wtorek, 5 grudnia 2023

Paweł Domagała o "Narnii" i serialu "Rafi" [WYWIAD]

Paweł Domagała o "Narnii" i serialu "Rafi" [WYWIAD]
















fot. zdjęcie nadesłane

14 października w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie Paweł Domagała zagrał koncert w ramach „Narnia Tour”. Artysta spotkał się z red. Mariolą Morcinkovą. Opowiedział, czym jest dla niego tytułowa Narnia, opowiedział też o serialu „Rafi", który miał swoją premierę w Polsat Box Go 6 października. 

18 listopada 2022 roku premierę miał Pana czwarty album studyjny, który nosi tytuł „Narnia". W toku jest również trasa koncertowa „Narnia Tour", w ramach której spotykamy się dzisiaj w Cieszynie. Narnia jest dla Pana krainą, w której każdy powinien stoczyć swoją walkę. Rozwińmy tę myśl.

Chyba wszystko zostało powiedziane. Moją ulubioną książką są „Opowieści z Narnii“. To książka pełna różnych metafor i odniesień. Dla mnie Narnia jest krainą w nas, w której musimy zawalczyć. Tam zamiast zimy musi panować wieczna wiosna.  

Zatem nie jest już tajemnicą, że inspirację na tytuł płyty i trasy stanowiły właśnie „Opowieści z Narnii".

Tę książkę czytałem dopiero po studiach. Często do niej wracam. Ostatnio czytałem „Srebrne krzesło". To pierwsza lektura Lewisa, po którą sięgnąłem. 

Wszystkie Pana dotychczasowe płyty były osobiste, ale to właśnie w „Narnii" mówi Pan o swoich lękach i słabościach. Czego Pan się boi, a do czego ma największą słabość?

Dużo jest rzeczy, których się boję. Płyta powstawała w trudnym czasie dla świata. Dużo było lęków. Na początku miała być o czym innym. Wszystkie płyty są dla mnie osobiste i nigdy nie kalkuluję, czy jakaś piosenka stanie się hitem lub zabrzmi w radiu. Skupiam się na tym, by emocje, które są we mnie, znalazły jakieś ujście. 

Na „Narnii" nie są zawarte tylko utwory w tonie, do którego przyzwyczaja Pan swoich słuchaczy, ale też te zupełnie inne, jak chociażby "Dzieci u dziadków", czy "Sukienka" nagrana w duecie z Kasią Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni. Jak doszło do Waszej współpracy?

Napisałem piosenkę, którą pomyślałem, że fajnie byłoby zaśpiewać z kobietą. Chodziło mi o to, by była bajkowa, nieco disneyowska, a nawet księżniczkowa. Pomyślałem sobie, że mogłaby być nawet piosenką przewodnią którejś z bajek (Śmiech) 

Pierwszą wokalistką, z którą – jak pomyślałem - mógłbym to zrobić, była właśnie Kasia Sienkiewicz. Wydaje mi się, że pasuje do tej piosenki, bo bajkowości i „księżniczkowości“ nie można jej odmówić (Śmiech). Cieszę się bardzo, że się zgodziła. 

Singlem promującym płytę jest utwór „Po co ten krzyk". Czy to właśnie ten utwór jest tym najbardziej wyczekiwanym przez słuchaczy podczas koncertów z trasy „Narnia Tour"?

Nie wiem, który utwór jest najbardziej wyczekiwany. Wydaje mi się, że wszystkie są takimi. Pierwszym singlem na tej płycie był utwór „Łe, łe". Jako drugi w kolejności wypuściliśmy „Po co ten krzyk". 

Gdyby to Pan miał wskazać swój ulubiony utwór z „Narnii", na jaki mogłoby paść?

Oj, chyba nie mam takiego. Dużo utworów z tej płyty jest dla mnie ważnych. To tak, jakby zapytać, które dziecko kocha się bardziej (Śmiech). 

Nie ukrywa Pan, że „Narnia" jest dla Pana płytą najbardziej terapeutyczną z dotychczasowych. Pewnie chciałby Pan, by była też taka dla słuchaczy? 

Dostaję dużo wiadomości od fanów, dla których, podobnie jak dla mnie, jest to bardzo ważna płyta. Takie opinie są dla mnie zawsze bardzo wzruszające i nadają sens temu, co robię. 

Szczerze powiem, że nigdy nie myślę o tym, jak jakakolwiek moja płyta zostanie odebrana. Mam do tego zupełnie inne podejście. Jeżeli moja wrażliość rezonuje z wrażliwością moich słuchaczy, cieszę się. Jeśli jednak tak się nie dzieje, nie mam potrzeby na siłę dostosowywać się do czyjejś wrażliwości.

Czego dowiedział się Pan o sobie podczas procesu jej tworzenia?

Myślę obrazami, więc piosenki są właśnie tymi, które przychodzą mi na myśl. Wszystko musi być prawdziwe. Mam czterdzieści lat, więc nie piszę o zakochaniu, bo mam to już za sobą. Wszystko musi być kompatybilne. Jestem wyczulony na nieprawdę. 

Nie sposób nie porozmawiać o serialu „Rafi", do którego razem z żoną, Zuzą Grabowską, postanowił Pan napisać scenariusz, a który swoją premierę miał 6 października. Podobno ten serial jest dla Pana jednym z najważniejszych dotychczasowych projektów. 

Napisanie scenariusza serialu jest wielką rzeczą. Dużym osiągnięciem było przede wszystkim to, że to wszystko się urzeczywistniło.  Sięgamy po dość ryzykowny temat, który jeszcze nigdy nie był poruszany w rodzimej telewizji, bo nie przypominam sobie żadnej polskiej produkcji z elementami metafizyki. 

Na to wszystko złożyło się pięć lat pracy, ryzyka, wytrwałości, dyscypliny i różnych meandrów losu. Jesteśmy z siebie dumni, że byliśmy w tym konsekwentni. Porównuję to do wydania pierwszej płyty. 

Nie ukrywa Pan, że bardzo lubi Pan pracować ze swoją żoną. Co jest największą siłą tej współpracy? 

Znamy się jak łyse konie. Od początku dużo razem współpracujemy. 

Z perspektywy widza określam go jako serial komediowy z elementami bajkowości. Czy taki był zamysł? Jak Pan go klasyfikuje? 

Zamysł był taki, by była to bardzo prosta historia, której największa siła tkwi w humorze i bajkowości. Chcieliśmy pokazać magię i niezwykłość w tych zwykłych, codziennych rzeczach. 

Co takiego, czego nie mają inne seriale, ma „Rafi"?

Do serialu udało się zaprosić aktorów, których rzadko można spotkać razem na ekranie. Kolejne czynniki to wspomniana bajkowość i poczucie humoru. Serial nie jest na licencji, to orginalna, polska produkcja. 

Na pewno ma Pana piosenkę. Jak wyglądały kulisy Pana pracy nad utworem?

To przyszło naturalnie. Równolegle z pracami nad serialem, tworzyłem płytę. Moje myśli krążyły wokół serialu. To piosenka zainspirowana serialem, a nie taka, pisana pod niego specjalnie. 

Gdyby miał Pan zamknąć pracę nad tym serialem w jednym słowie lub zdaniu, jakie mogłoby paść?

To była trudna praca. Udało się zrobić coś magicznego. Z tego miejsca kłaniam się całej ekipie. 

Zaprośmy czytelników na ten serial. 

Wszystkich zapraszam do oglądania serialu „Rafi" w Polsat Box Go. Mam nadzieję, że serial doda Wam nadziei. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz