Biały: "Dam Wam rap, jakiego dotąd nie słyszeliście"
24 sierpnia w Cieszynie, blisko rynku, w przeddzień koncertu hip - hopowego w klubie UNDERGROUND, z Mariolą Morcinkovą spotkał się Biały, finalista programu „Must be the Music - Tylko muzyka“ i odpowiedział na kilka pytań.
Na swoim koncie masz poza „Refleksjami“ jeszcze dwie płyty, wydane nieco wcześniej. Pierwsza, to „Summa Summarum“, a druga „Exclusive“. Jakie masz wspomnienia z czasu nagrań?
Wspomnienia mam różne. „Summa Summarum“ nagrywałem w roku 2009 r. to zbiór moich doświadczeń i przeżyć z tego okresu czasu. Była to płyta, przy której zaczynałem grać koncerty w klubach i jeździć na bitwy freestylowe. Najlepiej wspominam te z Częstochowy i „King of the Mic 2“, która rozgrywała się tutaj, w Cieszynie.
Jeśli chodzi o płytę „Exclusive“, to zaprosiłem na nią różnych gości, z którymi obecnie nie darzymy się sympatią, bo niektórzy z nich uznali moje pójście do programu za coś, za co nie można mnie szanować. „Exclusive“ i „Summa Summarum“ to są płyty, powstałe na zasadzie „prób i błędów“. Dziś nie mogę tych płyt słuchać, ale są ludzie, którzy jeszcze do nich wracają.
Czy z perspektywy czasu zauważyłeś, że twoje płyty różnią się czymś od siebie? Np. dojrzałością przekazu?
Na pewno różnią się technicznie, na pewno składaniem rymów, na pewno tak, jak mówisz, różnią się dojrzałością, myślę, że są bardziej refleksyjne i mądrzejsze. Co więcej dziś uważam, że niektóre kawałki z tamtych płyt naprawdę nie powinny w ogóle być napisane i nagrane, bo są po prostu... głupie, ale byłem wtedy zbuntowanym nastolatkiem, przeciw całemu światu. Potrafię się do tego przyznać i mówię o tym otwarcie, ale jest wielu „hipokrytów“, którzy będą trzymać się w zaparte, że nigdy żadnego błędu w swoim życiu nie popełnili.
Ostatecznie uważam, że dobrze, że te płyty wyszły, dobrze że w miarę wcześnie, bo dzięki temu nabrałem doświadczenia i dojrzałem. Cieszę się, że nie poszedłem do „Must be The Music“ np. z tym, co prezentowałem na „Summa Summarum”, bo wiem, że nie przeszedłbym do finału.
Czy pamiętasz swój pierwszy kawałek? O czym on był? Jak powstawał? O czym był mój pierwszy kawałek?
Jego tytuł brzmiał „Zabiję Was!“. To kawałek, w którym wyrzuciłem z siebie całą nienawiść, ból i żal... Tak! Ponieważ chodząc do szkoły podstawowej, byłem bardzo zamkniętym chłopakiem. W klasie nie miałem wtedy za dużo kolegów, ponieważ się jąkałem. Po rozstaniu rodziców, objawy się nasiliły. Choroba strasznie mi dokuczała, nie pomagały wizyty u psychologów i lekarstwa - pomógł mi tak naprawdę rap! Jeden z braci Golec się jąka, ale wystarczy, że zaczyna śpiewać, to przestaje. Jest na przykład Jurek Owsiak, który też sobie radzi jakoś z jąkaniem, a mnie przez rapowanie, udało się zupełnie tego pozbyć. To wielka ulga. Koledzy ze szkolnej ławki nie mogą uwierzyć, (ci, co znają mnie z podstawówki), że już się nie jąkam i dziś tak po prostu mam odwagę grać dla tysięcy ludzi pod sceną.
Od jakiegoś czasu działa twoja nowa strona internetowa www.bialyoficjalnie.pl Skąd pomysł na zmianę witryny i dlaczego?
Pomysł na zmianę witryny zaproponował mój manager Sławek Łuszcz z Cieszyna, który od początku naszej współpracy nad wszystkim czuwa. Bardzo się cieszę, że podał mi rękę. Poznaliśmy się na bitwie „King of the Mic 2“ w Cieszynie, ale kontakt nam się urwał z powodu moich rozpraw sądowych, zmiany numeru telefonu i udziału w programie „Must be The Music“. Dopiero po zakończeniu programu, odnaleźliśmy się w gąszczu wiadomości na Facebooku.
Miałem wówczas różne kontakty z managerami i wiele propozycji, które jednak odrzuciłem, i podjąłem współpracę z prawdziwym człowiekiem, który nie każe mi udawać kogoś, kim nie jestem. Większość tych managerów naciskała, żebym poszedł w komercję, zajmowali się różnymi wykonawcami, nie do końca mając pojęcie o rapie, poza Sławkiem, który nie tylko jest managerem, ale raperem, człowiekiem który po prostu chce, sprzedać tą prawdziwość, która jest we mnie. Ja niczego nie udaję, jestem po prostu sobą! Czy się to komuś podoba, czy nie.
Ogromna ilość fanów poznała ciebie w programie „Tylko muzyka“, gdzie pokazałeś, że łamiesz stereotypowe przypowieści o rapie. Jak zmieniło się Twoje życie po zakończeniu edycji show?
No właśnie cieszy mnie to, że byłem tym pierwszym, który poszedł tam i złamał ten stereotyp. Ja jestem za tym, żeby hip-hop był widoczny w mediach, żeby media promowały tę muzykę tak, jak to robią w Stanach. Nie wiem, czy kiedykolwiek dożyjemy tego, że rap usłyszymy na Top Trendy czy podczas Sylwestra z POLSATEM, ale jeśli tak, to będę wiedział, że w jakiś sposób się do tego przyczyniłem.
Jak mówiłem, cieszę się, że tam poszedłem, że ludzie, którzy znali tą muzykę z innej strony, mogli mnie usłyszeć, jako kontrast do tego co znali dotychczas. Nie mówię, że nasz polski rap jest słaby, ale stoi w miejscu. Rap w Stanach się rozwija, idzie bardzo, bardzo do przodu. Raperzy eksperymentują, zapraszają różne wokalistki, nie boją się bawić, miksują dubstep, żywe instrumenty, na tym polega progres. Tutaj niestety, na rodzimej scenie jest inaczej. Dla mnie to bardzo przykre.
Sam nie jestem ideałem, oglądając „Must bet he Music“ widziałem, że mam milion rzeczy, które uważam, że trzeba poprawić. To było dla mnie niesamowite doświadczenie, profesjonalne kamery, profesjonalne nagłośnienie, odsłuch, i to całe jury, które jest jak myślę, najostrzejsze w porównaniu do innych talent show. Kora słynie z bardzo ciętego języka, tak samo jak Adam Sztaba.
Najłagodniejszym i najbardziej obeznanym w temacie jest w tym gronie Łozo, który docenił moją technikę rymowania, moje występy mu się podobały i wyróżnił mnie w ten sposób. Podsumowując wszyscy razem zmotywowali mnie do działania. Ich krytyka bardzo mi pomogła, bo już wiem, gdzie popełniłem błąd i co powinienem zmienić i nad czym popracować. Pytałaś, co zmieniło się po programie. Przede wszystkim ilość fanów, poza tym jestem bardziej rozpoznawany na mieście i mam zajęte weekendy. Kiedyś grałem średnio jeden koncert miesięcznie i naprawdę musiałem błagać i dużo załatwiać, a teraz zdarza się, że po prostu musimy odmawiać z powodu nadmiaru propozycji.
Jesteś wytrwały w czynach i muzyce. Śpiewasz, że „Walczysz do końca“ i na prawdę to czynisz. Co sprawiło, że jesteś tak silny?
Powiem szczerze, że czas zanim poszedłem do „Must be the Music“, był ciężki, byłem w depresji przez te wszystkie rozprawy sądowe i to kiedy zobaczyłem jaki nasz Polski system jest niesprawiedliwy. Wtedy miałem wszystkiego dosyć, nie chciałem rapować, pracować...
Nie chciałem żyć. Myślałem wiele razy o samobójstwie. Udział w programie „Must be the Music“ powiedzmy, że uratował mi życie, dał mi siłę, poczułem się doceniony, wówczas kiedy okrzyknięto mnie bohaterem, którym zostałem dla ojców w podobnej sytuacji życiowej. Otrzymywałem wiele maili, był duży odzew nie tylko ze strony ojców, ale i mediów, co zmotywowało mnie jeszcze bardziej i uświadomiło że swoją postawą pokazałem im, że pomimo złego systemu w Polsce, dopóki walczymy możemy coś zmienić.
Ja walczę do końca i choć Cieszyn, w którym dzisiaj jesteśmy, jest bardzo piękny to kojarzy mi się tylko z sądem. To tutaj czeka mnie kolejna, dziesiąta rozprawa o kontakty z synem, o zwiększenie ich częstotliwości, do tego przede mną jeszcze rozprawa sądowa za występ w „Must be the Music“ , ponieważ jednej osobie, nie muszę mówić której, nie spodobał się mój utwór i żąda odszkodowania w wysokości 5 000 zł. Czy jestem silny ? Myślę, że dzięki ludziom, którzy mnie motywują do walki i wsparciu nie tylko młodych ludzi, ale i dorosłych – tak! ...jestem silny! To Oni są moją siłą! Przed chwilą dosłownie rozmawiałem z moim managerem, o reakcjach ludzi, którzy potrafią podejść, rozpłakać się i dziękują mi mówiąc, żebym broń Boże nie przestawał rapować, ponieważ mój rap daje im nadzieję. To jest niesamowite i daje mi wiarę w to, co robię.
Jak wyglądają Twoje plany muzyczne na najbliższy czas?
Najbliższe plany to przede wszystkim praca nad płytą i szlifowanie techniki pisania tekstów - to bardzo ważne. Chciałbym tą płytą pokazać coś nowego! Bardzo dużo siedzimy z managerem i dyskutujemy na temat doboru utworów, muzyki i tego wszystkiego co związane z płytą, przez którą chcemy wnieść coś nowego na polskiej scenie hiphopowej. Jakie jeszcze plany? No przede wszystkim promocja mojej muzyki, to jest ważne i te bardziej przyziemne, zdać prawo jazdy, ale przede wszystkim wywalczyć moje kontakty z synem, to jest główny cel i mam nadzieję, że starczy mi na tyle determinacji i siły, żeby wygrać z naszym polskim systemem i zrealizować marzenie, którym niewątpliwie jest bycie przy moim synu.
Występowałeś m.in w duecie z SADAMEM. Opowiedz, jak Ci się z Nim współpracowało i czy myślisz, że ma szansę na zrobienie kariery.
Myślę, że Sadam ma dużą szansę na zrobienie „kariery”, to że występuje ze mną na koncertach, to dla niego możliwość zaprezentowania się dużej publiczności. Sadam też niestety spotyka się z negatywną opinią, ponieważ chłopacy z podziemia, wydaje mi się, że mu zazdroszczą... bo wielu z nich chciałoby być na jego miejscu. Sadam dobrze przyjmuje krytykę i dlatego nie zważając na to idzie dalej, ze mną do przodu. Co do samej krytyki, to muszę przyznać, że ja mam managera bardzo krytycznego, tak więc psychicznie się nastawiam i krytyka internautów mnie kompletnie nie boli, po prostu wiem, że krytyka Sławka będzie zawsze mocniejsza ;) Ale jakby to powiedzieć, krytyka managera jest krytyką konstruktywną, a nie, że jesteś chu** i tyle bez żadnego uzasadnienia. A co do Sadama, przyjmuje każdą moją krytykę, mówię mu, co mi się nie podoba, co powinien zmienić, on się nie obraża, wręcz przeciwnie i to jest u niego właśnie bardzo pozytywne. Wiem, że chce to robić i kocha hip-hop. U niego to jest prawdziwe, on tego nie robi na pokaz, nie robi tego dla poklasku, on to po prostu robi, dlatego, ponieważ chce być lepszy i doskonalić się. Bardzo się cieszę, że jeździ ze mną na koncerty, wspiera mnie i nie boi się występować ze mną w telewizji, choćby w programie „Się kręci”, po nagraniu którego od razu wiedział, że będzie krytykowany. Powiedziałem mu wtedy „-Sadam, nie wiem, czy to jest dobry pomysł, żebyś ze mną szedł... będą Cię krytykować” na co odparł: „Ja mam to gdzieś, idę tam gdzie Ty, chcę się pokazać“. No i to jest właśnie cały Sadam. To jest duży plus, ma mądre teksty i moim zdaniem wielki potencjał i talent. Dużo słucha rapu, chłonie tą wiedzę. Wielka przyszłość przed nim!
Wiosną 2013r. ma się pojawić Twoja pierwsza tak profesjonalna płyta. Czym będzie się różniła od poprzednich?
Tak, prace trwają. No, przede wszystkim piszę i wybieram podkłady (bity). Współpracujemy z wieloma ludźmi i producentami nie tylko z kraju, ale również zza granicy, np. Marcin Kindla, Rich Rose raper i producent ze Stanów i wielu innych. Myślimy nad ciekawymi rozwiązaniami, mamy sporo pomysłów. Mogę zapewnić, że ta płyta będzie zróżnicowana i zaskakująca, będą tam kawałki takie, których nie było dotychczas w Polsce. Zapraszam ciekawych gości, między innymi raperkę TES z Cieszyna, będzie Perła z „Bitwy na głosy“, myślę również o wspólnym utworze z Nickiem Sincklerem z „Fabryki Gwiazd“, poznaliśmy się przypadkiem, jak jechałem na zdjęcia do programu „Must bet he Music“. Mam z nim bardzo dobry kontakt, świetnie mówi po polsku, myślę, że on się pojawi w jakimś imprezowym numerze. Na pewno będzie Sadam i kilku znanych polskich raperów, ale nie chce zapeszać. Na pewno ta płyta będzie bardzo odważna, bezkompromisowa – będę szczery do bólu i dam wam Rap jakiego dotąd nie słyszeliście.
Materiał archiwalny z dnia 2 września 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz