Fot. Impulsive Art
Po spektaklu "Dwie połówki pomarańczy" miałam przyjemność rozmawiać z Ewą Złotowską i Urszulą Dębską.
Spotykamy
się po spektaklu "Dwie połówki
pomarańczy". Publiczność dopisała?
Ewa
Złotowska: Tak.
Nie widzę tak dobrze całej publiczności, ale specjalnych pustek
chyba nie było. (Śmiech.)
Urszula
Dębska: Było
dużo śmiechu. To najważniejsze.
To
spektakl komediowy, a komedia podobno jest najbardziej wymagającym
gatunkiem do zagrania dla aktorów.
Zgadzają się Panie z tym stwierdzeniem? W czym zawarta jest ta
trudność?
Ewa
Złotowska: Absolutnie.
Dramat jest zagrać o wiele łatwiej.
Urszula
Dębska: Komedia
jest czymś, co weryfikuje.
Praca
nad spektaklem komediowym na pewno bogata jest w wiele bardzo
zabawnych sytuacji. Może uda się Paniom przytoczyć jakąś
zakulisową anegdotę?
Ewa
Złotowska: Zabawnych
sytuacji jest tyle, że nie da się o nich opowiedzieć.
Urszula
Dębska: Do
ekipy spektaklu "Dwie połówki
pomarańczy" dołączyłam rok temu, więc nie był to etap
tworzenia, ale odtwarzania stworzonej roli. Przy tym jednak również
była cała masa zabawy. (Śmiech.)
Ewa
Złotowska: To
takie historie, które
nie są śmieszne kiedy się o nich opowiada, ale wtedy, kiedy się
wydarzają.
Pani,
Pani Ulu występuje jako Alexis. Co opowie Pani o swojej bohaterce?
Urszula
Dębska: Moja
postać jest polską Amerykanką albo amerykańską Polką. Jak kto
woli. (Śmiech.) Mówi
łamaną polszczyzną.
Czy
trudno jest zagrać rolę, w którą
trzeba zakomponować problem z wymową, czyli tzw. "łamanie
językowe"?
Urszula
Dębska: Są
pewne słowa, których
na pewno osoba, która
długo przebywa w Stanach Zjednoczonych nie mogłaby wypowiedzieć.
Wiele jest takich pułapek.
Pani
Ewo, co Pani opowie o Melanii?
Ewa
Złotowska: Jest
uczestniczką wesela, która
wkręca się w grupę klientów
hotelu. Pewne rzeczy przychodzą jej łatwo, inne trudniej. Staram
się być w tej roli zabawna. Moja bohaterka jest cały czas
podchmielona, a to prowokuje wiele zabawnych sytuacji.
Mają
Panie jakiś wspólny
wątek? Jaki wpływ Pań postacie mają na głównych
bohaterów
spektaklu?
Urszula
Dębska: Tak,
tańczymy razem. (Śmiech.)
Ewa
Złotowska: Nasze
bohaterki są w tle głównego
wątku, który
rozgrywa się między małżeństwem. Ciągle coś psują. (Śmiech.)
Czy
spektakl ten wymagał od Pań nabycia jakichś nowych umiejętności?
Ewa
Złotowska: W
moim przypadku nie.
Urszula
Dębska: Dzięki
spektaklowi po raz pierwszy miałam okazję bawić się akcentem.
Co
najbardziej Panią podoba się w "Dwóch
połówkach
pomarańczy" , a za co Pań zdaniem widzowie cenią ten
spektakl?
Ewa
Złotowska: Moim
zdaniem widzowie cenią ten spektakl najbardziej za obciachowe
sytuacje, które
zdarzają się ludziom w najmniej odpowiednich momentach. Pomysł
jest dość prosty a równocześnie
szalony, ponieważ ciężko żeby coś takiego wydarzyło się w
prawdziwym życiu, ale ludzi to bawi.
Urszula
Dębska: Teksty,
które
się pojawiają są bardzo prawdziwe.
Do
jakich widzów
jest skierowany?
Ewa
Złotowska: Do
wszystkich ludzi z poczuciem humoru.
Materiał
archiwalny z dnia 6 października 2018 roku dostępny również
na www.sci24.pl -
Śląskie Centrum Informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz