wtorek, 1 października 2019

Monika Mielnicka: "Dubbing leczy kompleksy, ale wzbudza nowe"

Monika Mielnicka: "Dubbing leczy kompleksy, ale wzbudza nowe"















fot. zdjęcie nadesłane

Aktorka młodego pokolenia. Odtwórczyni roli Lilki Banach w "M jak miłość". Jak sama przyznaje, w tej roli najtrudniejsze jest dla niej przekazanie emocji, których dotychczas nie doświadczyła. Dołączyła również do obsady serialu "Na Wspólnej", w którym wciela się w rolę Poli Kamińskiej.
To moja druga rozmowa z Moniką Mielnicką.
Po raz pierwszy rozmawiałyśmy w 2018 roku. Wchodziłaś wtedy do obsady serialu "M jak miłość", gdzie wcielasz się w postać Lilki Banach. Jak podsumowałabyś w kilku słowach zmiany, które od tego czasu nastąpiły w Twoim życiu zawodowym?
W moim życiu zawodowym nastąpiło bardzo dużo zmian. W naszym pierwszym wywiadzie powiedziałam, że moim marzeniem jest rozwijać się w dubbingu i przemówić głosem postaci animowanej. To marzenie się spełniło. Aktualnie można usłyszeć mnie w trzech produkcjach, "No good nick" na Netflixie, "Kim Kolwiek" na Disneyu oraz "Gormitti" na TVP ABC. 
W serialu "Na Wspólnej" gram Polę Kamińską. To nowa postać. Jest uczennicą, często ma styczność z serialową Danusią, czyli aktorką Malec. Już w pierwszym odcinku można zauważyć determinację dziewczyny w zdobywanu wysokich ocen. Gdy dostaje ze sprawdzianu czwórkę, robi nauczycielce awanturę. Chce poprawić ocenę, lecz Danka odmawia. Pola wpada w furię! Odcinki z moim udziałem emitowane będą od 1 października.
Gościnnie, w 233 odcinku wystąpię także w serialu „Lombard życie pod zastaw“. Wcielę się w rolę studentki, Marioli, która ma ogromne problemy z właścicielem mieszkania, które wynajmuje wraz z koleżanką. Na planie pracowałam z Mateuszem Murańskim, serialowym Adkiem oraz Maciejem Gismanem - Maćkiem. Nie ukrywam, że było to bardzo ciekawe doświadczenie, choćby dlatego, że zdjęcia były kręcone we Wrocławiu, co było dla mnie nowością. 
Warto wspomnieć o nowym sezonie serialu "M jak miłość". Moja postać przejdzie ogromną metamorfozę. Będą nowe wątki, zwroty akcji. Kłopoty nie ominą ani rodziny Mostowiaków, ani rodziny Banachów. Zapewniam, że będzie kilku nowych bohaterów, a co za tym idzie? Mnóstwo nieoczekiwanych zdarzeń. 











fot. Łukasz Kamiński
Lilka Banach to postać po przejściach. Czy droga którą przeszła jest dla Ciebie uatrakcyjnieniem pracy nad rolą? Co jest dla Ciebie w jej odgrywaniu największym wyzwaniem?
Dla mnie największym wyzwaniem jest zagranie emocji, których dotychczas nie doświadczyłam w moim życiu. Lilka dużo przeszła, los jej nie oszczędza. Ja  przeszłam odrobinę mniej. Muszę użyć wyobraźni, żeby wejść w jej skórę. Myślę, co mogłaby czuć w danej sytuacji. Pomagają mi filmy, które odzwierciedlają takie emocje. Przyznam się, że rok temu przed pierwszym dniem zdjęciowym w "M jak miłość", także skorzystałam ze sztuki audiowizualnej. Czy udało mi się osiągnąć zamierzony efekt? To pytanie zostawiam dla największego krytyka. Siebie samej. 
Jakimi filmami się inspirujesz podczas pracy nad rolą?
Nie mam konkretnych filmów, które mi towarzyszą. Przeglądam kultowe sceny z popularnych filmów amerykańskich i polskich. Wzoruję się na aktorach, którzy osiągneli ogromny sukces w swojej karierze, ale nie przytoczę konkretnych nazwisk. Nigdy nie miałam swojego idola. Uważam, że każdy aktor jest interesujący i każdy wnosi coś nowego do filmu, czy roli. 















fot. Marcin Bąkowicz
Jej wątek jest bardzo emocjonalny. Przekazanie widzom jakich emocji za pośrednictwem swojej roli jest dla Ciebie najważniejsze?
fot. archiwum prywatne - zdjęcie z planu serialu "M jak miłość"
Chcę ostrzec i uczulić ludzi, że warto zastanowić się nad życiem. Problemy, z którymi mierzy się są dość aktualne a los Lilki jest bardzo przewrotny. To postać, która cały czas ewoluuje. Cieszę się, że Lilka nie będzie prostolinijna. Gdyby taka była, nie miałabym wyzwania aktorskiego i czułabym się ograniczona. Nie chcę być znana jako jeden typ postaci. 
fot. Łukasz Kamiński
Na swoim koncie na Instagramie często pokazujesz kulisy pracy na planie oraz zaplecze pracy w dubbingu. Jakie jest najczęstsze pytanie, które w zakresie tych dwóch tematów zadają Ci widzowie?
Najczęściej pytana jestem o to, czy pocałunki są prawdziwe. To największa zagwozdka telewidzów. (Śmiech.) Wszystkiego nie da się podrobić, prawdziwe uczucia trzeba pokazać. Musimy zapomnieć o całej ekipie i sprzęcie. Trzeba poczuć emocje, które powinny towarzyszyć danej chwili i dać się ponieść.
Jeśli chodzi o dubbing, internauci najczęściej pytają, jak wygląda cały ten proces. Interesują ich kulisy. Nie mogę za bardzo pokazywać zaplecza dubbingu, ponieważ biorę udział w zagranicznych produkcjach. Mogę dzielić się tylko efektem końcowym.
Co w scenach emocjonalnych lub w scenach pocałunków pomaga Ci w wiarygodnym odegraniu scen?
Myślę o bliskich mi osobach, z którymi mam bardzo dobry kontakt i znam się od lat. Nie myślę wtedy o serialowym partnerze. (Śmiech.)
Dubbing jest trudniejszy od wcielania się w rolę na planie filmowym?
Na samym początku myślałam, że jest bardzo trudny. Po zrealizowaniu kilku produkcji uważam, że jest łatwiejszy. Zamykam się w swoim świecie, w komórce, gdzie stoję przed mikrofonem. Nie muszę myśleć o ciele, o wyglądzie. Dubbing leczy kompleksy, ale wzbudza nowe. Jednym z kompleksów jest nierozpoznawalność. Pracuje się całym sobą, by wydobyć odpowiednie emocje, jednak nasza praca przypisywana jest konkretnemu, zagranicznemu aktorowi. Nikt nie wyszukuje polskiej wersji językowej. Sama dopiero po latach zauważyłam, że ulubione postacie z seriali, w rzeczywistości mają inne głosy. Mogę stwierdzić, że w wielu przypadkach polski dubbing poprawił jakość oryginału.
Pod czyim okiem szkolisz swoje dubbingowe umiejętności?
Cały czas mam ścisły kontakt z reżyser Joanną Węgrzynowską. Jej zawdzięczam wszystko, co osiągnęłam w dubbingu. Jest moją inspiracją. Znam ją z wielu produkcji dubbingowych, jest w tym świetna.
Co najbardziej podoba Ci się w dubbingu, a co jest dla Ciebie w tej dziedzinie największym wyzwaniem?
Najbardziej podoba mi się, że mogę grać różne postacie niezależnie od mojego przeznaczenia. Mogę być animowaną agentką, co raczej nie zdarzy się w moim życiu. (Śmiech.) Chciałabym być kiedyś jakimś zwierzątkiem, to byłoby ogromnym wyzwaniem. W dubbingu mogę być wszystkim, czym chcę, nawet przedmiotem.
Byłaś już kiedyś głosem jakiegoś przedmiotu?
Nie byłam jeszcze przedmiotem, ale byłam ostatnio stworko - ludkiem - Ao-ki. Postać animowana, balansująca na granicy z człowiekiem. Było to w serialu "Gormitti", który już 2 października pojawi się w TVP ABC. Postać animowana jest większym wyzwaniem. Muszę ją wykreowawać, pracować z wyobraźnią.
Jak wspominałaś na początku, nie jest już tajemnicą, że dołączyłaś do obsady serialu "Na Wspólnej". Co opowiedziałabyś o Poli Kamińskiej, w którą się wcielisz?
Pola jest skryta. Jest terroryzowana przez swoją matkę, która wymaga, by miała same dobre oceny. Nie wpływa to dobrze na jej relacje w klasie i stosusunki z wychowawczynią. Podobnie jak w "M jak miłość", tu również moja postać przechodzi przemianę. Będzie dużo ekstremalnych scen, problemów współczesnego świata.
Czy między Lilką z "M jak miłość", a Polą z "Na Wspólnej" znajdujesz jakieś wspólne cechy?
To dwie skrajnie różne osobowości. Pola jest sama, nie ma chłopaka, który mógłby ją wesprzeć. Wspólnym mianownikiem obydwu postaci mogą być despotyczni rodzice. Lilka zmaga się z despotycznym ojcem, a Pola ma despotyczną matkę.
Która z tych postaci jest dla Ciebie większym wyzwaniem?
Na ten moment myślę, że większym wyzwaniem jest postać Poli Kamińskiej. W serialu pojawia się jako jednostka. Nie jest od nikogo zależna, jak to było w przypadku Lilki. Losy toczą się wokoł niej, a nie serialowych partnerów. Postać matki jest dodatkiem. Kiedy zaczynałam wcielać się w postać Lilki w "M jak miłość", nie miałam aż takiego wyzwania. Pojawiłam się w życiu Mateusza i byłam przy nim.
W przypadku "Na Wspólnej" od pierwszego odcinka mam nałożony duży bagaż doświadczeń. Być może, gdy będę pojawiać się w "Emce" częściej to zmienię zdanie. Mogę zdradzić, że zapowiada się naprawdę ciekawie. Jedno jest pewne. Lubię trudne role, nie chcę być "mdła".
18 sierpnia zakończył się 7. Międzynarodowy Bałtycki Festiwal Filmów Krótkometrażowych „Open Place 2019” organizowany na Łotwie. Za rolę w filmie "Odbicie" wraz z ekranową partnerką Agatą Buzek zostałyście ogłoszone Najlepszymi Aktorkami przeglądu filmów festiwalowych. Jaka była Twoja pierwsza reakcja?
Pierwszą reakcją było niedowierzanie. W pierwszej chwili myślałam, że to nagroda dla Agaty Buzek. Zagrałam jej córkę. Była to główna rola, ale jestem na początku drogi i mam poczucie, że jeszcze nie do końca pokazałam profesjonalne umiejętności aktorskie. "Odbicie" było moim debiutem na dużym ekranie. Poznałam wszystkie tajniki gry w filmie, zdobyłam pierwsze doświadczenie. Doceniam, że Pani reżyser mi zaufała.
Ogromne gratulacje. Tę nagrodę uważasz za swój największy dotychczasowy sukces. To prawda?
Uważam, że ta nagroda jest moim największym sukcesem. Każdy aktor chciałby być doceniony za swoją pracę. Wiadomo, że fani, czy najbliżsi mogą stwierdzić, że było dobrze, ale to nie to samo, co zagraniczne jury tak znaczącego festiwalu na Łotwie.To ważna dla mnie ocena.
Na jakich jeszcze festiwalach w najbliższym czasie będzie można zobaczyć "Odbicie"?
Film "Odbicie" pojawia się na różnych festiwalach w Polsce jak i zagranicą.
Opowiedz jeszcze w kilku słowach o warsztatach, które prowadzisz w Zwierzyńcu.
Prowadziłam warsztaty w Zwierzyńcu, ale głównym celem moich wyjazdów do tego miasta był mój udział w spektaklu "Willa Rózin". Prowadziłam warsztaty, aby wprowadzić dzieciaki w tematykę przedstawienia i zaprosić ich do współpracy. Po przerwie wracam do teatru. Mogę ponownie poczuć zapach desek teatralnych. Odkryłam, że w teatrze muszę bardziej skupić się na swoim ciele. W filmie trzeba być subtelnym, a tu warto pokazać więcej.
Opowiedz o swojej roli w spektaklu "Willa Rózin".
Gram przyjaciółkę głównej bohaterki. Spektakl porusza tematykę dzieci Zamojszczyzny, które były ratowane z rąk hitlerowców. Moja postać jest wsparciem dla głównej bohaterki.
Spektakl ma podłoże historyczne?
Tak. Chcemy, aby nasz spektakl przypominał sztuki wystawiane w wielkich teatrach.
Najbliższe plany.
Plany cały czas ewoluują. Od października rozpoczynam naukę w Szkole Aktorskiej Agnieszki Pilaszewskiej ACTUPWARSAW.
Od kogo chciałabyś się uczyć?
Chyba nie mam takiej konkretnej osoby. Wspaniałych aktorów jest mnóstwo. 
Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz