Basia Kurdej – Szatan w Cieszynie: „Śpiewanie mnie nie stresuje“
Basia ze śmiechem przyznaje, że kiedy wybrała się na premierę filmu „Dzień dobry, Kocham Cię“, schowała się w fotelu i ze stresem oglądała film. Wspomina też o rolach w Teatrze. Moje spotkanie z Basią odbyło się 5 grudnia w Cieszynie.
Zaczynając od Pani najnowszych ról, nie zacznę tradycyjnie od filmu, ale wykonaniem piosenki „Dzień dobry, Kocham Cię“ w duecie z Liberem. Proszę powiedzieć, co było dla Pani ważniejszym zadaniem, wymagającym większego skupienia? Duet z Liberem, czy główna rola we wspomnianym filmie?
Oj, zdecydowanie główna rola! Nagraliśmy piosenkę, która już istniała, tylko w innej wersji. Śpiewałam tylko refrén, więc to dla mnie nie było nic skomplikowanego.
Basia, bohaterka, w którą wciela się Pani w filmie, Pani imienniczka :) to postać kochająca jazdę na rolkach, jest zakręcona i z tego, co zdążyłam ustalić, kocha życie. Co najbardziej Pani polubiła w tej postaci? A czy jest coś takiego, czego Pani nie w niej nie znosi?
Nie lubię w niej tego, że długo nie kieruje się sercem i decyduje się na coś, czego nie jest pewna. Mam tak w życiu, że robię to, co czuję, co uważam, że jest prawidłowe. Nawet, jeżeli ktoś mówi mi, że powinnam zrobić coś inaczej, finalnie i tak zrobię to, co uważam, że jest prawidłowe.
Z jakimi recenzjami dotyczącymi filmu spotkała się Pani dotychczas?
Bardzo różne recenzje napotkałam. Dobre i złe. Z tego, co wiem, film oglądało już ponad 500 tys. osób, więc to jest naprawdę całkiem niezłe.
Proszę powiedzieć, a Pani oglądała już film? Często spotykam się z opinią, że aktorzy nie lubią oglądać siebie na ekranie. Jak to jest w Pani przypadku?
Ja również nie lubię siebie oglądać, ale byłam na premierze. Czułam się strasznie i byłam przepotwornie zestresowana. Na końcu filmu miałam ochotę schować się w fotelu, (Śmiech), czekałam, aż wszyscy wyjdą z sali, dopiero wtedy ja wyszłam, na samym końcu, (Śmiech), bo byłam w przeogromnym stresie. Nie potrafię kompletnie ocenić filmu.
Oprócz wspomnianego filmu „Dzień dobry, Kocham Cię“ gra też Pani obecnie w serialu „M jak miłość“. Joasia to postać z bujną przeszłością, dzięki czemu wnosi w serial bardzo ciekawy wątek. Czy Pani polubiła już swoją nową postać?
Już chyba tak. To jest troszkę tak w serialu, że nic nie jest pewne od A do Z. W filmie wiem, jak tę postać mogę zbudować, jak powinna ona wyglądać od początku do końca, a tutaj kompletnie nie wiem, bo nie mam pojęcia, co wymyślą scenarzyści. Co z jednej strony jest mało komfortowe, ale z drugiej dość ciekawe, bo można sobie na dużo rzeczy pozwalać, choć w jakiś sposób trzeba ją zbudować od początku. Joasia jest dziewczyną odważną, kieruje się głównie sercem, jest trochę lekkomyślna, ale wszystko, co robi, robi w dobrej wierze. Z odcinka na odcinek, ze sceny na scenę ten wątek się tworzy.
Może Pani zdradzić coś na temat kontynuacji losów Pani postaci w serialu „M jak miłość“?
Cały czas będzie walczyć, aby ustabilizować swoje życie, spłacić dług, nie mieć już problemów, wyjść na prostą.
W Cieszynie pojawia się Pani w spektaklu „Old love“. Może coś Pani powiedzieć o swojej postaci?
Tu gram kilka ról, co bardzo lubię w tym spektaklu. To zupełnie inne role, jedna to żona głównego bohatera, straszna materialistka, ważne są dla niej tylko pieniądze, porzuca nawet swoje dziecko. A druga, to bizneswoman, która zdradza męża – zupełnie inne to postaci. Cieszę się, że mam więcej do odegrania w tym spektaklu.
W tym roku przyłączyła się Pani do akcji „Szlachetna paczka“. Czy może Pani powiedzieć na koniec rozmowy coś więcej na ten temat? Jak można pomóc?
Nawet już w roku ubiegłym. Drugi rok jestem ambasadorem Szlachetnej Paczki, można wejść na stronę www.szlachetnapaczka.pl i tam wybrać sobie rodzinę, której kupuje się na święta najpotrzebniejsze rzeczy. Są to rodziny potrzebujące najprostszych rzeczy, proszku do prania, jedzenia… Naprawdę warto. To małe rzeczy, a tak dużo im dają.
Materiał archiwalny z dnia 16 grudnia 2014

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz