sobota, 22 sierpnia 2020

Arkadiusz Krygier: "Strzelanie jest fajne. Frajda z niego pozostaje z wieku chłopięcego"

Arkadiusz Krygier: "Strzelanie jest fajne. Frajda z niego pozostaje z wieku chłopięcego"



























fot. Outset Films/Mikołaj Tym/Polsat /  Gliniarze sezon 9.

O tym, że został aktorem, zdecydował przypadek. Największą popularność przyniosła mu rola w serialu "Gliniarze", gdzie wciela się w rolę Olgierda Mazura. Rozmawiamy o pracy na planie serialu kryminalnego, przydatności dobrej kondycji fizycznej i tym, czy role policjantów szufladkują aktorów w świadomości widzów.

Poruszamy też kwestię izolacji związanej z pandemią koronawirusa.

Spotykamy się w Warszawie, w dobie pandemii. Zacznijmy jednak od...początku. Co spowodowało, że wybrał Pan akurat aktorstwo?

O tym, że wybrałem aktortswo, zdecydował przypadek. Kiedyś wraz z moją córką wybrałem się podczas zakupów w jednej z warszawskich galerii do namiotu Agencji Stars, która szukała nowych twarzy do swojej bazy. Kiedy zrobiła zdjęcia, mnie również zapytano, czy mam ochotę. Stwierdziłem  -  czemu nie? Musiałem zainscenizować też pewną scenę. Okazało się, że się spodobało, bo dwa dni później otrzymałem już pierwszą rolę w serialu paradokumentalnym "Anna Maria Wesołowska" i...tak się potoczyło.

Czy już od najmłodszych lat wykazywał Pan jakiekolwiek zainteresowanie tym zawodem? 

Chyba tak, ponieważ od najmłodszych lat brałem udział w różnego rodzaju akademiach, współpracowałem też z mediami, byłem dziennikarzem radiowym, w klubach, w których pracowałem  też byłem odpowiedzialny za kontakty z telewizją i prasą. Parcie na szkło zawsze było. (Śmiech.)

Jest Pan absolwentem SGH, (Szkoła Główna Handlowa) kiedy uświadomił Pan sobie jednak, że nie tędy droga? 

Ukończyłem SGH, ale to mój drugi tytuł, ponieważ z wykształcenia jestem prawnikiem.

Kiedy zrobiłem aplikację okazało się, że to nie jest to, co mi się podoba. Wszystko  zbiegło się w czasie z moim angażem do "Gliniarzy". Absolutnie nie tęsknię za zawodem prawnika.

No właśnie. Popularność przyniosła Panu rola aspiranta sztabowego Olgierda Mazura w "Gliniarzach".  Jak trafił Pan do serialu?

Casting do "Gliniarzy" przeszedłem pozytywnie. 

Wielu chłopaków od najmłodszych lat marzy o tym, by zostać gliną. (Śmiech.) Czy do pewnego stopnia rola Olgierda jest w Pana przypadkiem takim spełnieniem marzeń?

Myślę, że dla wielu chłopaków, którzy oglądają ten serial byłoby to spełnieniem marzeń. 
Jeśli chodzi o moje marzenia, gdyby praca policjanta polegała tylko na tym, na czym polega praca Olgierda Mazura, to tak. (Śmiech.) Kiedy porozmawia się z prawdziwymi policjantami o stertach papierów w których siedzą, wtedy nie jest już tak kolorowo. (Śmiech.) 

Nabycie jakich umiejętności okazało się dla Pana konieczne, by mógł się Pan wiarygodnie wcielać w rolę Olgierda?

Myślę, że "Gliniarze" cieszą się tak dużą popularnością, ponieważ staramy się być wiarygodni i maksymalnie odzwierciedlać pracę policjantów. Najtrudniejsze dla nas są sceny w których musimy się bić. Nie chodzi o to, że nie umiemy, (Śmiech.) ale o to, że musimy mieć świadomość, że mamy do czynienia z aktorem, a nie prawdziwym bandziorem. 

Z drugiej strony, nasze zachowania nie mogą być sztuczne, bo zniechęciłyby widza do oglądania. 

Na samym początku przeszliśmy szkolenia z antyterorystami, które są ponawiane raz w roku. Są trudne sytuacje. Przed naszą rozmową miałem konsultację z kaskaderem. W nowym sezonie stanę przed dużym wyzwaniem. Będę musiał unieszkodliwić dziewczynę. To dosyć trudne, ponieważ z chłopakiem można się potarzać, nawet troche poszarpać, a z dziewczyną trzeba to zrobić delikatnie, by nie zrobić jej krzywdy. 

Które czynności policyjne sprawiają Panu największą frajdę, a które największą trudność? Podobno strzelanie i zakuwanie w kajdanki daje najwięcej satysfakcji. (Śmiech.)

Strzelanie jest fajne. Frajda z niego zostaje chyba z wieku chłopięcego. (Śmiech.) Zawsze, kiedy jest jakaś strzelanina, towarzyszy nam dodatkowa adrenalina. Z kajdankowaniem na początku było trudno, ponieważ wbrew pozorom nie jest to taka łatwa sprawa. Coraz lepiej sobie jednak radzimy, ostatnio jeden z członków grupy antyterrorystycznej z którą współpracujemy stwierdził, że siary już nie ma. (Śmiech.) 


























fot. Outset Films/Mikołaj Tym/Polsat /  Gliniarze sezon 9. 
(na zdjęciu Arkadiusz Krygier, serialowy Olgierd Mazur i Tomasz Skrzypniak, serialowy Krystian Górski)

Był Pan związany z włocławską koszykówką, jeździ Pan też konno. Czy uprawianie sportów i utrzymywanie sprawności fizycznej jest pomocne w wcielaniu się w rolę policjanta?

Bardzo. To w dużej mierze praca kondycyjna. Dużo biegamy, mobilność się przydaje. Uważam, że jestem w dobrej kondycji. 

Pan ma to szczęście, że również w rodzinie ma policjantów. Na jakie szczegóły zwracają uwagę?

W rodzinie mam dwóch przedstawicieli tego zawodu. Na początku było bardzo śmiesznie, bo dzwonili do mnie, śmiali się z naszych „zbyt delikatnych” przesłuchań, ale nas też trzymają w ryzach ramy czasowe naszego serialu, więc nie możemy sobie na więcej pozwolić. (Śmiech.) 

Czy rola policjanta szufladkuje w pewien sposób aktora w świadomości widza? Jak reaguje Pan w sytuacjach w których jest utożsamiany z Olgierdem?

Tak, jestem utożsamiany z Olgierdem. Nie wiem czy  więcej osób nie  kojarzy mnie z serialowego nazwiska, niż z mojego prawdziwego. (Śmiech.) Jedni, którzy mnie poznają są przekonani, że jestem prawdziwym policjantem, a drudzy...przyznają, że można się mnie bać. (Śmiech.) Cóż, taką mam gębę. (Śmiech.) To oznacza, że jestem wiarygodny, a casting był dobrze zrobiony. 


















fot. Outset Films/Mikołaj Tym/Polsat /  Aleks Mackiewicz, Piotr Mróz, Ewelina Ruckgaber, Arkadiusz Krygier, Laura Samojłowicz, Tomasz Skrzypniak

Z dnia na dzień świat się zatrzymał. Wszystko oczywiście spowodowane jest wspominaną na początku pandemią koronawirusa. Jak zniósł Pan izolację? Czy w czasie przymusowej przerwy od pracy zdarzało się Panu uciekać do stadniny?

Tak, wyjeżdżałem do stadniny, wychodziłem z psem, jeździłem na rowerze, ćwiczyłem w domu. Jestem typem człowieka, który nie potrafi usiedzieć w miejscu, więc siedzenie w domu było dla mnie wręcz tragiczne. 

Skąd wzięło się u Pana zamiłowanie do koni i jazdy konnej?

To kolejny przypadek w moim życiu. Ja tak lubię. Niech dzieje się to, co ma się dziać. 

Kilka lat temu wraz z  córkami pojechałem na tygodniowe wakacje w siodle. Przez pierwsze trzy dni je obserwowałem, aż w końcu sam postanowiłem spóbować. Kiedyś bałem się koni, to jednak duże zwierzęta są. (Śmiech.) 

Mojego pierwszego razu w siodle nie poprawił fakt,ze mój koń  miał na imię Pogromca. (Śmiech.) Naprawdę miałem stracha:) Wsiadłem na niego. Od tego momentu minęło jakieś siedem lat. Jeżdżę westernowo. Kocham konne wycieczki po lesie.

Wróciliście już do pracy. Jak przy obecnych restrykcjach i obostrzeniach wygląda nagrywanie odcinków? Co się zmieniło?

Ekipa techniczna pracuje w maseczkach, my siłą rzeczy nie możemy. Mniej jest serdeczności, przytuleń. Mierzymy temperaturę. Robimy wszystko, by nie musieć przerwać ponownie pracy na planie, a nie wygląda to kolorowo, bo liczba zakażeń ciągle wzrasta. 

Nowy sezon przyniesie wiele zaskoczeń. Pojawią się nowi..i starzy bohaterowie. Co opowie Pan o tych zmianach? Jaki będą one miały wpływ na Pana wątek?

Potwierdzam informację, którą w ostatnich dniach podał Polsat - wracamy do pierwotnych par. Widzowie bardzo lubili te pierwsze składy, co potwierdziły też badania, które przeprowadzała stacja wśród fanów w czasie pandemii. 

W nowym sezonie powróci Dariusz Dłużewski z którym bardzo lubię grać. Wątki prywatne też wzbudzą zainteresowanie.  

Będzie ciekawie. Zapraszam do oglądania. 

piątek, 14 sierpnia 2020

Krystian Domagała: "Kocham to, co robię"

Krystian Domagała: "Kocham to, co robię"


























fot. Jaka to melodia? / TVP / zdjęcie nadesłane

Aktor młodego pokolenia, Krystian Domagała z serialem "M jak miłość" związany jest od czwartego miesiąca życia. Rozmawiamy o serialu, jego wpływie na popularność Domagały oraz o wymagających scenach minionego sezonu.

Premierowe odcinki serialu "M jak miłość" już od 7 września w poniedziałki i wtorki o godz. 20:55 w TVP2.

Poruszamy także temat izolacji związanej z pandemią koronawirusa i hejtu.

Spotykamy się w Warszawie, w dobie pandemii. Jak zniosłeś izolację?

Izolację spowodowaną pandemią koronawirusa spędziłem tak, jak wszyscy. Siedziałem w domu i się nudziłem. (Śmiech.)

Czego nauczył  Cię ten trudny czas?

Ten trudny czas nauczył mnie cierpliwości.

Uważasz, że obecna sytuacja może sprawić, że wiele osób będzie nieco bardziej przychylnie i z większym dystansem patrzeć na świat i ludzi?

Na pewno. Sytuacja moim zdaniem w dużym stopniu zmieni postrzeganie świata przez ludzi.


























fot. Jaka to melodia? / TVP / zdjęcie nadesłane

Całe życie jesteś związany z kultową "Emką". To najpopularniejszy polski serial. Czujesz się dzięki niemu rozpoznawalny, jesteś często z nim utożsamiany?

W dużej mierze tak. Bardzo zżyłem się z serialem "M jak miłość" i jego całą niezawodną ekipą. Kocham to, co robię. 

Choćby miniony sezon serialu przyniósł Ci wiele wyzwań aktorskich. Które sceny były dla Ciebie najbardziej wymagające?

Wszystkie sceny, które realizowałem w tym sezonie były dla mnie bardzo wymagające. 

Mam wrażenie, że w minionym sezonie Twoja postać wyszła na główny plan. Już nie pojawiasz się w tle, na chwilę, przemykając między bohaterami. 

Tak, Mateusz jest w tym momencie pierwszoplanową postacią. Swego czasu właśnmie tak było, że przemykał jedynie przez serial, pojawiał się na chwile. 

Czy w nowym sezonie będzie podobnie? 

Niczego nie zdradzę. (Śmiech.)

Lubisz siebie oglądać na ekranie, czy zwracasz wtedy uwagę na to, co mógłbyś zagrać inaczej? 

Nie lubię oglądać siebie na ekranie. Znowu wypowiadam się tak, jak wszyscy. (Śmiech.) 

Jak na tak długi staż grania w najpopularniejszym serialu w Polsce reagują Twoi znajomi, rówieśnicy? W "Emce" pojawiasz się przecież od 4 miesiąca życia.

Moi znajomi i rówieśnicy zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że gram w serialu "M jak miłość", który jest obecnie najpopularniejszym serialem w Polsce. 

Zdarza Ci się oglądać serial? W listopadzie minie 20 lat od emisji pierwszego odcinka. Jak z perspektywy czasu wspominasz swoje pierwsze lata na planie?

Tak, czasami zdarza mi się oglądać premierowe odcinki lub powtórki. 

Czy w najbliższym czasie pojawisz się w jakichś nowych projektach?

Nie, na ten moment nie planuję żadnych nowych projektów. 


























fot. Jaka to melodia? / TVP / zdjęcie nadesłane

Porozmawiajmy jeszcze o social mediach. Czym lubisz dzielić się na Instagramie? Czego poszukujesz w sieci, a od jakich treści stronisz?

Zdjęcia wrzucam bardzo rzadko, nie lubię tego. To mój prywatny profil i tak go traktuję. 

Jednym z najpopularniejszych zjawisk występujących w sieci jest hejt. Czy Ty również go doświadczasz? 

Tak, doświadczam hejtu, ale nic ze mną  nie robi. Spływa po mnie. Nie czytam. Nie reaguję.

wtorek, 4 sierpnia 2020

Lena Kowalska: "Człowiek potrzebuje zmian"

Lena Kowalska: "Człowiek potrzebuje zmian"


























fot.  Marta Balicka - ManiA Foto (kliknij)

Z Leną Kowalską rozmawiam o jej najnowszym pomyśle - La La Lena Teatr dla dzieci, a dokładnie o KULTURALNYCH URODZINACH. To niezwykłe połączenie spektaklu teatralnego z tortem i zabawą w przytulnej przestrzeni. Z aktorką rozmawiam po raz drugi.

Po raz pierwszy rozmawiałyśmy w 2017 roku. Jak opisałabyś w kilku słowach zmiany, które nastąpiły od tego czasu w Twoim życiu zawodowym?

To była totalna rewolucja życiowa. Zmiany, zmiany, zmiany :) Stałam się bardziej czujna - w życiu prywatnym jak i zawodowym. Chyba w końcu przestałam być tak bardzo naiwna oraz postawiłam sobie nowe cele życiowe.

Od 2014 roku byłaś związana z Teatrem Małego Widza. Jak zdradziłaś w pierwszej naszej rozmowie, to właśnie to miejsce ukształtowało Twoją drogę artystyczną. Jak wspomiasz współpracę z Teatrem Małego Widza?

To prawda - na pewnej płaszczyźnie to miejsce ukształtowało moją drogę artstyczną. To były piękne lata mojego rozwoju na scenie teatralnej. Zespół artystyczny był niewielki więc praca przy każdej premierze była czystą przyjemnością. W garderobie zawsze było wesoło i empatycznie. Poznałam tam osoby, które do dziś są moimi dobrymi duszami w życiu i każdemu życzę z poprzedniej pracy „wynieść“ dobre koleżanki i kolegów. Jednakże aktor, jak i po prostu człowiek potrzebuje zmian i świeżości. Dlatego postanowiłam po niespełna sześciu latach zrezygnować z pracy w Teatrze Małego Widza. Poczułam, że serce, które dawałam małym widzom i ludziom tam pracującym zaczyna mi się kruszyć i z czasem co raz bardziej wykonywałam tę pracę mechanicznie. To było okropne doświadczenie. Coś, co kochałam ponad wszystko nagle stawało się w pewnego rodzaju wrogiem. Zanim doszłam do tego, co to jest to upłynęło wiele miesięcy. Przewertowałam internet, rozmawiałam z mądrymi ludźmi i okazało się, że to klasyczne wypalenie zawodowe. Nie miałam sumienia już grać dla dzieci jeśli moja dusza wcale tego nie chciała na tamten moment. Grałam rocznie około od 100 do 200 spektakli i w każdy wkładałam całą siebie. W końcu nadszedł czas, że to ja potrzebowałam takiej energii jaką sama dawałam widzom w teatrze. Nie dostałam jej od świata, ludzi, kosmosu w takiej ilości, aby kontynuować pracę. Musiałam zrezygnować. Nie miałam wyjścia. Pod koniec pracy w teatrze bardzo chorowałam i to był ostateczny znak, że czas na zmiany i porządny odpoczynek. Praca w Teatrze Małego Widza to było moje pierwsze miejsce pracy po ukonczeniu studiów, w którym się zatrzymałam na dłużej. Ale czas iść dalej. Poznawać, ryzykować, doświadczać oraz spełniać cele i marzenia :) 

Czego nauczyła Cię praca z dziećmi? 

Przede wszystkim większej cierpliwości. Zawsze byłam niecierpliwa. Kiedy zetknęłam się z pracą z dziećmi odkryłam, że w sumie bycie cierpliwym jest „fajne“. Oczywiście do dziś chciałabym wszystko mieć od razu i osiągnąć, co sobie założyłam jak najszybciej. Ale już wiem, że trzeba być cierpliwą, aby osiągać sukcesy. 

Mimo, że nie współpracujesz już z Teatrem Małego Widza, Twój najnowszy projekt skierowany jest również do najmłodszych. Mowa oczywiście o La La Lena Teatr dla dzieci. Skąd pomysł na jego powstanie?

Pracując jeszcze w teatrze zaczynałam tworzyć w głowie swoje nowe projekty dla dzieci. Myślałam już o nowym spektaklu strikte tanecznym, warsztatach autorksich oraz zaczęłam pisać wnioski o stypendia twórcze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Złożyłam trzy wnioski w przeciągu dwóch lat. Ale jak widać nie jestem jeszcze na tyle wyszkolona, aby zdobyć stypendium. Dlatego już nie oczekuję pomocy od Państwa. Poczułam, że mam spory potencjał w pracy z dziećmi i warto szukać nowych rozwiązań we własnym zakresie.Będąc jeszcze w teatrze nie wiedziałam, że wymyślę sobie La La Lena Teatr dla dzieci. Chciałam raczej dodatkowo się udzielać i zarabiać. Dopiero w czasie pandemii zaczęłam rzeczywiście na poważnie szukać pomysłów, jak zarabiać w tym w czym jestem dobra. No i wymyśliłam na początek Kulturalne urodziny dla dzieci. Czyli spektakl + tort + zabawa. Ale żeby to sprzedać musiałam podejść do tego profesjonalnie. I powstało La La Lena (kliknij)

To niezwykłe połączenie spektaklu teatralnego z tortem i zabawą w przytulnej przestrzeni Kultury Fizycznej. Do dzieci w jakim wieku skierowana jest działalność La La Lena Teatr dla dzieci?

Na ten moment od 1. do 8. roku życia. Śmiało mogę to powiedzieć, bo w takim wieku były dzieci na premierowych Kulturalnych urodzinach i wiem, że to się sprawdziło. Jeśli będzie zainteresowanie moją działalnością to będę chciała rozwijać ofertę La La Lena. Spektakle tematyczne dla dziewczynek i chłopców, warsztaty oraz spektakle festiwalowe. 

Obecnie Kulturalne urodziny odbywają się w Kulturze Fizycznej na Mokotowie. To wspaniała przestrzeń, w której dzieci i dorośli czują się bezpiecznie i komfortowo. Ale z racji mobilności mojego spektaklu „Twoje czy moje“? planuję organizować urodziny w różnych przestrzeniach. Oczywiście nie rezygnując z Kultury Fizycznej, bo tam jest nietypowa energia i to mi się podoba.  

Dzieci aktywnie są włączane w swoją imprezę urodzinową. Kolorowe przedmioty używane podczas artystycznego show przybierają niecodzienną formę, a po spektaklu trafiają do rąk najmłodszych. Razem eksplorujecie scenę. Jak wygląda to od kulis?

Po prostu - wskakujemy wszyscy na scenę i jest zabawa :) Ja, jako aktorka i autorka Kulturalnych urodzin biorę dzieci pod swoją opiekę i wymyślam zabawy z przedmiotami ze spektaklu oraz inne gry i zabawy. 

Czy planujesz poszerzenie działalności swojego projektu? Czy oprócz imprezy urodzinowej połączonej ze spektaklem pojawią się także inne aktywności dla dzieci?

Tak, jak wspomniałam wcześniej chciałabym rozwijać swoją działalność- spektakle, warsztaty, półkolonie, spektakle festiwalowe. Niestety zdaję sobie sprawę, że epidemia może bardzo ograniczyć moje plany w najbliższych miesiącach. Ale póki będę mieć zapał, nadzieję i cel to nie poddam się. 

Podejrzewam, że jeszcze nie raz będę się starać o dofinansowania z Ministerstwa Kultury, ponieważ nie mogę cały czas inwestować prywatnych pieniędzy w nowe spektakle. 

W Kulturze Fizycznej nie realizujesz tylko działań związanych ze swoim teatrem dla dzieci, prowadzisz również zajęcia.

Tak. Prowadzę zajęcia dla kobiet. Dodatkowo będę też prowadzić zajęcia dla dzieci. A w sierpniu półkolonie dla dzieci z Dorotą Mentrak - Bączkowską - właścicielką Kultury Fizycznej. 

Na zajęcia dla kobiet serdecznie zapraszam. Zajęcia są różne także najlepiej śledzić grafik i wybrać coś dla siebie. 

Czy pandemia Covid- 19 sprawiła, że na niektóre rzeczy patrzysz inaczej, niż wcześniej?

Jak najbardziej tak!!! Dostrzegłam i zrozumiałam, że przede wszystkim świat i moje życie nie kończy się na scenie czy na planie zdjęciowym. Praca jaką wykonują artyści w dobie światowego kryzysu to mało ważna sprawa dla społeczeństwa. Człowiek wtedy próbuje zaspokoić podstawowe czynności życiowe i nie myśli raczej o tym, że potrzebuje pójść do teatru. Człowiek zamartwia się w jakim kierunku się przebranżowić, aby móc wyjść z kryzysu czy być też przygotowanym na kolejną falę zarażeń kiedy znów wszystko może być zamknięte. Dodatkowo doświadczyłam na własnej skórze, że żadna praca nie hańbi. Kiedyś byłam zamknięta tylko na pracę w zawodzie. Lecz sytuacja światowa nauczyła mnie, jak jeszcze bardziej należy być w dzisiejszym świecie elastyczną. Podczas kwarantanny spakowałam się i wyjechałam na miesiąc do pracy do Niemiec jako opieka medyczna - opieka nad osobami starszymi. Okazuje się, że blokuje nas tylko podejście do świata i życia. Jestem dumna z siebie, że pokonałam w sobie pewnego rodzaju granice i potrafiłam poradzić sobie w czasie kwarantanny i braku pracy w zawodzie.  

Mówi się, że takie zwolnienie tempa jest czasami potrzebne każdemu z nas. Uważasz, że obecna sytuacja może zmienić społeczeństwo na lepsze i spowodować, że ludzie będą patrzeć na życie z większym dystansem i bardziej przychylnie?

Osobiście uważam, że część będzie miała dystans a część będzie jeszcze bardziej napięta. Stres, jaki towarzyszy nam w tym niepewnym czasie wpływa na ludzi i ich zdrowie psychiczne bardzo niekorzystnie. Tworzą się konflikty, niepewna codzienność oraz spora irytacja. Zwolnienie tempa na pewno jest potrzebne każdemu. Ale co to za zwolnienie jeśli w głowie człowiek ma masę zmartwień i myśli tylko, jak wyżyć i zapewnić rodzinie byt? Ja dzieci nie mam, więc radzę sobie świetnie. Ale kiedy wyobrażę sobie sytuację kiedy mam dzieci i nie mam pracy a możliwość zarabiania w mojej branży będzie możliwa zapewne dopiero za wiele miesięcy, to chylę czoła wszystkim rodzicom. Na ten temat mogłabym pisać i pisać więc może zaprzestanę na tym chyleniu czoła :)




















fot. zdjęcie nadesłane - Lena Kowalska i Marta Balicka podczas backstage sesji w Platinum Residence w Warszawie. 

Tuż po powrocie do Polski Twoje życie zawodowe nabrało tempa. Kiedy jeszcze przebywałaś w Niemczech, dostałaś propozycję współtworzenia pewnej aplikacji. Czy możesz zdradzić już coś więcej?

Niestety sama cały czas czekam na decyzje związane z tym czy będziemy kontynuować pracę nad aplikacją. Trwa montaż „pilota“, który nagrywaliśmy w czerwcu. Jeśli aplikacja będzie miała zainteresowanie w docelowej grupie odbiorców, to pewnie ruszymy z całą serią odcinków związaną z tą aplikacją.

Jesteś bardzo aktywna na swoim profilu na Facebooku i Instagramie. Czym najbardziej lubisz się dzielić z followersami?

Prawdą!!! I treścią. Choć w ostatnim czasie nie mam takiego wielkiego serca by dzielić się tą treścią w pełni. Ale to pewnie tymczasowe. Nie mogę być cały czas oddana social mediom, gdyż należy dbać o higienę umysłu i poświęcać czas na osobiste relacje w codziennym życiu. 

Czego jako użytkownik poszukujesz najczęściej w sieci?

Nie ukrywam, że jestem znudzona pododbymi do siebie zdjęciami, które ma już każdy na swoim profilu i pokazują tylko jakie te zdjęcia są ładne. Ja też mam takie zdjęcia.I sama uważam, że to nuda. Dlatego szukam ludzi, którzy coś opowiadają i nadają sens. Obserwuję na przykład dziewczynę, która jest podróżniczką, prowadzi swój hotel w górach i codziennie na Instagramie zdaje relację z wiadomości TVP kontra TVN. Wyobraźcie sobie jaka to rozrywka (Śmiech.) 

 W ostatnim czasie w Platinum Residence w Warszawie pojawiłaś się przed obiektywem Marty Balickiej. Opowiedz o tej sesji zdjęciowej.

Każda sesja zdjęciowa jest inna. Ta z Martą była bardzo kobieca i osobista. Spotkały się dwie kobiety, które mają swoje doświadczenia i mam wrażenie podobne marzenia. Dlatego chyba czułam się z Martą bardzo dobrze. Były oczywiście momenty, kiedy wychodziły moje kompleksy i wtedy na chwilę energia zmieniała swój kierunek. Ale staram się uczyć tego, że nie jesteśmy idealni i akceptować pewne aspekty siebie.

Na koniec naszej rozmowy sprecyzuj swoje najbliższe plany zawodowe. 

Nazwałabym to raczej marzeniami i i celami. Bo, co z tego wyjdzie nie mam pojęcia. Chcę rozwijać pomysł na KULTURALNE URODZINY. To główny cel. Planem zawowodym mogę nazwać bardziej „czekanie na telefon“ z kolejną propozycją roli, gdyż cały czas uczestniczę w castingach do różnych produkcji. 

#lenakowalska #lalalena #lalalenateatrdladzieci #kulturalneurodziny #kulturalneurodzinydladzieci

Lena Kowalska w sieci:



Marta Balicka w sieci:


W celu zapoznania się z przedstawionymi linkami wystarczy kliknąć w fioletowe hyperlinki.