wtorek, 17 sierpnia 2021

Ala Warchocka: "Wymagające są dla mnie te sceny, kiedy muszę płakać"

Ala Warchocka: "Wymagające są dla mnie te sceny, kiedy muszę płakać"



 











fot. Foto Nika / zdjęcie nadesłane

Z Alicją Warchocką spotkałam się w Warszawie. Jest jedną z najbardziej znanych aktorek dziecięcych. Największą popularność przyniosła jej rola Pati w serialu "Leśniczówka". Sama przyznaje, że jest wiele radosnych scen, ale są też takie, które wymagają od niej całej gamy emocji. Płakanie jest dla niej czasami wymagające. 

27 sierpnia odbędzie się premiera nowego filmu Kingi Dębskiej. W "Zupie nic" Ala gra jedną z głównych ról. Wcieli się w Kasię Makowską. 

Jesteś dziecięcą aktorką. Ile miałaś lat, kiedy poszłaś na swój pierwszy casting? Był to casting do reklamy,  serialu, czy dubbingu?

Kiedy poszłam na swój pierwszy casting, miałam chyba pięć lub sześć lat. Zagrałam wtedy w spektaklu, w Teatrze, który mieścił się kawałek od mojego przedszkola. Kiedy zagrałam, właściciel tego Teatru powiedział mojej Mamie, żeby mnie gdzieś posłała. Pojechałam wtedy na casting, który odbywał się w jednej z galerii handlowych. Miałam iść jedynie towarzyszyć koleżance, ale w końcu spróbowałam swoich sił i się dostałam. Był to casting do programu "Wygibajki", który skierowany był do dzieci. Robiliśmy kreatywne ekseprymenty.

Miło wspominam też casting do reklamy mBanku. 

Opowiedz coś więcej o tym castingu. 

Był to mój pierwszy casting, więc się stresowałam. Było tam bardzo dużo dzieci. Moim zadaniem było przedstawić się, powiedzieć ile mam lat, ale też wykonać pewne zadania, których już dokładnie nie pamiętam. 

Co najbardziej podoba Ci się w castingach? Jak się do nich przygotowujesz?

Wszystko zależy od rodzaju castingu. Jeżeli trzeba nauczyć się jakiegoś tekstu, to muszę przyznać, że zazwyczaj idzie mi to w miarę szybko.

Teraz już rzadko chodzę na castingi. Obecnie zdarza mi się jedynie brać udział w takich, które trzeba nagrać w domu i wysłać. Czasami też ktoś osobiście zaprasza mnie na przesłuchanie. Różnie to wygląda. 



















fot. Photo Małgorzata Wielicka

Sprawiasz wrażenie niezwykle pogodnej, radosnej dziewczynki, która niczym się nie stresuje. Zdarza Ci się mieć tremę przed kamerą? Jak wtedy pomagają Ci aktorzy, z którymi nagrywasz wspólne sceny?

Nie mam tremy zbyt często. Pamiętam tylko jedną taką sytuację. Kiedy grałam w serialu "Żmijowisko", na początku tylko pojawiałam się w tle, gdzie biegałam w towarzystwie innych dzieci. Kiedy miałam osiem lat, miałam do odegrania bardzo trudne sceny. Zostałam porwana, napastnicy chcieli mnie zabić. Kiedy po raz pierwszy mierzyłam się z tymi scenami, zaczęłam się stresować. Było to dla mnie dość dziwne uczucie, bo kamera zazwyczaj mnie nie stresuje. Na planie obecna była pani psycholog, która bardzo mi pomagała. W trakcie scen, kiedy napastnicy strzelali mi nad głową, też bardzo się stresowałam. Płakałam ze strachu, ale powiedziano mi, że to dobrze i można fajnie wykorzystać to podczas realizacji zdjęć. Później wszystko było już dobrze.

Największą popularność przyniosła Ci rola Pati w serialu "Leśniczówka," prawda?

W sumie tak. (Śmiech.) 

Co najbardziej podoba Ci się w Twojej bohaterce?

Jest bardzo pogodną osobą, ma ciekawy charakter. Moim zdaniem, czasami jest bardzo głupiutka, dziecinna. Ja jestem inna, niż Pati. 

Macie jakieś wspólne cechy? 

Obydwie czasami jesteśmy wredne. (Śmiech.) Kiedy pokazywałam takie zachowanie na ekranie, przemycałam trochę moich tekstów, ponieważ kiedy ja się denerwuję, zachowuję się prawie tak, jak Pati.

Czym się różnicie?

Ona widzi świat inaczej, niż ja. Moim zdaniem, w niektórych momentach zachowuje się jak księżniczka. Pamiętam taki wątek, kiedy była zazdrosna o dziecko koleżanki swojej mamy. Właśnie wtedy tak się zachowywała. To mnie denerwowało, ponieważ niektóre jej teksty są bardzo dziecinne. Pojawią się takie, których ja już nie używam, ale też te, których nigdy bym nie wypowiedziała. Czasami bardzo mnie denerwuje, ale i tak bardzo ją lubię. (Śmiech.) 

Pati straciła Mamę, a potem odzyskała radość dzięki swoim serialowym rodzicom, Magdzie i Jackowi (w tej roli Beata Fido i Arkadiusz Gołębiowski, przyp. red.). Do tej pory w "Leśniczówce" zagrałaś wiele trudnych scen. Która była dla Ciebie najtrudniejsza?

Nie było jednej takiej sceny. Wymagające czasami bywają te, gdzie trzeba płakać, ale można tak powiedzieć, że potrafię płakać na zawołanie, więc mam wtedy łatwiej. Mam taką metodę, że na kilka chwil przed realizacją trudnej sceny myślę o czymś smutnym. 

Było mi bardzo smutno, kiedy aktorka, która grała moją mamę, żegnała się z serialem, ponieważ bardzo się z nią związałam. 

Było też wiele radosnych momentów. Co wspominasz najmilej?

Było dużo fajnych scen, więc nie umiem wskazać konkretnej. Niektóre sceny były dość śmieszne. Robiliśmy pizzę, graliśmy w badmintona. Mimo tego, że Pati nie miała łatwo w życiu, jest bardzo dzielna i pogodna. 

Grasz ze wspaniałymi aktorami. Widzę, że za kulisami najelpiej dogadujesz się z Arkiem Gołębiowskim i Beatą Fido, czyli wspominanymi wcześniej Twoimi serialowymi rodzicami. Lubisz ich, prawda?

Bardzo ich lubię. Są bardzo mili. Kiedy wchodziłam w ten serial, nikogo tam nie znałam. Na początku prawie z nikim nie rozmawiałam, ponieważ bardzo się wstydziłam. Może tego nie widać, ale jeśli chodzi o nawiązywanie nowych znajomości, jestem dość nieśmiałą osobą. Kiedy kogoś polubię, jestem bardzo otwarta. 

Zaczęłam więcej rozmawiać z aktorami, a oni też ze mną rozmawiali. Jest bardzo fajnie, wszystkich bardzo lubię. 





























fot. Photo Małgorzata Wielicka

Jak umilacie sobie czas oczekiwania między scenami? 

Większość scen robimy ciągiem, ale jeśli są takie, gdzie mnie nie ma, to wtedy zazwyczaj siedzimy w kamperze, rozmawiamy, bawimy się. 

Czy rodzice pozwalają Ci oglądać "Leśniczówkę"? 

Nie oglądam "Leśniczówki, bo nie lubię oglądać siebie na ekranie.

Dlaczego?

Kiedy oglądałam niektóre swoje sceny w tym serialu, miałam wrażenie, że mogłam coś zrobić lepiej, inaczej. 

Rodzice mi pozwalają, ale ja nie czuję takiej potrzeby. Moja mama ogląda wszystko, w czym gram.

Czy koledzy ze szkoły oglądają Cię w telewizji? Jak odbierają Twoje sukcecy?

"Żmijowiska" nie oglądali, ponieważ to serial dla osób powyżej szesnastego roku życia. Przyzwyczaili się już do tego, że gram, więc traktują to neutralnie. Nie jest tak, że śledzą wszystko, co robię. Najczęściej oglądają reklamy. (Śmiech.)

Jeszcze w tym roku pojawisz się w filmie "Zupa Nic". Jak wspominasz pracę na planie?

Bardzo fajnie. Było bardzo miło. To film, który realizowany był przez miesiąc. Z Basią Papis, moją przyjaciółką, która gra moją siostrę, bardzo płakałyśmy, kiedy kończyliśmy tę przygodę. Pojechaliśmy do Fronborka, który ze względu na pandemię, odgrywał Węgry. 

Zagrasz Kasię Makowską, siostrę Marty. Opowiesz coś o tej postaci? Jak się dogadujesz z serialową siostrą?

Kasia jest córeczką mamusi. Bywa wredna, ale ma ku temu powody. Jest jednak młodszą sisotrą, więc nie dostaje nowych rzeczy, ale dziedziczy wszystko po Marcie. Czuje się czasami odrzucona, a chciałaby być zaakceptowana, ważniejsza od starszej siostry. 

Nie tylko grasz w filmach i serialach, ale też dubbingujesz. Co Ci się najbardziej w tym podoba?
 
Dubbing jest bardzo fajny. Kiedy zaczynałam tę przygodę, bardzo męczył mi się głos. To były moje początki, za bardzo nie wiedziałam, jak to umiejętnie robić. Teraz jest już lepiej. Kiedy rok temu dubbingowałam jedną z bajek dla dzieci, którą można zobaczyć na Netflixie, pracowałam przez cały tydzień max. po cztery godziny, a czwarty sezon zrobiłam w dwa dni. Teraz wszystko idzie o wiele sprawniej. Wszystko zależy od praktyki. Czuję, że na przestrzeni tych miesięcy bardzo wyrobił mi się głos. 

W dubbingu bardzo lubię to, że mogę wcielać się w pewną postać. Czasami przejmuję pałeczkę po kimś, komu głos wyrósł już z kreowania jakiegoś konkretnego bohatera. Ostatnio dubbingowałam Clifforda. Fajnie podkłada się głos do postaci, której losy śledziło się kiedyś na ekranie. 

Teraz w kinach pojawił się film "Luca", gdzie moim głosem przemówiła Julia, ruda dziewczynka na rowerze. Luca przewija się teraz bardzo często w social mediach, a plakaty wiszą na przystankach autobusowych. To bardzo fajne uczucie, że było się częścią czegoś dużego. 























fot. Photo Małgorzata Wielicka

Czy samo mówienie jest trudniejsze od gry przed kamerą?

Dla mnie nie. Początki były dla mnie trudniejsze, od grania przed kamerą. Wydaje mi się, że teraz jest to łatwiejsze. Siedzę przed mikrofonem i czytam tekst. Gram często postacie, które dużo krzyczą. 

Jak myślisz, z czego to wynika?

Chyba mam głos, który do tego pasuje. Mówienie jest o wiele łatwiejsze. O wiele większym wyzwaniem jest to, kiedy trzeba przez kilka godzin krzyczeć. Dubbing jest łatwiejszy od grania przed kamerą. Ale jedno i drugie lubię tak samo. (Śmiech.) 

W jakiej bajce chciałabyś podkładać głos?

Chciałabym dubbingować Holly w bajce "Małe królestwo Bena i Holly". Teraz już niestety nie jest emitowana, ale można oglądać ją na Netfliksie. 

Chciałabym też podkładać głos do Simsów, ponieważ to moja ulubiona gra. 

Jakie masz plany na wakacje?

Mam wolne, ponieważ rozpoczęliśmy przerwę wakacyjną. Planuję jechać do dziadków, ale też wybrać się na zagraniczne wakacje. Mam nadzieję, że pandemia nie pokrzyżuje nam planów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz