czwartek, 11 maja 2023

„Love Island. Wyspa miłości“ Ania Woźniak i Włodek Troszyn nie tylko o miłości [WYWIAD]

 Love Island. Ania Woźniak i Włodek Troszyn nie tylko o miłości [WYWIAD]
















fot. Fotografia Małgorzata Wielicka

Z uczestnikami piątej edycji programu „Love Island. Wyspa miłości“, Anią Woźniak i Włodkiem Troszynem, spotkałam się w Warszawie. Rozmawialiśmy o tym, co program zmienił w ich życiu, padło pytanie o to, czy gdyby nie program, mieli by taką samą szansę na miłość, ale też o to, czy chcieliby wystąpić w innym programie o formule talent show. 

Rozmawialiśmy też o tym, jak ważna w codzienności jest motywacja i o propagowaniu zdrowego stylu życia. 

Już na pierwszy rzut oka sprawiacie wrażenie osób  niezwykle pozytywnie nastawionych do ludzi i świata. Pozytywne nastawienie to Wasz świadomy wybór? Chyba nie moglibyście inaczej, prawda?

Włodek Troszyn: Dziękujemy bardzo. (Śmiech.)

Ania Woźniak: Mamy dosyć pogodne usposobienie, duży temperament, do życia podchodzimy pogodnie.

Włodek Troszyn: Lubimy zarażać uśmiechem, motywujemy też ludzi, więc to idzie w parze. 

Jak na co dzień dbacie o swoją pozytywną powierzchowność? Jaki jest Wasz taki sposób na to, by każdy dzień, może nie był taki w pełni dobry, bo tak też się nie da, ale chociaż przynosił odrobinę radości?

Ania Woźniak: Kiedy dzień nie przebiega do końca po naszej myśli, staramy się po prostu doceniać jakieś małe, pozytywne rzeczy, które jednak się w ciągu takiego dnia pojawiają i cieszyć się nimi. 

Włodek Troszyn: Bardzo dużą rolę w naszym życiu odgrywa sport, więc codziennie trenujemy, mamy czas, by się zrelaksować. Zażywamy spacerów, kiedy tego potrzebujemy, odpoczywamy, czytamy książki lub po prostu wychodzimy na miasto, by napić się kawy. Celebrujemy chwile. 

Czasami spotykam się z opinią, że pozytywnego nastawienia, tak, jak gry na fortepianie, czy jazdy na rowerze, można się nauczyć. Zgadzacie się?

Włodek Troszyn: Uważam, że tak, ale zależy to od wielu aspektów. 

Ania Woźniak: Mam troszkę inne zdanie, uważam, że albo to się ma, albo nie. Można zmienić myślenie lub podejście, ale jeśli ktoś ma negatywne usposobienie, to raczej ciężko byłoby nagle inaczej patrzeć na życie. 

Włodek Troszyn: Świat jest piękny, tylko zależy, jak na niego patrzymy. Jeżeli patrzymy ponuro, będzie ponury. Kiedy zwracamy uwagę na radość i uśmiech, możemy tym zarazić innych ludzi. 

W piątej edycji programu "Love Island. Wyspa miłości" dotarliście aż do finału. Aniu, jak to było, najpierw oglądałaś program, a potem pomyślałaś, że chciałabyś przeżyć podobną przygodę? 

















fot. Fotografia Małgorzata Wielicka

Ania Woźniak: Tak. Odpadliśmy tuż przed finałem, otarliśmy się o niego. (Śmiech.) Oglądałam poprzednie sezony i stwierdziłam, że fajnie, gdyby tak zaryzykować i wziąć udział w tym programie. 

Włodek, jak było w Twoim przypadku?

Włodek Troszyn: U mnie było spontanicznie. Programu wcześniej nie oglądałem, nie śledziłem go namiętnie. Oglądałem tylko trzeci sezon, bo pojawił się w nim mój znajomy. Któregoś dnia z jednym z kumpli siedziałem przed telewizorem, skakałem po kanałach i właśnie trafiłem na „Love Island. Wyspa miłości“. Kumpel stwierdził, żebym się nadał. Spontanicznie stwierdziłem, że idę, po czym okazało się, że właśnie trwa casting. Tak dostałem się do piątej edycji. 

Kiedy po raz pierwszy naszła Cię taka myśl, że możesz po programie wrócić szczęśliwie zakochany?

Włodek Troszyn: Pierwsza taka myśl naszła mnie, kiedy z Anią rozmawiałem na balkonie. 

Aniu, u Ciebie było podobnie?  W pewnym momencie poczułaś, że chcesz spróbować swoich sił w programie? Może ktoś namawiał Cię do udziału w programie? 

Ania Woźniak: Ja tak naprawdę takie myśli miałam dopiero pod koniec programu. Pomyślałam, że możemy razem wrócić i tworzyć swoje szczęśliwe życie. 

Jakie były Wasze inne oczekiwania wobec programu?

Ania Woźniak: Oprócz znaleznia drugiej połówki, ważne było też poznanie nowych osób, przeżycie nowej przygody, ale też zmiana życia po programie. 

W jakim stopniu po programie to Wasze życie się zmieniło?

Włodek Troszyn: Można powiedzieć, że nasze życie zmieniło się o 180°. Mamy siebie, dlatego i tak wygraliśmy ten program. To, jak ludzie teraz na nas spoglądają, też się zmieniło. Jesteśmy bardziej rozpoznawalni, ludzie do nas podchodzą, robią sobie z nami zdjęcia, przybijają piątki, witają się z nami.

Lubicie taki feedback?

Ania Woźniak: Tak, to bardzo miłe. Nasze życie zmieniło się też pod kątem zawodowym, bo wcześniej nie byliśmy influencerami, więcej ludzi wie teraz, co się u nas dzieje, nasze życie jest bardziej medialne. To coś nowego. 

Jak wspominacie swój pierwszy dzień na Wyspie Miłości? Co było dla Was największym zaskoczeniem?

Ania Woźniak: Dla mnie największym zaskoczeniem było, że Włodek wpadł mi w oko. (Śmiech.) 

Włodek Troszyn: Na początku zaskoczyła mnie ilość kamer, ale w połowie pierwszego dnia całkowicie o nich zapomniałem. 

Na przestrzeni odcinków Wasza relacja ewoluowała, choć nie zabrakło też takich trudniejszych momentów. Jak patrzycie na to z perspektywy czasu? 
















fot. Fotografia Małgorzata Wielicka

Ania Woźniak: Gdybym mogła cofnąć czas, pewnymi sytuacjami inaczej bym pokierowała, ale uważam, że wszystko czegoś uczy. Cieszę się, że jestem w tym miejscu i możemy tę relację kontynuować. 

Włodek Troszyn: Zgadzam się. Wszystko czegoś uczy. W życiu codziennym również zdarzają się zawahania, rozmyślania. Nikt nikogo nie udawał. 

Jak przyzwyczajaliście się do obecności kamery? To było Wasze pierwsze zetknięcie z nią w przypadku Was obu, prawda?

Ania Woźniak: Dla mnie był to całkiem przyjemny debiut. Fajne doświaczenie.

Włodek Troszyn: Dla mnie również.

Czy teraz, kiedy już wiecie, "z czym to się je", poszlibyście do innego programu o formule reality show? Polecilibyście przeżycie tej przygody znajomym?

Ania Woźniak: Tak. Gdyby była taka okazja, chętnie poszłabym do jakiegoś programu. Już nie randkowego, bo nie mam takiej potrzeby, ale może coś podobnego, do Ninja Warrior? Lubię wyzwania. (Śmiech.) Polecam. Jeśli ktoś chce zmienić swoje życie i przy okazji zrobić coś niecodziennego, to jest to ku temu znakomita okazja. 

Co myślicie o przeniesieniu emisji programu z Polsatu do Czwórki? 

Włodek Troszyn: Nie mam zdania.

Ania Woźniak: Jeśli miało to pozytywnie wpłynąć na Czwórkę, to chyba się udało. (Śmiech.) 

Czy zanim każdy z Was zdecydował się na udział w "Love Island", oglądaliście inne programy, które mają na celu łączenie w pary?

Ania Woźniak: Oglądałam tylko „Love Island“, formuła programu „Hotel Paradise“ nie do końca mi odpowiada. 

Zastanawialiście się kiedykolwiek, czy gdyby nie udział w programie, mielibyście szansę się poznać?

Włodek Troszyn: Doszliśmy do wniosku, że nie mielibyśmy szansy się poznać. Ja mieszkałem pod Warszawą, Ania pochodzi z Kielc. Dzieliło nas ponad 200 km. Program zagrał na plus. (Śmiech.) 

Połączył Was program, a teraz łączy Was również zamiłowanie do sportu, fitnessu, ekologii i zdrowego stylu życia. Wielu z nas ma problem z regularnymi treningami. Nie od dziś wiadomo, że nie trzeba robić ich na siłowni, ćwiczyć można też w domu. Jaki jest Wasz sposób na motywację i nie odpuszczanie treningów?

Włodek Troszyn: Motywacja jest czymś, co pozwala nam zacząć, zlepszyć nawyki, pozwala nam w tym wszystkim wytrwać. Motywacją dla nas może być np. to, że chcemy zmienić coś w swoim życiu. Kiedy chcemy lepiej wyglądać, idziemy na siłownię. Wtedy wchodzi nawyk, konsekwencja, determinacja, dążymy dzięki tym czynnikom do celu. 

Ania Woźniak: Mam podobnie. Czasem chcę coś zmienić w swojej sylwetce, by wyglądała lepiej. Nie zawsze się to udaje, bo jest to trudna droga, ale kiedy mam swój cel, napędza mnie do działania. 

Wspoólne treningi dają Wam dużo frajdy, prawda? Razem zawsze raźniej. Jesteście propagatorami treningów i zdrowego stylu życia. Co jest taką myślą przewodnią spotkań, na których w kontekście treningów i zdrowego stylu przekazujecie?

Włodek Troszyn: Mówimy o zdrowym trybie życia, zdrowych nawykach, o tym, jak zdobyć się na to, by przełamać w sobie strach, kiedy boimy się pójść na siłownię. 

Jak to zrobić?

Włodek Troszyn: Trzeba zwiększyć pewność siebie. Motywować dobrym słowem, pokazać ćwiczenia i to, jak je poprawnie wykonywać. Kiedy konsekwetnie zaczynamy działać, chce nam się bardziej dążyć do określonego celu. 

Ania Woźniak: Ważne jest też zapewnienie podopiecznemu ciepłej i miłej atmosfery, by poczuł się pewniej i swobodniej. 

Najbliższe plany. 

Włodek Troszyn: Chcemy bardziej zaangażować się w kręcenie treningów i porad dietetycznych. 

Ania Woźniak: Chcemy jeszcze większy nacisk kłaść na sport i na to, co robimy. Życie prywatne z tym wszystkim się przeplata, więc też go czasem pokazujemy. Chcemy dalej motywować innych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz