Grzegorz Małecki: „Marzyłem o roli kryminalnej“
Na kilka minut po zakończeniu spektaklu „Obietnica poranka“ Grzegorz Małecki odpowiedział na kilka pytań Marioli Morcinkové. O Teatrze, pracy nad rolą i wymarzonej pracy w serialu kryminalnym… Spotkanie odbyło się 13 lipca.
Spotykamy się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, gdzie właśnie zakończył się spektakl „Obietnica poranka“, który odegrany był w ramach Festiwalu „Kręgi sztuki“. Jak wrażenia tuż po zejściu ze sceny?
Fantastycznie! Jestem pierwszy raz w Cieszynie, a Teatr Mickiewicza to niesamowite miejsce. Jedno z piękniejszych, w jakich grałem. Byliśmy tutaj przyjęci przez widownię z ogromnym entuzjazmem, co jest dla aktorów rzeczą przemiłą, mamy poczucie, że spektakl bardzo się podobał.
„Obietnica poranka“ to jedna z najpiękniejszych historii o matce, jaka napisana została kiedykolwiek. Co było najtrudniejsze w pracy nad rolą?
Szczerze mówiąc, praca trwała bardzo krótko. Maciej Wojtyszko namawiał nas do tego przez kilka lat i w końcu postanowiliśmy to zrobić. Najtrudniejszy był czas. Zrobiliśmy ten spektakl w dwa tygodnie, ale ponieważ z Anną Seniuk bardzo dobrze się dogadujemy i w sprawach scenicznych, estetyki, gustu, nie mieliśmy większych trudności.
Czy lubi Pan takie okazje do spotkań z widzami, jak choćby właśnie Festiwale? Czy chętnie odpowiada Pan wtedy na pytania swoich fanów? Czy jest takie pytanie, które z ust Pana fanów pada najczęściej, które lubi się powtarzać?
Bardzo lubię grać na festiwalach, mniej przepadam za spotkaniami z widownią, bo widownia często nie pyta o sprawy związane ze spektaklem, częściej interesują się sprawami prywatnymi albo działalnością, która nie dotyczy teatru, np. pytają o seriale. Uważam, że aktorzy nie są od tego, żeby za dużo mówić, ale żeby grać. Od odpowiadania na pytania są politycy.
W jednym z wywiadów, kiedy zapytano Pana o to, czy pewniej czuje się Pan w telewizji, czy Teatrze, bez chwili zastanowienia postawił Pan na Teatr. Dlaczego?
Teatr jest mi bliższy, jest miejscem, które tak naprawdę jest prawdziwą szkołą aktorską. To miejsce, w którym mamy komfort pracy, możemy pracować dłużej. Granie dla żywego widza jest zawsze przyjemniejsze. Bywa trudniejsze, ale reakcja jaką dostaje się od widowni jest bezcenna w teatrze. W Polsce jest chyba więcej dobrego teatru niż dobrych filmów. Chociaż polskie kino zaczyna się odradzać. Oczywiście serial i telewizja to rzeczy nieodzowne dla aktora, ale zdecydowanie teatr jest tym miejscem, w którym spełniam się aktorsko.
Warto wspomnieć też o tym, że jakiś czas temu pojawił się Pan w spektaklu skierowanym do najmłodszych odbiorców – „Miasteczko Harmider“. Czy dzieciaki to trudna widownia?
Najtrudniejsza. To widownia, która reaguje natychmiastowo. Nie analizuje, tylko odbiera to, co się dzieje tu i teraz, w tym momencie. Jeżeli się nudzi, zaczyna ziewać. Nie doszukuje się specjalnych głębi. Albo się podoba, albo nie. Dorosłą widownie można częściej oszukać i wmówić jej, że coś, co było głupie, tak naprawdę jest głębokie. Można dorobić ideologię. Dziecka się nie oszuka. Żeby oceniać sztukę, trzeba mieć coś w sobie z dziecka. Pierwszym probierzem, kiedy wychodzę z jakiegoś spektaklu teatralnego jest to, czy podobało mi się, czy nie. Dorośli mają często skrzywienie, że do tandetnych rzeczy są w stanie dorabiać ideologie. Dzieci nie. Przez to, są trudniejszą widownią.
Mimo tego, że obecnie częściej pojawia się Pan na scenie Teatru, aniżeli w TV, czy nie brakuje Panu czasem występów przed kamerą?
Nie narzekam, bardzo dużo teraz pracuję przed kamerą. Gram w tej chwili w „Na krawędzi 2“, (Polsat), dopiero co skończyłem „Samą słodycz“ (TVN), na stałe gram w serialu „Barwy szczęścia“ (TVP2).
Bo jeśli chodzi o Pana role w serialach, można tu wspomnieć o roli Mikołaja Grabowskiego w serialu „Barwy szczęścia“. To postać ciekawa. Co najbardziej Pan w nim lubi?
Jest bezczelny i ma dużo pieniędzy. (Śmiech.)
Co czeka Mikołaja w nowym, jesiennym sezonie „Barw…“?
To na razie tajemnica…
Kolejną rolą, o której warto wspomnieć jest rola w drugim sezonie serialu kryminalnego TV Polsat – „Na krawędzi 2“. Pojawi się Pan w roli Krzysztofa. Jak się Panu pracowało na planie?
Super! Zawsze marzyłem, żeby zagrać w serialu kryminalnym i wreszcie mam szansę. Dwa dni temu mieliśmy cudowne sceny strzelaniny i czułem się jak mały chłopiec. Fantastyczna zabawa! Bardzo dobry scenariusz. Gram tajemniczą postać, znaczącą dla fabuły. Na razie więcej nie mogę zdradzić.
Czy gdyby miał Pan określić, lubi Pan bardziej role komediowe, czy fabularne? Od czego to zależy?
Przez wiele lat byłem postrzegany jako aktor komediowy, ale tak naprawdę, w duchu czuję się bardziej dramatyczny i takie role wolę.
Jeżeli chodzi o Pana najbliższe plany na gruncie zawodowym, o czym można wspomnieć?
Tak jak wspominałem, dużo dzieje się serialowo. Ale już we wrześniu będę miał premierę w Teatrze WARSawy z Adamem Sajnukiem, sztuki „Ofiara“.
Pytanie na koniec – Wyobraża Pan sobie siebie w innym zawodzie?
Nie!
Materiał archiwalny z dnia 21 lipca 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz