wtorek, 14 listopada 2017

Marysia Konarowska: „Lubię siebie bardziej“

Marysia Konarowska: „Lubię siebie bardziej“  




















Uczestniczka programu „Azja Express“, Marysia Konarowska opowiada o kulisach programu, relacjach między uczestnikami i życiu na walizkach. Jak przyznaje, najtrudniejsze w programie wcale nie było zapanowanie nad emocjami, ale…zmiany temperatur.

Co spowodowało, że zdecydowała się Pani na udział w programie „Azja Express“?

To był taki niesamowity zbieg okoliczności. Miałam wyjechać na dłużej do Los Angeles. Sprzedałam samochód, zamykałam różne sprawy w Warszawie, aż tu nagle taka propozycja! Od razu poczułam, że życie stara się mi coś powiedzieć. Czasem tak się dzieje, że podejmujemy jakąś decyzję zmieniającą nasze życie, ale los ma coś innego dla Nas w planach. Trzeba słuchać uważnie i być otwartym na znaki :)

Można stwierdzić, że jednym z powodów Pani decyzji był fakt, że kocha Pani podróże? Które z miejsc, odwiedzonych w trakcie nagrań programu najbardziej Panią zachwyciło i dlaczego?

Tak! Podróże to coś, co sprawia, że czuję, że żyję :) Był długi okres w moim życiu, kiedy walizka towarzyszyła mi cały czas. Wpadałam do domu tylko po to, by ją przepakować. Najbardziej chyba zostało mi w sercu Angkorwat. Piękne świątynie i niesamowita natura Kambodży.

Czy zaciekawiła Panią również sama w sobie formuła programu?

Raczej ciekawiło mnie jak to będzie i co z tego później wyniknie. (Śmiech.)  Ale sam pomysł podróżowania bez pieniędzy, poznawania kultury przez mieszkańców Azji i taki rodzaj zabawnej rywalizacji bardzo mi przypadł do gustu. Mam tez nadzieję, że dzięki temu ludzie nabiorą odwagi i zaczną podróżować, poznawać inne światy. Nie trzeba wcale mieć milionów na koncie, żeby tego dokonać. Wystarczy się zdecydować i trochę uwierzyć w ludzi :)

Co w „Azja Express“ podobało się Pani najbardziej?

Chyba to co powiedziałam wcześniej. Możliwość zobaczenia tych wszystkich miejsc, poznania ludzi i przekraczanie własnych ograniczeń. Właśnie, jeszcze to. Często wydaje nam się, że czegoś nie damy rady zrobić, a to są tylko nasze blokady,  znajdujące się w głowie tak naprawdę.

Pytając odwrotnie. Co w programie okazało się najtrudniejsze? Czy było to zapanowanie nad emocjami, których nie brakowało?

Nie. O dziwo najgorsza dla mnie była temperatura, która czasami nam bardzo dawała w kość. Dwa razy miałyśmy mały udar słoneczny, nie jest to najfajniejsza rzecz pod słońcem. (Śmiech.)

W programie występujecie w parach. Pani towarzyszką podróży była Agnieszka Włodarczyk. Z tego, co wiem, znałyście się już przed realizacją show. Czy udział w programie i walka w Azji wzmocniły Waszą przyjaźń?

Zdecydowanie. Poznałyśmy się jeszcze lepiej i wiemy, że możemy na sobie polegać w każdych warunkach.

Co najbardziej lubi Pani w Agnieszce?

Jej odwagę, to, że nie boi się ryzykować i żyje w zgodzie ze sobą. Niezależnie czy to się komuś podoba, czy nie. Zawsze miałam do niej ciepłe uczucia, nawet zanim się poznałyśmy. No i ma bardzo dobre serce, o czym mało kto wie.

Jakie relacje panowały w całej waszej grupie, pomiędzy wszystkimi uczestnikami?

Bardzo dobre. Wspieraliśmy się i każdy miał swoją rolę. Pascal był naszym lekarzo-djem, Lenio umiał rozładować każdą sytuację, chłopcy rozśmieszali, Iza dodawała otuchy... Czasami te role się zamieniały, ale zawsze się w jakiś sposób uzupełnialiśmy. Nie wyobrażam sobie innej grupy z Nami :)

Wiem, że Wasza grupa regularnie spotyka się przy różnych okazjach. Planujecie kontynuować to po zakończeniu emisji programu?

Mam nadzieję :)

Pani i Agnieszka byłyście pierwszą parą awansującą do finału programu. Była Pani zaskoczona?

Tak, obie byłyśmy. Girl power rulez!! (Śmiech.)

Czy po zakończeniu emisji programu będzie można zobaczyć Panią w jakiś produkcjach lub na deskach Teatru? Jeśli tak, to w jakich sztukach?

Wszystko w swoim czasie. Na pewno się jeszcze zobaczymy w każdym razie :)

Proszę sprecyzować plany zawodowe na czas najbliższy.

Najbliższy czas to czas Świąt z rodziną. Póki co, można mnie oglądać w Naszym Galileo :) który cały czas nagrywamy.
Może na koniec zdradzić Pani, co dał Pani udział w programie?

Dał mi tyle, że mogłabym spokojnie napisać o tym książkę (Śmiech.)W  skrócie, to chyba lubię siebie bardziej :)

Materiał archiwalny z dnia 2 grudnia 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz