wtorek, 24 października 2017

Kajetan Kajetanowicz: „Najważniejszy rajd dopiero przed nami!"

Kajetan Kajetanowicz: „Najważniejszy rajd dopiero przed nami!"  






















Dnia 20 lipca na rynku w Cieszynie gościem Marioli Morcinkové był rajdowiec, Kajetan Kajetanowicz. Dał namówić się na rozmowę, w której między innymi zdradził tajniki Rajdu Karkonoskiego 2013.

Zacznijmy od samochodu. Podczas rajdów w tym roku porusza się Pan SUBARU WRX STI, czy jest Pan zadowolony z modelu? Ocenia Pan go jako dobry samochód na zawody? 

Tak - gdyby tak nie było, pewnie korzystalibyśmy z innego samochodu :). Samochód którym jeżdżę obecnie jest świetnie przygotowany przez firmę Rallytechnology z Rybnika. Jest to firma mająca duże tradycje w motorsporcie i współpracuję z nią od dłuższego czasu. 

Na początku lipca pokazał Pan po raz kolejny świetną formę podczas startu w Rajdzie Karkonoskim, co było najtrudniejsze, a co było największą motywacją dla Pana podczas startu? 


-Najtrudniejsze było to, żeby pojechać szybko mając przewagę, bo to nigdy nie jest łatwe. Trzeba zacząć kalkulować czy opłaca się ryzykować, czy może lepiej zwolnić. Jeżdżę nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę i kocham rajdy i to co robię - w związku z tym nie mam problemu, żeby cisnąć do samego końca :).

Jak podsumowuje Pan swój tegoroczny start w Rajdzie Karkonoskim, czy był to najważniejszy start sezonu? 

Bardzo trudna, ale piękna runda. Wspaniale było tu zwyciężyć. Najważniejszy rajd jednak dopiero przed nami. Jesteśmy po trzech rundach Mistrzostw Polski, wszystkie trzy wygraliśmy. Z niecierpliwością czekamy na Rajd Polski, który odbędzie się we wrześniu w Mikołajkach - będzie to nasza runda Rajdowych Mistrzostw Europy.


W czym tkwi tajemnica sukcesu Pana zespołu „LOTOS RALLY TEAM“? Jak się dogadujecie z Jarkiem Baranem, czy chwilami nie pojawia się „zmęczenie materiału“ i ochota na odpoczynek, który jest czasem koniecznością?

Ochota na odpoczynek jest, ale nie od siebie, bo my widujemy się w zasadzie tylko na rajdach. Jeśli chodzi o cały team, dogadujemy się świetnie. Mamy wspólną receptę na sukces – połączenie naszej pasji i ciężkiej pracy. Mocno poświęcam się rajdom, które są moim życiem. 

Jak długo trwają przeciętne przygotowania do jednego startu? 

Jeden rajd się kończy, a przygotowania do następnego już się rozpoczynają. Można powiedzieć, że czasami nawet wcześniej, bo już musimy przygotowywać odcinki testowe, albo opony na rajd w kolejnej rundzie. Szykujemy się na dwa starty do przodu – nie tylko w kwestiach technicznych, ale także sam pracuję cały rok nad refleksem, koordynacją, wytrzymałością. 

Jakie zawody w tym sezonie jeszcze Pana czekają? Czy odczuwa Pan wsparcie swoich kibiców?

Pewnie, że odczuwam. Dla mnie kibice są bardzo ważni, ponieważ dają mi poczucie, że to, co robimy jest dobrze odbierane. Jest ich sporo na trasach, odcinkach czy przy serwisie. Czuję ich obecność i liczę, że będzie równie dobrze podczas kolejnych rund, w tym Rajdu Polski. Na koniec, już w grudniu, czeka nas Barbórka w Warszawie – w pewnym sensie to taki pokaz i zabawa, ale to jednocześnie prestiżowa impreza i bardzo medialna, która przyciąga mnóstwo ludzi. 

Czy kariera rajdowca była od zawsze spełnieniem Pana marzeń, czy był czas, kiedy miał Pan inny pomysł na siebie? 

Gdy byłem mały tato pierwszy raz zabrał mnie na zawody. I właśnie wtedy, chyba niechcący, zaraził mnie rajdami. Od wtedy „choruję“ na nie i można powiedzieć, że ta „choroba“ jest nieuleczalna :).

W 2012 roku wystąpił Pan gościnnie w 926. odcinku serialu „M jak Miłość“, gdzie zagrał Pan samego siebie. Czy pomimo tego pojawiło się coś, co sprawiło Panu trudności podczas grania?

Przed nagraniem dostałem scenariusz oraz swoje kwestie. Wyszedłem jednak z założenia, że jeżeli mam grać siebie, to chcę, żeby to były moje słowa, więc poprosiłem o to producenta. Nie mieli z tym problemu, od razu się zgodzili i w zasadzie mówiłem podczas nagrania to, co czułem. Patrząc z perspektywy czasu może teraz powiedziałbym to trochę inaczej, ale byłem to ja :).

Jak został Pan przyjęty wtedy na planie? Czy np. Kasia Cichopek, z którą Pan grał dawała Panu jakieś wskazówki?

Tak, w zasadzie na planie to ja miałem ją uspakajać, bo taką scenę miałem do odegrania. Co jak co to jednak ona była bardziej wyluzowana, naprowadzała mnie, udzielała wskazówek i wprowadzała fajną atmosferę. Mimo, że często występuję przed kamerami, ta sytuacja była dla mnie czymś nowym i ciekawym doświadczeniem. 

Teraz trwa sezon wakacyjny, czy znajdzie Pan chwilę w tym roku na krótkie wakacje? 

Może uda się po wrześniowym rajdzie w Mikołajkach pojechać za granicę i tam odpocząć, ale oglądając też przy okazji rajd. To będzie połączenie przyjemnego z pożytecznym :).

Proszę jeszcze zdradzić na koniec, co najbardziej lubi Pan w swoich rodzinnych stronach, czyli m.in właśnie tu w Cieszynie? Czy czuje Pan się tutaj rozpoznawalny? 

W Cieszynie i w Ustroniu, bo pochodzę z Ustronia. Tu jest moje miejsce, mogę tu zawsze wrócić i tu jest spokój. Właśnie w tych okolicach mam możliwość odpoczynku. Fakt, że ludzie mnie rozpoznają jest przyjemny i nie mam z tym żadnego problemu. Gdy tylko mogę chętnie się z nimi spotykam, rozmawiam. To dodaje mi powera. Gdy chcę się zupełnie wyciszyć wsiadam do samochodu i w ciągu 5-10 minut jestem w takim miejscu, gdzie nie ma nikogo oprócz zwierząt i przyrody. To właśnie moje miejsce - tam spaceruję, biegam, a jednocześnie koncentruję się, mam czas, by przemyśleć pewne sprawy, które mają wpływ na to, jak szybko potrafię jechać samochodem :).

Materiał archiwalny z dnia 2 sierpnia 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz