: #666666;">Mój wątek jest naprawdę fajny, dobrze się w nim czuję. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy kreowanie negatywnej postaci jest dla Pana większym wyzwaniem aktorskim?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak. Dużo dzieje się złych rzeczy. Z tego, co wiem, widzowie byli mocno wkurzeni za różne zachowania mojego bohatera, ale jest to dobrze napisane, ponieważ podobnie jak w naturze, po deszczu wychodzi słońce, to i w postaci Jerzego nastąpi przemiana. Argasiński stanie się bohaterem, którego będzie można polubić. Okaże się, że jest człowiekiem, któremu nie jest tak łatwo w życiu. </span></p><p><span style="color: #666666;">Myślę, że to wielowymiarowa postać, która od tego momentu nie będzie miała w sobie już tylko negatywne emocje, ale również te pozytywne. To najfajniesze, co może przytrafić się aktorowi.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Broni Pan zachowań swojego bohatera?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Bronię, ponieważ nie chciałbym się znaleźć w takiej sytuacji, nie życzę tego nikomu. Częstym w dzisiejszych czasach jest to, że sprawy zawodowe na tyle pochłaniają ludzi na stanowiskach, że zapominają o rodzinie. Jest to pewna przestroga, a jednocześnie naturalność tych, którzy chcą odnosić sukcesy. Potem widać, jak to się może skończyć. Czasami na poprawę jest za późno, ale dobrze, jak w ogóle następuje. Znalezienie pozytywnego balansu między życiem zawodowym a rodzinnym bywa czasem trudne. W jakimś sensie rozumiem te problemy.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy w nawiązaniu do swojej roli w "Emce" mierzy się Pan z hejtem? Ludziom czasami trudno rozgraniczyć filmową fikcję od tego, co dzieje się w realu...</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Miejscami tak. Nie jestem osobą, która hejt śledzi, więc wiem tylko z ocen widzów, że tak, jak wspominałem, są wkurzeni. Na szczęście nie zdarzało mi się, by ktoś do mnie podchodził i specjalnie mi urągał. Natomiast jednym z błędów medialnych jest to, że postać Argasińskiego utożsamiana jest z moją osobą prywtnie. To jest nie do przyjęcia. Tytuły różnych medialnych wypowiedzi są związane z moim nazwiskiem, a nie z personaliami mojego bohatera. Hejt, który się pojawia, najczęściej dotyczy mojej żony, która jest oskarżana o to, że mnie zdradziła, mimo że rzecz dotyczy mojej żony filmowej (w roli Patrycji Argasińskiej Alżbeta Lenska - przyp. red.) Niektórzy i tak przekładają to na język prywatny. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-33479307455522651492023-11-13T13:54:00.000-08:002023-11-13T14:10:07.843-08:00 Stanisław Soyka o muzyce, poezji i tolerancji [WYWIAD]<p><b> <span style="color: #666666;">Stanisław Soyka o muzyce, poezji i tolerancji [WYWIAD]</span></b></p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2-fRJrOr56ni9hw7N0o9IKOYpkf_Ma3f1twPa4NYP6qOWin_a-lsi76Ljbha74fkAsQiabLFvgGbS0VKTJo-rzIVAd_MD3jSCKk1SztiV9DOcrQWL3Dfl3tNd21bdmFGwvO2sPfvEjhRAR6Jo96D3mwmxnKj8Egvv1fvV1RcYDfH4gSEbJGrIclDm5Yc/s1024/fot%20Last%20FM.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="1024" height="431" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2-fRJrOr56ni9hw7N0o9IKOYpkf_Ma3f1twPa4NYP6qOWin_a-lsi76Ljbha74fkAsQiabLFvgGbS0VKTJo-rzIVAd_MD3jSCKk1SztiV9DOcrQWL3Dfl3tNd21bdmFGwvO2sPfvEjhRAR6Jo96D3mwmxnKj8Egvv1fvV1RcYDfH4gSEbJGrIclDm5Yc/w431-h431/fot%20Last%20FM.jpg" width="431" /></a></b></div><b><br /><span style="color: #666666;"><br /></span></b><p></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Last FM</span></p><p><span style="color: #666666;">W Teatrze im. Adama Mickiewicza wystąpił Stanisław Soyka. Rozmawiamy o poezji, płycie „Muzyka i słowa Stanisław Soyka“, ale też o kultowej „Tolerancji“ i o tym, czy jesteśmy tolerancyjnym narodem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Spotykamy się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, miejscu, które artyści chwalą...</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ten rodzaj sali jest mi bardzo miły, bardzo lubię tego rodzaju architekturę wnętrza teatralnego z balkonami i możliwością zakreślenia kręgu, który ludzie tworzą, kiedy siadają. Zazwyczaj w takich miejscach, jak i tutaj, jest doskonała akustyka, dlatego nie trzeba zbyt wysoko nagłaśniać. Można grać w bardziej wyrafinowany sposób. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Podczas koncertu usłyszymy utwory z wydanego niedawno albumu „Muzyka i słowa Stanisław Soyka". Skąd pomysł na taki tytuł płyty?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Przez długie lata pisałem muzykę do wierszy poetów. Powstało kilka monografii – Osiecka, Miłosz, Staff... i kilka pojedynczych wierszy oczywiście, ale w pewnym momencie ludzie zaczęli mnie pytać, kiedy napiszę jakąś swoją własną piosenkę. W ten sposób, kroczek po kroczku, zacząłem myśleć, że wygląda to na zapotrzebowanie społeczne i powinienem o tym pomyśleć. </span></p><p><span style="color: #666666;">W 2017 roku pojechałem w góry i zacząłem pisać, co wydarzyło się właściwie po dwunastu latach przerwy. Powstały wtedy piosenki, które w 2018 roku nagraliśmy i wydaliśmy na płycie. Tytuł jest po prostu określeniem zawartości krążka. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nagrywał Pan pieśni napisane do wierszy polskich poetów, m.in. Wisławy Szymborskiej, Leopolda Staffa, Czesława Miłosza i innych. Twórczość którego z wymienionych poetów jest Panu najbliższa i dlaczego?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie mógłbym odpowiedzieć, że twórczość czyjaś jest mi bliższa, niż inna. To różni autorzy, różni ludzie, którzy wyrażali się według swojej, indywidualnej wyobraźni w swój własny sposób, dlatego z każdym z nich ta przygoda była odmienna. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zdarza się Panu sięgać po poezję współczesną? Ma Pan ulubionych poetów?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Bardzo lubię poezję Marcina Świetlickiego, chociaż nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by śpiewać coś z jego twórczości, ale bardzo cenię, lubię czytać i mam przyjemność się z nim przyjaźnić. Zdarza mi się czytać twórczość innych autorów, ale jakoś tak nie zapadają mi w pamięć. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Na koncercie, jak i płycie, nie brakuje kultowej „Tolerancji". Powstała na okoliczność tak samo zatytułowanego koncertu na rzecz chorych na AIDS, który odbył się w 1991 r. w Warszawie. To Pana utwór - wizytówka, a także utwór idealny na dzisiejsze czasy, który wielokrotnie wykonuje Pan w duecie. Co ten utwór ma takiego w sobie, że ciągle wywołuje emocje? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie wiem, jak to nazwać. “Tolerancja” ma w sobie jakąś prostotę, istotną dla każdego. “Tolerancja” jest piosenką, którą moi ziomkowie znają najlepiej, może również dlatego, że znalazła się w jednym z podręczników szkolnych w pewnym momencie, a to z pewnością spotęgowało znajomość tej piosenki. Mi się nie znudziła. Czasami wydaje mi się, że można posłuchać czegoś innego w moim wykonaniu, ale proszę bardzo (Śmiech).</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy jesteśmy tolerancyjnym narodem?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jako naród nie jesteśmy tolerancyjni. Mamy bardzo dużo lekcji do odrobienia. Gdybym się teraz rozgadał, prawdopodobnie, nie starczyłoby nam czasu do rana (Śmiech).</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie wyobraża Pan sobie życia bez sceny?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Słabo. Mam świadomość, że przyjdzie czas, że już nie będę mógł śpiewać, bo do tego trzeba mieć bardzo jędrne mięśnie twarzy i to się w pewnym momencie może po prostu załamać. Mam nadzieję, że odczytam ten moment, kiedy już nie powinienem śpiewać. Nie będę się pchał na scenę, kiedy nie będę mógł dać z siebie 100% jakości. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zapytam jeszcze, czy przygląda się nowym talentom, debiutantom oraz młodym wykonawcom i temu, co mają muzycznie do zaoferowania? Jak ocenia Pan kondycję sceny młodej muzycznej obecnie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">To rzeczywiście bardzo ciekawa scena. Niezwykły jest poziom kompetencji młodych ludzi wchodzących na scenę. Bardziej jako meloman interesuję się muzyką jazzową, w związku z tym, na tej scenie jest kilkunastu muzyków światowej klasy. Czasami jest tak, że są znani w Nowym Jorku, Londynie, Tokio a nie są znani w Polsce. Połowa tych talentów znajduje się w sieci, a to jest świat zakryty, nawet dla tych, którzy go śledzą i są w interakcji. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-85175225158958384772023-11-12T03:19:00.000-08:002023-11-12T03:19:20.110-08:00 Cykl #mariolapoleca (11): "Uwierz w Mikołaja" [RECENZJA FILMU]<p><span style="color: #666666;"><b>Cykl #mariolapoleca (11): "Uwierz w Mikołaja" [RECENZJA FILMU]</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9PMzp7TPhulNatDsISzpiZQ_WnUz5_e3Jkdf6cBHnl5YmtVpW3s7hWdVhoY7gusKP-funCVnmH0fwKYu2kbp-PTnWnKiZeFKOuIjNqhgHgZS2-gQtgk7Orjbp-LchNuUKzpoutt1B2gJ8hTyepH1xvUjNvqcWeQHJFDhJevW_nI5qBSA3whMJgI04SDg/s864/20231110-uwierz-w-mikolaja-plakatbil24-.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="864" data-original-width="600" height="454" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9PMzp7TPhulNatDsISzpiZQ_WnUz5_e3Jkdf6cBHnl5YmtVpW3s7hWdVhoY7gusKP-funCVnmH0fwKYu2kbp-PTnWnKiZeFKOuIjNqhgHgZS2-gQtgk7Orjbp-LchNuUKzpoutt1B2gJ8hTyepH1xvUjNvqcWeQHJFDhJevW_nI5qBSA3whMJgI04SDg/w315-h454/20231110-uwierz-w-mikolaja-plakatbil24-.jpg" width="315" /></a></div><br /><p><br /></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. plakat filmu</span></p><p><span style="color: #666666;">W tym przedziwnym czasie warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce. </span></p><p><span style="color: #666666;">Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, chciałabym się dzielić z Wami w moim najnowszym cyklu #mariolapoleca. </span></p><p><span style="color: #666666;">Serdecznie Was zapraszam. Dziś zachęcam do lektury recenzji filmu "Uwierz w Mikołaja", będącego ekranizacją bestsellerowej powieści świątecznej autorstwa Magdaleny Witkiewicz o tym samym tytule. Zdjęcia realizowane były w Bielsku-Białej, Goczałkowicach-Zdroju, okolicach Milówki i w Warszawie w styczniu i lutym 2022 roku. Film początkowo na ekrany kin w całej Polsce miał trafić pod koniec minionego roku, ale jego premierę przesunięto na 2023 rok. </span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Cykl #mariolapoleca (11): "Uwierz w Mikołaja" [RECENZJA FILMU]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b>UROCZYSTA PREMIERA MEDIALNA: </b>6 listopada 2023, Warszawa</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>PREMIERA KINOWA: </b>10 listopada 2023</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>GATUNEK FILMU:</b> świąteczny film fabularny</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>SCENARIUSZ:</b> Ilona Łepkowska</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>REŻYSERIA:</b> Anna Wieczur</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>PRODUKCJA:</b> MTL Maxfilm</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>KOPRODUKCJA:</b> Artrama</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>DYSTRYBUCJA: </b>Kino Świat</span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;">Recenzja powstała we współpracy z Dystrybutorem. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>OBSADA:</b> Teresa Lipowska, Aleksandra Grabowska, Grzegorz Daukszewicz, Agnieszka Więdłocha, Antoni Pawlicki, Wiktoria Nowak, Mateusz Janicki, Cezary Żak, Dorota Kolak, Bohdan Łazuka, Elżbieta Starostecka, Jerzy Rogalski, Ewa Szykulska, Dorota Stalińska, Marta Lipińska, Krystyna Tkacz, Grażyna Zielińska, Elżbieta Jodłowska, Maciej Damięcki, Sebastian Cybulski, Arkadiusz Smoleński i inni</span></p><p><span style="color: #666666;">Pięcioletnia Zosia (w tej roli <b>Wiktoria Nowak</b>) wraz ze swoją mamą (<b>Agnieszka Więdłocha</b>), mimo kiepskiej sytuacji finansowej, próbują przygotować tradycyjną rodzinną wigilię, a pomóc im w tym może Robert (<b>Mateusz Janicki</b>) – pełniący służbę w Święta samotny policjant, który z czystej potrzeby serca chce dla kogoś zrobić coś dobrego. Agnieszka (<b>Alicja Grabowska</b>) dzwoni do swojej babci Helenki (<b>Teresa Lipowska</b>), która mieszka sama w drewnianym domku, na którego drzwiach co roku wiesza wianek z łyżwami. To pełna energii i pomysłów starsza pani, miłośniczka Zumby, dyrygentka, a także miłośniczka świeżo pomalowanych paznokci. To właśnie podczas tej czynności łamie nogę. Nie chce zawracać głowy bliskim, dlatego, kiedy jej lekarz (<b>Dariusz Jakubowski</b>) mówi jej o Domu Seniora Happy End, postanawia w nim spędzić zbliżające się święta. Dyrektorką Happy Endu jest Krystyna (<b>Dorota Kolak</b>). Kiedy Agnieszka poszukuje swojej babci, ląduje w jej drewnianym domku, który zostaje zasypany. W tym samym momencie, w ciekawych i nieco mrożących krew w żyłach okolicznościach poznaje Mikołaja (<b>Grzegorz Daukszewicz</b>), który nie tylko tak ma na imię, ale też jedzie do dzieciaków swoich znajomych z prezentami. Pod wpływem śnieżycy, ale przede wszystkim poznania Agnieszki rezygnuje ze spędzenia tego magicznego czasu w tropikach. </span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;">Odliczać do świąt można na różne sposoby - biegając po sklepach w poszukiwaniu świątecznych dekoracji, piekąc ciasteczka, słuchając ponadczasowego "Last Christmas", czytając książki, w których królują zimowe motywy, ale również - udając się do kina na świąteczne filmy. Kolejny, po "Koniec świata czyli Kogel Mogel 4", film w reżyserii Anny Wieczur i według scenariusza Ilony Łepkowskiej jest ku temu świetną okazją. </span></p><p><span style="color: #666666;">Wiele jest powodów, dla których warto go zobaczyć. Jednym z nich jest udział w tej produkcji tuz polskiej kinematografii. Na próżno szukać kolejnego filmu, w którym na jednym ekranie można spotkać Teresę Lipowską, Elżbietę Starostecką, Martę Lipińską, Jerzego Rogalskiego, Macieja Damięckiego, Dorotę Stalińską, Ewę Szykulską, czy Grażynę Zielińską. Każdy z tych aktorów, ale też z całej reszty tych, których nie sposób wymienić, zasługiwałby na osobny akapit i gratulacje. W tym momencie jednak ta recenzja nie miałaby kilka akapitów, a kilkadziesiąt stron, a nie o to w tym wszystkim chodzi. Czas więc na wyróżnienie tych, którzy swoimi kreacjami aktorskimi w dniu premiery wywarli na mnie największe wrażenie. </span></p><p><span style="color: #666666;">Jako pierwszą chciałabym wyróżnić Panią <b>Teresę Lipowską</b>, która pod wpływem roli Barbary Mostowiak, w którą wciela się w serialu "M jak Miłość" stała się ukochaną babcią wszystkich Polaków. W momencie, w którym na ekranie kinowym zaprezentowała się w roli babci Helenki, stworzyła konkurencję dla seniorki rodu Mostowiaków. Widać, że aktorka starała się stworzyć postać, która różni się nieco od kultowej już babci Basi. Helena jest pełną pozytywnej energii miłośniczką Zumby, kreatywnego spędzania wolnego czasu i...kolorowych paznokci. W Happy Endzie jest inicjatorką koncertu kolęd. To kolejne wcielenie Teresy Lipowskiej, które widzowie bez dwóch zdań pokochają. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Elżbieta Starostecka</b> (Eleonora) na szklany ekran wraca po wielu latach przerwy i robi to w wielkim stylu. Jej bohaterka jest zadbaną, elegancką pensjonariuszką, która co prawda podkreśla na każdym kroku, że jest gotowa na koniec, ale mimo tego korzysta z uroków życia. Pewnego dnia ucieka do miejscowego centrum handlowego na świąteczny makijaż. Starostecka na ekranie podczas śpiewania kolęd prezentuje też swoje zdolności wokalne.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Grzegorz Daukszewicz</b> w roli (nie do końca świętego) Mikołaja kradnie show. Jego pierwsze spotkanie z Agnieszką (<b>Aleksandra Grabowska</b>) prawie kończy się tragicznie, ale z każdą kolejną scemą ich relacje stopniowo się ocieplają. Na ekranie widać, że Daukszewicz i Grabowska bardzo lubią się również prywatnie. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Dorota Stalińska</b> to kolejna aktorka, wnosząca w całą tę historię pozytywną energię, ale też akcent humorystyczny, którzy bierze się z nadużywania przez jej bohaterkę słów "ja pierdolę". </span></p><p><span style="color: #666666;">Nie można nie wyróżnić tutaj rozbrajającej <b>Wiktorii Nowak</b>, czyli filmowej Zosi, która debiutuje na szklanym ekranie. Jej bohaterka jest przykładem tego, że warto i trzeba cieszyć się z małych rzeczy. Pokazuje, że w każdej, nawet krytycznej sytuacji, można myśleć o bliskich. </span></p><p><span style="color: #666666;">W filmie pojawiło się też kilka ról epizodycznych. Jednak każdy z ich odtwórców wniósł do tej zimowej historii coś, dzięki czemu został zapamiętany. W tym gronie znaleźli się - <b>Jerzy Rogalski</b>, czyli Albert, <b>Ewa Szykulska</b> w roli Malwiny, <b>Izabella Olejnik</b> jako Irenka, rozbrajający wręcz <b>Bohdan Łazuka</b>, czyli pomysłowy Zenon, <b>Sebastian Cybulski</b> jako zięć na niby, ale także <b>Michalina Sosna </b>jako postać nieco zimna i wyrachowana, czy <b>Arkadiusz</b> <b>Smoleński</b>, którego można oglądać już w drugim filmie w reżyserii Anny Wieczur według scenariusza Łepkowskiej. Tym razem zagrał ochroniarza, który znalazł błąkającą się po miejscowym centrum handlowym małą Zosię. </span></p><p><span style="color: #666666;">Trochę uwagi warto również poświęcić lokalizacji, w której film był realizowany. W filmie będącym ekranizacją powieści Magdaleny Witkiewicz pokazano aż cztery miasta. W największej mierze promowano Bielsko-Białą, ale nie zapomniano również m.in. o Warszawie. </span></p><p><span style="color: #666666;">Film skierowany jest do sympatyków Magdaleny Witkiewicz i jej książek, ale też do fanów największych gwiazd polskiej kinematografii. To także świetna propozycja dla miłośników świątecznego klimatu i...nieco wcześniejszego odliczania do świąt, niż zazwyczaj. </span></p><p><span style="color: #666666;">W kinach w całej Polsce od 10 listopada. Idźcie do kina. Serdecznie polecam. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-5706184241989121752023-10-29T08:34:00.006-07:002023-10-29T13:48:28.472-07:00 Cykl #mariolapoleca (10): "Zabrała mi wszystko...ta podstępna anoreksja", Marta Tymińska [RECENZJA KSIĄŻKI]<p><span style="color: #666666;"><b> Cykl #mariolapoleca (10): "Zabrała mi wszystko...ta podstępna anoreksja", Marta Tymińska [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMWyWD_Py0HylErxw1sjiPKZq7N0pxgE8ABTj362jLsDA-M_dZlADsUate1T3u_PUepafrTCNFAfL4wwWtySZl-4wEi7UJQCfBP4HPJ3z2IcKsYav-Un9VeU55LhCbpn917z4lVZ5y58WPZwYNM2kpWAHmFGOLTrE2kq7bs4KbHRSe485yu4eR5Ky-Odg/s707/zabrala-mi-wszystko-ta-podstepna-anoreksja-b-iext133277346.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="707" data-original-width="500" height="441" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMWyWD_Py0HylErxw1sjiPKZq7N0pxgE8ABTj362jLsDA-M_dZlADsUate1T3u_PUepafrTCNFAfL4wwWtySZl-4wEi7UJQCfBP4HPJ3z2IcKsYav-Un9VeU55LhCbpn917z4lVZ5y58WPZwYNM2kpWAHmFGOLTrE2kq7bs4KbHRSe485yu4eR5Ky-Odg/w312-h441/zabrala-mi-wszystko-ta-podstepna-anoreksja-b-iext133277346.webp" width="312" /></a></div><br /><span style="color: #666666;"><br /></span><p></p><p><span style="color: #666666;"> </span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Wydawnictwo Poligraf</span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Cykl #mariolapoleca (10): "Zabrała mi wszystko...ta podstępna anoreksja", Marta Tymińska [RECENZJA KSIĄŻKI]</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Zawsze warto znaleźć coś, co poprawi nasze samopoczucie, będzie gwarancją pojawienia się uśmiechu na twarzy. Jedni znajdują takie czynniki w książkach, drudzy w filmach, a jeszcze inni w serialach, czy w muzyce. </span></p><p><span style="color: #666666;">Propozycjami, które (w moim odczuciu) takie czynniki posiadają, chciałabym się dzielić z Wami w moim najnowszym cyklu #mariolapoleca. </span></p><p><span style="color: #666666;">Serdecznie Was zapraszam. Dziś zachęcam do lektury recenzji książki "Zabrała mi wszystko...ta podstępna anoreksja", której autorem jest Marta Tymińska, dziewczyna, dzieląca się z czytelnikami swoją mrożącą krew w żyłach historią. </span></p><p><span style="color: #666666;">***</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>PREMIERA:</b> 15 marca 2023</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>GATUNEK KSIĄŻKI:</b> biografia, listy, wspomnienia</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>AUTOR: </b>Marta Tymińska</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>WYDAWNICTWO:</b> Poligraf, egzemplarz recenzencki</span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">Na łamach publikacji autorka ujawnia kulisy przyjaźni, która zabrała jej beztroskie nastoletnie lata, realnych przyjaciół, chęć do życia, a przede wszystkim zdrowie. Co zyskała w zamian? Za duże ubrania, huśtawki nastrojów, brak możliwości spędzania miłych chwil przy wspólnym stole z bliskimi i problemy zdrowotne.</span></p><p><b style="color: #666666;">#mariolapoleca, CZYLI KILKA SŁÓW PO LEKTURZE Z PERSPEKTYWY CZYTELNIKA</b></p><p><span style="color: #666666;">Dziewczyna, która przeżyła anoreksję, postanowiła spisać wszystkie swoje wspomnienia z czasu, kiedy choroba zawładnęła jej życiem. Na łamach książki dzieli się tym, jak to wszystko się zaczęło. Przywołuje moment, w którym poczuła, że beztroskie odchudzanie zaczyna wymykać jej się spod kontroli. Pisze o tym, jak wyglądały jej posiłki, które stopniowo stawały się coraz mniejsze i jaki wpływ miały one na jej relacje z rówieśnikami. Marta przyznaje, że by nie musiała jeść w towarzystwie znajomych lub tłumaczyć się z tego, dlaczego nie je i chudnie, wolała się z nimi nie spotykać. </span></p><p><span style="color: #666666;">Mimo opisywania trudnych momentów, w historii opowiadanej przez Martę wiele jest nadziei. Dziewczyna na własnym przykładzie udowadnia, że w każdym momencie można podjąć decyzję o tym, by przestać się słuchać anoreksji, którą swego czasu zwykła nazywać swoją przyjaciółką. Marta taką decyzję podjęła. Zawalczyła o siebie, podjęła leczenie i zaczęła nowe życie. Anoreksja nie jest chorobą, o której da się zapomnieć z dnia na dzień. Organizm już zawsze będzie odczuwał szkody, jakie mu wyrządziła, ale jest też chorobą, przed którą osoby, które się z nią zmagały, mogą ostrzec innych. Tak, jak Marta. </span></p><p><span style="color: #666666;">Książka "Zabrała mi wszystko, ta podstępna anoreksja" skierowana jest przede wszystkim do osób, zmagających się z zaburzeniami odżywiania, ale też do tych, którzy mają w swoim bliskim otoczeniu kogoś, kto z takimi problemami się boryka. Na kartach książki można się przekonać, jak ważne w chorobie jest wsparcie bliskich oraz dyskrecja. Warto pamiętać, że nie każdy chory chce, by opowiadać publicznie o tym, jak przechodzi przez poszczególne etapy leczenia. </span></p><p><span style="color: #666666;">Książka Marty Tymińskiej nie jest książką łatwą, ale jakże wartościową i potrzebną. Z perspektywy osoby, która w swoim bliskim otoczeniu miała kogoś, kto zmagał się z zaburzeniami odżywiania przyznam, że czytanie o poszczególnych etapach odchudzania, problemach zdrowotnych, które pojawiały się u bohaterki publikacji w konsekwencji odchudzania i poszczególnych etapach leczenia, nie przychodziło mi łatwo. </span></p><p><span style="color: #666666;">Wiem jednak, że jeśli choć jedna osoba po lekturze tej intymnej wręcz historii zmieni coś w swoim życiu lub zrezygnuje z rygorystycznego odchudzania, to będzie to wspaniałym dowodem na to, że Marta musiała swoją historię przelać na papier. </span></p>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-40127370277637471762023-10-28T04:36:00.003-07:002023-10-28T04:36:37.904-07:00 ĆMA o debiutanckim singlu "Tylko ja" [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> ĆMA o debiutanckim singlu "Tylko ja" [WYWIAD]</b></span></p><p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFuu3tw0I4I7FL9HINEKBwB877c24dnQ7ByLFacTEbbnZyEnJ83sNCWQrFGnkaQV8rI07GyJRmpvhACm16PiPyeggwUitKFQ5o_ulqv5Mncs5iHImw78f5yxWOP8WBAeIg8NECCYhC2BIiO08E9elUJAjLRzHMb5FXzMv8KXvG2XMmuRNUWdvFrrDGdyA/s7952/2604%20-03101-min.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="5304" data-original-width="7952" height="327" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFuu3tw0I4I7FL9HINEKBwB877c24dnQ7ByLFacTEbbnZyEnJ83sNCWQrFGnkaQV8rI07GyJRmpvhACm16PiPyeggwUitKFQ5o_ulqv5Mncs5iHImw78f5yxWOP8WBAeIg8NECCYhC2BIiO08E9elUJAjLRzHMb5FXzMv8KXvG2XMmuRNUWdvFrrDGdyA/w491-h327/2604%20-03101-min.jpg" width="491" /></a></p><p><span style="color: #666666;">fot. zdjęcie nadesłane</span></p><p><span style="color: #666666;">Wokalistka, która na rynku muzycznym działa pod pseudonimem artystycznym ĆMA. Z zawodu logopeda. W rozmowie przyznaje, że kiedyś śpiewała przede wszystkim w ukryciu. Teraz to się zmieniło. Wydała debiutancki singiel "Tylko ja". <b><br /></b></span></p><p><b><span style="color: #666666;"> </span></b><b><span style="color: #666666;">Aktorzy mają tak, że od najmłodszych lat lubią się przebierać i wcielać w różne postaci. Osoby, które kochają śpiewać, najczęściej, już od małego, wykonują swoje ulubione utwory i urządzają pierwsze koncerty dla rodziny. Jak było z tym u Ciebie? (Śmiech.) </span></b></p><p><span style="color: #666666;">U mnie był kij od miotły w babcinej kuchni :). Ja jednak zamykałam wszystkie drzwi, upewaniałam się, że jestem sama I wyobrażałam sobie swoją wymarzoną publiczność, scenę I światła. Mam nawet zdjęcie z czerwonym mikrofonem w bardzo spedcyficznej fryzurze, przypominającej nieco stylówkę chłopaków z The Beatles. Teraz co prawda towarzyszy mi klawisz ale pamiętam też jak chodziłam za siostrą po całym domu z zabawkową gitarą zaiweszoną na pasku, wesoło podśpiewując "Ogórek, ogórek" :). Czyli jednak nie zawsze śpiewałam w ukryciu. Mam wspomnienia z tworzenia swoich pierwszych piosenek w języku "dzięcięcym angielskim", wydaje mi się że naprawdę brzmiały nieźle – plus to zaszyfrowane znaczenie tekstu. </span></p><p><span style="color: #666666;">Potem już szybko przychodziły bardzo różnorodne inspiracje – w podstawówce słuchałam Natalii Kukulskiej, Hanny Banaszak I najchętniej to śpiewałam. Przy Myslovitz grałam w Mario, przy Lennym Kravitzu w Carmageddon a Metallica wiem, że była ale nie pamiętam w jakich sytuacjach ich słuchałam. Potem 30 seconds to Mars I Coma towrzyszyli mi podczas codziennego joggingu. Chyba bardzo odbiegłam od tematu pytania :) Każdy etap mojego życia mogę nazwaać konkretną piosenką, która wtedy mi towarzyszyła, chyba dlatego tak mnie poniosło. </span></p><p><b><span style="color: #666666;">Podobno, był taki czas, że najczęściej śpiewałaś w chórze, w najdalszym pokoju domu rodzinnego i na łące. Czego nauczył Cię śpiew w chórze? Czy to on, choć do pewnego stopnia przygotował Cię do kariery solowej?</span></b></p><p><span style="color: #666666;">To był chór w czasach szkoły podstawowej. Bardzo ciepło wspominam te czasy. W repertuarze mieliśmy zarówno typowe pieśni, jak I muzykę rozrywkową. Pewnego dnia pan Paweł Pytlak (nauczyciel muzyki) zaproponował mojej koleżance I mi zaśpiewanie solówki w piosence “Pogoda ducha” Hanny Banaszak. To wyróżnienie dodało mi skrzydeł. To wtedy poczułam wiarę w siebie I zapragnęłam zawrzeć związek z muzyką.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Dlaczego śpiewałaś w ukryciu? Kiedy przyszedł moment, w którym zapragnęłaś pokazać się szerszej publiczności? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Widzisz, przypomniałam sobie o tym Ogórku:), jak również o solówce w chórze i teraz przeżywam rozdwojenie jaźni, bo nie umiem wyjaśnić co takiego wydarzyło się w tym czasie, że zamknęłam się z muzyką sam na sam. Wiem na pewno, że żaden utwór wykonany jako cover nie przyniósłby mi poczucia spełnienia. Śmiem twierdzić, że przyjście na świat moich szczerych pierwszych utworów spowodowało nieodpartą chęć podzielenia się z nimi z publicznością.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Podobno wszystko było też związane z pewnym konkursem wokalnym, na który, mimo licznych zaproszeń na scenę nie dałaś się namówić, wiernie trwając w roli słuchacza. To podobno on, był impulsem do wydania Twojego debiutanckiego singla. To prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, chodzi o Piosenkę Premierę, wtedy jeszcze na Placu Zbawiciela w Warszawie. To nie konkurs, to raczej spotkanie artystów wielu pokoleń, których łączy miłość do muzyki I własna twórczość. To wydarzenie dało mi szansę na postawienie swoich pierwszych kroków na prawdziwej scenie, poznanie uczuć związanych z tremą. Jednak jedyne co pamiętam po pierwszych dwóch występach to wybuch endorfin – dało mi to do zrozumienia, że pomimo wszystko scena to jest moje miejsce I tam czuję się najlepiej. </span></p><p><b><span style="color: #666666;">10 maja premierę miał Twój debiutancki singiel "Tylko ja", jego produkcją zajął się Bartek Caboń. Jak doszło do Waszej współpracy? Czy jest ona "pokłosiem" tego, że śpiewasz u Niego w chórze Cole Active?</span></b></p><p><span style="color: #666666;">Chór zaczął się później. Ja chodziłam wówczas na lekcje wokalu do Bartka. Ćwiczyliśmy głównie typowe rozpiewki I covery. Bartek jednak raz na jakiś czas pytał mnie o moje własne piosenki ale nigdy nie miałam odwagi mu zaprezentować nawet fragmentu którejś z nich. Bałam się porażki, tego, że je wyśmieje (moje emocje), że tekst jest za prosty, że melodia nieodpowiednia itp. Przyszedł jednak ten dzień, w ktorym odważyłam się zaśpiewać fagment Tylko ja a potem już zalałam go moimi kolejnymi domowymi nagraniami kolejnych utworów. Bartek zaproponował mi pomoc w wydaniu singla chwilę po tym, jak zaśpiewałam mu tę piosenkę po raz pierwszy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Myślisz o pracy nad płytą, czy skupiasz się przede wszystkim na promocji "Tylko ja"?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jestem osobą zadaniową ale też bardzo emocjonalną. Piosenki, które powstają w ramach pierwszego albumu dotyczą moich bardzo prywatnych odczuć. Czuję, że jeśli nie nagram całego albumu, to nie zamknę etapu braku wiary w siebie I skrywanych emocji z przeszłości. Za priorytet stawiam sobie zatem wydanie albumu, dokończenie terapii. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Do utworu powstał bardzo fajny teledysk. Skąd pomysł na taką realizację?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Pomysł narodził się w mojej głowie już podczas pisania piosenki. Wiedziałam, że elementy dwóch osobowości czyteż zakładania maski muszę być tam obecne. Nie lubię jednak przerostu formy nad treścią. Chciałam zatem żeby samą sobą, emocjami I detalami wyrazić przekaz. Na szczęście operator kamery I montażysta w jednym – Hefal bardzo ułatwił mi to zadanie. Pozwolił mi ingerować na każdym etapie powstawania teledysku. Wszystkie ujęcia, przejścia I efekty dopracowywaliśmy wspólnie za co jestem ogromnie wdzięczna bo dzięki temu utwór I obraz są moje w 100%, tożsame I jednolite pod względem przekazu I moich założeń.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy poprzez utwór opowiadasz swoją historię, czy jednak czymś się zainspirowałaś?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, jak wspominałam wcześniej. Każdy z utworów jest opowieścią o konkretnej emocji, konkretnym czasie w przeszłości. Tęsknota za sceną, uzyskanie dostępu do własnych emocji, miłość do muzyki, I tocząca się wtedy intensywna psychoterapia, to chyba głównie stąd czerpałam inspiracje do napisania tego utworu.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie są Twoje najczęstsze muzyczne inspiracje?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Przekazwanie emocji zawsze było u mnie łatwiejsze poprzez muzykę rockową. Może chodzi też o to, kiedy ten rock zacżął mi towarzyszyć w życiu I jak bardzo ta muzyka pomagała mi odnaleźć siłę, żeby przezwyciężać trudne chwile w nastoletnim I późniejszym życiu. Teraz jestem spokojniejsza, słyszę coraz więcej tła w muzyce I zaczęłam w ostatnim czasie słuchać Yebby, Jamiroquai, czerpię z największych głosów świata, tu nikogo nie zdziwi, Beyonce, Alicia Keys... Ale nigdy nie miałam na celu naśladować idoli, wręcz przeciwnie, za wszelką cenę próbuję odnaleźć swoje unikalne barwy I styl.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Gdybyś ze sceny muzycznej mogła wybrać sobie kogoś, do stworzenia wymarzonego duetu, na kogo mogłoby paść?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Ou trudne, chociaż odpowiedź od razu ukazała się w mojej wyobraźni. Igor Herbut z naszej polskiej sceny muzycznej, zdecydowanie. Chciałabym przekonać się I móc wchłonąć jego emocje sceniczne. Wyobrażam sobie, że kiedy Igor śpiewa, zaczyna rozprzestrzeniać się wokół niego jakaś magiczna aura, która może przeniknąć do osób wokół. Chciałabym choć odrobinę tej magii dla siebie.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Myślę, że ze swoim głosem miałabyś spore szanse, by zajść daleko w programie "Voice of Poland". Nigdy nie myślałaś, by wziąć udział w tej formule? Może widzisz się w innym programie w typie talentshow? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mam poczucie, że programy typu talenshow przez swoje formuły to brzydko mówiąc – umieralnie talentów. Kiedyś marzyłam o tym, żeby wystąpić z którymś z nich, z resztą wciąż lubię oglądać Voice od Poland. Jednak może chodzi o moje przekonania a może dalej o brak pewności siebie – nie widzę się na scenie takiego programu. Albo inaczej. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że tam jestem, ale nie mam odwagi na poddawanie się ciągłej ocenie. Poza tym odnoszę wrażenie, że uczestnicy często nie mają kontroli nad doborem repertuaru albo tonacją. Więc jaki sens udawać, że kocha się to, co się śpiewa jeśli jest inaczej.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Co myślisz o udziale młodych wokalistów w takich formatach? Pomagają w karierze na dłuższą metę, czy dają raczej chwilowy rozgłos?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Aktualnie jest na rynku bardzo dużo programów typu talent show I reality show. W Top Model nie przepuszczają osób o odpowiednich wymiarach, a dają szansę na zdobycie popularności osobom, które nigdy nie zostałyby przyjęte do agencji modelek. Daje mi to do zrozumienia, że prawdopodobnie jest bardzo dużo osób, które śpiewają bezbłędnie ale z jakichś przyczyn nie pasują reżyserowi do formatu programu. Fotele się nie odwracają, a taki artysta wraca do domu z poczuciem przegranej I kto wie, może już nigdy więcej nie sięga po mikrofon. Przypuszczam, że takie programy jakiejś grupie osób pomagają na powiększenie zasięgów ale czy to wszystko po drodze jest tego warte? Wydaje mi się, że lepiej robić swoje.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Muzykowanie dość sprawnie łączysz z dbaniem o głosy innych, albowiem jesteś logopedą. Czy Twoje umiejętności wokalne pomagają w tym zawodzie?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oj tak, na pewno. Słuch muzyczny na pewno pomaga w wyodrębnieniu najmniejszych błędów artykulacyjnych, dzięki czemu łatwiej dążyć pacjentom do perfekcyjnej dykcji. Z resztą, nieodłączną częścią terapii w moim gabiencie są ćwiczenia przy pianinie – nie chodzi tu wyłącznie o ćwiczenia emisji głosu – niejedna eRRRka została tam uwolniona. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak to jest - czy osoby, które decydują się na pójście w muzykę, a mają jakieś tam swoje wady wymowy, często decydują się na pomoc logopedyczną?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Nie zauważyłam takiej tendecji. Wady wymowy są obecne wśród polskich I zagranicznych wokalistów I często nie stanowią przeszkody do wydobycia prawidłowej emisji. Natomiast często jest tak, że po latach pojawiają się nieprawidłowości w głosie I wtedy okazuje się, że napięcia w obrębie narządów aparatu artykulacyjnego spowodowane np nieprawidlową pozycją spoczynkową języka I nieprawidłowym przełykaniem są tego przyczyną. Takich osób w gabinecie logopedycznym jest już więcej. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakimi ćwiczeniami logopedycznymi wokalista może poprawić jakoś wymowy?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Mowa to śpiew, śpiew to głównie samogłoska otoczona krótkimi, odbijajacymi się jak piłeczki spółgłoskami. Nie potrafie wskazać konkretnych ćwiczeń artykulacyjnych, które byłyby uniwersalne dla wszystkich ale jakbym miała poradzić na czym się skupić, to byłby to samogłoski. Kiedy na przykład nie mówisz wyraziście ale rozluźnisz żuchwę I otworzysz samogłoski, nagle magicznnie wszystko zaczyna brzmieć lepiej I otwierasz przestrzeń dla przekazywania emocji. </span></p><p><b><span style="color: #666666;">Czy ludzie często przyznają się do swoich problemów z wymową i potrzeby wsparcia logopedy, czy jednak miewają przed tym opory?</span></b></p><p><span style="color: #666666;">Miewam bardzo róznych pacjentów. Najczęściej jeśli ktoś zgłasza się do mnie, to jest świadomy, że ma nad czym pracować. Dla wielu jednak jest to bardzo trudny temat. Miałam na przykład pacjenta, który sam się odseparował od środowiska zewnętrznego przez wadę wymowy. Nie miał pracy, nie skończył studiów, nie był w stanie umówić się telefonicznie na wizytę do lekarza a co więcej, zmienił swoje imię bo w jego oryginalnym była głoska R... To są ludzkie dramaty I też ogromna odpowiedzialność za drugiego człowieka bo teraz to zależy od Ciebie, czy ten człowiek zacznie żyć na nowo. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jak Ty zachęcasz do pracy nad problemami z wymową? To żaden wstyd, a jedynie temat do przepracowania, prawda?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Terapia wad wymowy to proces podobny do tego na siłowni. Potrzeba codziennej powtarzalności pewnych sekwencji, ćwiczeń, słów I w swoim czasie każde dziecko I każdy dorosły jest w stanie wypracować najlepszą dla siebie realizację głoski. Najlepszą dla siebie bo nie zawsze perfekcyjną – czasem inne czynniki stoją na przeszkodzie wzorowej wymowy – np zgryz albo inne zaburzenia anatomiczne lub funkcjonalne, których czasem nie da się poprawić.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Czy każdy taki problem można zwalczyć lub chociaż go zminimalizować?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Tak, jak wyżej. Zawsze można poprawić artykulację I częstwo udaje się wywołać u pacjentów bezbłędne dźwięki mowy. Potrzeba jednak zaufania do terapeuty I ogrom pracy własnej.</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Fajnie tak być śpiewającą logopedką? (Śmiech.) </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Byłam wczoraj u laryngologa – tak, logopeda miewa czasem zapalenie gardła choć moglibyśmy mieć tarczę ochronną na takie wirusy z racji zawodu :). Powiedział, że logopeda, który śpiewa I sam tworzy to w jego opinii logopeda, dla którego głos jest pasją. I tak, jestem nie tyle logopedą co pasjonatką głosu samego w sobie. </span></p><div><br /></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7856799418039200157.post-74987927303587754352023-10-01T12:59:00.003-07:002023-10-01T12:59:46.312-07:00Dariusz Wieteska o serialu "Na Sygnale", pierwszej pomocy i platformie TikTok [WYWIAD]<p><span style="color: #666666;"><b> Dariusz Wieteska o serialu "Na Sygnale", udzielaniu pierwszej pomocy i platformie TikTok [WYWIAD]</b></span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="color: #666666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTr_a_Ly5hX1QhymHitsNVT7mTrHuOiyyn3A6lVonx-zr-PpChEhEGUBagzLHxdyOGZoHpJsRRix7LfL11HMDce7cNyY00-d9-vuYvaHecQtgfMWsRLJshpggMAw2sG_-Z6zx21X2FT2OU2GiREpdI-PxUdpADb2lFFhGxtZYY_8qQbeijcg-C6I8oNJs/s1440/348858326_1372019893654956_2335588315228997978_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1439" data-original-width="1440" height="453" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTr_a_Ly5hX1QhymHitsNVT7mTrHuOiyyn3A6lVonx-zr-PpChEhEGUBagzLHxdyOGZoHpJsRRix7LfL11HMDce7cNyY00-d9-vuYvaHecQtgfMWsRLJshpggMAw2sG_-Z6zx21X2FT2OU2GiREpdI-PxUdpADb2lFFhGxtZYY_8qQbeijcg-C6I8oNJs/w453-h453/348858326_1372019893654956_2335588315228997978_n.jpg" width="453" /></a></span></div><span style="color: #666666;"><br /><b><br /></b></span><p></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><b><br /></b></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;"><br /></span></p><p><span style="color: #666666;">fot. Olena Herasym</span></p><p><span style="color: #666666; text-align: left;">Z Darkiem Wieteską spotkałam się w Cieszynie. Rozmawialiśmy o serialu "Na Sygnale", w którym wciela się w postać Piotrka Strzeleckiego, udzielaniu pierwszej pomocy, ale też o spektaklu "O co biega?" i...TikToku.</span></p><p><span style="color: #666666;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="color: #666666;"><b style="text-align: left;">Występuje Pan w jednej z najzabawniejszych światowych fars autorstwa Philipa Kinga. Mowa oczywiście o "O co biega?". Proszę opowiedzieć coś o swojej postaci.</b></span></div><p></p><p><span style="color: #666666;">Moja postać to Lionel Toop, czyli proboszcz parafii, w której to wszystko, co widać na scenie się dzieje. Na plebanii odwiedzają nas kolejni znamienici goście. To świetnie skonstruowana komedia omyłek. Scenariusz jest bardzo dobrze napisany. Marcin Sławiński zrobił to "po bożemu". </span></p><p><span style="color: #666666;">W naszej sztuce nie ma niewiadomo jakich udziwnień. W trakcie grania mamy ogromną frajdę, co nakręca nas do działania i pokonywania kolejnych kilometrów, by spotykać się z widzami w różnych częściach Polski. Na każde takie spotkanie bardzo się cieszymy, licząc na dobry odbiór. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>To sztuka pełna zaskakujących zwrotów akcji, w której nigdy nie wiadomo, kto jeszcze pojawi się na scenie. Ile w tej sztuce jest improwizacji?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">W "O co biega?" miejsca na improwizację jest bardzo mało. Nasz reżyser powiedział na kiedyś, że w tym spektaklu jest dopracowanych bardzo dużo szczegółów, jak np. zakładanie nogi na nogę w odpowiednim momencie i rytmie. Wszystko jest wyliczone wręcz z zegarmistrzowską precyzją, więc zazwyczaj nie pozwalamy sobie na nią. Idziemy za tym tekstem i skupiamy się na tym, co jest w orginale. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zdarza się Panu czasem improwizować? Czy to na scenie, czy na planie filmowym?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jeżeli mamy do czynienia z tak dobrym tekstem, jak w przypadku sztuki "O co biega?", to raczej nie. Jednak na planie filmowym często się zdarza, że w trakcie próby danej sceny, ustalamy jakąś zmianę i wtedy wtrącam coś od siebie. Piotrka z serialu "Na Sygnale" znam już od dziesięciu lat, więc są momenty, w których mogę sobie na to pozwolić. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Nie sposób nie wspomnieć o serialu "Na Sygnale". Jak w kilku słowach opisałby Pan przemianę, jaką na przestrzeni lat przeszedł Piotrek Strzelecki?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy wchodziliśmy w ten serial, Piotrek był zainteresowany wszystkimi kobietami dookoła. (Śmiech.) Wydoroślał. Jest szczęśliwym mężem i ojcem. Na przestrzeni lat naprawdę przeszedł dużą i widoczną przemianę. Spokorniał, nie jest już tak impulsywny, jak kiedyś. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Zastanawiał się Pan kiedykolwiek, czy mógłby zostać ratownikiem medycznym?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Oczywiście, że się nad tym zastanawiałem. Zdarzyło mi się nawet udzielać pierwszej pomocy osobie, która nie miała tętna. Na szczęście szybko na miejsce dotarła karetka. Prowadziłem masaż serca, dalsze czynności wykonywała już załoga karetki. Dzięki temu, że gram w tym serialu, wiedziałem co robić i udzieliłem pomocy. </span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy koleżanki w charakteryzacji stworzą jakąś ranę, nie mam z tym problemu. Kiedy jednak uświadamiam sobie, że mógłbym takie coś zobaczyć na żywo, mam wrażenie, że mógłbym nie podołać, bo nie jest tak uodporniony, jak prawdziwi ratownicy. Chylę czoła. Jestem pełen podziwu, że ratownicy medyczni i lekarze wykonują tak odpowiedzialny zawód. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jakie czynności medyczne sprawiają Panu największą frajdę, a które są dla Pana trudne?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">W serialu pokazujemy wiele ekstremalnych sytuacji, ale kiedy widzimy je w scenariuszu cieszy nas to, bo każde nowe wyzwanie, którego podejmujemy się na przestrzeni odcinków, jest dla nas atrakcyjne. </span></p><p><span style="color: #666666;">Cieszymy się też na sceny kaskaderskie, których też już w "Na Sygnale" było sporo. Były odcinki, w których wskakiwaliśmy do Wisły, łapaliśmy węża... (Śmiech.)</span></p><p><span style="color: #666666;">To serial przygodowy, w którym bardzo dużo się dzieje. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Dzięki oglądaniu Waszego serialu ludzie wiedzą, jak uratować czyjeś życie. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">To prawda. Serial spełnia też fukcję edukacyjną. Przykładem tego jest chociażby Jakub Sil. Kiedy miał dwanaście lat, uległ wypadkowi, w wyniku którego miał przerwaną tętnicę. Instruował swoich kolegów, w jaki sposób mają postępować, by udzielić mu pomocy. Wiedział to dzięki temu, że regularnie oglądał nasz serial. Robi to do dziś. </span></p><p><span style="color: #666666;">Kiedy szefowa miejscowego SOR-u zadzwoniła do produkcji i oznajmiła, że został uratowany dzięki naszemu serialowi, była to dla nas wszystkich największa nagroda. Pamiętam ten moment do dziś. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Mam wrażenie, że Kuba zaprzyjaźnił się z Wami. </b></span></p><p><span style="color: #666666;">Jesteśmy kolegami, poznał całą naszą ekipę, pojawia się też na zlotach fanów naszego serialu. Ostatni taki zlot, zorganizowany z okazji dziesiątych urodzin "Na Sygnale", miał miejsce na początku września. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Które z czynności medycznych, oprócz wspominanego masażu serca, byłby Pan w stanie zastosować, gdyby po raz kolejny pojawiła się taka konieczność?</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Każdy powinien umieć zastosować te podstawowe czynności medyczne, takie, jak chociażby ułożenie poszkodowanego w pozycji bocznej bezpiecznej. Warto wybrać się na kurs udzielenia pierwszej pomocy. </span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Trzy najtrudniejsze medyczne zbitki językowe to...</b></span></p><p><span style="color: #666666;">Do dzisiaj pamiętam Hydroksyzynę, którą trzeba było podać pacjentowi w pierwszym odcinku. Wtedy usłyszałem tę nazwę po raz pierwszy. (Śmiech.) </span></p><p><span style="color: #666666;">Z biegiem lat łatwiej wszystkie te terminy zapamiętać, bo mam z nimi coraz częściej do czynienia. Na początku nie było łatwo, bo trzeba było prowadzić karetkę, prowadzić dialog, pamiętać, gdzie trzeba się zatrzymać, wyskoczyć i udzielać pomocy poszkodowanym. Teraz mam już wprawę. (Śmiech.)</span></p><p><span style="color: #666666;"><b>Jest Pan bardzo aktywny na TikToku. Skąd czerpie Pan inspirację? Co daje Panu ta platforma? </b></span></p><p><span style="color: #666666;">To przede wszystkim platforma rozrywkowa, za której pośrednictwem pokazuję to, co robię w pracy i czasie wolnym. W przerwach odpowiadamy na różne trendy, m.in. tańcząc konkretne układy choreograficzne. (Śmiech.) Dzielę się tym, co widzę, co mnie inspiruje. Zasięgi są satysfakcjonujące. Cieszy mnie to, że ludzie chcą mnie oglądać. </span></p><div><br /></div>Mariola Morcinkováhttp://www.blogger.com/profile/14536599429688837505noreply@blogger.com0