Ania Wysocka – Jaworska: „Lubię mieć co robić!”
Aktorka, której pierwszą dużą rolą serialową jest postać Basi w serialu "Na sygnale". Młoda i zdolna. Mówi o sobie, że jest pedantem. Przyznaje również, że jest płochliwa i ma wiele wspólnego z medycyną.
W Pani portfolio Teatru Studyjnego w Łodzi widnieje taka odpowiedź: „Wszystko pozostawiam przypadkowi“. Czy to Pani aktualny pogląd? Można wywnioskować z tego, że lubi Pani niespodzianki i lubi być zaskakiwana?
Owszem to mój aktualny pogląd. Swoją drogą zupełnie oderwany od mojego charakteru. Nie lubię niespodzianek, jestem koszmarnym pedantem, lubię mieć wszystko zaplanowane i poukładane. Denerwuję się kiedy coś nie idzie według mojego planu. Teraz pewnie powinno paść pytanie: skąd tak abstrakcyjny pogląd? Otóż aktorstwo jest właśnie tą abstrakcją. W zawodzie aktora bardzo mało rzeczy może być pewnych i zaplanowanych. Choćby praca, bywają miesiące kiedy nie ma czasu na sen i bywają takie kiedy o tę pracę błagam jak spragniony o wodę. Tu wiele zależy od przypadku i od tego czy ktoś akurat nas zauważy i pozwoli ze sobą pracować.
Czy kiedy decydowała się Pani na wybranie kierunku aktorskiego, Pani rodzina przeżyła zaskoczenie, czy liczyła się z tym?
Pierwszy raz stanęłam na deskach teatru będąc w liceum – to był dla mamy szok. Myślała, że weekendami chodzę na „jakieś tam zajęcia teatralne” tymczasem zobaczyła swoją małą córeczkę w profesjonalnym spektaklu wystawionym w Teatrze Śląskim i paru innych teatrach w miastach ościennych. Mimo tego wybór studiów aktorskich chyba dla wielu rodziców bywa zaskoczeniem.
A, może jednak najbliżsi widzieli Panią w innym zawodzie? Jeśli tak, to w jakim?
Nie pamiętam żebym kiedykolwiek mówiła „chcę być aktorką”, raczej kierowałam się w kierunku farmacji czy prawa. Po liceum zaczęłam studiować ekonomię, chciałam być „taka jak inni” mimo tego jaką frajdę sprawiało mi granie. Więc rodzina też naturalnie widziała mnie raczej w innym zawodzie :)
Gdyby jednak nie została Pani aktorką, to czym mogłaby się zająć? Myślała Pani nad tym?
Do dziś zastanawiam się co, jeśli nie aktorstwo. Myślę, że to bardzo pragmatyczne podejście do życia i co tu wiele mówić spójne z moim charakterem. Kariera aktorska bywa zdradliwa, dziś praca jest, jutro może jej nie być, życie toczy się dalej i trzeba mieć plan ratunkowy. Lubię mieć co robić, siedzenie w domu nie jest dla mnie!
Brawurowo weszła Pani w drugim sezonie serialu „Na sygnale“ w jego obsadę. Pierwsza scena z Pani udziałem polegała na uratowaniu życia Pani serialowego partnera, musiała Pani wbić igłę prosto w Jego serce. Czy była to trudna scena?
Było to dla mnie wyjątkowo trudne. Dopiero zaczynałam, jest to moja pierwsza rola serialowa i pierwsza zaraz po studiach. Nowi ludzie, otoczenie to zawsze jest stresujące. Ten odcinek nagrywaliśmy dużo po północy, więc zmęczenie i silne emocje z jakimi musiałam wejść w rolę nie pomagały, ale ekipa jest wymarzona i bardzo mnie wspierała.
Co było najtrudniejsze pierwszego dnia na planie?
Pierwszy dzień na planie spędziłam dwa dni po śmierci mojego kolegi z roku. Nie było jeszcze trudniejszej chwili w moim życiu.
Czy w ramach przygotowania do roli Basi przeszła Pani jakiś kurs pierwszej pomocy, bądź szkolenie?
Nie miałam okazji uczestniczyć w żadnym kursie pierwszej pomocy itp. Nie zdradzając jednak zbyt wiele z mojego życia prywatnego, mam pewne doświadczenie w obcowaniu z lekarzami w rodzinie :)
Co najbardziej lubi Pani w Jej postaci?
Basia jest bardzo poukładaną osobą, rodzina i przyjaciele są dla niej bardzo ważni. Nie lubi konfliktów i chętnie służy pomocą. Znajduję w niej wiele cech, które sama w sobie odkrywam.
A czy może jest coś takiego, co chciałaby Pani w Niej zmienić?
Mam wrażenie, że brak jej pewności siebie i wiary we własne możliwości. Kto wie, może będzie jej dane przejść metamorfozę.
Przytrafiło się Pani coś takiego, że ktoś zawołał do Pani na ulicy „Basiu“?
(Śmiech). Nie licząc znajomych, na szczęście nie zdarzyło mi się. Nie mam pojęcia jak bym zareagowała, jestem dość płochliwa i zwyczajnie przerażają mnie kontakty międzyludzkie – wiem, że to dość dziwne w zawodzie, który sama wybrałam ale tak to już jest, że składamy się ze sprzeczności :)
Jak reaguje Pani na prośby o autografy, zdjęcia? Czy wchodząc do serialu, liczyła Pani na taką popularność?
Zaczynając pracę w serialu nie miałam pojęcia, że cieszy się on tak ogromną popularnością w związku z tym nie oczekiwałam rozpoznawalności, próśb o autografy itp. Szokiem był dla mnie pierwszy telefon i maile od widzów. Jest to bardzo miłe, jednak trzeba anielskich zdolności by nie pozwolić sobie wejść na głowę, ja wciąż się tego uczę. Każda nowa wiadomość od widzów spotyka się z gigantyczną euforią z mojej strony i niestety czasem brak mi asertywności.
Seriale medyczne są jednymi z najbardziej lubianych wśród widzów. Jak Pani myśli, dlaczego?
Może dlatego, że często rzeczywistość serialowa jest dużo bardziej kolorowa niż codzienne życie, zwłaszcza w strefie służby zdrowotnej.
Myśli Pani, że tego typu produkcje, jak „NS“, można zaliczyć do tych, które uczą zachowania w kryzysowych sytuacjach?
Myślę, że to właśnie ma na celu serial paradokumentalny jakim jest „Na sygnale”, pamiętajmy że w każdym serialu mamy do czynienia zwyczajnie z fikcją i dużym sukcesem jest kiedy możemy przekazać choć małą część wiedzy przydatnej na co dzień.
Serial zdobył w tym roku Telekamerę. W czym tkwi sukces Waszej produkcji?
Może dlatego, że nie kolorujemy rzeczywistości jak inne seriale?
Główni aktorzy nie są najbogatsi, nie ubierają się u Prady. Pokazujemy możliwie to z czym większość społeczeństwa boryka się w życiu codziennym. Chyba… tak myślę :)
Jakie ma Pani plany zawodowe na najbliższy czas?
Plany zawodowe? Wszystko pozostawiam przypadkowi!
I na koniec – dostaje Pani Złotą Rybkę – o co Pani prosi?
O zdrowie! To w końcu jest najważniejsze.
Materiał archiwalny z dnia 29 maja 2015

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz