czwartek, 16 listopada 2017

Aleksandra Radwan: „Występowałam odkąd pamiętam“

Aleksandra Radwan: „Występowałam odkąd pamiętam“ 


















Z aktorką młodego pokolenia, Aleksandrą Radwan, rozmawiałam w Warszawie. Poruszyłyśmy m.in temat spektaklu „Leśmian“, ale też rozmawiałyśmy o Teatrze Polskiego Radia i serialu „Na Wspólnej“.

Długo zastanawiałam się, od czego zacząć naszą rozmowę. Chciałabym zacząć od początku. Jak to się zaczęło? Co spowodowało, że wybrała Pani aktorstwo? 

Aktorstwo od najmłodszych lat towarzyszyło mojemu życiu. Odkąd pamiętam, występowałam w różnych spektaklach, w szkole i w Teatrze Młodzieżowym “Panopticum”, miałam też swoje przemówienia, czy inny wkład w imprezy okolicznościowe. Śpiewałam w zespole wokalno – instrumentalnym, tańczyłam też przez wiele lat taniec towarzyski. Co prawda, zastanawiałam się przez chwilę nad podjęciem studiów prawniczych, ale wygrało aktorstwo. 

Czyli miała Pani wiele pomysłów na siebie. Jakie były te najciekawsze?

W dzieciństwie myślałam o tym, żeby zostać projektantką mody. Rysowałam nawet swoje projekty ubrań. (Śmiech.) Ostatecznie jednak wybrałam dobrze i nie żałuję. 

Lepiej czuje się Pani grając przed kamerą, czy w teatrze?

Trudne pytanie. Myślę, że potrzebuję tak samo kamery, jak i teatru. Jedno i drugie uwielbiam, ale każde z tych miejsc czegoś innego uczy.

Które z tych dwóch miejsc daje większą swobodę grania? 

W tekście, który się mówi w teatrze, każdego wieczora można odkryć coś nowego. Za każdym razem jest inna publiczność i energia. Przed kamerą jest większa precyzja. Na planie zdjęciowym trzeba być bardziej zdyscyplinowanym, a teatr pozwala na większą wirtuozerię. 

Chciałabym poruszyć też temat Pani występów w Teatrze Polskiego Radia. Czym różni się ta praca od “zwykłego” grania w Teatrze? 

W Teatrze Polskiego Radia mamy do dyspozycji tylko nasz głos. Musimy nim zbudować świat, na tyle atrakcyjnie, aby działała wyobraźnia słuchacza i aby wybrał się z nami w ciekawą podróż. 

Czyli gra głosem. 
Jest trudniej, niż przy dubbingu?

Jest inaczej. W Teatrze Polskiego Radia odbywają się niezwykłe spotkania z wybitnymi artystami i wszyscy nagrywamy razem w jednym studio. Wspólnie tworzymy atmosferę. W dubbingu nagrywamy zazwyczaj indywidualnie tylko swoje kwestie. Kiedyś było inaczej, wszyscy nagrywali na raz, ale technologia poszła do przodu. Podsumowując – w Teatrze Polskiego Radia tworzy się oddzielny świat, tak jak na scenie, ale bez obrazu, w dubbingu trzeba precyzyjnie wypełnić głosem film, który mamy na ekranie. Wymaga to kreatywności, szybkości, precyzji, podzielności uwagi, dobrego słuchu i elastycznego głosu. 

Jeśli chodzi o spektakle, w których się Pani pojawia, warto na pewno wymienić tu „Leśmiana“. Inscenizacja powstała na motywach jego poezji. Czy w ramach przygotowania do roli zdarzyło się Pani zgłębiać Jego twórczość? 

Tak. Poezję Leśmiana uwielbiam od czasów licealnych. To poezja niezwykle ciekawa i sensualna, pełna odniesień do natury, metafizyki i motywów ludowych. W każdym spektaklu odkrywam w niej wiele nowych znaczeń. Jego wiersze można czytać ciągle od nowa. 

Jak określiłaby Pani gatunek tego spektaklu? Są tacy, (a jest ich wielu), którzy Leśmiana określają mianem musicalu. Mijają się z prawdą? 

 “Leśmian” nie jest musicalem. To spektakl poetycko – muzyczny. Wszystko odbywa się w towarzystwie wspaniałej orkiestry. Spektakl opiera się na pięknych kompozycjach muzycznych, napisanych przez Grzegorza Duszaka i Małgorzatę Promińską. My z Grzegorzem Daukszewiczem, wraz z resztą zespołu, słowem, śpiewem i tańcem oprowadzamy po magicznym świecie “Leśmiana” (Śmiech.) 

Czy rola połączona z potrzebą wykazania się zdolnościami wokalnymi jest rolą trudną?

Taka rola wymaga przygotowania muzycznego, wokalnego i dobrego słuchu. Trzeba być bardzo czujnym na orkiestrę i zespół. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie. 

Kolejny spektakl z Pani udziałem to “Słynny niebieski prochowiec” z piosenkami L. Cohena. Proszę coś o nim opowiedzieć. 

To piękny spektakl w reżyserii Romana Kołakowskiego, a dla mnie wspaniała artystyczna podróż. Nie mogę doczekać się kolejnego przedstawienia, które odbędzie się w październiku w Filharmonii Lubelskiej. Zagraliśmy już w wielu miastach w Polsce, publiczność jest zachwycona, my również. Jesteśmy dumni z tworzenia tego widowiska i odkrywania Cohena na nowo.

W jakich spektalach będzie można zobaczyć Panią w nowym sezonie? 


Na pewno “Słynny niebieski prochowiec”, “Leśmian” i “Miłości Chopina”. 

Jeśli chodzi o spektakl “Miłości Chopina”, przygotowujemy też wersję angielską dla zagranicznych turystów. Wielu z nich jest zafascynowanych muzyką i życiem Fryderyka Chopina, chcemy również im dać szanse na obejrzenie tego spektaklu. 

Mam też nadzieję na nowe wyzwania i projekty. 

Wakacje są dla Pani bardzo pracowite. Trwają zdjęcia do “Na Wspólnej”, są emitowane nowe odcinki. Co myśli Pani o emisji wakacyjnej serialu? 

Uważam to za świetny pomysł, ponieważ wielu ludzi czeka na kolejne losy swoich ulubionych bohaterów, a seriale zazwyczaj zawieszają emisję na czas wakacji. 

My na planie pracować będziemy do 15 lipca, potem mamy krótką przerwę wakacyjną w nagraniach, ale odcinki emitowane będą przez cały czas. 

“Na Wspólnej” jest jednym z najbardziej lubianych seriali. Czym Pani zdaniem tkwi jego sukces? 

To serial emitowany od wielu lat. Pamiętam nawet, że oglądałam go, kiedy byłam mała. Siłą tego serialu są ludzie. Pracuje przy nim ekipa profesjonalistów. Siłą serialu jest również fakt, że scenarzyści starają się bardzo, by wątki dotykały bieżących, istotnych spraw. 

Serial oglądała Pani regularnie? 

Oglądałam, ale z przerwami. 

Czy na koniec mogłaby Pani opowiedzieć coś na temat krótkometrażowego filmu “Ksiądz”?


To była wspaniała współpraca z Wojciechem Smarzowskim, który jest dla mnie jednym z najwybitniejszych reżyserów w Polsce. Wie co robi, jaki efekt chce uzyskać i potrafi pracować z aktorami, udziela cennych wskazówek. Cieszę się również, że na planie mogłam pracować z Arkadiuszem Jakubikiem. Bardzo dobrze wspominam ten czas.

Materiał archiwalny z dnia 2 lipca 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz