piątek, 22 listopada 2019

Zofia Schwinke: "Oby moja książka zachęciła młodzież do czytania"

Zofia Schwinke: "Oby moja książka zachęciła młodzież do czytania"



















fot. Marta Filipczyk

Moim gościem w listopadowe popołudnie w Bielsku - Białej była aktorka młodego pokolenia, Zosia Schwinke. Rozmawiałyśmy o aktorstwie teatralnym, serialu "Zameldowani", improwizacji, która w aktorstwie przydaje się na każdym kroku oraz o książce "Po trzeciej stronie rzeki", którą napisała w zeszłoroczne wakacje, a teraz pracuje nad jej wydaniem.

Jest wiele zawodów na "A". Co spowodowało, że wybrała Pani akurat aktorstwo? To trudny, a czasami nawet mało pewny zawód.

Zgadzam się. O aktorstwie marzyłam od dziecka. Już jako mała dziewczynka postanowiłam, że zostanę aktorką. (Śmiech.) Szczerze mówiąc nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale myśli o podjęciu tego zawodu kiełkowały we mnie odkąd pamiętam. Nie wyobrażałam sobie siebie w pracy za biurkiem. Postanowiłam spróbować swoich sił zdając do Szkoły Teatralnej.

Czyli już od najmłodszych lat przejawiała Pani zainteresowanie tym zawodem, 
lubiła się przebierać, wcielać w różne postaci? Można tak to ująć?

Tak, interesowałam się tym od najmłodszych lat. W podstawówce organizowałam szkolne
przedstawienia. Pisałam teksty, namawiałam koleżanki do współpracy. Pamiętam spektakl o porach
roku, którego byłam inicjatorem.

Spotykamy się dzisiaj w Bielsku - Białej. To na deskach tutejszego Teatru możemy podziwiać
Pani talent aktorski. Można stwierdzić, że ten teatr jest dla Pani miejscem szczególnym?

Zdecydowanie tak.

Tutaj miałam swój debiut teatralny jeszcze podczas czwartego roku studiów.                               

Moja przygoda z Bielskiem nadal  trwa. Kiedy bywam tu nieco rzadziej, zawsze tęsknię. Kiedy
wchodzę do teatru po przerwie, wzrusza mnie jego zapach.                                                              

Grywam także w innych teatrach w Polsce, ale jednak Teatr Polski w Bielsku ma dla mnie szczególne znaczenie.

W tym tygodniu można spotkać Panią w "Makbecie" Wiliama Szekspira w reżyserii Grzegorza
Suskiego. Co najbardziej ceni Pani w szekspirowskiej twórczości?

Chyba uniwersalność Szekspira. Można go czytać na różne sposoby, jest cały czas aktualny. Grany w Polsce i poza jej granicami. Jedni przerabiają jego dramaty na współczesne inscenizacje, inni grają go klasycznie.

Co najbardziej Pani podoba się w Waszej adaptacji Makbeta?

Gram jedną z Wiedźm i bardzo lubię te sceny, ponieważ jest w nich taniec i śpiew, więc mogę wykorzystać umiejętności nabyte podczas nauki w Studium Wokalno-Aktorskim przy Teatrze Muzycznym w Gdyni,  gdzie również miałam okazję grać, jeszcze jako adeptka tej szkoły. 

W jakich jeszcze spektaklach Teatru Polskiego w Bielsku - Białej możemy Panią obecnie
oglądać?

 Z tego co wiem w repertuarze został tylko „Makbet”. W sumie w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej zrobiłam siedem tytułów.


















fot. Marta Filipczyk 

Można oglądać Panią również w „Małym Księciu" Teatru Piasku. To historia wszystkim znana,
ale tu została namalowana piaskiem i światłem. Proszę opowiedzieć coś więcej o tym jakże
wyjątkowym przedsięwzięciu. W czym tkwi największa siła Waszego spektaklu?

To spektakl familijny. Sprawdza się jako propozycja dla dzieci i dorosłych. To historia, której sens tak naprawdę rozumiemy dopiero w dorosłym życiu.

Wyjątkowość spektaklu polega na połączeniu różnych form. Pojawia się malowanie piaskiem, malowanie światłem, a nawet malowanie na wodzie. Ta interdyscyplinarność robi wrażenie na odbiorcy.

Rola teatralna jest większym wyzwaniem dla aktora, niż występ przed kamerą? Podobno teatr jest doskonałą przestrzenią na improwizację. Pani często zdarza się improwizować?

W Teatrze nie ma dubli, wszystko dzieje się na żywo. Jednak trudność zależy od rodzaju roli. Nie ma znaczenia, czy gramy ją na deskach teatralnych, czy przed kamerą.

Uwielbiam improwizować. Według mnie jest to jedna z podstaw
aktorstwa, dlatego gdy prowadzę warsztaty teatralne skupiam się w dużej mierze na improwizacjach.

Zanim poszłam do szkoły teatralnej, byłam w grupie improwizacyjnej "W gorącej wodzie kąpani". Nabyte umiejętności wykorzystuję na  scenie oraz przed kamerą na przykład w  serialu "Zameldowani". 

Serial opowiada o pięciu przypadkowych młodych osobach, które wspólnie zamieszkują. Co
opowiedziałaby Pani o swojej postaci?

Uwielbiam Ewelinę. Ma 23 lata. Jest studentką. Nie wykazuje jednak zbyt wielkiego zainteresowania nauką. Jest raczej głupiutka. Powiedziałabym, że frywolna. Ma swobodne podejście do życia. To bardzo wdzięczna postać do grania, ale raczej się z nią nie utożsamiam. (Śmiech.) Podoba mi się konwencja sitcomu. Jest to ciekawe wyzwanie  aktorskie. Lubię role dramatyczne, ale tutaj również spełniam się w stu procentach.


















fot. Marta Filipczyk

To serial inny od wszystkich. Mam wrażenie, że to pierwsza historia o przypadkowych lokatorach. (Śmiech.) Co Pani najbardziej podoba się w tym serialu? Za co cenią go widzowie?

Myślę, że za humor, energię piątki młodych ludzi oraz za to, że pojawiają się w nim znani aktorzy, m.in Marian Dziędziel, Joanna Orleańskaczy Wojciech Dąbrowski.

„Zameldowani” nawiązują do amerykańskiego serialu "Friends", co też może przyciągać
widza.

Pracujemy nad drugim sezonem, premiera wkrótce.

Aktorstwo to jedno, ale porozmawiajmy o książce, którą napisała Pani w zeszłoroczne wakacje.
"Po trzeciej stronie rzeki" to powieść dla młodzieży. Napisanie książki było Pani pomysłem, czy
ktoś Panią zmotywował, namówił do podjęcia takich działań?

Był to tylko i wyłącznie mój pomysł, który kiełkował mi w głowie od wielu lat. Pojawił się już w momencie gdy sama byłam w wieku głównej bohaterki tj. miałam naście lat. 

Od początku wiedziałam, że  będzie to historia wakacyjnej, nastoletniej miłości. Zeszłego lata doprowadziłam mój pomysł do końca.

Ponad rok zbierałam się w sobie, by podjąć decyzję o próbie wydania książki.

Skąd pomysł, by była to powieść skierowana do młodzieży? To podobno najbardziej wymagające grono czytelników.

(Śmiech). Pewnie tak. Konfrontacja z odbiorem jest ważna, ale mi zależało przede wszystkim na wylaniu tego co we mnie siedziało. Po prostu miałam ochotę opowiedzieć właśnie taką historię.       

Na razie konfrontacja wychodzi pozytywnie, a to motywuje do dalszego działania. Mam w głowie jeszcze jedną, zupełnie inną powieść, ale jeśli w ogóle ją napiszę i wydam to będzie to za minimum trzydzieści lat. (Śmiech.) 

Z realizacją marzeń nie można czekać, trzeba konsekwentnie je realizować.

Na Zrzutka.pl trwa zbiórka na wydanie Pani debiutanckiej powieści. Jak można Panią wesprzeć?  Proszę opowiedzieć coś więcej.

Dzięki zrzutce udało mi się zebrać środki na wydanie pierwszych pięciuset egzemplarzy. Redakcję, korektę, skład, projekt okładki i inne niezbędne prace. Mimo osiągnięcia 100%, zrzutka trwa nadal. Będą to środki przeznaczone na promocję i kolejne egzemplarze, więc serdecznie zapraszam na mój profil na stronie zrzutka.pl.

Od momentu ogłoszenia zbiórki spotykam się z niezwykle pozytywnym odzewem, co jest dla mnie ogromnym, ale bardzo miłym zaskoczeniem.  Myślę, że wiele osób nie spodziewało się tego po mnie, ponieważ zawsze dzieliłam się w mediach społecznościowych newsami z aktorskiej drogi, a tu nagle - jak grom zjasnego nieba, informuję o książce i zbiórce.

Mówi się, że wskaźnik czytelnictwa w Polsce systematycznie leci w dół. Myśli Pani, że
audiobooki wypierają książkę tradycyjną? Co zrobić, by to się zmieniło? Jak zachęcić młodzież
do czytania?

Nie negowałabym audiobooków. Sama spotykam się z opiniami, że powinnam pomyśleć o takiej
formie wydania książki. Audiobook to również  świetna forma przyswajania literatury.                Może faktycznie wskaźnik czytelnictwa spada, ale kiedy robiłam research na instagramie, odnalazłam dużo kont na temat czytelnistwa i książek, więc chyba nie jest tak źle.


























fot. Marta Filipczyk

Dużo jest akcji promujących czytelnictwo, namawiających, że po książkę warto sięgnąć. Pani jest ich zwolennikiem, czy raczej jest Pani sceptycznie nastawiona do tego typu akcji?

Zdecydowanie jestem zwolennikiem. Uwielbiam czytać. Mam nadzieję, że moja książka zachęci
młodzież do czytania. Nie jest gruba, więc istnieje taka szansa. (Śmiech.)

Jaka książka zachwyciła Panią ostatnio?

Przypominam sobie obecnie "Mistrza i Małgorzatę", sięgnęłam więc ponownie po klasykę.


















fot. Marta Filipczyk

Książka Pani dzieciństwa to...

Zdecydowanie "Ania z Zielonego Wzgórza". W te wakacje sięgnęłam po nią po raz kolejny i po raz kolejny mnie zachwyciła. Czyta się ją tak samo dobrze jak za dzieciaka, odnajdując oczywiście nowe sensy.

Wracam również do książki "Jedz, módl się, kochaj".


fot. Marta Filipczyk 

Jakim jest Pani czytelnikiem? Czego poszukuje w książkach?

Uwielbiam zatopić się w lekturze, a to nawet do momentu, w którym z nosem w książce, niczym w transie, chodzę po ulicy. (Śmiech.) Niestety zwykle czytam wyrywkowo, fragmentami, gdyż mam wiele innych zajętości.  Jednak, jeśli tylko mam taką możliwość, uwielbiam dni spędzone wyłączne z książką. Wtedy w stu procentach skupiam się na zawartej w niej historii. Książka jest też wdzięczną towarzyszką podróży.

Dużo Pani podróżuje. Jakie miejsce zachwyciło Panią ostatnio?

Najbardziej zachwyciły mnie Chiny, które odwiedziłam w zeszłoroczne wakacje przy okazji trasy ze spektaklem „Humanka” w reż. Agaty Puszcz z Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.

Mieliśmy przyjemność zagrać w dwóch miastach. Sądzę, że mój odbiór tego miejsca był tym bardziej intensywny, że o podróży do Chin nigdy nie marzyłam i do ostatniej chwili nie było wiadomo czy w ogóle uda się tam polecieć. Generalnie uwielbiam podróże i mam tysiące destynacji, które chciałabym odwiedzić.

Co zachwyciło Panią w chińskiej kulturze?

Najbardziej chyba świątynie i ich połączenie z naturą. Wejście na Mur Chiński było dla mnie dużym przeżyciem.

Pani podróż marzeń to...

Od czasów liceum marzy mi się podróż na Kubę. Chciałabym  zatańczyć  salsę na ulicach Havany. To jedno z wielu moich podróżniczych marzeń.

Jest Pani bardzo aktywna na swoich profilach w mediach społecznościowych. Czym najchętniej
dzieli się Pani na Instagramie?

W mediach społecznościowych dzielę się przede wszystkim sprawami zawodowymi. Obecnie także informuję o książce. Czasami udostępniam coś z życia prywatnego. 

Czego poszukuje Pani w mediach społecznościowych jako użytkownik?

Dla mnie to głównie miejsce poszukiwania pracy, ale również inspiracji czy informacji.
Często za pośrednictwem mediów społecznościowych dowiaduję się, co słychać u
moich znajomych.

Najbliższe plany.

Wszystko klaruje się na bieżąco  :)

Materiał dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz