środa, 1 listopada 2017

Katarzyna Trzaskalska: „Ruch wprawia mnie w dobry nastrój”

Katarzyna Trzaskalska: „Ruch wprawia mnie w dobry nastrój”  


























Katarzyna Trzaskalska, dziennikarka, ale przede wszystkim spełniona mama. W rozmowie z Mariolą Morcinkovą opowiada o swoim urlopie macierzyńskim, ale także o pasji sprzed lat - ...balecie. Przyznaje też, że ruch to zdrowie.

Przed rozmową przyznała Pani, że jest teraz na urlopie wychowawczym. Czy uznała Pani, że nie da się pogodzić pracy w telewizji z wychowaniem dzieci? 

Pewnie się da, tylko z reguły odbywa się to kosztem dzieci. I ja też czuję się jeszcze dzieciom bardzo potrzebna, Franio ma dwa latka, a Basia dopiero 10 miesięcy. Jestem teraz bardzo zajęta, pomimo, że nie chodzę do pracy. 

Jak czuje się Pani teraz, kiedy zdecydowała się na taką przerwę? Nie brakuje Pani teraz pracy w telewizji, tego zgiełku i przyjemnego zamieszania? 

Oczywiście, że brakuje. Bardzo lubiłam swoją pracę i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości do niej wrócę. Czasem jednak trzeba wrzucić na luz i zrobić sobie przerwę. 


Jakie zmiany w Pani życie wprowadziła ta przerwa?

Dzieci zmieniają wszystko, nic już nie jest i nie będzie jak dawniej. Zmieniają się cele, priorytety i tryb życia. Nabiera się też dystansu do wielu spraw. 

Czy dzięki temu czuje się Pani szczęśliwa? 

Choć codzienność z tak małymi dziećmi jak moje bywa ciężka, bo maluchy czasem dają w kość tak, że chciałoby się uciekać, to pod koniec dnia jak już smacznie śpią ma się poczucie spełnienia i szczęścia, którego nie zastąpi żadna praca, kariera czy pieniądze. 

Nie myślała Pani kiedyś o poprowadzeniu programu dla Młodych Mam?

Był taki pomysł bliski realizacji, ale się rozmyśliłam.

Jest Pani obecnie dziennikarką w programach informacyjnych, kiedyś zajmowała się Pani prognozami pogody, a jeszcze wcześniej tańcem, o czym mało kto wie. Jaki taniec był Pani specjalnością? Kto zaraził Panią miłością do tańca? 

Balet był i jest moją wielką pasją. Już jako mała dziewczynka przerabiałam kapcie na baletki i występowałam przed kim się dało. Pochodziłam jednak z małego miasta, w którym nie było szans na rozwinięcie skrzydeł, dlatego w wieku 10 lat wyjechałam do szkoły Baletowej z internatem, gdzie zaczęła się moja przygoda z tańcem. Później były studia na Akademii Muzycznej i praca w Teatrze Syrena, w którym byłam kierownikiem baletu. 

Czy czasem wraca Pani do tej pasji, czy już nie? 

O tak, ale już tylko z perspektywy widza.

 Bądź co bądź, ale taniec to powiedzmy dziedzina sportu, więc jakie sporty uprawia Pani jeszcze w wolnych chwilach? 

Polubiłam bieganie, na razie mój rekord to 10 km w 53 min. Trochę też gram w tenisa, jeżdżę na nartach. Lubię sport, bo nic nie wprawia mnie w tak dobry nastrój jak ruch.

Jeśli chodzi o dziennikarstwo, pojawia się Pani w programach informacyjnych, (m.in „Teleexpress“) co najbardziej podoba się Pani w tej pracy? 

Adrenalina, tempo. 

Czuje się Pani rozpoznawalna na ulicy? Jeśli padają czasem w Pani kierunku jakieś pytania od spotkanych widzów, to jakie one są? 

Z reguły są to miłe sytuacje. Kiedy zajmowałam się pogodą sztandarowym pytaniem było „ jaka będzie jutro pogoda”, a gdy zaczęłam prowadzić programy informacyjne niektórzy kojarzyli mnie z Panoramą, którą prowadziłam przez dwa lata, inni z Teleexpressem, a jeszcze inni z Puls Raportem z Telewizji Puls

Jaki jest Pani przepis na udany dzień? 

Nie mam przepisu na udany dzień, ale codziennie pracuję nad tym, żeby nie przejmować tym na co nie mamy wpływu i tym o czym za miesiąc nie będę już w ogóle pamiętała. Z perspektywy życia jakieś 90% naszych codziennych zmartwień nie będzie miało dla nas żadnego znaczenia. Szkoda zdrowia. 

Czy ma Pani kogoś takiego, kto jest dla Pani wzorem? 

Nie mam, choć są ludzie którzy mnie inspirują. 

Jakie jest Pani motto życiowe?

Licz na najlepsze, ale bądź przygotowany na najgorsze.

Materiał archiwalny z dnia 10 stycznia 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz