poniedziałek, 29 czerwca 2020

Siostry Szczepańskie: "Inspirację czerpiemy z codzienności"

Siostry Szczepańskie: "Inspirację czerpiemy z codzienności"



















fot. Sara Byczkowska

Siostry Szczepańskie to w chwili obecnej najbardziej rozpoznawalne rodzeństwo w polskim showbiznesie. Wszystko za sprawą serialu "Miłość na zakręcie" i reklam Plusha, w którym to już po raz drugi wystąpiły jako trojaczki, choć ich siostra Agnieszka jest od nich nieco starsza.

Bez dwóch zdań w tym momencie jesteście jednymi z najbardziej rozpoznawalnych sióstr w polskim showbiznesie. Szerszej publiczności dałyście się poznać w serialu "Miłość na zakręcie", gdzie wcieliłyście się w córki serialowej Heleny, granej przez Katarzynę Skrzynecką. Jak trafiłyście do serialu?

Monika Szczepańska:  Do serialu trafiłyśmy dość niespodziewanie. Z zaproszeniem na zdjęcia próbne do nowo powstającego projektu w reżyserii Pawła Orwara i Marcina Szczerbica zadzwonili do mnie z produkcji. Jako, że Dorota również jest aktorką, podczas rozmowy telefonicznej wspomniałam także o niej. 

Od samego początku było wiadomo, że w produkcji TV4 zagracie obie? 

Monika: Dostałyśmy informację, że ubiegamy się o tę samą rolę. (Śmiech.) Zdjęcia próbne poszły bardzo dobrze, a kilka dni później dostałyśmy cynk, że scenarzyści zmienili koncepcję i...zagramy siostry bliźniaczki. 

Zagrałyście bliźniaczki, a to już macie przećwiczone. (Śmiech.) Co okazało się dla Was największym wyzwaniem w tej roli? Chciałyście wykreować zupełnie różne od siebie postaci, czy dałyście swoim bohaterkom też coś swojego?

Monika: Z Dorotą znamy się bardzo dobrze. Wiemy, jak każda z nas zachowałaby się w danej sytuacji, dzięki czemu nasza praca przechodzi na wyższy poziom. Najciekawszym momentem jest zawsze kreowanie postaci - styl mówienia, poruszania. Myślę, że postaci Dominiki i Weroniki są nam bliskie, zważywszy chociażby na energię, otwartość i pewnego rodzaju bezpośredniość. Myślę jednak, że w tym zawodzie jest cudowne to, że można łączyć swoje cechy charakteru z cechami kogoś zupełnie innego. 

Serial "Miłość na zakręcie" już od pierwszych odcinków zaskarbił sobie sympatię widzów. W czym Waszym zdaniem tkwił sukces tej produkcji?

Monika: Serial cieszy się popularnością i tak pozytywnym odbiorem przez widzów przede wszystkim dlatego, że opowiada o losach postaci, z którymi widz się utożsamia. Prawda i humor płynący z serialu sprawia, że chętnie się go ogląda. 

Zdarzało Wam się oglądać serial?

Monika i Dorota: Tak, przed rozpoczęciem zdjęć widziałyśmy kilka odcinków. Z dołączenia do obsady tego projektu bardzo się ucieszyłyśmy. 

Lubicie oglądać siebie na ekranie? Na co zwracacie wtedy największą uwagę?

Monika: Oglądanie siebie na ekranie wymaga dużej cierpliwości. (Śmiech.) Myślę, że wraz z Dorotą nie jesteśmy fankami tego zabiegu. (Śmiech.) Zwykle wtedy człowiek doszukuje się w sobie różnych wad, często przesadzając. Jednak praktykujemy tę czynność, bo dzięki temu stale się rozwijamy, mamy możliwość nanoszenia zmian i zobaczenia, jak to wygląda z tej "drugiej strony". 

Podobno już wkrótce pojawicie się w kolejnym serialu. Zdradźcie coś więcej na ten temat.

Monika i Dorota: Już niedługo, bo prawdopodobnie po wakacjach pojawi się nowy serial z naszym udziałem, w reżyserii Tomasza Suskiego.  Taki temat nigdy wcześniej w polskich serialach nie był poruszony. Tam również wcielimy się w siostry bliźniaczki, ale niestety nie możemy jeszcze zdradzać szczegółów:)

Oprócz grania w serialach, macie na swoim koncie także występy w reklamach. Od kilku dni  dostępna jest już druga reklama Plush bez limitu z udziałem Waszym i Waszej starszej siostry, Agnieszki. Jak wspominacie pracę na planie? Co dało Wam większą rozpoznawalność, udział w serialu "Miłość na zakręcie", czy reklama Plusha? Można tak to porównać?

Dorota: Właśnie pojawiła się druga część projektu reklamowego Plush z naszym udziałem, w reżyserii Wojciecha Wawszyczyka. Cieszymy się, że ponownie spotkaliśmy się na planie tego projektu. Współpraca z tak wspaniałym zespołem z ogromną dawką humoru, swobodą artystyczną, flow...mogłybyśmy tak wymieniać w nieskończoność. (Śmiech.) - to ogromna przyjemność. Myślę, że każdy projekt, który realizujemy, wzajemnie się wspiera.                    

Co do popularności, my skupiamy się na pracy. Trudno rozdzielić, a tym bardziej stwierdzić, który z projektów był jego sprawcą. (Śmiech.) 

Czy po emisji reklamy ludzie nadal myślą, że jesteście trojaczkami? (Śmiech.) Czym na co dzień zajmuje się Wasza starsza siostra?

Dorota: Ludzie często nas mylą. Postrzegają nas już nie tylko jako siostry, ale jako trojaczki. Razem z Moniką wybrałyśmy aktorstwo, a wraz z Agnieszką zajmujemy się koncertowaniem, gdzie występujemy jako trio. Uzupełniamy się. Każda z nas jest inna, ma inny charakter. We trzy stanowimy pewną całość. To jest piękne. 

Czym różni się praca na planie filmowym od pracy na planie reklamy?

Dorota i Monika: Praca na planie serialu, a reklamy różni się zupełnie we wszystkim. Używa się zupełnie innych środków aktorskich. Warto poruszyć różnicę pomiędzy pracą sceniczną, teatralną, a pracą z kamerą. To inne żywioły, inna energia, inny rodzaj adrenaliny. 

Seriale i reklamy to jedno, ale warto wspomnieć również o tym, że jesteście multiinstrumentalistkami. Co jako pierwsze pojawiło się w Waszym życiu, zamiłowanie do aktorstwa, czy grania na instrumentach?

Dorota i Monika: Koncertujemy we trzy, ale także z większym bandem dętym, który liczy osiemdziesiąt osób. 

W naszym życiu najpierw pojawiła się muzyka, towarzyszy nam od czwartego roku życia. Stopniowo wspinałyśmy się po kolejnych szczeblach muzycznej kariery, pojawiły się koncerty nie tylko w Polsce, ale również poza granicami naszego kraju. 

Zainteresowanie aktorstwem przyszło do nas w liceum. Poznałyśmy wtedy Magdalenę Waligórską - Lisiecką i jej męża, Mateusza Lisieckiego, którzy są już teraz naszymi przyjaciółmi. Odkrywali przed nami tajniki tego zawodu, pomagali nam. 

To zawód, który w dużej mierze oparty jest na doświadczeniach życiowych. Magda i Mateusz bardzo świadomie przeprowadzili nas nie tylko przez stronę techniczną, ale również doprowadzili do głębszego poznania siebie, a przede wszystkim zachęcili nas do wychodzenia ze swojej strefy komfortu. 


























fot. Sara Byczkowska

Instrumenty klawiszowe macie w małym palcu. (Śmiech.) Jak wspominacie swoje koncerty w USA, Australii, Chinach, czy Malezji? Czym różni się tamtejszy rynek muzyczny od rynku polskiego?

Agnieszka: Nie tylko instrumenty klawiszowe. (Śmiech.) Koncerty w każdym kraju wyglądają zupełnie inaczej. Wiąże się to z inną energią, ludźmi, kulturą. Zawsze jednak nasz zespół był przyjmowany bardzo ciepło, spotkaliśmy się z ogromem pozytywnej energii. Wychodzimy z przekonania, że dobra energia łączy ludzi i to, co dajemy innym, kiedyś do nas wraca. Kontakt z publicznością jest dla nas bezcenny, dlatego tak o niego dbamy. 

Zdarzały się koncerty również na prowincjach, aby móc wystąpić również dla ludzi mieszkających w małych miasteczkach. Niczym to jednak nie różniło się od koncertów w wielkich miastach. Wszędzie słuchaczom towarzyszy ogromna energia. 

Ostatnio dużo czasu spędzacie w studio nagraniowym. Opowiedzcie nad czym tak intensywnie pracujecie. 

Dorota i Monika: Rzeczywiście, nie liczymy już godzin spędzonych w studio muzycznym. (Śmiech.) 

Pracujemy nad własnymi utworami. W przyszłym tygodniu premierę będzie mieć singiel stworzony z raperem Wrooblem, gdzie we współpracy stworzyłyśmy muzykę oraz tekst, a już w sierpniu planujemy oficjalną premierę naszego singla "Siostry Szczepańskie". Będzie on zupełnie nowym, innym odzwierciedleniem nas trzech. (Śmiech.) Same tworzymy muzykę oraz tekst, ponieważ lubimy dzielić się tym, co nam w duszy gra. Będzie to więc nasze "wspólne dziecko". Pojawiają się także nowe propozycje aktorskie, które wspólnie rozważamy. 

Gdyby nastała taka konieczność, z czego byłoby Wam łatwiej zrezygnować, z aktorstwa, czy z muzyki?

Monika: Nie wchodzi w grę rezygnacja ani z muzyki, ani z aktorstwa. (Śmiech.) 

Przejdźmy o krok dalej. Świat zatrzymał się z dnia na dzień. Wszystko oczywiście w związku z pandemią koronawirusa. Jak spędzałyście ten czas? Zacieśniałyście swoje siostrzane więzy, a może miałyście już czasem siebie dość? (Śmiech.) 

Dorota i Monika: Pandemia zaskoczyła nas wszystkich, zmieniła nasze plany, sprawiła, że czas się zatrzymał. Miałyśmy zaplanowane projekty aktorskie oraz koncerty poza granicami kraju. Wszystko siłą rzeczy zostało odwołane. 

Ten czas wykorzystałyśmy na wspólne tworzenie muzyki. To właśnie wtedy powstało najwięcej projektów. Poprzez spotkania online działałyśmy również aktorsko. Dołączyłyśmy również do ekipy "Instanocki", gdzie śpiewałyśmy i umilałyśmy dzieciom wieczory. 

Ważne jest dla nas to, że spędzałyśmy czas z rodziną. Odczuwamy przemianę. Jest spowodowana byciem samemu ze sobą.

Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. (Śmiech.) Jak Wy dogadujecie się w pracy? Doradzacie sobie, wspieracie się?

Dorota i Monika: (Śmiech.) Rzeczywiście tak się mówi, ale my potrafimy porozumieć się bez słów. Cieszymy się, że pracujemy razem, że tworzymy muzykę, która nam w duszy gra. Nasze sprzeczki są bardzo zabawne, ponieważ z racji wykonywanego zawodu idealnie puentujemy. (Śmiech.) Dzięki temu, że każda z nas jest inna, uzupełniamy się, wymieniamy swoimi pomysłami i poglądami, a dzięki temu stanowimy silny team. 

Jesteście podobne do siebie jak dwie krople wody, wchodzicie we wspólne projekty, obydwie gracie na instrumentach klawiszowych, to Was łączy. A w czym jesteście kompletnie różne?

Monika: Trudne pytanie. Wiele nas łączy, ale każda z nas jest inna. Łączy nas poczucie humoru, tym przyciągamy też innych. Lubimy rozmowy z ludźmi, inspirują nas. Jesteśmy zupełnie inne, delikatne, ale jednocześnie silne, niezależne, ale wrażliwe. Nasza przyjaciółka powiedziała kiedyś, że trzeba mieć dusze motyla i pancerz żółwia. Coś w tym jest. Takie jesteśmy...

 Sięgacie po te same książki, słuchacie tej samej muzyki, lubicie tę samą kuchnię, czy macie odrębny gust?

Agnieszka, Dorota i Monika: Lubimy dobrze zjeść, chociaż po nas nie widać. (Śmiech.) Wzajemnie inspirujemy się muzyką, książkami, lookiem. Każda z nas zwraca uwagę na coś innego, dzięki czemu nasze horyzonty świadomości są szersze.

Jesteście bardzo aktywne w social mediach. Czym lubicie dzielić się na Instagramie?

Monika: Z naszymi odbiorcami na Instagramie dzielimy się przede wszystkim pasją, muzyką, pracą i dobrą energią. Często wrzucamy filmy z naszych nieudolnych prób kulinarnych. (Śmiech.) Zarówno w życiu, jak i w social mediach jesteśmy otwarte na ludzi, dlatego cieszymy się, że możemy dzielić się dobrą energią z drugim człowiekiem.

Jakimi jesteście użytkowniczkami? Czego poszukujecie w sieci?

Monika: Wbrew pozorom, nie jesteśmy mocno zapalnonymi użytkowniczkami internetu. (Śmiech.) Wykorzystujemy go w celach pozyskania inspiracji, chociaż nie ukrywam, że inspirację najczęściej czerpiemy z codzienności. W czasie pandemii koronawirusa rozpoczęłyśmy wirtualne podróże po różnych krajach. Przyznam, że to było ciekawe.

Czy doświadczacie ciemnych stron internetu? Spotykacie się z hejtem? Jak sobie z nim radzicie?

Monika: To zawsze temat rzeka. Wielu ukrytych pod nickami użytkowników często czuje się bezkarnie. My nie czytamy komentarzy na nasz temat. Owszem, kilka razy spotkałyśmy się z bezpośrednim hejtem, jednak mamy niezwykłą umiejętność wyciągania lekcji z takich sytuacji. 
Cenimy sobie konstruktywną krytykę, która spływa do nas od osób, będących dla nas autorytetem w tym, co robimy. Dzięki temu możemy stale się rozwijać. 

Najbliższe plany. 

Agnieszka, Monika i Dorota: Nie chcemy i nie możemy wszystkiego zdradzić. Rzeczywiście pojawiają się nowe propozycje aktorskie, niedługo projekt dla TTV, pojawi się też coś dla McDonald's, zdjęcia próbne do nowych produkcji trwają, wszystko zależy od sytuacji, jaka będzie panować. 

Sierpień upłynie dla nas pod znakiem muzyki, bo planujemy premierę singla, który połączony będzie z niespodzianką....:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz