Magdalena Schejbal: „Łatwiej skupiam się w Teatrze“
Z Magdaleną Schejbal spotkałam się przed spektaklem „Następnego dnia rano“. Rozmowa dotyczyła Teatru, aktorka z sentymentem wspomina go z dzieciństwa, ale także o tym, za co widzowie pokochali serial „Mąż, czy nie Mąż“.
Kiedyś, w jednej z rozmów powiedziała Pani, że urodziła się po to, by grać. Nigdy nie miała Pani innego pomysłu na siebie?
O matko! Ja tak powiedziałam? Nie powiedziałam tak wcale. (Śmiech.) Musiałam być wtedy młoda i szalona. (Śmiech.) Od zawsze miałam różne pomysły na siebie. Na samym początku, kiedy trzeba było decydować o tym, co będę robić, nie myślałam, że zostanę aktorką. Rodzice pracowali w zawodzie, ale mnie fascynowały zupełnie inne dziedziny. Aktorstwo tak naprawdę, przyszło przez przypadek. Kocham swój zawód. Kocham to, co robię, ale gdyby stało się tak, że z jakiegoś powodu nie mogłabym go dalej uprawiać, nie obraziłabym się na cały świat. Oczywiście, byłoby mi przykro, ale myślę, że mogłabym robić również inne rzeczy.
Dzisiaj spotykamy się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, ale na co dzień co jest Pani bliższe zawodowo? Scena, czy kamera telewizyjna?
Jedno i drugie jest mi bliskie na swój sposób. Nie umiem określić, co bardziej. Więcej czasu w moim życiu zawodowym spędziłam przed kamerą, która była ze mną od początku tzw. "kariery" i zdarzało się, że nie zawsze dało się to pogodzić z Teatrem. Cieszę się, że nie odpuściłam i dane mi jest grać tu i tu. Teatr kocham od dziecka. Spędzałam w nim bardzo dużo czasu. Biegałam po korytarzach, chowałam się w garderobach, siedziałam na foyer i obserwowałam widzów w czasie antraktów i gapiłam się na próby aktorskie na scenie z perspektywy kulis, odkąd skończyłam 3 lata?… Żaden zakątek teatralny nie był dla mnie tajemnicą. Zapachy, dźwięki, obrazy…. Kurz, kurtyna, fotele. Wspomnienia i teraźniejszość. Teraz, kiedy jestem już dorosła, uwielbiam ten moment, kiedy siada się z kolegami do prób stolikowych, moment pierwszych kroków po scenie w dekoracji, już w kostiumie i ekscytujący czas premiery, kiedy nie wiadomo, co to będzie i jak to będzie... Jest też tak, że kiedy nie stoję długo przed kamerą, to mnie nosi i nie mogę się doczekać nowych wyzwań zawodowych.
Aktorzy zazwyczaj w rozmowach ze mną stwierdzają, że praca w Teatrze wymaga więcej skupienia, niż na planie przed kamerą. Jakie jest Pani zdanie na ten temat?
Dziwne, że tak mówią, bo mnie zawsze łatwiej jest się skupić w Teatrze. To miejsce wymusza skupienie. Kiedy z kolegami jesteśmy w trakcie prób, oczywiście jest energia, ale taka, żeby nawzajem sobie nie przeszkadzać. Żeby się stymulować, nakręcać i nie opadać z sił twórczych. Na planie jest wieczny hałas, często kontrolowany chaos, twórczy nieład...Wszyscy się kręcą, biegają, poganiają się nawzajem i jest to specyficzna atmosfera. Dopiero komendy; cisza, próba, kamera i akcja powodują, że można nakręcić scenę. To, by skupić się na planie, wymaga olbrzymiego wysiłku, znalezienia sobie miejsca do skupienia i powtórzenia sobie tekstu. Teatr i plan filmowy to dwa różne światy.
Jaka jest Pani postać, którą kreuje Pani w spektaklu?
Nie wiem, jaka ona jest. (Śmiech.) Rola przyszła do mnie nagle i dalej nie umiem jej do końca określić. Myślę, że to pogubiona dziewczyna, będąca pod ogromnym wpływem matki. Kocha mamę, są przyjaciółkami, ale jest to dziwna, trudna do zrozumienia relacja.
Co było najtrudniejsze w jej zagraniu?
Z jednej strony jest to osoba bardzo energiczna, spontaniczna, taki wolny ptak, a z drugiej strony musi się momentami powściągnąć, żeby uzyskać to czego chce... Rola miła i przyjemna. Lekka, komediowa. Żadnych trudności z nią nie musiałam przechodzić :)
Lubi Pani role, które wymagają nabywania nowych umiejętności? Miała Pani rolę, dla której musiała się Pani czegoś nowego nauczyć?
Za każdym razem uczę się czegoś nowego, żeby moje bohaterki nie były papierowe, tylko jak najbardziej autentyczne. Do roli w „Kryminalnych“ musiałam nauczyć się strzelać, zakuwać w kajdanki, poruszać się jak policjant w akcji, opanować podstawy policyjnych zwrotów i 'slangu“. Nie mogło wyjść niechlujnie, musiałam się nauczyć robić to z policyjną gracją. Z kolei do serialu „Mąż, czy nie mąż“ musiałam się nauczyć „bycia mamą“ dla nastoletniej córki. Moja serialowa córka wzrostem biła mnie o głowę. Prywatnie jestem mamą małych dzieci, więc musiałam nauczyć się tak zwanej,"obsługi“ nastolatki. (Śmiech.) Każde doświadczenie jest bezcenne...
W jakich rolach czuje się Pani najlepiej – komediowych, czy dramatycznych?
Nigdy nie rozgraniczam swoich sympatii względem ról komediowych czy dramatycznych. Jeżeli rola jest świetnie napisana, a scenariusz zapiera dech, to warto podjąć każde wyzwanie. Myślę, że jestem aktorką wszechstronną i żadnej roli się nie boję.
W serialu „Mąż, czy nie mąż“ brawurowo wcielała się Pani w rolę Marty. Co najbardziej polubiła Pani w tej postaci?
To, że mogłam się powygłupiać. Mogłam grać lekko i bez napinki. Podobała mi się również współpraca z Marcinem Perchuciem. Jest wspaniałym aktorem i kolegą. Mieliśmy mnóstwo przyjemności z pracy na planie z cudowną ekipą, świetnym operatorem i reżyserem. Sama rola była fantastycznie napisana. Same plusy no i kolejne doświadczenie - zagranie kobiety dojrzałej, po przejściach.
Co było w niej wyjątkowego, że widzowie tak ją polubili?
Wielu fanów o to pyta – czy serial wróci jeszcze na antenę?
Ciesze się, że widzowie zdążyli polubić ten serial, bo faktycznie nie dostali szansy dłużej z nim poobcować i chyba już niestety jej nie dostaną. Mam nadzieję, że polubili go za to, że w realizacje włożyliśmy całe serce, mnóstwo dobrej energii i pasji.
Wymarzona rola Magdaleny Schejbal to…
Na każdą czeka się z utęsknieniem i z lękiem czy się podoła wyzwaniu?! Czeka się zwłaszcza na takie role, które są nieoczywiste, które od początku stanowią zagadkę i nigdy nie wiadomo co się na tak zwany finał z nich wykluje. Na takie wyzwania czekam.
Czy przekornie znajduje Pani rolę, której nigdy nie chciałaby zagrać?
Jeżeli zdarzają się propozycje, które nie do końca mi odpowiadają po prostu odmawiam i nie mam dylematów. Jeżeli nie chcę zagrać to po prostu nie gram :)
Jest Pani osobą bardzo aktywną. Zimą wolny czas spędza Pani na nartach. Czy ma Pani ulubione miejsce, w którym najlepiej odpoczywa?
Mam ale nie zdradzam. Są takie moje i tylko moje :)
Na koniec może coś o najbliższych planach zawodowych?
Planów jest dużo, ale nie wiadomo, co z nich wyjdzie, więc nie będę o nich mówić. Zapraszam do Teatru Ateneum w Warszawie, na spektakl „Dziewice i mężatki“ na podstawie sztuki Molier'a „Uczone białogłowy“ w reżyserii Janusza Wiśniewskiego oraz oczywiście do teatru Capitol na sztukę; „Następnego dnia rano“ z którą, z przyjemnością, przemierzamy całą Polskę. Mam nadzieję - do zobaczenia w Cieszynie jeszcze nie raz!
Materiał archiwalny z dnia 26 kwietnia 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz