środa, 27 września 2017

Rafał Cieszyński: "Granie, to odtwarzanie prawdziwego życia w wyimaginowanych okolicznościach"

Rafał Cieszyński: "Głównym miejscem dla każdego aktora jest scena"


Z aktorem, Panem Rafałem Cieszyńskim, rozmawiałam w Cieszynie, w grudniu 2012 roku. Spotkanie odbyło się przy okazji spektaklu "Się kochamy". 

Jako pierwsze przy okazji spektaklu nasuwa mi się pytanie, gdzie Pan lepiej się czuje, na scenie w teatrze, czy przed kamerą w telewizji? 

Głównym miejscem dla każdego aktora jest scena, bo kończąc szkołę aktorską, szkołę teatralną, przygotowani zostajemy przede wszystkim do grania na scenie teatralnej, natomiast granie przed kamerą, dostarcza również wiele przyjemności. Myślę, że ta przyjemność jest uzależniona od tego, z kim się pracuje. Ja mam to szczęście, że zarówno na scenie, jak i przed kamerą spotykam na razie samych wspaniałych ludzi i w związku z tym praca sprawia mi ogromną frajdę. 

Czy utożsamia się Pan z którąś z postaci, którą Pan odgrywa? Odnajduje Pan wspólne cechy? 

Stella Adler mawiała, że granie to odtwarzanie prawdziwego życia w wyimaginowanych okolicznościach, w związku z tym, żeby odtworzyć prawdziwe życie, najpierw zadaję sobie pytania, w jaki sposób ja zachowałbym się w rzeczywistości danej sztuki, bazując na sobie, swoich doświadczeniach, próbuję przełożyć to na moją postać.

Ze spektaklem „Się kochamy“ jeździ Pan po całej Polsce. Czy w którymś z miast, lub jego okolicach czuje się Pan szczególnie dobrze?

 No, w Cieszynie, bo ja się nazywam Cieszyński. (Śmiech.)

A publiczność dopisuje? Jakie są reakcje widowni na spektakl?

 Bardzo dobre. Na razie spotykamy się z samymi pozytywnymi reakcjami i w związku z tym bardzo dużą przyjemność sprawia nam granie tego spektaklu. Poza tym jeździmy taką trójką, która darzy się wzajemnie dużą sympatią, więc granie spektaklu w takim towarzystwie i przed taką publicznością to sama przyjemność.

Porozmawiajmy o telewizji... Jakiś czas temu pojawił się Pan w serialu "Galeria". Czy Michał Loren namiesza w życiu Karoliny Jabłońskiej? 

Już namieszał proszę Pani, już namieszał... 

Czy jest to rola na krótki czas, czy na dłuższą metę? 

Z tego co wiem Michał Loren zagości w "Galerii" trochę dłużej i sporo namiesza nie tylko w życiu Karoliny... 

Występuje Pan u boku wielu aktorów. Z kim współpracuje się Panu najlepiej? 

Teraz akurat mam przyjemność grać z Edytą Olszówką, Leszkiem Żurkiem, i z nimi współpracuje mi się świetnie. Jutro jadę na plan "Ojca Mateusza", o 6.45 zaczynamy zdjęcia, spotkam się tam z Piotrem Polkiem, Michałem Pielą, Arturem Żmijewskim, Kingą Preis. I to też jest ogromny zaszczyt i przyjemność z nimi grać. Mam to szczęście, że najczęściej pracuję z ludźmi, których bardzo lubię.

Jak wspomina Pan współpracę na planie "Pierwszej miłości"? 

Bardzo miło...
Jakie ma Pan pasje, zainteresowania? 

Ostatnio wciągnęły mnie skandynawskie kryminały. Jestem też uzależniony od sportu, od przerzucania żelastwa na siłowni, po boks czy snowboard. No i moja największa pasja - 18-miesięczna córka Zosia.

Jak wyglądają Pana plany aktorskie na najbliższy czas? Są w większej mierze związane z teatrem, czy telewizją? 

Pół na pół, teraz gram w trzech spektaklach, dwa z nich to spektakle wyjazdowe, jeździmy z nimi nie tylko po Polsce, ale również za granicę, oba wyreżyserowane przez Dariusza Taraszkiewicza, nie tylko dobrego reżysera, ale również sympatycznego człowieka, jeden to "Się kochamy", z którym tutaj mam przyjemność być, a drugi to "Zamknięty świat". Oprócz tego gram w serialu "Ojciec Mateusz", zaczyna się kolejna transza "Galerii", no i gram jeszcze postać Pawła Wolińskiego w serialu "Na Wspólnej". Trzy seriale, trzy spektakle teatralne. Jest co robić. A jeszcze spotkała mnie taka przyjemność, że będę użyczał swojego głosu głównemu bohaterowi filmu animowanego pt. "Prawie jak gladiator". To film twórców produkcji takich jak "Epoka lodowcowa" czy "Rybki z ferajny".

A "Ojciec Mateusz"? Jak czuje się Pan w roli policjanta? 

Świetnie! Mój bohater - Przemek Gibalski, może nie jest zbyt bystry, ale za to ma dobre serce i bardzo dużo chce zdziałać.

Materiał archiwalny z dnia 29 grudnia 2012



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz