czwartek, 2 listopada 2017

Marcin Stec: „Jest jedna możliwość, żeby zaistnieć“

Marcin Stec: „Jest jedna możliwość, żeby zaistnieć“  



















Aktor z Krakowa. W rozmowie opowiada o tym, jak rodzina wspierała go, kiedy zdecydował się na bycie aktorem, a także o swojej opinii na temat spotkań z widzami…

Występuje Pan nie tylko w telewizji, ale również m.in w Teatrze Ludowym w Krakowie. Czy lepiej czuje się Pan przed kamerą telewizyjną, czy na deskach Teatru?

Ostatnio lepiej przed kamerą. 

Obecnie w Krakowie gra Pan w sztukach „Skrzydlak“, „Pół żartem, pół sercem“, „Błysk Rekina“ oraz „Królowa śniegu“, w której z tych sztuk najlepiej się Pan czuje? 

W sztuce „Błysk rekina“ i „Pół żartem, pół sercem“. 

Która z wymienionych przeze mnie sztuk z Pana udziałem spotyka się z największym zainteresowaniem widzów? 

„Pół żartem, pół sercem”. 

Lubi Pan po spektaklach słuchać opinii „żywej publiczności“, rozmowy z widzami? 

Nie, to jest sztuczna sytuacja. Dla mnie wszystko już zostało powiedziane, aktor musi zniknąć, żeby postać została z widzem...

Czy według Pana obserwacji oraz doświadczenia praca nad rolą w Teatrze różni się czymś od pracy nad rolą w produkcji telewizyjnej? 

Różni się diametralnie, nie da się tego właściwie porównać. To są dwa różne światy. 

Czy w tym roku pojawi się Pan w nowym spektaklu, jeśli tak, to w jakim? 

Jest szansa, że powstanie sztuka pod tytułem „Miód”, czeskiego reżysera Tomáše Svobody.

Jeśli chodzi o role telewizyjne, bądź inne projekty, czy szykuje się coś nowego? 

Mam nadzieję, że tak… 

Jeśli chodzi występy gościnne, bądź jak kto woli „role epizodyczne“, co myśli Pan na ich temat? Czy są cenne dla aktora? 

Są trudne, masz jedną możliwość żeby zaistnieć i albo trafisz, albo nie. Nie będzie drugiej szansy. Czasami, jeżeli aktor trafi, to są to tzw. „Perełki”. Ciekawe epizody często podkradają sceny, albo i całe projekty głównym bohaterom.

Czy Pan sam lubi role tego typu? 

Jeżeli coś wnoszą do danego projektu to tak, bywa jednak, że to niewiele znacząca postać i wtedy nie lubię takich ról. 

Ogólnie rzecz biorąc, co jest dla Pana najważniejsze w aktorskiej profesji?

Zapamiętać tekst i nie potykać się o dekoracje. A tak na poważnie najbardziej interesujące jest to, co kryje się za ludzkimi czynami czyli myśli i ich odkrywanie. 

Czy kiedyś myślał Pan o innym zawodzie, czy od samego początku wiedział Pan, że chce zostać aktorem? 

Tak, chciałem zostać wojskowym, bądź historykiem, ale to nie były zbyt poważne zamysły... 

W jakim zawodzie widziała Pana rodzina, czy popierała Pana, kiedy zdecydował, że zajmie się aktorstwem? 

Rodzina w pełni popierała moje plany co do studiów na PWST w Krakowie. Chyba nie widzieli we mnie materiału na cokolwiek innego:-)

Czym pasjonuje się Pan w wolnych chwilach? 

W wolnych chwilach najbardziej lubię czytać. 

Jakie ma Pan plany i marzenia na najbliższy czas? 

Grać, grać i jeszcze...grać!

Proszę na koniec powiedzieć, czy z perspektywy zawodowej ocenia Pan rok 2013 jako udany? 

Można tak: To był trudny rok, kryzys dało się odczuć, zarówno w branży filmowej jak i w teatrze, ale kilka satysfakcjonujących rzeczy się wydarzyło. I można tak: Udany to on nie był :-). 

Materiał archiwalny z dnia 31 stycznia 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz