Po koncercie „Atramentowa“, który miał miejsce w Cieszynie 6 maja, Pani Stanisława Celińska znalazła czas na rozmowę. Rozmawiałyśmy o klimacie koncertu, ale także o wizycie Artystki w Cieszynie w 2013 i nowym filmie „Wszystko gra“.
W 2012 roku wraz z pianistą Bartłomiejem Wąsikiem wydała Pani płytę „Nowa Warszawa“, a w roku 2015 płytę „Atramentowa“. Która z nich jest dla Pani ważniejsza i dlaczego?
Trudno powiedzieć. W przypadku płyty „Nowa Warszawa“ śpiewałam bardziej delikatnym niż do tej pory głosem, była dla mnie szczególną płytą. Chciałam w sobie i w słuchaczach wywołać obraz Warszawy – miasta, które wiele przeszło. Urodziłam się po wojnie i widziałam zgliszcza Warszawy. Mając w sobie taki obraz zrozumiałam, że trzeba śpiewać o niej głosem jakby przyprószonym popiołami jej historii. Na płycie „Nowa Warszawa“ znalazły się utwory znane, w nowych aranżacjach Bartłomieja Wąsika.
Na płycie „Atramentowa“ jest kilka utworwów śpiewanych przez innych wykonawców, ale przeważnie są piosenki napisane dla mnie. Niedługo po „Atramentowej“ nagraliśmy z Maciejem Muraszko płytę „Atramentowa – Suplement“. Tam znalazły się utwory z moimi tekstami.
„Atramentowa“ to tytuł płyty, ale również nazwa trasy koncertowej, z okazji której spotykamy się dzisiaj w Cieszynie. Skąd pomysł na taką nazwę?
Myślę, że żadna trasa koncertowa nie ma swojej nazwy, zapewne chodzi pani o tytuł koncertu, który jest na plakatach. Nazwa „Atramentowa“ pochodzi od pierwszej piosenki nagranej z z Maciejem Muraszko – Atramentowa Rumba. Moja córka, która jest autorką okładki płyty skróciła nazwę do „Atramentowej“. Taką nazwę łatwo zapamiętać i oddaje ona klimat płyty.
„Artystka znajduje sposób na to, by przyciągnąć słuchacza, wykorzystując paletę pełną barw i emocji“. Jaki?
Miłość.
Co jest dla Pani najważniejsze w tych koncertach? Czy mają one z reguły ten sam program, czy jednak każdy z koncertów czymś się różni? Zgadza się Pani z teorią, że tak, jak nie ma dwóch tych samych spektakli, tak nie ma dwuch tych samych koncertów?
Oczywiście, że tak. Traktuję te koncerty jak spotkania. Ponieważ za każdym razem przychodzą inni ludzie, moja kondycja też jest inna i inna jest pogoda – koncerty różnią się między sobą. Najbardziej ruchoma i improwizowana jest część łącząca poszczególne utwory. Staram się, żeby to było żywe, w związku z tym wyczuwam publiczność i jej emocje. Kiedy jest zbyt poważnie staram się wprowadzić trochę humoru, a czasami przygotowuję ludzi do odbioru poważnej piosenki.
O czym najczęściej mówi Pani na scenie podczas swoich występów?
Najczęściej mówię o mojej ukochanej Babci Janeczce…
Potrafi Pani wskazać piosenkę z płyty „Atramentowa“, która podczas koncertów jest najbardziej lubiana przez słuchaczy?
Ogólnie największe wrażenie na słuchaczach robi utwór „Wielka słota“. Piosenka, która mnie, jak i wszystkich odbiorców na każdym koncercie chwyta za serce.
„Wielka słota“ jest Pani ulubioną piosenką z płyty, czy jednak znajduje Pani inną?
Wszystkie lubię, ale ten utwór jest chyba najsilniejszym przekazem emocji autora, czyli Muńka.
Od strony wokalnej w której z piosenek czuje się Pani najlepiej na scenie?
Różnie. Bardzo lubię utwór „Czarny Orfeusz“
Z tego, co pamiętam, nie jest to Pani pierwsza wizyta w Teatrze Mickiewicza w Cieszynie. W 2013 roku poprowadziła Pani warsztaty teatralne dla młodzieży oraz zagrała tu recital „Piękny świat“. Zapamiętała Pani to miejsce?
Tak, pamiętam niezwykłe doświadczenie płynące ze spotkania z młodzieżą podczas warsztatów teatralnych. Robiliśmy różne sceny i to było fascynujące. Nie bez znaczenia było również to, że wszystko to odbywało się w tak pięknym, prawdziwym teatrze.
Czy podczas pierwszej wizyty w Cieszynie znalazła Pani trochę czasu, żeby zwiedzić miasto? Co najbardziej wtedy Panią zachwyciło?
Wtedy niestety miałam bardzo mało czasu.
Data 6 maja nie jest wyjątkowa dla Pani tylko ze względu na koncert w Cieszynie, ale także z powodu wejścia do kin filmu „Wszystko gra“. Jak długo trwały prace nad filmem?
Myślę, że prace trwały tyle, co zwykle, ale znacznie dłużej trzeba było czekać na to, by produkcja ukazała się na ekranie.
Informacje podają, że to jedyny taki film w historii polskiego kina. Dlaczego? Co jest w nim takiego wyjątkowego?
Wyjątkowe jest to, że występuje w nim połączenie słowa z muzyką i tańcem.
Pani postać to Babcia, skrywająca tajemnicę. Może Pani opowiedzieć coś więcej?
Babcia skrywa tajemnicę własności domu, ale nie chcę jej ujawniać, żeby widzom nie zepsuć przyjemności oglądania filmu.
W filmie znajdują się największe polskie przeboje. Ma Pani wśród nich swoją ulubioną piosenkę?
Mam dwa takie utwory. „Tych lat nie odda nikt“ oraz „Małe tęsknoty“.
Do jakich widzów skierowany jest film?
Mam wrażenie, że do wszystkich.
Na koniec przejdźmy proszę do serialu „Barwy szczęścia“. W życiu Pani bohaterki – Amelii dochodzi do zaskakujących zwrotów akcji. Może Pani coś opowiedzieć o najbliższych jej perypetiach?
Nie chcę zdradzać za dużo, mogę tylko powiedzieć, że pojawia się syn Amelii. Jak się okazuje jej relacje z dziećmi kiedyś nie były pozytywne. Była zbyt rygorytyczna i wymagająca. Najprawdopodobniej dlatego utraciła z nimi kontakt. Nastąpi spotkanie z synem i ...
I pytanie na koniec – w czym tkwi sukces serialu „Barwy“, że jest tak lubiany przez widzów?
W serialu jest dużo prawdziwych, ludzkich wątków. Czasami udaje mi się zobaczyć odcinek i jestem wtedy zaskoczona, ile w naszym serialu jest życiowej prawdy. Poruszane są także tematy kontrowersyjne. Podoba mi się również wielowątkowość, no i ... gra aktorska.
Materiał archiwalny z dnia 18 maja 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz