sobota, 28 października 2017

Marcin Bosak: „Najważniejsze jest stworzenie więzi“

Marcin Bosak: „Najważniejsze jest stworzenie więzi“


















Aktor. Przyznaje, że nie zdarza mu się zbyt często oglądać siebie na ekranie, choćby z racji na to, że nie ma w domu telewizora. Stwierdził, że jeżeli aktor umie nawiązać z dzieckiem dobry kontakt, to współpraca na planie jest jeszcze ciekawsza. 

Czy wśród ról, które do tej pory Pan odegrał znajduje się taka, która jest dla Pana w szczególności ważna oraz przekornie taka, której zagrania Pan żałuje?

Bardzo ważne dla mnie było spotkanie z Patrykiem Vegą przy 2-giej serii „PITBULA“. Zagrałem tam w jednym odcinku i do tego mało kto mnie rozpoznał z uwagi na charakteryzację. Przełomowe było też spotkanie z Agnieszką Holland(„W CIEMNOŚCI“). To jeśli idzie o film i telewizję. Co do żalów to większych nie mam. Rola w „CIACHU“ była prawdopodobnie nie dla mnie...ale to już przeszłość...

Czy jest taka rola, albo postać, w którą chciałby się Pan wcielić? Jakie cechy charakteru powinien posiadać bohater, aby chętnie przyjął Pan jego rolę?

Ciekawi mnie zawsze gdy postać jest wielowymiarowa. I gdy jest trudność w jednoznacznym zakwalifikowaniu jej jako dobrej, czy złej.

W jednym z letnich wywiadów zdradził Pan, że nie obejrzał filmu, w którym zagrał. (Film „Ciacho“, przyp. red.) Czy jest to jedyny przykład filmu z Pana udziałem, któorego Pan nie oglądał?

Nie widziałem też „TYLKO MNIE KOCHAJ“.

Czy można wywnioskować z tego posunięcia, że nie lubi Pan oglądać siebie na ekranie?

Oglądam siebie od czasu do czasu. Nie mam telewizora, więc odpada śledzenie na bieżąco tej przestrzeni. Z chodzeniem na premiery kinowe bywa różnie...staram się chodzić.

Czy kiedy już ogląda Pan siebie w TV, to ma czasem wrażenie, że chciałby coś poprawić w scenie, którą odgrywał?

Czasem rzeczywiście tak jest. Ale nie ma co przesadnie analizować czegoś co już było i na co nie ma się wpływu…

Ostatnio pojawił się Pan w serialu „Ojciec Mateusz“. (Odcinek 123; „Napad“) Występował Pan m.in w towarzystwie małej aktorki, Gabrysi Raczyńskiej. Czy uważa Pan, że granie z Dziećmi jest trudne?

Z Gabrysią grało się świetnie. A jeszcze lepiej z Leonem w „GŁĘBOKIEJ WODZIE“. Najważniejsze jest stworzenie więzi. W relacjach z dziećmi niczego nie da się zimitować...

Nad czym pracuje Pan w chwili obecnej? Czy oprócz wspominanego „Ojca Mateusza“ szykuje się jeszcze coś nowego z Pana udziałem?

O planach na razie nic nie powiem żeby wszystko się powiodło…

Proszę zdradzić jeszcze, jak spędził Pan tegoroczne wakacje?

Wakacje spędziłem w Polsce.

Materiał archiwalny z 2013 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz