sobota, 18 stycznia 2020

Agnieszka Rylik: "Z wszystkiego trzeba się cieszyć"

Agnieszka Rylik: "Z wszystkiego trzeba się cieszyć"


























fot. zdjęcie nadesłane

Dnia 11 stycznia 2020 roku w ramach 28. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się XI Legendarny Kosmiczny Mecz. Miałam przyjemność rozmawiać z Panią Agnieszką Rylik. O WOŚP, ale także o książce "Nokaut" i pozytywnym nastawieniu, którym kieruje się w życiu.

Spotykamy się przed XI Kosmicznym Meczem w Jastrzębiu - Zdroju. Jak samopoczucie przed rozpoczęciem rozgrywek?

W porządku. (Śmiech.) Spotkaliśmy się w fajnym gronie. W piątek mieliśmy trening. W koszykówkę grałam pierwszy raz po długiej przerwie. W szkole grałam regularnie, później także. Na treningu nie było źle, pobawiliśmy się. Nastawienie sportowe bojowe jak zwykle, ale najważniejsza jest dobra zabawa i to, że gramy w szczytnym celu. 

W Legendarnym Kosmicznym Meczu nie bierze Pani udziału po raz pierwszy. Co najbardziej podoba się Pani w tej imprezie?

Choć wieść niesie, że biorę udział ponownie, to tak naprawdę w Legendarnym Kosmicznym Meczu zagram pierwszy raz, ponieważ rok temu rozchorowałam się i byłam zmuszona w ostatniej chwili odwołać swój przyjazd. 

Jak wyglądały Pani przygotowania do tegorocznej edycji?

Trenuję na co dzień. Przygotowałam się charytatywnie, bo mam swoją fundację i chciałam także tutaj zrobić coś fajnego. W tej kwestii jestem chyba lepiej przygotowana, niż sportowo. (Śmiech.) Od roku działam pod szyldem swojej fundacji, ale charytatywnie pomagam od lat. 

Co jest dla Pani najważniejsze w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka? 

Pomoc WOŚP ma przełożenie. Widać to na każdym kroku, choćby  w Centrum Zdrowia Dziecka, w którym często bywam, odwiedzam dzieciaki. WOŚP ratuje życie, a to najistotniejsze. 

Żyje Pani w ogromnym biegu, ale mimo to emanuje radością i pozytywną energią. Co daje Pani w życiu najwięcej siły? 

Dobra energia. Ja taką posiadam i otaczam się podobnymi ludźmi. Odcinam się od ludzi, którzy noszą w sobie negatywne emocje, ale każdemu daję szansę. Mówię prawdę, ale nie każdy to znosi. Prawda jest ważna. 

Sport i cieszenie się z drobiazgów? Drobiazgami nie każdy potrafi się cieszyć, co zrobić, by to się zmieniło?

Z wszystkiego trzeba się cieszyć. Nawet z deszczu. Zawsze śmieję się, że lubię go mimo to, że na mnie leci. (Śmiech.) 

Ludzie nie doceniają tego, co mają. Nie noszę w sobie zazdrości. Każdemu życzę dobrze. Musimy być szczęśliwi sami ze sobą. Wszystkim powtarzam, by otworzyli się na świat i ludzi. Wytarczy pomóc sąsiadce albo nakarmić bezdomnego psa. Dobro zawsze wraca. 

W dniach od 23 grudnia do 1 stycznia w Marine Hotel w Kołobrzegu odbywały się "Aktywne Święta z Agnieszką Rylik". Jak wspomina Pani ten tydzień? Co najbardziej Panią zaskoczyło?

"Aktywne Święta z Agnieszką Rylik" ogranizuję systematycznie od 2012 roku. Uwielbiam trenować z ludźmi. Są też fajne zawody dla dzieciaków, które odbywają się na zasadzie "Rylik rządzi". (Śmiech.) Nastawiam dzieciaki pozytywnie, sport uczy ich pokory i tego, że na wszystko trzeba zapracować. 

Kiedy najbliższy "Aktywny weekend"? 

Najbliższy "Aktywny weekend" odbędzie się w dniach od 5 do 10 lutego w Kołobrzegu. Skupimy się na aktywności dzieciaków. 

W 2017 roku na rynku pojawiła się Pani książka "Nokaut". Skąd wogóle pomysł na to, by powstała? To Pani inicjatywa, czy ktoś Panią namawiał?

Nie przepadam za biografiami, jako czytelnika interesuje mnie przede wszystkim sci-fi. 
W momencie, w którym wygrałam najważniejszą walkę o siebie, o miłość i szczęście, dostałam propozycję napisania "Nokautu". Książka jest motywacyjna. Nie jest tylko o sporcie, ale też o życiu i przełamywaniu swoich słabości, podejmowaniu decyzji i pozbyciu się strachu, w rytm zasady "Moc jest w Tobie, tylko przestań się bać". 


























fot. zdjęcie nadesłane

Przyznam, że ja "połknęłam" ją w dwa wieczory. Co w pisaniu "Nokautu" było dla Pani najważniejsze? 

Było to rozliczenie z przyszłością. Ryczałam. (Śmiech.) Jestem wrażliwa, nigdy nie byłam twarda. Najważniejsze jest przesłanie - Nie ma sensu rozpamiętywać przyszłości, bo nie możemy jej zmienić. 

Jest pełna dobrych emocji i wspomnień. Czy znajduje Pani w niej fragment, który jest dla Pani w pewien sposób szczególny? Czego dotyczy?

Dużo było takich fragmentów. Najważniejszy moment to ten, w którym ktoś powiedział mi o afirmacji. 

Czytałam kilka recenzji, w których czytelniczki przyznawały, że Pani książka pomogła podnieść się im, kiedy życie ich znokałtowało. Do Pani również dochodziły podobne opinie?

Tak. Ludzie często przyznają, że książka pomogła im zawalczyć o siebie. 

Jak w bilansie końcowym ocenia Pani miniony rok 2019?

Był to bardzo ciężki rok. Pod koniec wszystko się skumulowało. Taki miał być, więc rok 2020 będzie wspaniały. 

Najbliższe plany. 

Warsztaty o których wspominałam.  Ruszam z własnym sklepem. Planów jest dużo. 

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz