Agnieszka Michalska: "Nie potrzebuję pierwszych stron gazet"
Aktorka serialowa i teatralna. Mówi o sobie, że nie potrzebuje rozgłosu i oklasku z pierwszych stron gazet. Najbardziej znana z roli Krysi Drewnowskiej w sitcomie „Lokatorzy“. Jak się zmieniła? Co lubi?
Pani Agnieszko, gdzie czuje się Pani bardziej komfortowo, na scenie w teatrze, czy przed kamerą telewizyjną?
Na scenie niezwykły jest kontakt z publicznością, gdy będąc skoncentrowaną na wykonywaniu swojego zadania czuję jak publiczność chłonie to co się dzieje, szczególnie w trakcie nawet krótkiej pauzy można wyczuć to specyficzne napięcie.
Przed wywiadem wspominała Pani, że aktualnie gra Pani w spektaklu „Kontrakt“, kogo Pani odgrywa, jak spektakl jest odbierany przez widzów?
W Teatrze Polonia gram Panią Menadżer, która bardzo restrykcyjnie wymaga od swojej podwładnej /Maria Seweryn/ dotrzymywania warunków umowy, tytułowego kontraktu. Wymagania korporacji stają się w pewnym momencie spektaklu absurdalne, moja postać zdaje sobie z tego sprawę, prawdopodobnie sama przeszła podobny proces konfiguracji systemowej. Wydaję się, że w pewnym momencie pęknie, jednak mimo współczucia dla podwładnej przeprowadza ją konsekwentnie przez ten proces. Widzowie oglądają ten spektakl w dużym napięciu, wiele młodych osób twierdzi, że przeżyło podobne sytuacje w swojej pracy. To aktualny problem. Strach przed utratą pracy w dzisiejszych czasach doprowadza ludzi do skrajnych podporządkowań.
Co było dla Pani najtrudniejsze do zagrania?
Współpraca z Krystyną Jandą reżyser tego spektaklu była chyba najbardziej inspirującym moim doświadczeniem teatralnym. Bardzo lubię grać w tym spektaklu. Wymaga ogromnej koncentracji. Muszę być w nim bardzo precyzyjna. Najtrudniejsze w budowaniu tej roli było to, że nie mogę pozwolić swojej postaci okazać emocji. Moje współczucie dla podwładnej rysuje subtelną kreską, nie mam takich możliwości wprost, ale chyba to widzów właśnie w pani Menadżer najbardziej interesuje - jaka naprawdę jest?
Od jakiegoś czasu częściej niż w TV można spotkać Panią w teatrze, czy nie brakuje Pani czasem kamery, telewizji, planu zdjęciowego?
W maju w Canal+ emitowano cztery odcinki serialu "Mała Matura 1947", zrobiony z całości ze zdjęć powstałych przy realizacji filmu fabularnego o tym samym tytule w reżyserii Janusza Majewskiego. Grałam tam jedną z głównych ról. Niedawno też w TVP była emisja serialu "Siła wyższa" z moim udziałem. To ciekawa historia o Ośrodku Buddyjskim powstałym w pobliżu Klasztoru. Chętnie wzięłabym udział w nowej produkcji, nie jestem jednak reżyserem ani producentem, by o tym decydować. Aktor to w dużej mierze człowiek - twórca do wynajęcia.
Najbardziej znana jest Pani z roli Krysi Drewnowskiej z serialu komediowego „Lokatorzy“, co spowodowało, że zdecydowała się Pani swego czasu na odejście z produkcji?
Trwanie w jednej roli tyle czasu / cztery lata / mnie przytłaczało. Chciałam rozpocząć nowy rozdział zawodowy w swoim życiu, tak się też stało. To była bardzo trudna decyzja, ale rozstałam się z twórcami w zgodzie.
Co najbardziej lubiła Pani w charakterze Krysi?
Lubiłam jej poczucie humoru, spontaniczność, właściwie beztroskę. Byłam wtedy prawie 10 lat starsza od swojej postaci, dodawała więc mnie samej lekkości. Równocześnie z czasem bardzo potrzebowałam poważniejszych wyzwań.
Jak teraz wygląda Pani sytuacja z propozycjami ról, czy jest ich sporo?
Mam swój rytm zawodowy, który bardzo cenię. Nie jestem aktorką z pierwszych stron gazet, ale nie tego potrzebuję. Ciekawe i wartościowe wyzwania zawodowe zdarzają się rzadko, ale warto nauczyć sie na nie cierpliwie czekać. W moim zawodzie sztuka "czekania" to wielkie wyzwanie. Dotyczy to również zawodu reżysera, który często, aby doprowadzić do realizacji swojego filmu czeka nawet kilka lat. Zresztą mówiąc krótko: w życiu najważniejsze jest samo życie...
Materiał archiwalny z dnia 15 lipca 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz