środa, 25 stycznia 2023

Karolina Chapko: "W swoich rolach poszukuję rys. Każdy człowiek je ma"

 Karolina Chapko: "W swoich rolach poszukuję rys. Każdy człowiek je ma"

















fot. zdjęcie nadesłane

Z Karoliną Chapko spotkałam się w Jastrzębiu. Rozmawiałyśmy o spektaklu "Boeing, Boeing", serialu "Barwy szczęścia", ale również o postaciach ze złamaniem. Jak sama aktorka przyznaje, rysa na życiorysie bohatera, którego ma się do odegrania, tworzy dodatkowy atut w pracy nad rolą.

Zapytana o to, gdzie poleciałaby Boeingiem, który pojawia się w spektaklu, bez namysłu odpowiada, że jedynie na Teneryfę. Dlaczego? Odpowiedź na to i wiele innych pytań w naszej rozmowie.

Wiele jest zawodów na "A". (Śmiech.) Dlaczego akurat aktorstwo? Podobno w pewnym stopniu zadecydował o tym jeden z konkursów recytatorskich, w którym w wieku lat siedmiu wystartowała Pani wraz ze swoją siostrą, Pauliną. To prawda?

Dokładnie tak. O moim wyborze faktycznie zadecydował konkurs recytatorski, w którym wzięłam udział razem z siostrą. Miałyśmy wtedy po siedem lat. Poszłyśmy do kółka teatralnego i tam już zostałyśmy. Kiedy byłam w liceum, dołączyłam do teatru amatorskiego, a później zdawałam do Szkoły Teatralnej.

Aktorstwo było jedyną opcją, którą brała Pani pod uwagę? Nigdy nie miała Pani planu "B"?

Tak, od zawsze aktorstwo było dla mnie jedyną opcją. Nie brałam pod uwagę niczego innego. (Śmiech.)

Teatr i telewizja powoduje, że można być kimkolwiek. (Śmiech.) W spektaklu "Boeing, Boeing". Akcja toczy się na pokładzie nowego Boeinga. Gdyby miała Pani szansę odbyć podróż, trwającą tyle samo, ile spektakl, gdzie chciałaby polecieć?

Poleciałabym na Teneryfę, bo tam jest teraz moje wszystko, czyli mój mąż i syn. Odpowiedź na to pytanie nie była trudna. (Śmiech.)

Wciela się Pani w Janet. W jakich okolicznościach widz zastaje Pani bohaterkę na scenie?

Widz zastaje mnie w czasie z pozoru pięknie rozwiającego się związku z głównym bohaterem, Maksem. Jeszcze nie ma żadnych kłopotów, wydaje się, że dobrze się ze sobą dogadują, wszystko jest dobrze. Janet jest pierwszą kobietą, która pojawia się na scenie. W pewnym momencie widz dowiaduje się, że to wszystko to tylko pozory i wygląda to zupełnie inaczej.

"Ten lot nie powoduje turbulencji, a jedynie mnóstwo śmiechu". Jaki jest Pani ulubiony moment w spektaklu "Boeing, Boeing"?

Oczywiście, najbardziej lubię swoje sceny, wiadomo. (Śmiech.) Bardzo lubię tę, którą gram z Pawłem, (w tej roli Bogusław Kudłek, przyp. red.) bo w tym momencie widz dowiaduje się najwięcej rzeczy na temat Janet. Mówi o tym, kim jest, jak żyje, co myśli. Robi exposé, a ja wtedy mogę się wyżyć aktorsko.

















fot. zdjęcie nadesłane

Za co "Boeing, Boeing" najbardziej cenią widzowie?

Wydaje mi się, że widzowie najbardziej cenią farsę za to, że dobrze się na niej bawią. Jest dużo cennych puent. sztuka jest świetnie przetłumaczona przez Bartosza Wierzbiętę, zrobił to w fajny, lekki sposób. Siłą jest też obsada. Kreacje są świetnie zbudowane i prawdziwe. Nie gramy na śmiesznie, gramy prawdę, pokazujemy problemy a widzowie się śmieją. To sukces tego spektaklu.

Nie sposób nie porozmawiać o serialu "Barwy szczęścia", w którym od 1973. odcinka wciela się Pani w rolę Dominiki. Czy zanim trafiła Pani do serialu, zdarzało się Pani go oglądać? Miała swoich ulubionych bohaterów, ulubione wątki?

"Barw" nie oglądałam, ponieważ telewizji nie oglądam w ogóle, ale to serial, w którym bardzo lubię grać.

Dominika ma za sobą trudną przeszłość, która co jakiś czas depcze jej po piętach. Ze swojej perspektywy ocenia ją Pani jako postać pozytywną, czy jednak jako stojącą gdzieś pomiędzy?

Uważam, że Dominika już tak pewnie stoi po jaśniejszej stronie, że do mrocznej przeszłości nie wróci. Pomaga koleżance z przeszłości. Robi wszystko, by odczarować tamten czas. Zapomnieć się nie da, bo to wraca. Na tym bazują scenarzyści.

Szykują się nowe, bardzo ciekawe wątki Dominiki i Sebastiana (w tej roli Marek Krupski, przyp. red.) Będzie zaskakująco. Będzie się działo.



















fot. zdjęcie nadesłane

Zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem, że granie postaci z pewnego rodzaju złamaniem, rysą na życiorysie tworzy dodatkowy atut do grania?

Oczywiście, uwielbiam takie role. Za każdym razem, kiedy dostaję nową propozycję, staram się tę rysę znaleźć. Każdy człowiek ją ma.

















fot. zdjęcie nadesłane

Czy budowanie postaci na niej jest prostsze?

Tak. Im bardziej skomplikowana jest postać, tym ciekawsza jest do grania. To dla aktora duże wyzwanie. Im więcej rys, tym lepiej. (Śmiech.)

W filmie "Oszukane", "Ultraviolecie" i jeszcze kilku innych produkcjach, zagrała Pani wraz z siostrą Pauliną, o której wspominałyśmy już wcześniej. Czy kiedyś doszło do  zamiany, kiedy jedna z Was nie mogła pojawić się na planie, więc pojawiła się druga?




















fot. zdjęcie nadesłane

Na planie to się nie zdarzyło, ale była taka sytuacja, że w zastępstwie Pauliny zagrałam w teatrze.

Skupiacie się na solowych karierach, czy chciałybyście jeszcze kiedyś wystąpić w jednej produkcji?

Skupiamy się na solowych karierach, ale dostajemy sporo propozycji zagrania razem. Rozważamy każdą. Jeśli pojawi się taka, która nas urzeknie, wtedy z niej skorzystamy. Na pewno jeszcze zagramy razem, ale czekamy na najciekawsze propozycje.

To prawda, że marzy się Pani rola w filmie sensacyjnym? Chciałaby Pani mieć przestrzeń by biegać z bronią, skakać po dachach, a nawet walczyć z przeciwnościami? (Śmiech.)

Dokładnie tak jest. Śmieję się, że nie marzy mi się nawet dziewczyna Bonda, a sam Bond. (Śmiech.) Biegać, strzelać, to moje marzenie.



















fot. zdjęcie nadesłane

Podsumowanie roku, które zamieściła Pani na swoim oficjalnym profilu na Instagramie, miało bardzo pozytywny wydźwięk. Mówi się, że przeprowadziła się Pani na Teneryfę, a to nie do końca tak jest...

Faktycznie. Na Teneryfie mieszka mój mąż i syn, a ja jeżdżę tam, kiedy nie mam zajętości zawodowych.

Co było dla Pani na Teneryfie największym zaskoczeniem, a co najbardziej Panią zachwyciło? Całe życie na wakacjach? (Śmiech.)

Całe życie na wakacjach, to dobre podsumowanie. (Śmiech.) Uderza mnie tamtejsza otwartość ludzi. Myślę, że ma na to duży wpływ słońce, które jest tam cały czas.

1 komentarz: