wtorek, 19 listopada 2019

EXCLUSIVE: Tomek Wolny: "O każdej porze jestem otwarty na człowieka"

EXCLUSIVE: Tomek Wolny: "O każdej porze jestem otwarty na człowieka"

























fot. zdjęcie nadesłane

Dziennikarz. Wulkan pozytywnej energii. Zawsze otwarty na człowieka. Najbliższe jest mu dziennikarstwo społeczne. "Jestem tylko tłem i dodatkiem do tego, by połączyć gościa z widzem" - mówi.

Z Tomkiem Wolnym miałam przyjemność rozmawiać podczas mojego pobytu w Warszawie.

Już na pierwszy rzut oka sprawiasz wrażenie osoby niezwykle pozytywnie nastawionej do świata i ludzi. Co daje Ci w życiu najwięcej siły? 

Siłę od kiedy pamiętam daje mi rodzina i wiara. Bez tego nie byłbym tu, gdzie jestem. Wszystkiego może brakować, niech się wali i pali, ale z takimi ostrogami zawsze do przodu. Boso, ale w ostrogach. Dwóch. Rodzina i Wiara.

Moim zdaniem  w codziennym życiu ważne jest cieszenie się drobiazgami, ale prawda jest taka, że nie każdy ma taką umiejętność. Co zrobić, by to się zmieniło?

Trzeba otworzyć się na drugiego człowieka. Wystarczy z empatią wsłuchać się w codzienność kogoś, kto potrzebuje pomocy - osoby z niepełnosprawnością, samotnej, starszej, wykluczonej. Nagle przestajesz gonić własny ogon i skupiać się na końcu własnego nosa. Doceniasz każdy drobiazg, widzisz jak wiele masz dane i nic tylko dziękować i starać się oddać to, co za zupełną darmochę dostałeś. Często niestety świadomość tego jak wiele mamy, przychodzi dopiero wtedy gdy to utracimy. 

Na swoim oficjalnym profilu na Instagramie opisujesz siebie w ten sposób - "Mąż, Tata, Poznaniak - rano zadaję pytania, wieczorem informuję". Prezenter telewizji śniadaniowej, czy prezenter informacji? Do czego jest Ci bliżej w tym momencie?

Jestem przede wszystkim dziennikarzem. Połączenie porannego Pytania na Śniadanie z głównym wydaniem Panoramy może wyglądać na pewien szpagat, ale przecież niezależnie od pory dnia jestem dziennikarzem. Różnica polega na tym, że rano bardziej zadaję pytania, a wieczorem informuję.

Gdyby nastała taka konieczność, z czego byłoby Ci łatwiej zrezygnować - z telewizji śniadaniowej, czy z prowadzenia Panoramy?

To trochę tak, jakbym musiał zdecydować, czy chcę się pozbyć lewej, czy prawej ręki. Raczej nie chciałbym stać przed takim wyborem. (Śmiech.)

Na szczęście nie ma takiej potrzeby. (Śmiech.) "PNŚ" jest jednym z najpopularniejszych programów śniadaniowych w Polsce. Poruszacie tam wiele istotnych zagadnień. Na jakie tematy najczęściej lubisz rozmawiać z gośćmi?

Od samego początku szczególnie bliskie jest mi dziennikarstwo społeczne. Największą satysfakcję daje moment, w którym sprawy faktycznie uda się ruszyć do przodu, pomóc w słusznej walce, rozwiązać jakiś problem. Nie zawsze się udaję, ale na szczęście mam wiele takich historii, które udało się zakończyć sukcesem, radością, wzruszenim. Ale tu nie ma spoczywania na laurach. Jedna sprawa zamknięta i ruszamy dalej, bo kolejne trzy czekają. Swoją pracę traktuję jako służbę. To jest wciąż wielka moc telewizji z której trzeba korzystać z sensem i z sercem i od samego początku tak widzę te misję. Zawsze wśród zwykłych ludzi, zawsze po stronie najsłabszych. 

Program śniadaniowy moim zdaniem jest wspaniałą okazją do poznawania nowych ludzi, osób z ciekawymi pasjami, zajmujących się istotnymi rzeczami. Na swoim oficjalnym profilu na Instagramie często dzielisz się zdjęciami z gośćmi programu, którzy byli dla Ciebie w jakimś stopniu inspiracją. Czy mógłbyś przytoczyć historię jednego z takich spotkań?

Każdy gość wie coś czego Ty nie wiesz. Tylko od Ciebie zależy czy z tego skorzystasz czy nie. W Pytaniu na Śniadanie staram się z tego czerpać pełnymi garściami. Zarówno od Płk Weroniki Sebastianowicz, pseudonim "Różyczka", żołnierza AK, która do dzisiaj żyje na Białorusi i pomaga naszym Kombatantom sponiewieranym przez system, a także od młodego chłopaka, chorego na epilepsję, który będąc za dziecka odrzuconym przez kolegów, postanowił słabość przekuć w siłę i dziś wygrywa konkursy kulturystyczne. Od rodziców walczących o milion złotych na operację synka, od bezdomnego, który wyszedł z akloholizmu, znalazł pracę, dom i teraz pisze doktorat, od eksperta, który mówi o potrzebie badań profilaktycznych słuchu, od ojca, który walczy z przygniataniem dzieci zadaniami domowymi czy od gwiazdy, która oddała serce porzuconym zwierzakom. Każdy program to armia takich ludzi i historii. Każdy program to wulkan inspiracji. To niemożebnie wymagająca praca, a zarazem wspaniała przygoda i wieczny uniwersytet. Cały czas się czegoś nowego uczymy, cały czas kogoś nowego poznajemy. To mnie za każdym razem szczerze ekscytuje i niezmiennie ciekawi.

Prowadzenie programu o tak wczesnej porze wiąże się z wczesną pobudką, ale również z „misją“ szerzenia dobrego nastroju. Zdradź proszę, jaki masz sposób na bycie w dobrym humorze na wizji, nawet wtedy, kiedy aura nie sprzyja?

Ja po prostu kocham tę robotę! Jeśli robisz to co kochasz, jak pięknie ujął to klasyk, to nie przepracujesz ani jednego dnia. Mając taką ekipę w redakcji i na planie Pytania na Śniadanie nie bez przyczyny mamy największą oglądalność i jesteśmy najlepszym programem porannym w Polsce. Jaka ekipa - taki program!

Przekazywanie jakich emocji podczas trwającego na żywo programu jest dla Ciebie najważniejsze?

Poruszamy różne tematy, więc i emocje są bardzo zróżnicowane. Trzeba być w tym wszystkim prawdziwym i naturalnym. Ludzie od razu wyłapią gdy grasz i wyczują fałsz. Widz nie tylko widzi, ale przede wszystkim wszystko doskonale czuje. Jeśli jesteś w tym wszystkim prawdziwy, wiarygodny i podchodzisz do każdego człowieka z szacunkiem, to i emocje będą prawdziwe. Ważne by nie zapominać, że najważniejszy jest nasz gość i widz. To my jesteśmy tam dla nich, a nie odwrotnie. Jestem zwykłym chłopakiem z osiedla Kopernika w Poznaniu, któremu udało się przez dobrych kilka lat podróżować po świecie. Zarówno na osiedlu, jak i w dalekiej Ameryce Północnej czy Południowej, zawsze broniła się otwartość na drugiego człowieka, naturalność, pogoda ducha, spontaniczność i uśmiech, dzięki czemu od razu topisz lody, skracasz dystans i już jesteś nawet z nowo poznaną osobą za pan brat. Atmosfere takiego spotkania staram się wytworzyć między naszymi gośćmi w studiu i mam nieśmiałe wrażenie, że to się udaje wcale nienajgorzej (Śmiech.) 

W trakcie naszej rozmowy kilka razy już pojawił się temat Twojego profilu na Instagramie. Czym najczęściej lubisz się dzielić z tzw. "followersami"?

Jakoś szczególnie nie przepadam za mediami społecznościowymi. Kiedy masz rodzinę - żonę, trójkę dzieci i swoje pasje, to lepiej nie marnować czasu na siedzenie w sieci. Staram się ten czas w świecie wirtualnym ograniczać do minimum, by na maksa wykorzystać go w realu. Szkoda czasu na zawracanie ludziom głowy byle czym. Oczywiście niech będzie to czasem lekkie, śmieszne, z biglem, z zębem, bo przecież taki też jestem, ale głównie na Twiterze, Insta i Facebooku staram się być identycznie jak w dziennikarstwie - z sercem i sensem. Pozdro dla wszystkich moich followersów 😉.

Jakie jest najczęstsze pytanie, które za pośrednictwem mediów społecznościowych zadają Ci sympatycy?

Dostaję bardzo dużo wiadomości z prośbą o pomoc, o włączenie sie w kolejna akcję, o podanie dalej zbiórki pieniędzy na czyjeś leczenie. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie apele, ale staram się pomagać jak tylko potrafię i umiejętnie. Wolę działać, włączać się w daną akcję w konkretny sposób, niż tylko przekazywać i udostępniać ją dalej. Nawet najmniejsza pomoc jest lepsza od wielkiego współczucia i to zasada jakiej się trzymam. 


Właśnie. W mediach społecznościowych bardzo często nawołujesz do pomocy potrzebującym. Pomaganie drugiemu człowiekowi jest dla Ciebie bardzo ważne. Wystarczy wsłuchać się w naszą rozmowę. Jakie akcje charytatywne obecnie wspierasz?

To część mojej misji. Stram się pomagać jak mogę, bo to mój ludzki, chrześcijański obowiązek. To wyniosłem z domu, potem z harcerstwa. Tak mnie wychowano. Faktycznie włączam się i organizuję dużo akcji, ale to nic nadzwyczajnego, wręcz przeciwnie. Przecież to normalne, że gdy ktoś potrzebuje pomocy - działasz! Najświeższa akcja, to ta urodzinowa. Z Muńkiem Staszczykiem, franciszkaninem o. Leonardem, Krystianem Włodarczakiem z Siepomaga i Przemkiem Babiarzem mamy urodziny w tym samym czasie i od lat zamiast prezentów, kwiatów, skarpetek, bombonierki czy krawata - na początku listopada odpalamy nowy film i zbieramy kasę na litry paliwa, dzięki którym niepełnosprawne dzieci mogą dojeżdżać na bezcenną dla nich rehabilitację. Wchodzimy na SIEPOMAGA / TANKUJEMY - KLIKNIJ oglądamy tegoroczny odcinek perypetii fantastycznych Kuby i Pawła z 21 chromosomem miłości i tankujemy! 



Najbliższe plany.

Za cztery godziny poprowadzę Panoramę. (Śmiech.) A potem jestem przede wszystkim mężem cudownej kobiety i ojcem trójki zwariowanych szkrabów, więc dalszy plan to tego nie zmarnować, wzrastać i dalej ku Wieczności. Reszta to didaskalia, a wśród tych mało istotnych szczegółów najistotniejsze jest brazylijskie jiu jitsu, koszykówka, narty i kite. (Śmiech.) 

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz