Iza Zwierzyńska: „Lubię wyzwania. To mnie nakręca!“
Tuż po BPNŻ 2015 w Wiśle, w kawiarni w Hotelu Gołębiewskim spotkałam się z aktorką, znaną z serialu "Barwy szczęścia", Izą Zwierzyńską. To moja druga rozmowa z Nią.
To już kolejna edycja BPNŻ z Pani udziałem. Jak samopoczucie po biegu?
Bardzo dobrze, choć kij do nordic walking nieco mi się skurczył podczas startu…
Co jest dla Pani najważniejsze w dzisiejszym wydarzeniu?
To, że możemy się wspólnie spotkać i promować ideę transplantologii. Muszę przyznać, że jeżeli przez samą obecność tutaj mogę pomóc w szerzeniu świadomości na temat związany z transplantologią, to już jest coś.
Co jest najważniejsze dla Pani w pomocy potrzebującym?
Dla osoby, która daje, satysfakcja jest większa niż dla tej, która dostaje. To sprawdza się m.in w przyapdku prezentów. W pewnym sensie tak jest, że i tu czuje się pewnego rodzaju satysfakcję. Nie będę jednak ściemniać albo afiszować się z tym, jak to ja bardzo pomagam. Pomagać komuś tak naprawdę jest fajnie. Rzeczywiście działamy tutaj na rzecz szerokiej idei.
Jest Pani osobą niezwykle aktywną, ciągle w ruchu. Jakie jeszcze sporty, oprócz prezentowanego dzisiaj NordicWalking Pani lubi?
Jeśli chodzi o NordicWalking, pojawia się trochę z musu, a nie z wyboru, bo to organizatorzy narzucają nam tę dyspcyplinę. Jestem fanką takich sportów jak snowboard, lubię też taniec, boks, zajęcia fitness…W szkole mam także szermierkę :)
Może jest taki sport, którego jednak nie zdecydowałaby się Pani podjąć?
Może są jakieś sporty, o których nie mam pojęcia? Nie wiem? Nie jestem fanką pływania, nie przepadam za tym.
Sport to jedna z wielu Pani pasji, ale nie można zapomnieć też o gotowaniu. Jakie jest danie popisowe Izabeli Zwierzyńskiej?
Nie mam chyba jednego dania popisowego. Cały czas piekę chleb, który jest już znany wszystkim moim przyjaciołom. Ostatnio gustuję w zupach kremach i próbuję różnych przepisów.
Potrawa według Pani, która idealnie pasuje na rozpoczęcie wiosny to…
Sałatka! Z kozim serem, granatem, dressingiem malinowym. Warto do sałaty dodawać owoce. Dobrze.
A inne pasje? Czy jest wśród nich także fotografia?
Kiedyś, jeszcze w podstawówce chodziłam na zajęcia z fotografii analogowej, gdzie sama wywoływałam zdjęcia. Teraz muszę przyznać, że nie mam już tyle czasu, szkoła teatralna w większości go zagospodarowuje. Nie mam przestrzeni, żeby rozwijać wszystkie pasje. Kiedyś zajmowałam się też modą, projektowałam. Nawet studiowałam przez chwilę ten kierunek. Teraz skupiam sie na pasji odkrywania drugiego człowieka i jego natury.
Nawiązując do pytania wyżej, może Pani opowiedzieć coś o swoim stosunkowo nowym projekcie – „Zdjęcia z Budki“? Skąd pomysł?
Głównymi bohaterami są ludzie, którzy siadają przed fotobudką, biorą do ręki różnorakie gadżety i zamieniają się na chwilę w kogoś zupełnie innego. To firma, która działa od roku, a ja jej patronuję. Gości na różnych eventach promocyjnych, ale jest też to świetna atrakcja weselna, więc prawdę mówiąc na tej płaszczyźnie sprawdza się chyba najczęściej. Jest Pani osobą bardzo wielu talentów i obowiązków.
Jak to wszystko pogodzić, nie jest czasem trudno?
Oczywiście, że czasami bywa trudno! (Śmiech.) Czasami wstaję rano i mam taki dzień, że nie idę na szermierkę. Ale robię to bardzo rzadko. Lubię wyzwania i to mnie nakręca. Nie każdy tak ma, ale lubię to, że czasem trzeba iść i coś zrobić. Daje mi to siłę do kolejnych wyzwań. Nie wierzę, że robię tak wiele, są ludzie robiący jeszcze więcej. Podziwiam mamy! Zwłaszcza z kilkorgiem dzieci. Są w stanie robić rzeczy, które robię ja i jeszcze dodatkowo zajmować się dziećmi. Uważam, że to bardzo absorbujące.
Zorientowałam się ostatnio, że nie lubi Pani raczej określenia „AKTORKA“, ale bardziej przypada Pani do gustu „STUDENTKA AKTORSTWA“. Dlaczego?
Ludzi, związanych z showbiznesem szeroko pojmowanym określa się bardzo różnie. Od „gwiazdy“ do „celebrytki“. Myślę, że moją rolą na ten moment i prawdziwym mianem, jakim można mnie określić jest jedynie magister psychologii i studentka aktorstwa. Jednak generalnie nie lubię etykietowania.
Oprócz aktorstwa studiuje Pani psychologię. Jak pogodzić te dwa kierunki? Chciałaby Pani kiedyś zawodowo pójść w kierunku psychologii?
Pierwszy rok na AT był bardzo trudny, musiałam pisać pracę magisterską równocześnie studiując aktorstwo. Magistra z psychologii obroniłam w październiku, więc na całe szczęście jestem już po pierwszych studiach, a psychologia to kierunek rozwojowy, poszerza horyzonty. Tak samo jest z aktorstwem. Zawsze będę miała czas, żeby zastanowić się jak wykorzystać pierwsze studia, teraz skupiać sie na aktorstwie.
Czy oprócz „Barw..“ z którymi /z małymi przerwami/ jest Pani od początku, można Panią zobaczyć w innej produkcji?
W „Barwach“ po roku przerwy zreaktywowano moją postać, co jest i dla miłym powrotem do pracy. Nowe projekty mam nadzieje, że pojawią sie wkrótce.
Prawie wszystkich aktorów, z którymi do tej pory rozmawiałam, ciągnie do Teatru, chcieliby zagrać fajną rolę na jego deskach. A jak to w Pani przypadku?
Oczywiście, też bardzo bym chciała! To marzenie każdego studenta Akademii Teatralnej. Mam nadzieję, że tak się stanie, choć to trudne i wymagające warsztatowo wyzwanie.
Materiał archiwalny z dnia 22 kwietnia 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz