sobota, 7 lipca 2018

Sebastian Stankiewicz: "Każdy ma inną wrażliwość"

Sebastian Stankiewicz: "Każdy ma inną wrażliwość"





















Fot. Sylwia Pieczonka


Sebastian Stankiewicz, aktor pojawił się w Cieszynie z okazji 20. edycji przeglądu filmowego Kino na Granicy / Kino na Hranici. To nasza druga rozmowa.
Po raz pierwszy rozmawialiśmy w 2015 roku. Jakie najważniejsze zmiany zaszły w Pana życiu zawodowym od tego czasu?
Nie lubię podsumowań, staram się cieszyć z tego co jest teraz. . Jesteśmy w Cieszynie na festiwalu KNG, pokaz filmu "Człowiek z magicznym pudełkiem" świetnie się przyjął, a ja korzystam z uroków tego czasu.
Ale są, oczywiście. Od naszej rozmowy było kilka projektów, z których jestem bardzo zadowolony. Zrobiłem pierwszy sezon SNL Polska. Jestem po  zdjęciach do nowej produkcji Marcina Krzyształowicza "Pan T". To hitoria pisarza, który swoją nonkomformistyczną postawą stara się walczyć z systemem socjalistycznym. Występuję w jednej z głównych ról. Premiera za rok. Gram też  w "Barwach szczęścia", lubię tę rolę. Dużo się dzieje. Nie mogę narzekać na brak pracy.
Spotykamy się przy okazji  wspominanej 20. edycji Festiwalu Kino na Granicy w Cieszynie. W jaki sposób Pan dowiedział się o nim?
Zaprosił mnie dyrektor programowy, Łukasz Maciejewski. Na temat tej imprezy słyszałem same dobre rzeczy. Jest wspaniała atmosfera, podczas rozmowy leżymy na trawie i jest bardzo przyjemnie. Pogoda dopisała. Cieszę się, że można  też odwiedzić czeską stronę.
Według mnie jednym z największych atutów tego wydarzenia jest spotkanie się kultury czeskiej, polskiej i słowackiej w jednym miejscu. Jakie są trzy rzeczy, z którymi kojarzą się Panu Czechy?
Piękna Praga, z korko - trampkami, które Mama chciała przywieźć mi z Czechosłowacji oraz z ludźmi z dystansem. Polakom też życzę takiego dystansu.
Jakie filmy lubi Pan oglądać z perspektywy widza? Czego Pan w nich poszukuje?
Lubię kino kreacji. Oczekuję czegoś, co zabierze mnie w świat wyobraźni. Lubię kino autorskie, kino gangsterskie, a czasem z przyjemnością oglądam komedię o zabarwieniu absurdalnym. Lubię to, co zostawia we mnie ślad.
Jestem pod wrażeniem filmów z czeskim aktorem Ivanem Trojanem, chciałbym  zobaczyć coś więcej z jego dorobku.
"Człowiek z magicznym pudełkiem". Do jakich widzów skierowany jest film?
Wydaje mi się, że do wszystkich. Są  filmy, których twórcy  zakładają, do jakiej publiczności powinny trafić, ale takie kalkulacje się zwykle nie sprawdzają.
Nawiązując do Pana spotkania z publicznością po filmie "Człowiek z magicznym pudełkiem". Co jest dla Pana w takich spotkaniach najważniejsze?
Każda rozmowa jest ciekawa. Każdy ma inne uwagi, inną wrażliwość. Kiedy ktoś docenia to, co robisz, motywuje do dalszej pracy.
Nie pominiemy serialu "Barwy szczęścia" i Pana postaci Ryszarda Gawrona. To bohater pozytywny, czy negatywny? Jak Pan Go odbiera?
To postać specyficzna. To typowy polski kombinator - żeby się nie narobić, a zarobić. Relacja z Żabcią jest fajna, ludzka. Kłocimy się, ścieramy, ale  piękne jest to, że umiemy sobie wybaczać.
W czym Pana zdaniem tkwi największy sukces tego serialu?
W wielowątkowości, aktualności i zwrotach akcji, które następują w różnych wątkach.
Proszę na koniec opowiedzieć o najbliższych planach zawodowych.
Czekam na propozycje. (Śmiech.)

Materiał archiwalny z dnia 2 maja 2018 roku do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz