środa, 25 kwietnia 2018

Antoni Pawlicki: "Pomaganie jest odpowiedzią na pytanie, skąd bierze się cierpienie"

Antoni Pawlicki: "Pomaganie jest odpowiedzią na pytanie, skąd bierze się cierpienie"






















Po pierwszym spektaklu "Pierwszy do raju" w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie miałam przyjemność rozmawiać z Panem Antonim Pawlickim. Program "Azja Express", podróże i istota pomagania, to jedne z wielu tematów, które poruszyliśmy.

Bardziej aktor, czy podróżnik? Które określenie trafniej Pana opisuje?

Mam nadzieję, że zawsze bardziej pasować będzie do mnie określenie aktor. To mój zawód i moja największa pasja. Aktorstwo jest dla mnie na pierwszym miejscu. Bycie podróżnikiem to moja odskocznia od tego zawodu. Zajmuję się tym w czasie wolnym. 

Jakie było najfajniejsze miejsce, które Pan odwiedził?

Takich miejsc było sporo. Zaliczam do nich Indie i Iran. Indie odwiedziłem trzykrotnie. Bardzo ciekawi mnie ta odmienność od naszej rzeczywistości. W Indiach występuje zupełnie inna kultura, inni ludzie. Jest tam coś bardzo nieprzystającego do naszej rzeczywistości. Może to być związane z tym, że są hinduistami. Religia ta inaczej myśli o czasie. Tu najważniejsza jest teraźniejszość. Przyszłość nie ma większego znaczenia.                                                                                                Jeśli chodzi o Iran, to też bardzo stara kultura. My, z racji tego, że jesteśmy wychowani w greckiej kulturze, mamy wrażenie, że jako Europa jesteśmy centrum Świata. Okazuje się jednak, że w Iranie kultura perska jest dużo starsza i o wiele bardziej rozwinięta. Ludzie są tam bardzo mili, niezwykle otwarci. Występuje tam mnóstwo starych zabytków. Kraj pustynny jest niebywały, bardzo odmienny od naszego. To bardzo interesujące miejsce. 

Podróż marzeń to...

Myślę, że moją podróżą marzeń na ten moment jest Ameryka Południowa. Azja jest miejscem przeze mnie już trochę spenetrowanym, ale z Ameryki Południowej byłem tylko w Brazylii i Wenezueli. Chciałbym spenetrować Amazonię i odkryć Andy. 

Wygrał Pan poprzednią edycję programu Azja Express. Proszę powiedzieć, które z miejsc poznanych dzięki programowi, zrobiło na Panu największe wrażenie?

To temat na długą rozmowę, ponieważ trasa wyścigu nie przebiegała w miejscach interesujących podróżniczo. Była zorganizowana w miejscach, które mają infrastrukturę zapewniającą oprawie show możliwość poruszania się po tym kraju. Trafialiśmy do miejsc w których widzieliśmy kawałek życia, które nie jest dotknięte przez turystykę. To było świetne i naturalne. Myślę, że z tych wszystkich miejsc, które odwiedziłem, najciekawszy był dla mnie Bombaj. Nigdy wcześniej tam nie byłem. To wspaniałe miasto w którym jest ogromny tygiel kultury oraz pozostałości kolonialnej brytyjskiej architektury. Cieszę się, że pojechałem tam do pracy, ponieważ nie wiem, czy w innych okolicznościach trafiłbym tam. 

Zadam pytanie, które często pada po zakończeniu programów tego typu. Czy gdyby otrzymał Pan propozycję jeszcze raz, zdecydowałby się na udział w Azja Express?

(Śmiech.) Tak. Była to fajna przygoda i wspaniała zabawa w podchody w obcym kraju. Wygrałem, więc trudno żebym nie był zadowolony z udziału w tym programie. (Śmiech.)

Przejdźmy o krok dalej. Spotykamy się w Teatrze w Cieszynie, po pierwszym spektaklu "Pierwszy do raju". Jak wrażenia? Publiczność dopisała?

Tak. Publiczność jest bardzo serdeczna. Gramy komedię, więc chodzi o to, by ludzie spędzili miło czas i dobrze się bawili. To bardzo piękny teatr. Nigdy wcześniej w nim nie grałem. Cieszę się, że mogłem tu przyjechać. 

Kogo gra Pan w tej komedii? Lubi Pan swoją postać?

Staram się lubić każdą postać którą gram, wtedy łatwiej się w nią wcielić. Gram budowlańca, który jest bardzo pewny siebie, ma dosyć proste poczucie humoru. Ginie i staje przed bramą raju. Tam musi rozliczyć się ze swoich przeszłych czynów i postarać się, by móc tam wejść. 

Czy prawdą jest, że to właśnie komedia jest najtrudniejszym gatunkiem dla aktora? Dlaczego? 

Tak, to bardzo trudny gatunek, ponieważ wymaga różnych form. Warsztat w komedii jest nielekki. Bardzo często chodzi o to, by trzymać rytm, tempo, wyczuwać puenty. Nie lubię szmirowania o które łatwo w komedii. 

Pan  lepiej czuje się odgrywając postacie komediowe, czy wcielając się w czarny charakter?

(Śmiech.) Lubię jedne i drugie. Ostatnio gram sporo bohaterów komediowych, więc chętnie podjąłbym się dramatycznej roli. 

Poszukiwałam stricte czarnego charakteru w Pana dorobku artystycznym i wyszło mi, że na ten moment to prokurator Siedlecki z serialu "W rytmie serca". Mam rację?

Nie wiem, czy jest to najczarniejszy charakter, ponieważ grałem postać Diabła w filmie "Wszystko gra", ale gdybym miał wybierać z postaci, które gram obecnie, to myślę, że prokurator Siedlecki jest z nich wszystkich najbardziej negatywny. W tym serialu podoba mi się najbardziej to, że postaci są niejednoznaczne. Siedleckiego poznajemy bliżej i okazuje się, że nie ma tylko ciemną stronę, ale też dobrą. To bardzo ciekawe. 

Ktoś mi kiedyś powiedział, tu cyt. "zło jest atrakcyjne dla sztuki". Zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?

Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Wszyscy mamy w sobie dwie strony - dobrą i złą i taki konflikt odbywa się w nas nieustannie. Sztuka o tym opowiada.

Serial "W rytmie serca" cieszy się ogromną popularnością. Jak Pan myśli, w czym tkwi jego sukces?

(Śmiech.) Nie jestem specjalistą, ale uważam, że w temacie. Serial opowiada o społeczności z małych miast, a widzowie mogą się z tymi bohaterami identyfikować. Drugim czynnikiem jest obsada. Nie mówię tylko o sobie. (Śmiech.)  Występują m.in Piotr Fronczewski, Andrzej Zieliński, czy Zbigniew Zamachowski. Spotkanie z nimi na planie było cudownym doświadczeniem. 

Zdarza się Panu oglądać serial? Z tego, co wiem, nie bardzo lubi oglądać Pan siebie na ekranie...

Nie mam telewizora. Nie przepadam za oglądaniem swoich dokonań. Czasem oglądam z czystej zawodowej ciekawości. 

Udziela się Pan charytatywnie. Co jest dla Pana najważniejsze w pomaganiu potrzebującym?

Ostatnio znalazłem odpowiedź na to pytanie. Pomaganie jest odpowiedzią na pytanie, skąd bierze się cierpienie. Ciężko na to odpowiedzieć.  Nie ma racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego niewinni ludzie i dzieci cierpią. Dla mnie tą odpowiedzią jest pomoc. Podróżuję po kontynentach, w których życie jest znacznie trudniejsze. To mnie uwrażliwia. Widziałem w swoim życiu dużo biedy i patologii. Wydaje mi się, że nasze możliwości pomagania są ogromne, powinniśmy więc to robić. 

Nawet jeden z amuletów z "Azja Express" przekazał Pan na licytację na rzecz Domu Dziecka w Chotomowie. Jakie akcje charytatywne obecnie Pan wspiera?

Dochód z programu "Azja Express" przeznaczyłem na trzy fundacje, które zawsze wspieram. To Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko, która zajmuje się dorosłymi osobami niepełnosprawnymi umysłowo. Drugą jest Budzik Ewy Błaszczyk. Ta fundacja zajmuje się dziećmi w śpiączce i prowadzi klinikę Budzik. Ania i Ewa są dla autorytetami, poświęciły swoje życie na pomaganie. Trzecią jest Fundacja New Hope Africa Maili Tatu To Tu, którą prowadzi mój kolega, Paweł Huk. Fundacja pomaga pewnej szkole w Afryce. Szkoła jest w Kenii, byłem tam i widziałem tę potworną biedę i patologię. Dzieci głodują, panuje tam pernamentna susza. Region nie jest wspierany przez rząd, więc jest kompletnie zapomniany. Mój kolega stara się pomóc. Szkołę udało się wyremontować. Stałym elementem jest też program dożywiania. 

Na zakończenie rozmowy proszę opowiedzieć coś o filmie "Legiony", którego premiera planowana jest na 2019 rok. Pojawia się Pan jako Jerzy Topór - Kisielnicki. Czy trudno jest wcielać się w postacie historyczne?

Nie jest to duża rola. Jerzy Topór - Kisielnicki to postać rzeczywista. Był ułanem. To trudne. Muszę znaleźć usprawiedliwienie dla działań tych ludzi, ponieważ jestem pacyfistą. Opowiadanie o wojnie jest dla mnie kontrowersyjne. Przez pewnego rodzaju wydarzenia i bohaterskie działania Polaków o których często opowiadają filmy, budowana jest świadomość historyczna. Patriotyzm polega na tym, żebyśmy znali swoją historię i wiedzieli, co nasi przodkowie zrobili dla naszego kraju. Warto o tym opowiadać i przywoływać bohaterskie postawy. Cieszę się, że miałem okazję zagrać w tym filmie i mam nadzieję, że będzie ciekawy.

Materiał archiwalny z dnia 6 kwietnia 2018 - do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz