Ilona Felicjańska: "Trzeba żyć tu i teraz"
Ilona Felicjańska, modelka, działaczka w kręgach pracy charytatywnej. Matka dwu synów, zawsze zadowolona z tego, co niesie życie. Szczęśliwa "singielka" opowiadająca o debiucie pisarskim "Wszystkie odcienie czerni".
Jak zmieniło się Pani życie po wydaniu książki "Wszystkie odcienie czerni"?
Nie powiedziałabym że coś się zmieniło w momencie jej wydania. Ale już wiem, że za chwilę się zmieni. Książka, z tego co wiem, sprzedaje się bardzo dobrze, a to oznacza, że istnieje duża szansa na ustabilizowanie niektórych aspektów życia. Samo wydanie książki było dla mnie kolejną ciekawą lekcją.
Słowa krytyki z ust znanych osób zanim jeszcze ktokolwiek ją przeczytał. I proces tego, jak z pod taniej sensacji wzbudzonej przez media plotkarskie zaczyna pojawiać się obraz literatury, w recenzjach osób znanych zajmujących się literaturą zawodowo. Dzięki temu wiem co poprawić, jeśli zdecyduję się na napisanie czegoś jeszcze, bo tam pojawia się konstruktywna krytyka odnosząca się do materiału literackiego a nie emocjonalne opinie o tym, że próbuję stać się pisarką.
Co spowodowało, że zdecydowała Pani napisać książkę?
Ależ ja nie zdecydowałam się na coś takiego! (śmiech) Materiał powstawał w czasie zamkniętej terapii, a potem, przez zbieg okoliczności trafił w ręce doskonałego dziennikarza i pisarza Mariusza Zielke. Można powiedzieć, że ta książka, to jego wina (śmiech). Przeczytał to co pisałam w trakcie terapii i poprosił o zgodę, żeby pokazać to kilku wydawnictwom. Dlaczego miałam się na to nie zgodzić? I tak z" dnia na dzień" okazało się, że książka trafi do rąk czytelników na początku roku.
Do czytelników o jakich zainteresowaniach lektura jest skierowana?
"Wszystkie odcienie czerni" to literatura "pociągowa" . Mieszanina sensacji z dużą dawką erotyki. Odradzam wszystkim, którzy szukają inspiracji w poszukiwaniu prawdy życia, ale polecam każdemu, kto czuje niedosyt, znudzenie. Zwłaszcza wszystkim kobietom, które zaczynają zauważać, że praca, dzieci, mąż, który coraz mniej się nimi interesuje już nie daje im zadowolenia z życia. To jest opowieść dla niech. O tym, że są jeszcze przed nimi wspaniałe rzeczy, ale także o tym, żeby nie sięgały po te wspaniałości pochopnie bo: "Zło nie czeka na zaproszenie. Zło wypatruje okazji”.
Jak została przyjęta przez krytyków?
Tak jak mówiłam, zanim jeszcze „Wszystkie odcienie czerni” trafiły na półki księgarni pojawiła się fala głosów krytycznych. Na szczęście były to głównie opinie osób nie związanych z literaturą. Natomiast od momentu oficjalnej premiery pojawią się recenzje umiarkowane i dobre, te całkowicie negujące książkę są rzadkością. Najważniejszy zarzut dotyczy tego, że w książce jest za dużo erotyki a za mało sensacji. Kilku krytyków zwróciło uwagę na to że książka jest napisana bardzo dobrym językiem i czyta się ją z przyjemnością. To dla mnie niezwykle ważne jako dla debiutantki. Tak jak mówiłam, jeśli zdecyduję się napisać coś jeszcze zamierzam bardzo poważnie potraktować rzetelną krytykę i poprawić wszystko, co było złe we "Wszystkich odcieniach czerni”.
A Pani? Jak reaguje na krytykę?
Dobrze. Nauczyłam się odróżniać krytykę od krytykanctwa. Z krytyki należy wyciągać wnioski, bo zazwyczaj dostajemy ją od ludzi, którzy wiedzą o czym mówią i są neutralnie nastawieni do nas jako osoby. Ale należy pamiętać, żeby nie zatracić siebie. Ludzie lubią lepiej wiedzieć co i jak powinni robić inni.
Ja wiem czego chcę, wiem co mi się podoba i nie zamierzam pozwalać innym na kreowanie mojego gustu. Polecam wszystkim młodym twórcom duży dystans do krytyki. To co robimy ma płynąć z serca i być prawdziwe a nie wyrachowane i sztucznie poskładane z głosów krytykantów.
Czego dotyczą Pani najbliższe plany? Czy w chwili obecnej szykuje się Pani do jakieś sesji zdjęciowej?
Moje najbliższe plany są objęte ścisłą tajemnicą. Nic nie mogę na ich temat powiedzieć. Ale oczywiście robię dalej sesję. Niebawem ruszam na kolejne zdjęcia. Teraz robię trochę mniej zdjęć ze względu na większą ilość zajęć związanych z promocją "Wszystkich odcieni czerni” i mojego nowego tajemniczego projektu. Ale, tak jak obiecałam jakiś czas temu. Nie będzie nudno!
Jak godzi Pani wszystkie obowiązki z wychowaniem synów?
Jak każda matka. Jest czas, który poświęcam życiu zawodowemu i jest czas zarezerwowany wyłącznie dla moich chłopców. Dla każdej z nas najważniejsze powinno być zachowanie proporcji między tym, co dla nas i tym, co dla świata. Należy pamiętać że godzina spędzona aktywnie z dziećmi, kiedy słuchamy ich, bawimy się z nimi, czyli w 100% oddajemy im swoją uwagę jest cenniejsza, niż 3 godziny bycia obok dziecka.
Jeśli my jesteśmy nieszczęśliwe to skazujemy dziecko na obcowanie z nieszczęśliwym człowiekiem. Na dodatek to jest dla dziecka najważniejsza osoba na świecie i jest nieszczęśliwa będąc z nim – jakie mogą być konsekwencję takiego stanu rzeczy dla dziecka?
Drogie matki! Pamiętajcie, że szczęśliwa matka, która czasem zajmuje się swoimi sprawami jest warta tysiąc razy więcej niż nieszczęśliwa matka, która jest cały czas do dyspozycji dziecka.
Jakie cechy charakteru chce Pani, aby w przyszłości posiadali Pani synowie?
Chcę tylko jednego, żeby chłopcy byli uczciwi. Wobec siebie, wobec świata, wobec innych ludzi. Żeby nie dali sobie wmówić, że ktoś inny wie lepiej co dla nich jest dobre. Chcę żeby taką absolutną uczciwością zachowali kontakt ze swoją intuicją.
Wierzę, że każdy z nas ma intuicję i kiedy jej słucha bardzo dobrze wie co powinien robić i jak. Ale narzuca się na nas obowiązki, osłabia wiarę w siebie, wmawia że coś powinniśmy a czegoś nie powinniśmy. Mam nadzieję że moi chłopcy będą umieli to odrzucić i iść za swoim sercem przez życie uczciwie i z podniesioną głową.
Czy są wiernymi obserwatorami Pani osiągnięć?
Och, nie. Ich świat to piłka, komputery, koledzy. Powoli zaczynają się też sytuacje uczuciowe (śmiech). Ale bardzo dużo rozmawiamy. Chłopcy wiedzą o wszystkim, co robię. Wiedzą dlaczego i po co podejmuję takie, a nie inne działania. Nie ukrywam przed nimi niczego i staram się wszystko tłumaczyć. Oni uwielbiają oglądać filmy, które robię czy zdjęcia. Bardzo lubią też asystować mi na planie zdjęć, czy filmów.
Czasem muszę im wytłumaczyć że pewne rzeczy są jeszcze nie dla nich, tak jak książka. Ale oni to doskonale rozumieją i akceptują, że mama napisała książkę dla dorosłych, więc póki co oni jej przeczytać nie mogą. Co nie zmienia faktu że zdają sobie sprawę z tego, że nie każdy może wydać książkę, która będzie się dobrze sprzedawała.
Jest Pani osobą po przejściach, ale zawsze uśmiechniętą...jakie jest Pani motto życiowe?
Żyć tu i teraz. To co jest za nami już się wydarzyło. To co jest przed nami jest niewiadomą. Czasem trudno poradzić sobie z przeszłością, ale należy ją zamykać. Czasem bardzo zależy nam na tym, żeby coś się wydarzyło, a los nam to zabiera sprzed nosa, z tym też trzeba nauczyć się żyć. Ale szczęście i pełnie można odnaleźć tylko tu i teraz żyjąc w teraźniejszość. To wszystkim polecam.
Gdyby miała Pani do dyspozycji złotą rybkę, jakby ją Pani wykorzystała?
Jest tylko jedna rzecz, która nadal jest w trakcie spełniania się w moim życiu - to sprawy finansowe. Wszystko inne jest idealnie takie jak być powinno. Ale myślę że jeśli miałabym jedno życzenie to poprosiłabym, żeby złota rybka uzdrowiła jakieś dziecko. Bo ja sobie poradzę z moimi problemami a na świecie są ludzie, którzy naprawdę potrzebują cudu. I taki cud oddałabym właśnie takiej osobie.
Materiał archiwalny z dnia 30 marca 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz