piątek, 12 października 2018

Danuta Bujok: "Najwięcej siły daje mi samo życie"

Danuta Bujok: "Najwięcej siły daje mi samo życie"



























Sport i motywowanie innych to rzeczy, bez których Danuta Bujok nie wyobraża sobie życia. Założycielka grupy "Życie po amputacji", mówca motywacyjny, uczestniczka Europejskiej Szkoły Biegania w rozmowie ze mną dzieli się receptą na szczęśliwe życie.

"Trzeba wierzyć trochę mocniej i działać trochę bardziej". Tak opisuje Pani siebie na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Czy można uznać te słowa za Pani motto życiowe?

Oczywiście, jak najbardziej.

Sprawia Pani wrażenie osoby niezwykle pozytywnie nastawionej do ludzi i świata. Proszę powiedzieć, co w codziennym życiu daje Pani najwięcej siły?

Najwięcej siły daje mi samo życie. Jest piękne, choć wiadomo, że trudne. Najważniejsze jest nasze nastawienie. Powinniśmy cieszyć się z chwili, która daje nam ten szczery uśmiech na twarzy i z tych codziennych drobiazgów.
Mam takie wrażenie, że to cieszenie się drobiazgami nie zawsze nam wychodzi. Co zrobić, aby to zmienić?

Tak. To nie jest takie proste jeśli się praktykuje częściej co innego :) Ludziom trudno przełamać swoje bariery, cieszyć się z małych gestów jak małe dzieci, zwłaszcza z czyjegoś szczęścia. Łatwiej jest oceniać i krytykować innych. Najważniejsze jest to, by poznać siebie. Trzeba skupiać się na tym, jacy chcemy być, co chcemy osiągnąć w życiu. Odnaleźć, to co sprawia nam największą radość. To pomoże nam być bardziej szczęśliwymi.

Na czym skupia się Pani obecnie najmocniej?

Przyjechałam z Europejskiej Szkoły Biegania, która odbywała się w Berlinie podczas lekkoatletycznych Mistrzostw Europy osób niepełnosprawnych. Moim priorytetem jest powrót do treningów oraz do codziennej aktywności. Także na grupie którą niedawno stworzyłam  "Życie po amputacji” - grupa działa na Facebooku i skupia się głównie na tym, jak sobie radzić w życiu stricte po amputacji. W głowie mam dużo pomysłów dotyczących osób po amputacji nie tylko w kwestii związanej z bieganiem, które chciałabym rozwinąć w przyszłości. Chodzi o to, by osoby, które tracą kończyny mogły przy pomocy specjalnej protezy wrócić do swoich pasji i treningów.

Coś więcej na ten temat?

Informacje dotyczące tych pomysłów systematycznie pojawiać będą się na moich oficjalnych social mediach.

By być szczęśliwym trzeba mieć pasję, której Pani nie brakuje. Dzieli się Pani nią z innymi, choćby za sprawą tego, że oprócz działań sportowych, spełnia się Pani również jako mówca motywacyjny. Co w motywowaniu innych jest dla Pani najważniejsze?

Najważniejsze… myślę, by ludzie zobaczyli u siebie problem nad którym mogą pracować i nie wyolbrzymiali go, ale starali się go zminimalizować i wierzyli, że mimo wszystko można iść dalej przed siebie z podniesioną głową. Jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy, ale zawsze musimy znaleźć w sobie siłę, pozytywne podejście do zmiany przede wszystkim siebie. To my jesteśmy kreatorem swojego życia. Po popełnionych błędach wyciągamy wnioski i zmieniamy to co nam się nie podoba.

Czy zachęcanie innych do działania jest również motywacją dla Pani?

Pewnie. Najbardziej motywuje mnie samo podejście innych ta chęci do zmiany danej osoby po rozmowie ze mną, pomysły i na końcu efekty. Ludzie motywują a raczej inspirują mnie do tego, by tworzyć i zmieniać sposób myślenia i otoczenia a zwłaszcza niwelować problemy.

Jakie jest główne przesłanie, którym dzieli się Pani ze społeczeństwem jako mówca motywacyjny?

Wszystko co jest ważne jest w naszych głowach i sercach. Liczy się to, by za każdym razem być lepszą wersją siebie. Dzielę się  swoimi przeżyciami, które cały czas są częścią mojego życia. Podając swoje przykłady życiowe odbiorca dostrzega zmianę czasem natomiast myśli, że urodziłam się silna i mi łatwiej było przejść przez te traumatyczne zdarzenia, ale niestety tak nie jest. Nie bez powodu się mówi „Człowiek uczy się całe życie”. Mnie życie nauczyło reakcji na pewne zdarzenia, wyrobił się u mnie schemat szybkiej reakcji taki obronny, natomiast każde nowe zdarzenie w naszym życiu jest inne od poprzednich. W danym zdarzeniu wymagana jest od nas inna reakcja, ale gdy poznajemy siebie, zdajemy sobie sprawę z tego w jakiej dziedzinie potrzebujemy pomocy. Wtedy doskonale wiemy co robić i jak reagować, a tym bardziej gdzie się kierować by dostać pomoc.

Porozmawiajmy o sporcie. W latach wcześniejszych była Pani m.in Reprezentantką Polski w siatkówce na siedząco. Pamięta Pani moment, w którym "połknęła bakcyla" i pokochała sport?

Oj, moja piękna i długa historia z życia :) W tym roku mija 10 lat odkąd pierwszy raz trafiłam na sportowców niepełnosprawnych a zarazem uczestniczę w sporcie niepełnosprawnych. Nigdy nie zapomnę tego momentu, w którym pierwszy raz pojechałam na zawody. Pokochałam sport, sportowców oraz całą tą otoczkę. Był to moment, w którym zobaczyłam, że jest nas wielu, a sport daje nam siłę i wolność. Cieszę się ze tak się stało, że nadal jestem wśród aktywnych sportowo.

Jak wyglądają Pani treningi? Proszę opowiedzieć coś więcej...

Obecnie trenuję pięć razy w tygodniu. Moje treningi odbywają się m.in. w Krakowie. Podczas nich skupiam się na wzmocnieniu całej postawy i na wychwyceniu tych pogłębionych wad postaw spowodowanych brakiem rehabilitacji w dzieciństwie ze względu na moją niepełnosprawność. Na pierwszy rzut oka komuś może się wydawać, że nie potrzebuje rehabilitacji, ale niestety ona jest niezbędna przy amputacji, szkoda tylko, ze nie jest dostępna bez 3 - letniej kolejki…


Ma Pani swoje ulubione miejsca, w których trenuje?

AWF w Krakowie. Lubię też widok każdego stadionu lekkoatletycznego...

Bardzo dużo Pani podróżuje. Właśnie wróciła Pani z kolejnego wyjazdu. Czego dotyczył?

Ostatnio firma Ottobock Polska, która zajmuje się tworzeniem części do protez i protez ogłosiła ogólnopolski konkurs. Miał za zadanie zachęcić osoby po amputacjach nóg do prawidłowego przetestowania stóp biegowych oraz pod okiem znanego ambasadora, zawodowego sportowca jakim jest Henrich Popow móc sprawdzić jak to jest prawidłowo stawiać kroki w tak specjalnej protezie do biegania. Europejska Szkoła Biegania, do której się dostałam to niesamowity wyjazd, który osobom po amputacjach z różnych państw pozwolił spotkać się w jednym miejscu i razem sprawdzić swoje możliwości. Były tam osoby, które miały wcześniej styczność z protezami biegowymi, ale były też takie, które właśnie tam testowały je po raz pierwszy. Ten tydzień był kluczowy, choć intensywny. Trwał podczas Mistrzostw Europy Para-atletów. Berlin był w tym czasie ponownie europejską stolicą lekkiej atletyki tym razem osób niepełnosprawnych.
#RunningClinics to Duży projekt firmy OttoBock z którą jestem po części związana ze względu na swoja niepełnosprawność i bardzo się ciesze z tego powodu gdyż uważam że ten projekt jest wart uwagi.

To doświadczenie pokazało mi wiele nowych dróg. Natchnęło do nowych projektów, a przede wszystkim utwierdziło w przekonaniu że moje plany związane z aktywnością są realne i potrzebne choćby do przetarcia szlaków tym młodszym z dużym potencjałem i możliwościami.

Oprócz tego, że był to tydzień trudny i intensywny, jakie ma Pani  wspomnienia związane z Europejską Szkołą Biegania?

Fantastyczne. Był to niesamowity wyjazd. Nauka chodzenia ze sportową protezą. Życie wśród ludzi z tą samą niepełnosprawnością, pasją ale różną narodowością zawsze wzbudza we mnie zainteresowanie z nutką ekscytacji. Razem Mogliśmy zaobserwować nie tylko trening przed startem zawodowego sportowca ,ale też wspólnie każdemu kibicować na żywo i być cząstką tej niesamowitej publiczności oraz zaobserwować jak inni niepełnosprawni sportowcy reagują i radzą sobie gdy wynik nie jest po ich myśli bądź gdy dopada ich kontuzja. Lekkoatletyka jest niesamowicie mocnym sportem. Kocham tą dyscyplinę.

Który z zaprezentowanych tam sportów zrobił na Pani największe wrażenie?

Oj, chyba każda dyscyplina, ale jeśli mam wybrać i wymienić to może: Skok w dal niewidomych, Bieganie i skok w dal w wykonaniu osób, które nie mają kończyn.
Choć jeszcze większym wrażeniem dla mnie są momenty, a nie dyscyplina. Momenty, w których widzisz sportowca podczas startu, zdajesz sobie sprawę jak walczy i widzisz ze zaczyna przegrywać, walczy z samym sobą, w końcu mobilizujesz się i zdobywa zwycięstwo. NIESAMOWITY WIDOK. Ten ułamek sekundy, dreszczyk niepewności a wręcz zmrożenia. Uff...

Materiał dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz