wtorek, 24 lipca 2018

Krzysztof Cugowski: „Nie jestem tylko muzykiem, ale też słuchaczem”

Krzysztof Cugowski: „Nie jestem tylko muzykiem, ale też słuchaczem”



















Fot. Agnieszka Kalinowska

1 lipca 2018 roku w Zebrzydowicach odbył się wyjątkowy koncert, którego główną giwazdą był Krzysztof Cugowski z Zespołem Mistrzów. Wokalista, który bez dwóch zdań jest legendą polskiej piosenki wykonał swoje największe przeboje. Nie zabrakło również tych z repertuaru Budki Suflera.

Spotykamy się przed koncertem „Krzysztof Cugowski z Zespołem Mistrzów”. Proszę opowiedzieć jak doszło do połączenia Waszych sił scenicznych? Skąd pomysł na współpracę?
W momencie kiedy podjąłem decyzję o zakończeniu trasy koncertowej z synami, przygotowywałem zespół, z którym będę grał. Znam wszystkich tych kolegów od lat, wiem czym dysponują jako muzycy. Wiele miesięcy temu rozmawialiśmy i ustaliliśmy, że współpracę zaczynamy od maja. Musieli swoje plany zawodowe nieco pozmieniać i zaczęliśmy grać.
Udało się Panu wychwycić, który z przebojów jest na Pana występach z zespołem tym najbardziej wyczekiwanym przez publiczność?
Bardzo trudno mi to określić. Gram dużo starych piosenek. To koncert rockowy w 100%. Ocieramy się też o jazz – rock. To zupełnie inny profil niż to, co robiliśmy z synami, a tym bardziej to, co graliśmy kiedyś z Budką Suflera. To trochę inny repertuar.
Czy po tylu latach na scenie można mieć ulubioną piosenkę w swoim repertuarze? (Śmiech.) Na którą mogłoby paść?
Na pewno tak. Mam także utwory, których nie lubię. Nie będę o nich mówił. (Śmiech.) Nie jestem tylko muzykiem, ale też słuchaczem. Zawsze znajdą się takie utwory, które lubię, jak i te, których nie toleruję.
W swoim repertuarze ma Pan piosenki, których nie lubi?
Zdarzały się. Teraz ich nie gram. (Śmiech.)
Jest Pan w nieustannej trasie koncertowej. W miniony piątek, 29 czerwca wystąpił Pan w Bolesławcu, Amfiteatr nad Bobrem, „KONCERT NADZWYCZAJNY”. Jak wrażenia? W czym tkwiła wyjątkowość tego wydarzenia?
Był to koncert z pełną orkiestrą symfoniczną, na scenie było ponad sto osób. Duże przedsięwzięcie, które nie było łatwe w realizacji. Na pewno było to coś innego, niż „zwykłe” koncerty. Wydaje mi się, że fajnie wyszło. Dla mnie każda rzecz, która nie jest standardowa jest atrakcją.
Z zespołem Mistrzów skupiacie się przede wszystkim na koncertach, czy planowana jest również płyta? Coś więcej na ten temat…
Płytę prawdopodobnie nagramy pod koniec roku. Zdecydujemy się chyba na nagranie płyty koncertowej. Z kilku koncertów wybrane zostaną najlepsze momenty.
Przejdźmy o krok dalej w naszej rozmowie. Nigdy nie przechodzi Pan obojętnie wobec ludzi w potrzebie. Co jest dla Pana najważniejsze w pomocy drugiemu człowiekowi?
Nigdy nie odmawiam. Brałem udział w wielu akcjach. Jeżeli moja osoba lub piosenka może coś zmienić, jestem otwarty.
Zapytałam, ponieważ chciałabym na koniec rozmowy nawiązać do Pana czynnego wspierania Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko i Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Czy pamięta Pan swoje pierwsze spotkanie z Anną Dymną i to, jak dowiedział się Pan o Festiwalu?

W Festiwalu Zaczarowanej Piosenki brałem udział dwukrotnie. Pierwszy raz miało to miejsce dwanaście lat temu. W tym roku również się pojawiłem. Nie ukrywam, że biorę udział w bardzo wielu przedsięwzięciach charytatywnych. Lubię pomagać, kiedy potrzebujących jest wielu. Popieram i wspieram Anię Dymną.


Materiał archiwalny z dnia 1 lipca 2018 roku do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz