sobota, 26 listopada 2022

Sarsa: "Wierzę w to, że wszystko ma swój początek w prawdzie"

 Sarsa: "Wierzę w to, że wszystko ma swój początek w prawdzie" 














fot. zdjęcie nadesłane


Sarsa przeszła muzyczną przemianę, której owocem jest wydana w lutym tr., płyta "Runostany". W rozmowie opowiada o wychodzeniu ze strefy komfortu, tworzeniu w prawdzie i o tym, czym są dla niej rzeczone "Runostany". 

Spotkałyśmy się na 53. Dniach Skoczowa, na chwilę przed Twoim koncertem. Jak samopoczucie przed wejściem na scenę?

Spotkałyśmy się na 53. Dniach Skoczowa, na chwilę przed Twoim koncertem. Jak samopoczucie przed wejściem na scenę?

Super. U mnie zawsze samopoczucie jest bardzo dobre, zwłaszcza, że po tym czasie pandemii, ma człowiek poczucie takiego wyposzczenia. Cieszę się, że wróciłam na scenę.

Fajnie skonfrontować studyjnie zarejestrowaną muzykę z żywym odbiorcą.

To Twój pierwszy koncert w Skoczowie? Występowałaś wcześniej w okolicy?

Tak, to mój pierwszy wyskok do Skoczowa. (Śmiech.)

Nie jest tajemnicą, że obrałaś nową muzyczną drogę, czy w związku z tym, zmienia się także Twój koncertowy repertuar?

Myślałam o tym, by w letnią trasę faktycznie wplatać te stare utwory, jednak materiał z albumu "Runostany" jest tak charakterystyczny w swoim wyrazie i tak intensywny, że w trakcie prób i przygotowań zauważyłam, że ta twórczość z moich poprzednich albumów, dość mocno odkleja się od tego, co teraz jest dla mnie muzycznie aktualne. W całość zaaranżowałam dwa utwory ze starej płyty, które są jak deser. (Śmiech.)

Podsumowując, jednak moje koncerty zdominowane są przez "Runostany".

25 lutego wydałaś album "Runostany", który jest zupełnie czymś innym niż to, co robiłaś dotychczas. Co skłoniło Cię do takiego kroku?

W moim przypadku, muzyka ma zawsze początek w prawdzie, więc do takiego kroku skłoniła mnie chęć wyrażania aktualnego stanu rzeczy w mojej duszy. Okazało się, że chciałam wyrzucić z siebie troszeczkę mroku i frustracji, dlatego "Runostany" nie są łatwe. Są bardzo refleksyjne.

Czym są dla Ciebie tytułowe "Runostany"?

Tytułowe “Runostany” są dla mnie wszystkimi emocjonalnymi stanami Sarsy, które się skumulowały. Pandemia pozwoliła mi się nad tym pochylić, skierować uważność do swojego wnętrza. Odpowiedziałam sobie na pytanie, jaką muzykę chcę wyrazić, a nie, jakie są oczekiwania świata zewnętrznego w stosunku do mnie.













fot. zdjęcie nadesłane

Jak sama mówisz, miejsce, w którym byłaś przy poprzednich albumach było bardzo wygodne, ale jesteś typem człowieka, którego zabija strefa komfortu. To, że lubisz poza nią wychodzić, sprawdza się u Ciebie przede wszystkim w muzyce, czy również prywatnie?

Mam mocno sabotażową osobowość. By mieć mocne doznania, często w życiu szukam kłopotów. Jestem uzależniona od adrenaliny. Udało mi się stworzyć bardzo udane życie prywatne, jestem szczęśliwą mamą i partnerką. Kłopotów i wychodzenia ze strefy komfortu, pozostaje mi na ten moment szukać w muzyce i mojej pracy, co jest dla mnie równie osobiste, jak moje życie prywatne. Jest to dla mnie tak intymna sfera, że w ten sposób rekompensuję sobie tę potrzebę poszukiwania adrenaliny i wychodzenia z rzeczonej strefy komfortu.

Podobno w podjęciu decyzji o zmianach poniekąd pomogła Ci pandemia. To prawda?

Pandemia przede wszystkim mnie zatrzymała. Kiedy człowiek się zatrzymuje, zaczyna myśleć o tym, co czuje. Kiedy zaczynamy zastanawiać się nad swoimi emocjami, dochodzimy do wniosków, czego tak naprawdę potrzebujemy. Oczekiwania kogokolwiek znikają, bo jesteś sam na sam, w lockdownie.

Dzięki tej płycie zrobiłaś sobie miejsce na światło, oczyściłaś się z jakiegoś brudu. Odcinasz się w jakiś sposób od swojej dotychczasowej twórczości?

Nie. Ja po prostu jasno zaznaczam, że jestem na innym etapie poczucia siebie jako kobiety i co za tym idzie, również jako artystki. Nie odcinam się od tego, co było w przeszłości, bo to jest piękne, to moja droga. Ona się po prostu wciąż pisze. Teraz jest dla mnie taki moment, a za chwilę pewnie będę pracować nad nową płytą, bo dostatek mam inspiracji.

Umiałabyś określić, który utwór z tej płyty jest dla Ciebie najważniejszy, czy nie rozgraniczasz tego w ten sposób?

To bardzo trudne. Pozytywną iskrą tego albumu, w mrocznym nastroju i mrocznej setliście "Runostanów" jest utwór "Kochanie". To utwór z jednej strony o bagnie i syfie, który jednak zakończony jest taką puentą - "dobrze, że mamy siebie".

Który z utworów spotyka się z największym entuzjazmem wśród Twoich słuchaczy?

W zależności od tego, w jakim stanie jest dana osoba, ten utwór do niej trafia.

Mocną falę poczułam, kiedy wydałam utwór "Mówiła niszcz". To utwór o tym, że za każdym człowiekiem stoi jakaś historia, czasami nawet krzywda. Czasami nasze postępowanie, odbierane przez kogoś jako potworne, ma podłoże np. w domu rodzinnym. Zauważyłam, że bardzo dużo osób utożsamiło się z tą piosenką i tym przekazem.

Ewoluujesz jako artystka, czujesz to także ze strony odbiorców? Są w tym razem z Tobą?

To sprawdzamy na koncertach. Bałam się na początku wychodzić do ludzi z tym materiałem, bo liczyłam się z tym, że będzie on sporym zaskoczeniem dla moich fanów. Jestem wdzięczna, że jest zdziwienie, zaciekawienie. Są emocje, wraca do mnie pozytywny feedback.

Przeczytałam gdzieś, że może się tak zdarzyć, że stacje radiowe, pod wpływem zmian Twojego nurtu muzycznego mogą mniej grać Twoje utwory. Spotkałaś się z tym stwierdzeniem? Jak się do tego odnosisz?

Oczywiście, spotkałam się z taką opinią. Sama to powiedziałam. (Śmiech.) To racjonalna ocena mojej sytuacji muzycznej. Rozumiem, czym jest cały biznes muzyczny i że niektóre utwory nie wpasowują się w radiowe realia.

Teksty piosenek z "Runostanów" były dla Ciebie autoterapią. Odczuwasz, że mają terapeutyczny wpływ również na innych?

Byłoby dla mnie pięknym wyróżnieniem, gdyby tak było. Sama wierzę w to, że jeśli coś ma początek w prawdzie, to jakoś zarezonuje to z odbiorcą. Jestem w takim momencie, że mogłam sobie pozwolić na wyjechanie za linię, wyjście poza schemat. Tam jest tylko i wyłącznie prawda.

Właśnie. Nie żałujesz, tego jak to określasz, "wyjechania za linię?"

W moim życiu i postępowaniu nie ma takiej rzeczy, której żałuję. To cudowne, że mogę grać w tę świetną grę, jaką jest życie. Życie jest dla mnie przygodą.

Wyorbażasz sobie tę przygodę bez muzyki?

Nie ma opcji. Kocham muzykę. To coś, co jest dla mnie bardzo rozwijające dla mnie duchowo. Bez muzyki byłabym pustym bytem. Twórczość jest bardzo ważna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz