W ramach 20. edycji przeglądu filmowego Kino na granicy/Kino na hranici rozmawiałam z Marią Sadowską.
Reżyser, jurorka, czy wokalistka? Które określenie najtrafniej Panią opisuje?
Najtrafniejsze dla mnie określenie to artystka multimedialna.
Działalność w tylu dziedzinach sztuki jednocześnie to ogrom obowiązków. Jak tak to pogodzić?
Im więcej pracujesz, tym więcej masz wolnego czasu. Wszystko jest możliwe. W tym, by wszystko się udało bardzo pomaga mi moja rodzina.
Gdyby nastała taka konieczność, z czego byłoby Pani łatwiej zrezygnować, z muzyki, czy reżyserowania?
Muzyka jest moim pierwszym zawodem, będzie we mnie zawsze. To bardzo zazdrosna dziedzina sztuki. Muzykiem nie przestaje się być. Chciałabym bardziej poświęcić się reżyserowaniu filmów, ponieważ im jestem starsza, tym więcej mam do powiedzenia.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wybierać. Zawsze mogę robić jedno albo drugie.
Spotykamy się przy okazji 20. edycji KNG. W jakich okolicznościach dowiedziała się Pani o festiwalu?
W Cieszynie jestem już trzeci raz. Mam wiele wspomnieć związanych z tym miastem. Chętnie wracam do Cieszyna.
Według mnie jednym z największych atutów tego wydarzenia jest spotkanie się kultury czeskiej, polskiej i słowackiej w jednym miejscu. Czy Pani też tak uważa?
Kultura łączy ludzi. To bardzo ważne. Pokazujemy sobie, że mamy być ponad granicami, spotykać się, wymieniać myśli. Artyści tworzą jeden naród, wszystkie festiwale fantastycznie to pokazują.
Jakie filmy lubi Pani oglądać z perspektywy widza?
Lubię kino przygodowe i sci-fi. Sama chciałabym kiedyś zrobić taki film. Bardzo podoba mi się również kino społeczne, które dotyka ważnych tematów. Życie jest słodko - gorzkie. Lubię kino, które to odzwierciedla,
Jakie są trzy rzeczy, z którymi kojarzą się Pani Czechy?
Piwo, czeskie kino i literatura.
"KNG" jest świetną okazją do spotkań z publicznością. Lubi Pani momenty wymiany opinii z widzami? Co jest dla Pani wtedy najważniejsze?
Oczywiście. Lubię te spotkania. To szalenie miłe, że w tak słoneczny dzień ludziom chce się przyjść do kina. Każde spotkanie z widzem jest ważne.
Jeśli niczego nie pominęłam, podczas festiwalu zostaną wyświetlone trzy Pani filmy. "Demakijaż" i "Sztuka kochania". Jaka jest Pani recepta na dobry film?
Nie ma czegoś takiego. Ważne jest rzetelne przygotowanie się do stworzenia filmu.
Który z Pani filmów jest dla Pani najważniejszy i dlaczego?
Mam jeszcze mało filmów, więc trudno powiedzieć. Każdy z nich jest inny. Lubię "Dzień kobiet", ma werwę. Filmy, które tworzę posiadają wspólny mianownik, a jest nim rytmika.
Proszę sprecyzować swoje najbliższe plany.
Pracuję nad różnymi scenariuszami. W tym roku chciałabym wydać płytę, a w przyszłym ruszyć w trasę koncertową.
Materiał archiwalny z dnia 30 kwietnia 2018 - do przeczytania również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz