Bartek Jędrzejak: "Nie ma złej pogody"
Dziennikarz, prezenter pogody w pr. „DD TVN“. Cały czas jest bardzo zajęty, ale pozytywne nastawienie nigdy go nie opuszcza. Jaki jest? Co lubi? Opowiada w rozmowie z Mariolą.
Co jest dla Pana najważniejsze podczas pracy w telewizji?
Najważniejsza jest przede wszystkim sprawdzalność pogody. Potrafi czasem być zupełnie nieprzewidywalna. Mimo dostępu do najnowocześniejszej techniki, zdjęć i modeli satelitarnych, ogromnego doświadczenia synoptyków, z którymi na co dzień pracuję, kontaktów z ośrodkami , które prognozują pogodę na całym świecie zdarza się, że nie trafiamy z prognozą. Bardzo rzadko ale są momenty kiedy ze złości zaciskam zęby. Szczególnie wtedy kiedy są wakacje, długie weekendy, święta. W tych dniach prognoza jest szczególnie ważna. Ostatni długi weekend miał być piękny i słoneczny. I dla mnie piękny był bo pierwszy raz od kilku lat miałem wolne. Jeśli chodzi o słońce, to schowało się za chmurami a temperatura spadła. Nikt z nas nie miał na to wpływu. Wystarczyło kilka godzin ,żeby zmieniły się napływy powietrza, silniejsze chłodne wyparło słabsze ciepłe ..... i już. Dlatego dla mnie najważniejsza jest sprawdzalność, bo to buduje zaufanie widzów. A zaufanie ludzi dla, których pracuje jest dla mnie najważniejsze.
Skąd pomysł, że zostanie Pan akurat prezenterem pogody?
Może trudno w to uwierzyć, ale był to przypadek. Przez wiele lat pracowałem jako dziennikarz w programach informacyjnych. Przygotowywałem materiały dla Wiadomości, Panoramy, Teleekspesu, pracowałem w Ośrodku TVP w Poznaniu. Zaliczyłem dziennikarsko między innymi takie wydarzenia jak wejście Polski do UE, atak na WTC czy śmierć Jana Pawła II. Wyścig z czasem, nerwy, natłok informacji a trzeba wybrać tylko te pewne, wydania specjalne programów. Godziny, a nawet doby bez wychodzenia z redakcji. I tak przez blisko 8 lat. Kiedy odszedłem z TVP, od razu zacząłem współpracę z TVN. Zupełnie inny program i charakter pracy. Wtedy startował "Dzień dobry TVN" producent Remik Maścianica po kilkuminutowej rozmowie powiedział : "Jutro jesteś na kolegium" i zaczęło się. Praca dziennikarska i reporterska w „DDTVN“. I jak to w życiu bywa , przypadek, próby kamerowe do TVN Meteo i za tydzień już byłem prezenterem pogody. Oczywiście nie było tak łatwo. Szkolenia, podniesienie kwalifikacji, godziny z meteorologami, zdobywanie wiedzy..... i tak zostało. Czuje się w tym co robię dobrze, a wiedza zdobyta w newsach pozwala mi dziś na szybkie reakcje, riposty, umiejętność znalezienia się w każdej sytuacji. Bo prognozy pogody w „DDTVN“ to nowa jakość w tej dziedzinie. To już nie tylko przysłowiowe "stanie przy mapie" ale tysiące kilometrów, setki miejsc i dziesiątki gości.
Jaki jest Pana sposób na przekazywanie złych informacji o pogodzie?
Nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani albo nieprzygotowani na zmiany ludzie. Chyba chciałem przez to powiedzieć, że nie ma złych informacji o pogodzie. Tak oczywiście nie jest, choć bardzo bym chciał żeby było. Pogoda potrafi czasem poważnie wpłynąć na nasze życie, powodzie, burze z silnym wiatrem, gigantyczne ulewy, trąby powietrzne, susza. Nie ma dobrego sposobu na przekazywanie złych informacji o pogodzie. Dla mnie nie ma złych i dobrych informacji o pogodzie. Jest informacja, która trzeba przekazać kompetentnie, jasno, tak żeby ze śmiechu przed telewizorem nie umarł profesor klimatolog ale żeby też prognozę zrozumiał i wiedział na co się przygotować ktoś kto w podstawówce spał na geografii albo nie ma pojęcia o frontach, napływach powietrza, zdjęciach satelitarnych..
Czy od samego początku wiedział Pan, że zostanie „pogodynkiem“?
Rozbawiła mnie Pani tym pytaniem:) Często kiedy wypełniam różnego rodzaju dokumenty i trzeba wpisać zawód ..... To wpisuję dziennikarz-prezenter. Ze stanowiskiem mam już kłopot.... Mam wpisać pogodynek? Przecież nie dostałbym kredytu.... Myślę, że prezenter pogody jest ok. Rozumiem jednak, że widzowie z sympatii kobiety - prezenterki pogody nazywają chmurkami, pogodynkami a mężczyzn - prezenterów pogody, pogodynkami. Choć dlaczego nie może być piorun, grzmocik? :) Nie, nie myślałem ,że zostanę prezenterem pogody. Tradycyjnie był strażak, policjant, kierowca śmieciarki. Uwielbiałem jako dziecko obserwować jak pod blok w moim rodzinnym mieście, Zielonej Górze podjeżdża wielka śmieciara i zaczyna się dziać. Jako dziecko dużo chorowałem. Nie obyło się bez zastrzyków. Wiec przyszedł i czas na lekarza. Ładowałem ile wlezie zastrzyków miśkom. Kiedy lekarz przyjeżdżał do domu było czym się bawić bo zostawiał puste ampułki i strzykawki. Misa musiałem wyrzucić bo w pewnym momencie nieznośnie zaczął, mówiąc delikatnie, pachnieć, penicyliną, której resztki ładowałem w jego tylną część ciała. Pracę dziennikarza zacząłem wcześnie, bo w 3 klasie Liceum, wtedy w Telewizji Kablowej w Zielonej Górze i tak już zostało. Zmieniało się tylko doświadczenie i stacje telewizyjne.
Jak czuje się Pan na antenie TVNu?
Bardzo dobrze i antena ze mną chyba też:)
Czy aktualnie pracuje Pan także w TVN Meteo?
Nie pracuję już w TVN Meteo. Powód jest prosty. W TVN prognozy pogody jak mówiłem, to nowa jakość. Wyjazdy, setki miejsc, goście.... Trzeba na to poświęcić dużo czasu. Bardzo trudno było mi pogodzić pracę na kilku antenach TVN Meteo, TVN 24, i w programie „DDTVN“. Wspólnie z producentami podjęliśmy więc decyzję, że zostanę prezenterem pogody w „DDTVN“. Czasami brakuje mi porannych uprzejmości z Jarkiem Kuźniarem w TVN 24 ale zdecydowanie mistrzem w tym jest Tomek Wasilewski, brakuje mi TVN Meteo i TVN 24, ale pracy w „Dzień dobry TVN“ jest tak dużo, że jest mało czasu na wspominanie. Walizka wiecznie w pogotowiu. Jej pakowanie opracowane do perfekcji. Rozkłady jazdy pociągów, lotów samolotów prawie w pamięci. Do przodu…cały czas do przodu…
Podczas „DD TVN“ prowadzi Pan też czasem repportaże i spotkania na rynku w Krakowie. Jaki reportaż najmilej Pan wspomina?
To nie tylko Krakowski Rynek. Choć fakt, bardzo lubię Kraków. Jeśli już Pani pyta o Kraków i najmilsze, rozumiem, że najzabawniejsze pogody to było ich wiele. Ostania właśnie w Krakowie. Podczas biegu Crakovia, w prognozie pogody, rozmawiałem z bramkarzem naszej reprezentacji, bramkarzem Realu Madryt Jerzym Dudkiem. Program na żywo, miło sobie rozmawiamy o bieganiu, o piłce, o Lewandowskim i jego 4 golach..... Nagle do kamery podchodzą dwaj Panowie, staja obok, nie widać ich ale słychać i mówią: "Ty patrz!!! Dudek z Błaszczykowskim stoją przed kamerą". Fakt, może coś w tym jest. Zdarza się, że pytają czy ja to Błaszczykowski. Może podobna fryzura?
Gdyby dostał Pan możliwość poprowadzenia programu spoza kręgu pogodowego, jaki wybrałby Pan temat?
Myślę, że duże telewizyjne show. Mam doświadczenie z publicznością, Prowadzę koncerty, festiwale, eventy. Lubię czuć kontakt z widownią. Codzienna praca przed kamerą tego do końca nie daje. Są maile od widzów ale to nie to samo co show na żywo.
Jak wspomina Pan współpracę z TVP 1, takimi programami jak „TeleExpress“, czy „Mała czarna“?
Bardzo dobrze. Te miejsca i praca nauczyły mnie zawodu dziennikarza, prezentera, który podczas studiów, na "sucho" w pracowniach dziennikarskich na uczelni wygląda trochę inaczej. Żeby nie powiedzieć zupełnie inaczej. Doświadczenie, wiedza, warsztat, poczucie własnej wartości, tego się nie da nauczyć z książki.... i jak już się to ma, to nikt tego nie zabierze.
Nad czym aktualnie Pan pracuje, czy szykuje Pan się może do odpoczynku? Wakacje blisko…
Cały czas w TVN, tu się nic nie zmienia. Aktualnie myślę o książce, ale nic więcej nie powiem..... a jeśli chodzi o odpoczynek to planuję wakacje w ogrodzie. To pierwszy sezon kiedy projektuję ogród, chcę też w lipcu na miesiąc wyjechać za granicę....
Co lubi Pan robić w wolnych chwilach?
Nadrabiać zaległości. Dużo podróżuję, więc w wolnych chwilach kino, teatr, książki, zaległe artykuły w piętrzącej się stercie gazet, spotkania z przyjaciółmi i znajomymi. Mam co robić w wolnych chwilach. Choć najbardziej lubię robić zupełnie nic.... uwielbiam swoją sypialnię, łóżko i nic nierobienie.
I pytanie na koniec, jaka jest Pana recepta na udany dzień?
Nie mam recepty na udany dzień i jak to jest w życiu nie każdy mój dzień jest udany. Zawsze staram się myśleć pozytywnie i nawet z porażek wyciągać pozytywne wioski. Bo trudne dni nie zdarzają się bez przyczyny...one nas po prostu czegoś uczą.
Materiał archiwalny z dnia 2 czerwca 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz