środa, 13 grudnia 2017

ADAM BUBIK: "Ważne jest dla mnie szukanie odpowiedniej inspiracji"

ADAM BUBIK: "Ważne jest dla mnie szukanie odpowiedniej inspiracji"


















Fot. BONBON MEDIA

Każda piosenka w jego wykonaniu jest pełna szczerych emocji. Tak, jak ta rozmowa. Przed Wami ADAM BUBIK.

Swoją twórczością reprzentuje Pan mniej tradycyjny gatunek muzyczny - muzykę chrześcijańską. Kiedy po raz pierwszy uświadomił Pan sobie, że to właśnie gatunek, którym chce Pan się dzielić ze swoimi odbiorcami?

Nie nazwałbym swojej twórczości artystycznej jako „muzyka chrześcijańska” (Śmiech.) Nie lubię takiego wyrażenia i trochę sztucznego podziału. Wg mnie istnieje muzyka, która jest wartościowa i którą warto się dzielić z innymi. Muzyka to przede wszystkim przekazywanie pewnych odczuć, emocji, przeżyć, to coś bardzo osobistego i intymnego. Często odczuwam, że mam pewną inspirację, z którą nie potrafię zostać sam i którą muszę przekazać innym, tak najczęściej rodzą się moje piosenki. Często opisuję różne zdarzenia i sytuacje, które dotykają bezpośrednio mnie lub moich bliskich. Oprócz tematów życia, relacji, własnej tożsamości, poruszam również tematy duchowe, które są dla mnie jako osoby wierzącej bardzo istotne i ważne. To część mojego życia, o której nie potrafię nie pisać. Wielu znanych artystów mówi nawet o tym, że każda dobra twórczość miałaby posiadać duchowy przekaz, gdyż bez niego jest w pewien sposób pusta. Nagrywam teraz wiele piosenek opisujących różne ciekawe sytuacje, często bardzo osobiste, jest w nich naprawdę dużo emocji. Te piosenki posiadają zawsze jakieś duchowe drugie dno, ale zdecydowanie nie nazwałbym ich jako „piosenki chrześcijańskie”, bądź „kościelne” :)

Pana piosenki za każdym razem niosą ze sobą przesłanie.  Od tekstu po sam obraz. Ma Pan jedną przewodnią myśl, którą za każdym razem chce Pan przekazać poprzez swoją twórczość?

Nie wiem, czy jest w nich jakaś przewodnia myśl. Nie chciałbym swoimi piosenkami nikogo przekonywać o własnych racjach ani wciskać jakiegoś światopoglądu. Śpiewam o rzeczach dla mnie ważnych i staram się w tym być autentyczny. Każda piosenka jest całkiem inna i w pewien sposób wyjątkowa. Cieszę się szczególnie na premierę nowych singlów w ramach przygotowywanej polskiej płyty z moją autorską twórczością przy współpracy mojego producenta Mirka Stępnia. Każda piosenka to tak naprawdę część mojego życia, to taka opowieść, do której zapraszam odbiorców. Jeżeli ktoś się z tym choćby w mały sposób utożsami, ucieszę się bardzo, ale jeżeli nie, to zrozumiem to bez jakichś wyrzutów, parcia. Rzeczy, które są dla mnie ważne, nie muszą wydawać się istotne dla kogoś innego. Ale być może pewna grupa odbiorców znajdzie w mojej twórczości coś dla siebie, coś, co ubogaci nie tylko ich muzyczny słuch, ale również ich wnętrze :)

Co jest dla Pana najważniejsze w tworzeniu muzyki?

Trudno nazwać tą jedyną rzecz, bo coraz bardziej odnoszę wrażenie, że tworzenie muzyki składa się z bardzo wielu aspektów. Jednak odczuwam, że bardzo istotne jest szukanie odpowiedniej inspiracji albo może raczej wychwytanie jej w odpowiednich momentach. Często posiadam jakieś głębokie przekonanie, że te piosenki nie są tylko ze mnie, że jest coś ponad mną, co staram się w lepszy lub gorszy sposób zapisać, zanotować – czyli skomponować. Często odczuwam nawet pewne ograniczenie natury technicznej, które nie pozwala mi daną myśl wyśpiewać tak całkowicie. Nie wiem, może będzie tak do końca życia. To bardzo ciekawy temat…

Na pewno muszę wymienić tutaj jednak moją żonę, która odgrywa ogromną rolę w mojej twórczości, ponieważ wspiera mnie we wszystkich przedsięwzięciach. Dalej są tutaj moi znajomi, przyjaciele i wszystkie osoby towarzyszące muzycznie – mój producent muzyczny Mirek Stępień, z którym łączy nas naprawdę wiele i genialna paczka chłopaków z zespołu, którzy również wiele dla mnie znaczą.

Mam wrażenie, że takim nieodzownym elementem reprezentowania tego gatunku muzycznego, choćby z racji licznych festiwali chrześcijńskich, jest spotykanie się z ludźmi. Lubi Pan te spotkania? Co jest dla Pana w nich najważniejsze?

Tak, faktycznie. To spotykanie ludzi na koncertach lubię może nawet bardziej niż samo wystąpienie. Każde miejsce jest zupełnie inne, nigdy koncert nie wygląda tak samo, zawsze jest inaczej – i to uczucie kocham. Często są jakieś wywiady, zdarzają się zdjęcia z fankami, ale ogólnie chodzi o spotkanie z wielkim „S”. Koncert to dla mnie przede wszystkim spotkanie z ludźmi, takie muzyczne spotkanie. Zawsze staram się, aby każda osoba na koncercie rozumiała, że cieszę się z jej przybycia i mam nadzieję, że jest to odczuwalne :)

Udział w którym festiwalu chrześcijańskim był dla Pana najważniejszy i dlaczego? Może umiałby Pan wskazać taki, na który lubi najbardziej wracać?

Jak już wspomniałem wcześniej, każdy koncert jest inny, a zarazem wyjątkowy. Nie wiem, czy potrafię określić, który najbardziej lubię. Miło jednak wspominam tegoroczny Festiwal UNITED w Czechach, gdzie graliśmy dla ok. 5 000 osób, nie licząc osób przed ekranami telewizorów w swoich domach (nasz koncert był transmitowany na żywo w pewnej czeskiej telewizji).
Lubię jednak też koncerty bardzo kameralne, są bardziej rodzinne i łatwiej chwycić bezpośredni kontakt z publicznością. Raz zdarzyło mi się grać całkowicie akustycznie (bez kabli i mikrofonów) w Herbaciarni LAJA w Cieszynie, to było bardzo miłe doświadczenie :)

Czym takie przedsięwzięcia różnią się od "zwyklych" koncertów?

Chyba najbardziej ilością osób i specyficznym klimatem, który jest charakterystyczny dla dużych festiwali. Jest zupełnie inaczej. Stoisz na scenie i nie widzisz niczego poza pierwszymi trzema rzędami i ostrym światłem reflektorów. Wydawałoby się, że nie ma nikogo w tyle albo że nie jesteś na tyle interesujący, aby cię słuchał. To jest jednak tylko złudzenie. Często stoi ktoś z boku, w tyle i również jest częścią koncertu, może nawet bardziej niż skaczące osoby w pierwszym rzędzie. To sztuka, żeby umieć komunikować z „masą”, a zarazem podejść do każdego w pewien sposób osobiście. To dosyć trudna sprawa i sam się tego teraz pokornie uczę.

Gdybym miała wskazać Pana utwór, który najbardziej mi się podoba, bez wahania wybrałabym "Nie boję się". A Pan, którą swoją piosenkę lubi najbarzdziej? Od strony wokalnej, podczas wykonwywania którego utworu najlepiej Pan się czuje?

Piosenka „Nie boję się” jest faktycznie bardzo fajna. Lubię nawet wakacyjny teledysk do tej piosenki, którego reżyserem jest Marek David, którego postrzegam jako osobę mającą niezmierzony potencjał.

Wszystkie moje nowe piosenki lubię (nawet część tych starych). Ostatnio jednak jakoś lepiej się czuję w tych bardziej popowo-folkowych, gdzie nie odnoszę wrażenia, że przygniata mnie mięsista muzyka zza moich pleców, ale wręcz odwrotnie, gdzie wokal jest wyeksponowany, a muzyczna otoczka jest jedynie kołdrą, na której mogę się luźno oprzeć. W takim klimacie nagrywam najnowsze piosenki, której swym odbiorcom przedstawię późną jesienią br.

Która z piosenek na koncertach spotyka sie z najwiekszym aplauzem?

Zdecydowanie „W zasięgu twych rąk”. Pomimo tego, że tą piosenkę niektórzy postrzegają jako „kościelną” i to nie tylko dlatego, że teledysk był kręcony w kościele :), to wiele osób ją lubi – wierzących i niewierzących. Dzieje się tak prawdopodobnie ze względu na chwytliwy refren „whooo...”, który każdy po paru sekund bezproblemowo złapie.
Ogólnie jednak odnoszę wrażenie, że ludziom podobają się wszystkie albo na pewno zdecydowana większość moich piosenek. Mówię tutaj znów o pewnej grupie odbiorców, bo jestem sobie świadomy faktu, że swoją twórczością nie jestem w stanie trafić do wszystkich – zresztą tak samo jak każdy artysta.

Wykonuje Pan tylko swoje piosenki, czy tak, jak wiele artystów, czasem coveruje Pan znane już utwory? Jeśli tak, proszę wskazać swój ulubiony cover.

Szczerze? Bardzo nie lubię coverować piosenek. Wielokrotnie już próbowałem takie rzeczy, ale nie czuję się w tym dobrze i nie lubię tego. Może również dlatego, że z niewielu piosenkami innych wykonawców potrafię się w pełni utożsamić. Czasami zdarza mi się wykonać jakiś cover, ale wolę tego unikać. To był pewien z głównych powodów, dlaczego zacząłem pisać swoje piosenki, bo wtedy mogę w pełni wyrazić siebie.

Choć muzyka cały czas nam się przewija przez rozmowę, zdecydowanie nie jest jedynym tematem, o którym możemy rozmawiać. Od pewnego czasu nagrywa Pan video - vlogi, które moim zdaniem, dzialają też jako pewnego rodzaju motywator. Czy "vlogovanie" było Pana pomysłem, a może ktoś Pana namówił?

(Śmiech.) Czekałem na to pytanie.
Chyba nie czuję się vlogerem. Nie sądzę, żebym nawet był w tym jakiś zaskakująco dobry. Czasami jednak w moim życiu zrodzi się pewna myśl albo ma miejsce jakaś zwyczajnie niezwyczajna sytuacja, o której chcę powiedzieć również swoim odbiorcom. Na koncertach albo w wywiadach jest często na to mało czasu i przestrzeni, by dzielić się takimi rzeczami – stąd vlogi.

Osoba, która vloguje, czasami nawet juz automatycznie, dostaje łatkę "youtubera". Czuje Pan się youtuberem zatem? (Śmiech.) 

Na pewno nie! (Śmiech.) Raczej traktuje tą sprawę bardzo okazyjnie i praktycznie cały swój czas poświęcam muzyce.

Myślał Pan o nagraniu vloga z koncertu, bądź przygotowań muzycznych?

Myślałem :)

O czym kolejna odsłona?

Tego na razie nie wiem, zobaczymy. Zapraszam do obserwowania mojego kanału youtube :)

Warto na koniec wspomnieć tez o Pana nowej roli, a mianowicie - spikera telewizyjnego w NOE TV (CZ). Jak czuje sie Pan w obliczu nowego wyzwania?

WOW! To bardzo świeży temat. Nigdy nie pomyślałem, że kiedyś będę spikerem w telewizorni. To kolejne, mam nadzieję pozytywne, zaskoczenie w moim życiu. Faktycznie już wielokrotnie miałem okazję przemawiać ze sceny, prowadzić różnego typu warsztaty, szkolenia itp., ale nigdy jak dotąd nie miałem okazji spikerować programu telewizyjnego. To dla mnie całkowicie nowe doświadczenie, z którym tak naprawdę dopiero się obywam. Czeka mnie jeszcze długa droga. Ale cieszę się z tej wyjątkowej okazji, tym bardziej, że jest to program muzyczny skierowany dla młodzieży, więc temat mi bardzo bliski. Jestem wdzięczny, że mogłem podjąć się tej współpracy i potraktować ją jako dobrą okazję do kolejnego rozwoju :)

Czy ta współpraca przewidywana jest na dłużej? Jak Pan został przyjęty przez ekipę?

Myślę, że na dłużej. Choć sam program jest nowy i wszystko się stopniowo rozwija. Wydaje mi się jednak, że posiada niezły potencjał i duże szanse na przetrwanie. Przez ekipę zostałem przyjęty bardzo ciepło i przyjaźnie, może również z tego względu, że grałem już parę razy w różnych żywych transmisjach w tejże telewizji, więc już przez dłuższy czas zachowujemy przyjazne stosunki :)

Na koniec, proszę  opowiedzieć w kilku słowach o najbliższych planach zawodowych.

Na pewno koncerty świąteczno/zimowe i nagrywanie kolejnych piosenek, które zaowocuje wydaniem płyty. Kiedy płyta będzie tego jeszcze dokładnie nie wiem, ale systematycznie brnę w tym kierunku. Co jakiś czas będę dalej wypuszczał pojedyńcze single w sieci, aż uzbiera się ich tyle, że wydam oficjalną płytę. Nie chcę tego procesu przyspieszać, bo do wszystkiego potrzebny jest czas, nie chcę w żaden sposób wywijać niezdrowego napięcia w tej kwestii. Myślę, że ważne, aby wszystko odbyło się stopniowo :)

Materiał archiwalny z dnia 13 grudnia 2017 do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Cemtrum Informacji




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz