Beata Kozidrak: "Polacy mają nas na co dzień"
Z okazji festiwalu „Dolański Grom“, który odbył się w Czechach, w Karviné dnia 22 czerwca 2013 główną gwiazdą była Beata Kozidrak z zespołem BAJM. Wokalistka na kilka godzin przed koncertem dała zaprosić się na krótką rozmowę.
Czy jest to Pani pierwsza wizyta w Czechach?
Nie. Pod koniec lat 80tych graliśmy w kilku miastach, jeszcze na terenie Czechosłowacji.
Jak zareagowała Pani na zaproszenie na festiwal? Czy pojawiło się zaskoczenie?
Tak, ale bardzo miłe. Bardzo lubię wracać tam, gdzie już kiedyś byłam i lubię śpiewać dla osób często mieszkających poza granicami kraju. Są to kolejne wyzwania, sprawdzam wtedy wiedzę słuchaczy na temat naszych piosenek.
Ile zagranicznych koncertów ma Pani w planie na letni sezon?
Tych koncertów jest bardzo dużo. Gramy w Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, na Ukrainie, w Norwegii, ale także w Niemczech oraz na Litwie.
Czym różnią się koncerty w Polsce, od tych granych za granicą?
Polacy mają nas na co dzień. Natomiast za granicą publiczność widzi nas rzadziej a niejednokrotnie po raz pierwszy. To są bardzo miłe spotkania. Po koncercie ludzie mówią, że nie spodziewali się tak żywiołowego i emocjonalnego koncertu.
Czy zainteresowanie słuchaczy jest takie samo?
Zainteresowanie jest wielkie. Kiedy ukaże się informacja o koncercie, zgłasza się wtedy mnóstwo ludzi. Dostajemy dużo wiadomości z zapytaniami właśnie o to, kiedy zagramy w konkretnym mieście za granicą.
Czy po tak długim stażu bycia na scenie jest coś, co zaskakuje Panią jeszcze ze strony fanów?
W piątek graliśmy na Śląsku, w Gliwicach atmosfera była cudowna, było wtedy bardzo gorąco, ale fani czekali na mnie po koncercie ponad godzinę. To było bardzo miłe i zaskakujące.
Swego czasu wzięła Pani udział w programie „Bitwa na głosy“, reprezentując Lublin. Jakie zachowała Pani wspomnienia?
Bardzo miłe. Do tej pory udaje mi się utrzymywać kontakty z uczestnikami. Nawet jedna osoba z programu śpiewa ze mną w chórkach. Żałuję tylko, że tak wcześnie odpadliśmy, bo mieliśmy wielkie plany i chciałam zrobić tak, aby w każdym odcinku solówkę śpiewała inna osoba. Dopiero po programie można było zobaczyć, jak się zmienili.
Czy udało się Pani „wyłapać“ jakieś wartościowe talenty wśród „swojej“ 16-tki?
Oni wszyscy byli bardzo utalentowani, zgraliśmy się bardzo! Czułam się świetnie, mieli ogromny szacunek dla mnie, ale traktowali mnie po przyjacielsku i to najbardziej mnie cieszy. Wtedy czułam się, jakbym miała 20 lat.
Wracając do festiwalu „Dolański Gróm“, czy zaprezentuje Pani coś nowego podczas koncertu?
Zastanawiam się nad tym. Na pewno będą najbardziej znane piosenki jak np. „Biała armia“, czy „Ta sama chwila“ oraz piosenki z mojej płyty solowej. Chciałabym, aby to pierwsze spotkanie było oparte na starych piosenkach.
Jakie ma Pani oczekiwania wobec publiczności?
Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że ludzie przyjmą nas bardzo serdecznie.
Pytanie na koniec – w czym, według Pani obserwacji tkwi fenomen zespołu BAJM?
W obecnym składzie, w którym gramy jesteśmy ze sobą 21 lat. Po tylu latach świetnie się dogadujemy. Jesteśmy siłą na scenie. Nie mam pojęcia w czym tkwi fenomen, ale myślę, że nie tylko staram się za każdym razem zaskakiwać publiczność, ale także utrzymywać wysoki poziom artystyczny. Jestem w trakcie nagrania trzeciej solowej płyty. Fani chyba wiedzą, że fajne są ze mną te muzyczne podróże. (Śmiech). Na koncertach nie ma dla mnie barier, widzę wtedy łzy i radość w oczach. Kiedy praca wywołuje te dwa żywioły, jest najpiękniej. Może dlatego jesteśmy tak kochani i w sumie cały czas na fali. To dzięki Wam.
Materiał archiwalny z dnia 26 czerwca 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz