Natalia Moskal: „Miło mieć swoją płytę w rękach“
Premiera płyty Natalii Moskal „Song of myself“ miała miejsce 19 maja. Rozmawiamy o płycie, singlu promującym, teledysku, ale także o tym, czym krążek różni się od EPki „Anguana“.
Premiera Twojej pierwszej płyty długogrającej – „Songs of myself“, miała miejsce 19 maja. Skąd pomysł na taką nazwę?
Jestem studentką filologii angielskiej na UW. Na pierwszym roku, w ramach zajęć z literatury amerykańskiej omawiane było dzieło Walta Whitmana „A song of myself“. To właśnie Whitman zapoczątkował w Ameryce nurt „Ufaj sobie“. Cały temat bardzo mi się spodobał, więc postanowiłam zaczerpnąć inspiracji i nazwać tak moją płytę. Płyta jest połączeniem brzmień elektronicznych. Świetnie się odnajdujesz w takich rytmach.
Dlaczego wybrałaś ten gatunek?
Elektronika w mojej muzyce pojawiła się, kiedy zaczęłam współpracować z producentem mojej płyty. On porusza się w takich brzmieniach. Wspólnie wypracowaliśmy połączenie popu i elektroniki. Na to wszystko mają wpływ instrumenty, których używa. Stąd to brzmienie.
Singlem promującym został utwór „Better man“. Kto stoi za tym wyborem?
Pytałam o radę kilku osób, mój zespół, rodziców, wybrałam w końcu „Better Man”. Wszyscy się zgodzili, że to dobry wybór.
Do singla promującego powstał teledysk. Mam wrażenie, że wcale nie był taki łatwy w realizacji, jak może się wydawać. Mam rację?
Teledysk nie był trudny. Był realizowany w trasie do Włoch, w towarzystwie fotografa, który zabrał z sobą kamerę i dokumentował wszystko, co miało tam miejsce. Ostatecznie wybrane zostały najlepsze ujęcia, które zmontowaliśmy w całość. Teledysk jest obrazem do piosenki, ale również wspaniałym wspomnieniem całej wycieczki. Swoje piosenki wykonujesz zazwyczaj w języku angielskim.
Można zatem na tej podstawie stwierdzić, że lepiej czujesz się w zagranicznym repertuarze? Czy wpływ na to ma kierunek studiów przez Ciebie wybrany?
Tak, studia mają na to duży wpływ. Od najmłodszych lat uczyłam się języków. Obok muzyki to właśnie języki są moją drugą pasją. Mówię trochę po francusku, uczę się też włoskiego. Mam wrażenie, że znajomość języków poszerza znacznie horyzonty i daje pewną wolność.
Czy pisanie tekstów nie jest trudniejsze, kiedy trzeba „myśleć“ w języku angielskim? Mam wrażenie, że masz już opanowaną tę umiejętność…
Tak, Angielski jest dla mnie codziennością, Myślę w języku angielskim, kiedy to właśnie w nim rozmawiam, czy piszę.
Jakie są Twoje muzyczne inspiracje?
Piszę teksty o tym, co sama przeszłam, ale czerpię też isnpirację z życiorysów silnych kobiet. Bardzo lubię Sophie Loren. Przeczytałam jej autobiografię i przekonałam się o tym, jak ciekawe ma życie i jak ciężko pracowała na swój sukces.
Jak mówisz, zdarza Ci się pisać też teksty, dotyczące Ciebie i Twoich bliskich. Czy taka twórczość jest trudniejsza?
Jest to trudniejsze, bo w tym momencie na światło dzienne wychodzi coś, co było tylko twoje, ale też łatwo jest przekazać swoją historię, którą zna się od podszewki.
Czy na płycie znajdujesz piosenkę dla siebie szczególną?
Bardzo ważny jest dla mnie utwór „Foreign Stranger“, który jest ostatni na płycie. Kompozycja powstała we współpracy z Bartoszem Dziedzicem, a produkcją zajął się Łukasz Maron i był to pierwszy utwór, który powstał, a który znalazł się na LP.
Zanim wydałaś swój pierwszy longplay, w 2016 roku miała miejsce premiera Twojej EPki – „Anguana“. Czym różnią się te dwie płyty?
Wszystkim. (Śmiech.) Pod względem brzmienia i tekstów nie wiedziałam jeszcze, jakie mam wobec siebie oczekiwania, więc EPka była tworzona po omacku, ale była ważnym krokiem. Od niej wszystko się zaczęło, pracowałam przy niej z Łukaszem Maronem i Markiem Dziedzicem, dlatego był to też dla mnie ważny czas, sporo się nauczyłam.
Czy tak, jak dla większości wokalistów, najważniejszy jest dla Ciebie pierwszy album?
Ważniejszy jest dla mnie longplay. To on pokazuje, co mi się podoba, o czym chcę śpiewać i co zyskałam przez dwuletnią pracę nad nim z producentem.
Na czym się teraz skupiasz? Myślisz o nowej płycie?
Chciałabym zagrać wiele koncertów, promuję płytę. Myślę o nowej EPce, na której znalazłyby się może dwa utwory. Przygotowuję też teledysk do trzeciego singla z płyty.
Przytocz może na koniec Twoje pierwsze opinie na temat płyty.
Coś może mogło wyjść lepiej, ale ja jestem bardzo zadowolona. To pierwsze takie wydarzenie w moim życiu i bardzo długo nad nim pracowałam. Miło mieć swoją płytę w rękach i widzieć efekt pracy nad nią.
Materiał archiwalny z dnia 11 lipca 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz