czwartek, 6 lutego 2020

Marta Balicka: "Fotografia jest moją siłą"

Marta Balicka: "Fotografia jest moją siłą"


























fot. zdjęcie nadesłane

Na co dzień pracuje w korporacji, ale każdą wolną chwilę poświęca fotografii. Jest osobą pozytywnie nastawioną do ludzi i świata. Uwielbia kontakt z drugim człowiekiem, co działa w obie strony, bo ludzie chętnie dają jej szansę na spełnianie marzeń, które niegdyś chowała głęboko w sercu, ale wreszcie nauczyła się mówić o nich otwarcie. 

Na co dzień pracujesz w korporacji, a po godzinach realizujesz się jako fotograf. Nigdy nie myślałaś o rzuceniu pracy "w korpo" na rzecz fotografii?

Fotografia od zawsze była mi bardzo bliska, ale nigdy nie myślałam o niej jak o zawodzie. Kiedy dobre 20 lat temu kończyłam szkołę średnią, zawód ten był zupełnie inny. Gdyby przyszło mi decydować teraz, z pewnością zajęłabym się nią zawodowo, ale podobnie jak pasję do aranżacji wnętrz, o której będziemy jeszcze rozmawiać, fotografię też chowałam gdzieś głęboko w sercu. 

Opowiedz w kilku słowach o pracy jaką wykonujesz na co dzień. 

Na co dzień jestem przedstawicielem medycznym w jednej z firm farmaceutycznych. Pokonuję masę kilometrów. To zupełnie inny świat, oparty na handlu, negocjacjach, analizie oraz weryfikacji. Po godzinach każdą wolną chwilę przeznaczam na fotografię. 

Dlaczego pasję do fotografii chowałaś przed światem?

Pochodzę z rodziny, w której przeważnie wszyscy zajmowali się swoim biznesem, ekonomią czy medycyną. Wiem jednak, że właśnie przyszedł w moim życiu moment, w którym chciałabym się fotografią zająć na poważnie. 

Kiedy pierwszy raz przyznałaś się rodzinie i znajomym do tego, że fotografia jest Twoją największą pasją?

Teraz dojrzałam do tego, by spełniać swoje marzenia. Chcę iść odważnie, ale z pokorą. Jestem kompletnym amatorem, ale pragnę uczyć się i zdobywać doświadczenie. 

Kiedy połknęłaś fotograficznego bakcyla? Czy już od najmłodszych lat przejawiałaś zainteresowanie fotografią? Pamiętasz pierwszy sfotografowany przez siebie obiekt?

Robienie zdjęć pasjonuje mnie odkąd pamiętam. Pasjonują mnie też ludzie, uwielbiam ich odkrywać. 

Zaczynałam od fotografii wnętrz i fotografii produktowej. Do tej pory mam zdjęcia, które wykonywałam w zaciemnionej sypialni. Tylko latarka, mój aparat i obiektyw. Nie miałam wtedy nawet programu do obróbki. Jednak kocham te zdjęcia, mam do nich ogromny sentyment. Czasem do nich wracam, patrzę na nie i...nie wierzę, że tak wyszły. 

Jak to było u Ciebie z aranżacją wnętrz? Kiedy się pojawiła w Twoim życiu? Opowiedz o tym.

Aranżacja wnętrz fascynowała mnie od najmłodszych lat. Jako mała dziewczynka każdego wieczoru zamykałam oczy, a w mojej głowie tworzyłam aranżacje wnętrz, wyobrażałam sobie, jak przemeblować pokoje. Nigdy nikomu się do tego nie przyznałam. Dlatego wiem, jak ważne jest pytać małe dzieci o to,  o czym marzą, o czym myślą. Mózg dziecka nie analizuje, co będzie dla niego opłacalne. Zdradza jego naturalne predyspozycje, zanim inni ludzie lub inne czynniki będą je modyfikować. 

Wiem, że przez to, że brakowało mi śmiałości wiele straciłam. Wtedy jednak nie było możliwości takich, jak dzisiaj. Teraz świat stoi otworem. Nic, tylko działać, pokazywać i się nie bać. Wszystko, co się robi, trzeba robić z pasją. 

Jaki był pierwszy aparat, który towarzyszył Ci w pracy? Na jakim sprzęcie pracujesz teraz?

Moim pierwszym aparatem był Sony Alfa 65. Nadal na nim pracuję, ale towarzyszą mi o wiele lepsze obiektywy. (Smiech.) Jednak sam aparat dobrego zdjęcia nie zrobi. Trzeba to czuć, widzieć, wychwycić. Można mieć najszybszy samochód, a i tak nie wygrać wyścigu. (Śmiech.) 

Jesteś typem samouka, czy zdarza Ci się brać udział w warsztatach fotograficznych?

Jestem samoukiem, ale mam za sobą jeden kurs, który zrobiłam ponad dwa lata temu, będąc na urlopie macierzyńskim. W planach są kolejne. Nie odpuszczę, choćbym miała nocami siedzieć. (Śmiech.) 

Moim marzeniem jest trafienie do kogoś na indywidualny kurs fotografii. 

Masz kogoś takiego, u kogo chciałabyś się uczyć? 

Chciałabym, by ktoś po prostu dał mi szansę. To nie musi być guru fotografii. (Śmiech.) Wystarczy, że będzie to ktoś, kto autentycznie to kocha. To się czuje. 

Na jakie cechy charakteru u swojego modela / modelki zwracasz uwagę podczas fotografowania?

Podczas pracy z ludźmi zwracam uwagę na szczegóły, na detale, na "to coś". Ponoć mam dobre oko. Słyszałam już, że umiem pracować z ludźmi. 

Ostatnio zrobiłam kilka sesji aktorom, których kompletnie nie znałam. Jeszcze wrócimy do tego tematu.  Zwracałam uwagę na twarz, spojrzenie, grymas, treść, świadomość i cel. 


Czy podczas fotografowania ważne są dla Ciebie emocje?

Oczywiście. Są ważniejsze niż wnętrza, czy ubiór. Lubię proste zdjęcia, bez zbędnych przedmiotów, a meritum wtedy jest model, bądź modelka.

Jakie emocje starałaś się wydobyć podczas ostatnich sesji z aktorami?

To trudne pytanie. Nie znaliśmy się, nie mieliśmy też ściśle określonego tematu zdjęć. Poszliśmy na żywioł. Przed sesją wysłałam do nich zdjęcia, które mi się podobają. Przedstawiłam też jak postrzegam tzw. "męskie sesje". Były wielką improwizacją i poznaniem siebie. Panowie dali mi szansę o którą poprosiłam nieśmiało. 

Gdzie najczęściej zdarza Ci się robić zdjęcia? Wolisz wnętrza, czy lepiej czujesz się w plenerze?

Specjalnie na okoliczność sesji z Tomášem Kollárikiem, Grzegorzem Wosiem i Arkiem Smoleńskim zafundowałam sobie Hotel Hilton w Warszawie. (Śmiech.) Stwierdziłam, że będą tam fajne wnętrza do ftografowania, a przy okazji potraktuję ten wyjazd jako takie swoje małe wakacje i przy okazji odrobinkę odpocznę. 

Tak, fotografuję również w plenerze. 

Porozmawiajmy o tych sesjach. Przed Twoim obiektywem pozował Tomáš Kollárik, Grzegorz Woś i Arek Smoleński. Jak wspomiasz te sesje?

Była to niesamowita przygoda, w którą nadal nie wierzę. Ja, kobieta z małego miasta, nikomu nieznana, wiecznie zapracowana, matka małego dziecka, wzięłam trzy dni urlopu, spakowałam aparat i pojechałam do Warszawy. To bardzo pozytywni, autentyczni, szczerzy i serdeczni ludzie. Najbardziej zauroczona jestem Tomášem Kollárikiem. Klasa sama w sobie. 

Fotografia jest moją siłą i ucieczką od pewnych problemów, bo każdy je ma. Chcę próbować nowych rzeczy i przy okazji zająć głowę czymś pożytecznym. 

Opowiedz o sesji z Basią Wypych. 


























fot. zdjęcie nadesłane


Sesja z Basią była jak gwiazdka z nieba. (Śmiech.) Kiedyś odważyłam się do niej napisać, zaproponować zdjęcia, a Basia ku mojemu zaskoczeniu się zgodziła. Po jakimś czasie udało się zrealizować sesję. Basia przyjechała do Sieradza i stanęła przed moim obiektywem. Sesja odbyła się w Hotelu Wróbelwscy. 

Do dzisiaj pamiętam, jak podjechała i wysiadła z samochodu. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie osoby uśmiechniętej i serdecznej. Dla takich momentów warto ryzykować, próbować, pytać, bo przecież musi się udać. 

Przyznam, że to spotkanie było mi bardzo potrzebne. Przechodziłam bardzo ciężkie chwile w życiu, a to, co się wydarzyło dało mi wiele wiary i radości. 

Zrozumiałam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy chcieć. 

W obliczu choroby oraz straty najbliższych mi osób jeszcze bardziej odczułam chęć działania, łapania chwil, czasu i ludzi. 

Co do samej sesji z Basią za dużo zdradzać nie mogę, ale bez wątpienia było to jedno z bardziej niesamowitych przeżyć i prezentów, jakie dostałam od losu.

Basia jest niesamowicie serdeczną osobą, zaraża optymizmem. Obdarzyła mnie ogromnym zaufaniem. 

Skąd pomysł, by na sesji Arka Smoleńskiego pojawiło się jedno ze zdjęć z sesji z Basią?

Postanowiłam zrobić Basi niespodziankę. Wydrukowałam jedno z pierwszych zdjęć, które jej zrobiłam. Stało w pokoju hotelowym, w którym robiliśmy zdjęcia. Arek je zobaczył, napił się wody i uznał, że musi mieć z nią zdjęcie, więc je zrobiłam. (Śmiech.) Można więc uznać, że był to jego pomysł. 

Czy muzyka może być inspiracją w fotografii?

Oczywiście, to dodatkowy bodziec. 

Jaka muzyka Cię inspiruje?

Muzyka, która mnie inspiruje jest bardzo zróżnicowana. Czasami jest to klasyka, czasami, jazz, swing, a nawet ostrzejsze rockowe brzmienie. 

Czy jest to czasami zależne od cech charakteru modela lub modelki?

Tak, ale bardziej jest to związane z charakterem sesji oraz z tym, co chcemy uzyskać, jakie emocje staramy się wydobyć. Oprócz muzyki w sesjach pomaga mi także rozmowa. Zadaję pytania. Wtedy osoba, która stoi przed moim obiektywem zaczyna zastanawiać się nad odpowiedzią, a na jej twarzy malują się emocje, które ja staram się uchwycić na zdjęciach. 

Jakie masz marzenia związane z fotografią?

Chciałabym zrobić piękne, męskie dojrzałe zdjęcia Januszowi Gajosowi. Byłabym w siódmym niebie, gdyby to się spełniło. (Śmiech.) Chciałabym wyszczególnić jego spojrzenie, świadomość i dojrzałość. 

Drugą taką osobą jest Krystyna Janda. Bez wątpienia byłoby to cudowne doświadczenie. Podziwiam jej charyzmę, osobowość, intelekt, klasę, no i oczywiście - talent.

 Jakie masz jeszcze pasje oprócz fotografii i aranżacji wnętrz?

Muzyka, podróże, góry. Choć teraz, kiedy mam rodzinę, brakuje mi czasu, by samej uciekać w góry. 

Czy to prawda, że fotografowie nie lubią być...fotografowani? (Śmiech.) Jak jest w Twoim przypadku?

Tak, to prawda. Przyznam, że mam z tym problem. 

Najbliższe plany.

Szkolenia, zdobywanie doświadczenia, doskonalenie warsztatu. Mam nadzieję, że będę miała również okazję do zrobienia kolejnych sesji zdjęciowych tak wspaniałym ludziom jak ostatnio, którzy dają mi szansę od tak, by moje skrzydła wyrosły na dobre. 

Podziel się swoim mottem życiowym. 

"Nawet, jeśli urodziłaś się bez skrzydeł, zrób wszystko, by pomóc im wyrosnąć"                           (Coco Chanel)

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz