Dominik Rybiałek: "Swoją ekspresję wyładowuję w aktorstwie i muzyce"
Dominik Rybiałek - aktor, którego pierwszym spotkaniem z serialem była rola w produkcji "Galeria". Jest także wokalistą w zespole The White Camel. Ma jasno określony cel i wiele planów, do których dąży.
Dominiku, który z zawodów jest Ci bliższy, aktorstwo czy muzyka?
Nie potrafię określić jednoznacznie. Muzyka oraz aktorstwo to są takie dwie ścieżki, które przeplatają się nawzajem w moim życiu. Raz jedna jest na górze, raz druga. Staram się jak mogę pogodzić obie. Nie zastanawiam się, co będzie później. Póki co, daję radę i sprawia mi to radość. Są dni, gdy bliżej jest mi do dźwięków, a niekiedy zamykam się w sali prób i ćwiczę role. Bywa różnie. Jak w kalejdoskopie.
Jak doszło do tego, że pojawiłeś się w serialu "Galeria"? Casting? Przypadek?
Jedno i drugie. Tuż przed wakacjami zadzwoniła do mnie koleżanka z "teatralnej". Powiedziała, że szukają chłopaka do serialu, może wpadłbym na casting. Niestety nie mogłem. Za kilka dni wyjeżdżałem na wakacje z przyjaciółmi i okazało się, że będę miał przesiadkę we Wrocku. Skontaktowałem się z agencją organizującą zdjęcia próbne i wpadłem z dużą walizką. Po kilku etapach okazało się, że będę Patrykiem.
Czy "Galeria" to Twój aktorski debiut? Było coś wcześniej?
Zależy co uznamy za debiut - jeżeli chodzi o teatralny, to na deskach PWST w Krakowie, filmowy: epizod w "Małej Maturze 1947". Postać Patryka jest moim pierwszym spotkaniem z serialem.
Jak współpracuje Ci się z takimi aktorami jak Julka Pietrucha, Magda Turczeniewicz, czy Rafał Cieszyński?
Bardzo miło. Ekipa "Galerii" to przesympatyczni ludzie: pełni poczucia humoru, otwarci. Jako nowa postać, debiutująca w "tym świecie", czułem się skrępowany. Przyjęto mnie ciepło. Od aktorów mogę się wiele nauczyć: staram się obserwować zarówno pracę reżysera jak i kolegów z planu. Z Rafałem (moim serialowym ojcem) od razu złapaliśmy dobry kontakt. Prywatnie świetnie się dogadujemy. Sceny z nim to czysta przyjemność. Podobnie jest z Magdą i Julką.
Jak czujesz się w roli Patryka? Odnajdujesz z nim wspólne cechy, czy jest zupełnym przeciwieństwem Ciebie?
Różnica wieku pomiędzy mną a Patrykiem wynosi ok. 4 lat. W szkole teatralnej kilkakrotnie grałem postaci staruszków. I paradoksalnie trudniej mi było cofnąć się wstecz, odkładając w głowie doświadczenia 22 latka, niż wyobrazić sobie coś czego nie doświadczyłem (bycia starszym). Poza tym, wydaje mi się, że nie byłem aż tak zbuntowanym nastolatkiem jak Patryk. Staram się jak mogę ocieplić wizerunek swojej postaci, szukam w sobie cech wspólnych, choć jest ich mało. Na tym polega urok aktorstwa: będąc w zawodzie można wcielić się w kogoś kim się nie jest, poszukać czegoś "nowego". Poznać siebie głębiej, tak jak staram się to czynić będąc Patrykiem.
Patryk już sporo w serialu nawywijał. A Ty, jakie masz cechy charakteru?
To co mamy wspólne, to rozpierająca nas energia oraz skłonność do zamykania się w sobie. Patryk jest gadżeciarzem, stara się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Prywatnie powoli z tego wyrastam, choć pamiętam czasy, gdy chciałem być w centrum uwagi non stop. Potrafię być spokojny, jestem prawie non stop uśmiechnięty. Nie potrafiłbym prowadzić takiego trybu życia, jaki preferuje Patryk: może zostałem inaczej wychowany w domu. Zawsze byłem samodzielny, starałem się jak najbardziej odciążyć rodziców. Nadal to robię. Swoją ekspresję wyładowuję w aktorstwie i muzyce.
Wracając do muzykowania, jak zaczęła się Twoja przygoda z dźwiękami?
Trudno mi określić kiedy to nastąpiło, bo śpiewałem od zawsze: czasami lepiej, czasami gorzej. Pierwszych piosenek nauczyła mnie babcia. Miałem wtedy 3 lata, pamiętam ten okres jak przez mgłę. Później był jakieś przeglądy piosenek dziecięcych, następnie długo, długo nic. Dopiero w szkole średniej postanowiłem nadrobić swoją edukację muzyczną i od tego czasu wytrwale szkolę swój warsztat.
Skąd pomysł na założenie zespołu?
Jeżeli chodzi o The White Camel, to pytanie należałoby zadać Kamilowi, gitarzyście: to on jest założycielem. Dołączyłem do składu w marcu 2012 r. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek sprawdzę się jako wokalista kapeli, a już na pewno nie rockowej. Chłopaki grali ze sobą od dwóch lat, szukali kogoś kto "zaopiekuje się" mikrofonem. Tak znalazłem się w TWC. Minął prawie rok: my koncertujemy, tworzymy swoje kawałki, przed nami występy w innych miastach: powoli marzenia się spełniają.
Twoje najbliższe plany są w większej mierze związane z aktorstwem czy muzyką?
Póki co chcę skończyć studia: zrobić dyplom i znaleźć pracę w teatrze. Znając perspektywy na rynku, nie będzie łatwo. Jednocześnie planujemy z zespołem wydanie płyty, co wiąże się z godzinami spędzonymi w studio, promocją krążka i trasą koncertową. Lubię, gdy dużo się dzieje, bo wtedy nie mam czasu na nudę. Jeżeli te dwa cele uda mi się zrealizować, będę szczęśliwy. Zapowiada się ciekawy rok.
Czym interesujesz się w wolnych chwilach, kiedy nie muzykujesz i nie ma Cię na planie zdjęciowym?
Z reguły mało jest takich chwil. Próby w obydwu szkołach, wyjazdy na plan oraz próby z zespołem pochłaniają większość mojego czasu. Od kilku tygodni walizka stoi obok łóżka, zmieniam tylko jej zawartość. Mam wielką nadzieję, że czas świąt pozwoli mi na regenerację sił i wrócę z większym zapałem do pracy, bo powoli zaczynam odczuwać zmęczenie materiału. Może będąc w domu znajdę czas na wyjście do kina lub przynajmniej obejrzenie zaległych pozycji online, przeczytanie kilku książek oraz spotkania ze znajomymi. Dzieje się tak wiele, że doba to dla mnie za mało. A z drugiej strony, to niesamowite uczucie, gdy wiesz, że wykorzystałeś maksymalnie dzień, na dodatek robiąc to, co kochasz.
Materiał archiwalny z dnia 23 grudnia 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz