czwartek, 6 lutego 2020

Iza Perez: „Od małego wiedziałam, że chcę zostać artystką”

Iza Perez: „Od małego wiedziałam, że chcę zostać artystką”


























fot. zdjęcie nadesłane

Aktorka młodego pokolenia, przez szerszą publiczność kojarzona z serialem „Na dobre i na złe” i z postacią Liny, w którą się wciela. Wątek, który został wprowadzony w 748 odcinku serialu pomaga spojrzeć na sytuację uchodźców z nieco innej perspektywy. 

Rozmawiamy także o muzyce i tańcu. 

Co jako pierwsze pojawiło się w Pani życiu, aktorstwo, czy taniec?

Trudno stwierdzić. Zarówno taniec jak i aktorstwo zawsze były obecne w moim życiu, łącznie z muzyką. Już od małego wiedziałam, że chcę zostać artystką i pragnęłam złapać każdą możliwą srokę za ogon. Koniec końców udało mi się połączyć wszystkie te pasje na Wydziale Teatru Tańca w Bytomiu, gdzie rozwijałam się pod kątem aktorskim, tanecznym i muzycznym.

Czy od najmłodszych lat przejawiała Pani zainteresowanie tymi dziedzinami sztuki? Lubiła się wcielać w różne postaci, lubiła tańczyć?

Jako dziecko często jeździłam z rodzicami na zjazd kubańczyków, który wypełniony był kubańskimi rytmami. Tam zaraziłam się muzyką i zaczęłam tańczyć. W domu z kolei bardzo lubiłam się wygłupiać i zabawiać członków rodziny. Przybierałam różne pozy i ruchy, modelowałam głos i wymyślałam różnego rodzaju historie. Sprawiało mi to ogromną frajdę. 

Obecnie możemy podziwiać Pani umiejętności taneczne w Teatrze tańca w Bytomiu. W jakich sztukach można Panią zobaczyć?

Zamiejscowy Wydział Teatru Tańca krakowskiej AST był moim domem przez pięć lat. Po ukończeniu dyplomów granych m.in. w zaprzyjaźnionym Teatrze Rozbark w Bytomiu przeniosłam się do Warszawy. Aktualnie współpracuję z Teatrem Muzycznym w Gdyni oraz Teatrem Nowym w Poznaniu, jednak mam nadzieję kiedyś zagościć ponownie na deskach bytomskich. 

Teatr jest dla Pani miejscem szczególnym? Mówi się, że praca nad rolą w Teatrze wymaga większej pracy, niż praca przed obiektywem kamery. Choćby dlatego, że w Teatrze nie ma dubli, wszystko dzieje się tu i teraz. Zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem?

Na pewno teatr jest o tyle wyjątkowy, że jest to bezpośrednia konfrontacja z widzem. Każdy spektakl jest zupełnie inny, co czyni go wyjątkowym. Dla mnie najpiękniejszym elementem pracy w teatrze jest nieustanny proces budowania roli. Premiera filmu oznacza zakończoną pracę, natomiast premiera spektaklu - jej początek. Kamera z kolei wyłapuje każde mrugnięcie okiem, w związku z czym aktor musi być ciągle czujny, a także gotowy do natychmiastowego wejścia w dany stan emocjonalny. 

Na szczęście nie ma takiej potrzeby, ale gdyby nastała, z czego byłoby Pani łatwiej zrezygnować? Z aktorstwa, czy z tańca? Na ten moment ani bez jednego, ani bez drugiego nie wyobraża Pani sobie życia, prawda?

Jeżeli ktoś postawiłby mnie przed taką decyzją, zapewne zostałabym przy aktorstwie. Tylko dlatego, że nadal mogłabym tańczyć w trakcie sprzątania czy gotowania, a to właśnie taniec dla samej siebie sprawia mi najwięcej przyjemności. 

W 748 odcinku serialu "Na dobre i na złe" dołączyła Pani do obsady. Wciela się Pani w Linę Hadad. Jak została Pani przyjęta na planie?

Pierwsze dni zdjęciowe były dla mnie stresujące ze względu na nowe środowisko. Szybko jednak okazało się, że serial nie bez powodu ma tak wielu fanów. W końcu nie od dziś wiadomo, że atmosfera w pracy przekłada się na efekt końcowy. Tak było też w tym przypadku - od razu zostałam przyjęta z otwartymi ramionami, co pozwoliło mi na większą swobodę w budowaniu postaci Liny. 

Co opowiedziałaby Pani o swojej postaci? Co było w niej dla Pani najtrudniejsze do zagrania?

Lina jest osobą bardzo silną, która mimo wszelkich trudności brnie cały czas naprzód i nie poddaje się. Myślę że wielu ludziom po takich przeżyciach ciężko byłoby odnaleźć siłę i wolę walki jaką posiada Lina. Najtrudniejszym dla mnie było właśnie znalezienie w sobie wszystkich emocji związanych z wojną, śmiercią bliskich czy ciężką chorobą. Są to sytuacje, które ciężko jest nam sobie wyobrazić.

Lina wiele przeszła. Kiedy trafiła do Leśnej Góry, poznała Szczepana, który, by uchronić ją od deportacji, zaproponował jej małżeństwo. Jak dalej potoczą się ich losy?

Szczepan jest jedyną osobą której Lina zaufała, w związku z czym bardzo szybko urodziły się w niej uczucia. Uświadamia to sobie w momencie, kiedy na horyzoncie pojawia się Agata. Postanawia podjąć kobiecą walkę. Tak naprawdę ostateczna decyzja należy właśnie do Szczepana, który musi wybrać między dwoma tak różnymi od siebie kobietami. 

Uważa Pani, że poruszanie takich tematów w serialu może zwrócić uwagę na problemy uchodźców?
Wątek Liny wprowadza spojrzenie na sytuację uchodźców z nieco innej perspektywy. Społeczeństwo przestaje rozpatrywać ich tylko w kategoriach finansowych czy miejsc pracy, a zaczyna odczuwać współczucie wobec bólu człowieka, który ma takie samo prawo do życia. 

W czym w Pani odczuciu tkwi sukces serialu "Na dobre i na złe"? Czy zanim trafiła Pani do obsady, zdarzało się Pani go oglądać?

“Na dobre i na złe” jest serialem mojego dzieciństwa. Z zapartym tchem oglądałam perypetie lekarzy z Leśnej Góry z aktorami pierwszej obsady. Myślę, że sukces “Na dobre i na złe” jest zasługą nie tylko aktorów, ale przede wszystkim współpracy tych, którzy stoją po drugiej stronie kamery. To oni tworzą świat, w którym aktor ma się później odnaleźć. Jeśli zrobią to dobrze, z odnalezieniem się nie będzie problemu. 

Seriale medyczne są jednymi z tych najbardzej ulubionych przez widzów. Jak Pani myśli, dlaczego?

Myślę, że każdy chce zobaczyć pracę lekarzy od podszewki. A jako że chodzi o ratowanie życia, widz jest non stop trzymany w napięciu. 


























fot. zdjęcie nadesłane

Jakie są Pani ulubione seriale z tego gatunku?

Nie będę wyjątkowa, ale najbardziej urzekła mnie seria przygód Dr. House’a. Bardzo długo byłam również fanką “Chirurgów”. 

Jest Pani bardzo aktywna na swoim profilu na Instagramie. Czym lubi się dzielić z followersami? 

Instagram jest dla mnie formą zabawy, nie przywiązuję do tego większej wagi. Lubię eksperymentować z estetyką i tak też kreuję swój profil. 

Jakim jest Pani użytkownikiem? Czego poszukuje w sieci?

W obecnych czasach w sieci można znaleźć wszystko, a ja staram się z tego korzystać.

Pani pasją są podróże. Jakie miejsce zachwyciło Panią ostatnio?

Rajskie wyspy Tajlandii. Póki co nie widziałam nic piękniejszego.

Podróż marzeń to…

Nie wiem czy marzeń, ale na pewno muszę się wybrać na Kubę. W końcu to druga strona mojego DNA.

Najbliższe plany.

Obronić pracę magisterską a potem..korzystać z życia na 300%.

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz