środa, 24 kwietnia 2019

Anna Powierza: "Tempo czasami mnie przerasta, ale uwielbiam takie życie"

Anna Powierza: "Tempo czasami mnie przerasta, ale uwielbiam takie życie"


















fot. zdjęcie nadesłane

W Jastrzębiu - Zdroju przed spektaklem "Chcesz się bawić? Zadzwoń" miałam ogromną przyjemność rozmawiać z Panią Anną Powierzą. O samym spektaklu, ale również o insulinooporności, logopedii i książce "Moje małe Ciacho".

Po raz pierwszy rozmawiałyśmy w 2016 roku. Minęło więc od tego momentu sporo czasu. Jak podsumowałaby Pani zmiany, które w Pani życiu zawodowym nastąpiły od tego momentu?

Wydarzyło się bardzo wiele. Wszystko idzie do przodu. Czasami to tempo mnie przerasta, ale powiem szczerze, że uwielbiam takie życie. 

Gdyby miała Pani wyszczególnić jedną rolę, która od tego czasu była dla Pani najważniejsza, na którą mogłoby paść?

W chwili obecnej najbardziej na topie jest Charlotta ze spektaklu "Chcesz się bawić? Zadzwoń". To dla mnie nowe wyzwanie, ponieważ premierę mieliśmy w grudniu. Odnajduję w mojej postaci wiele smaków i kolorów. Od samego początku ją lubię. 

Moim zdaniem rola pisarki. (Śmiech.) Zanim porozmawiamy o Pani książce dla najmłodszych, chciałabym wrócić do dwóch poprzednich - "Jak schudnąć kiedy dieta nie działa. Pokonałam insulinooporność i chorobę tarczycy" oraz "Insulinooporność i co dalej". Proszę powiedzieć, kiedy pojawił się u Pani pierwszy pomysł na wydanie tych książek?

Ciężko mi powiedzieć. Pisanie pierwszej książki zaczęłam w momencie, w którym dla samej siebie szukałam informacji co zrobić, żeby schudnąć. Kiedy walczyłam z tym problemem, byłam na diecie i uprawiałam sporty, natomiast moja waga stała w miejscu. Szukałam rady u lekarzy specjalistów. Chcieli żebym się z tym pogodziła, ale ja nie mogłam. Zaczęłam zgłębiać literaturę medyczną, szukałam odpowiedzi i przy okazji robiłam pierwsze notatki. Tę pracę zaczęłam już wtedy, ale na poważnie o książce pomyślałam kiedy znalazłam sposoby, które zaczęły działać. Okazało się, że kobiet z tym samym problemem są rzesze. 

Zgodzi się Pani ze stwierdzeniem, że choroba tarczycy i insulinooporność to choroby, które są najczęściej lekceważone i źle diagnozowane przez lekarzy?

O chorobach tarczycy wiem niewiele, ponieważ u mnie okazało się to nieistotnym problemem. Kilka lat temu na temat insulinooporności nikt nic nie wiedział. Choroba ta nie widniała na liście NFZu, lekarze jej nie diagnozowali. Na przestrzeni tych kilku lat wiele się zmieniło. Mówi się o insulinooporności coraz więcej, lekarze też nie są już obojętni wobec tego problemu. 

Co było dla Pani najważniejsze podczas pisania omawianych przez nas poradników?  Na czym skupiała Pani uwagę przede wszystkim?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. To ogrom wiedzy, który przelałam na papier i wydałam. Moim celem było, aby ta książka pomogła chociaż jednej osobie walczącej z takim problemem. Uznałam, że wtedy moja praca będzie warta całego wysiłku. Dlatego zaciskałam zęby i robiłam swoje. 

Spotyka się Pani z recenzajmi, ewentualnie reakcjami czytelników, którzy przyznają, że Pani książki pomogły im w ich walce z insulinoopornością?

Cały czas spotykam się z takimi opiniami. Po spektaklu w Rybniku podeszła do mnie Pani z książką, podziękowała, że jej pomogłam. Odezwem na pierwszą część była druga książka - "Insulinooporność i co dalej". Będzie trzecia część. Chyba już ostatnia.

Przejdźmy do Pani książki "Moje małe Ciacho", która skierowana jest do najmłodszych. Skąd pomysł, aby bajkę dla dzieci połączyć z ćwiczeniami logopedycznymi?

Wynika to z mojej praktyki. Kiedy urodziłam dziecko, nie było dla mnie w pracy w showbiznesie,  pracowałam jako logopeda. Zajmuje się tym również teraz. Ta książka jest efektem mojej pracy z dziećmi. To ćwiczenia, które razem wykonujemy. Kiedy pracuje się z małymi dziećmi, wszystko musi być podane w formie zabawy.Ważne jest to, by ich zaciekawić. 

Największym problemem logopedów jest zachęcenie dzieciaków do pracy nad mową w domu. "Moje małe Ciacho" jest moją propozycją dla rodziców i dzieci.  

Według jakiego klucza wybierała Pani ćwiczenia, które zawarte zostały w książce?

Nie są to ćwiczenia skierowane w konkretne wady. Mają poprawić motorykę mówienia, wzmocnić głos i emisję głosu oraz dykcję. Chodziło mi o to, aby były interesujące zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Żeby to wszystko miało sens, ćwiczenia wystarczy wykonywać parę minut dziennie. 

Dzisiaj spotykamy się przed spektaklem "Chcesz się bawić? Zadzwoń" w Jastrzębiu. Jak wyglądały przygotowania do spektaklu?

Była to bardzo intensywna praca. Całość powstała w kilka tygodni. Pracowaliśmy na dwa składy, więc ciężar jednej postaci spoczywał na barkach dwóch osób. Praca zespołowa jest zawsze fajniejsza od indywidualnej. 

Co opowiedziałaby Pani o swojej postaci?

Bardzo ją lubię. Jest pasjonatką, wizjonerką, ma spełnić swoje największe marzenie, czego nie może się doczekać. Spotyka się z wieloma trudnościami, ale ze wszystkich próbuje wybrnąć z klasą. 

To spektakl komediowy. Podobno to najtrudniejszy gatunek dla aktorów. Zgodzi się Pani z tym stwierdzeniem?

Nie mam porównania, bo gram tylko w spektaklu komediowym. Z mojej strony mogę jedynie powiedzieć, że komedia jest moim ukochanym gatunkiem, ponieważ najpiękniejszym, co mogę zrobić jest wywołanie uśmiechu na twarzach widzów. 


Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz