fot. Robert Kożuchowski
W Warszawie miałam ogromną przyjemność rozmawiać z Martinem Budnym, aktorem znanym szerszej publiczności z serialu "Szpital dziecięcy" oraz "Echo serca".
Jest Pan aktorem specializującym się nie tylko w sztuce, ale także w mediach, performance i kreatywnym pisaniu. Ma Pan na swoim koncie studia w MFA - Creative practice, Berlin/New York Transart Institute in participation with the University of Plymouth in the UK. Jak wspomina Pan ten czas?
Dawno o tym nie myślałem. Była to ogromna przygoda. Pracowałem wtedy dla linii lotniczych, byłem w ciągłej podróży. W tym samym czasie byłem na studiach magisterskich w Berlinie i Nowym Jorku. Przez dwa i pół roku żyłem na walizkach. Doświadczenie zamieniłem w projekt artystyczny, który chciałem połączyć z moją pracą.
Jakie miejsca zrobiły na Panu największe wrażenie? Czy można stwierdzić, że jest Pan miłośnikiem podróży?
Podróżuję od zawsze. (Śmiech.) Rodzice byli cały czas w podróży, pomieszkiwali w różnych krajach. Odziedziczyłem to po nich.
Przejdźmy o krok dalej. Co najbardziej fascynuje Pana w zawodzie aktora?
Personal development (rozwój osobisty, przyp. red.) oraz kontakt z drugim aktorem, który jest bardzo ważny. To mi się podoba.
Czy połączenie działań w tych wszystkich dziedzinach, które wmieniliśmy na samym początku, nie jest trudne na dłuższą metę?
Wszystko robię po kolei. Te rzeczy są połączone, jedna pomaga drugiej.
Z czego byłoby Panu najprościej zrezygnować, gdyby nastała taka konieczność? Z aktorstwa? Kreatywnego pisania?
Zajmuję się tym wszystkim na bieżąco, choć przyznam, że maluję nieco mniej, niż kiedyś.
Na szczęście nie musi Pan z niczego rezygnować. (Śmiech.) Poruszaliśmy temat mediów, więc porozmawiajmy też o social media. Jest Pan bardzo aktywny na Instagramie. Swój profil prowadzi Pan jako personal journal. Czym najchętniej dzieli się Pan na Instagramie z followersami?
Profil na Instagramie jest dla mnie swego rodzaju dziennikiem, który przypomina mi, kiedy nad czym pracowałem. Archiwum, które tam tworzę opieram przede wszystkim na tym, czym zajmuję się zawodowo. Staram się by to, czym się dzielę było prawdziwe i szczere.
Co jest według Pana największym plusem social media?
Najciekawsze jest to, że można poznać pracę innych, ale także ich historię. Na Instagramie można stracić dużo czasu, (Śmiech.) ale również wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
Czy Instagram traktuje Pan jako narzędzie ułatwiające kontakt z drugim człowiekiem?
Do pewnego stopnia tak, choć prawdą jest, że ekrany nas nie tylko łączą, ale także dzielą.
Jakie jest najczęstsze pytanie, które zadają Panu w mediach społecznościowych sympatycy?
Nie ma za dużo pytań. Jedyne, które się powtarza to to, skąd jestem.
Przejdźmy do konkretów. Obecnie (od trzeciego odcinka) możemy oglądać Pana w nowym serialu medycznym "Echo serca". Wciela się Pan tam w doktora Thomasa Jeffersona, byłego partnera Borskiej. Co opowie Pan o swoim bohaterze?
W jednym z wywiadów powiedziałem, że to postać, którą buduję z odcinka na odcinek. Ma dużo problemów, nie daje sobie rady z codziennością. Są momenty, w których nie walczy, a powinien. Nie można się poddawać. Zagranie kogoś, kto zmaga się z problemami jest ciekawym wyzwaniem aktorskim.
Nabycie jakich umiejętności medycznych okazało się dla Pana konieczne, by wcielał się Pan wiarygodnie w rolę lekarza? Nie zapominajmy jednak, że nie jest to pierwsza taka Pana rola w karierze...
Musiałem opanować dużą ilość tekstu i terminologię medyczną. Podczas pracy nad rolą pomocy poszukuję w internecie. Oglądam seriale medyczne, zapoznaję się z fachową terminologią i oglądam wywiady z lekarzami.
Wróćmy do Pana roli w serialu "Szpital dziecięcy". Proszę porównać te dwie produkcje. Jak wspomina Pan tamten czas?
Do momentu, w którym nie pojawiłem się w "Szpitalu dziecięcym" nie wiedziałem, czym jest paradokument. (Śmiech.) Poznałem wspaniałych ludzi i udoskonaliłem warsztat aktorski.
Zgodzi się Pan przez pryzmat czasu z faktem, że gra aktorska w towarzystwie dzieci jest wymagającym i cennym doświadczeniem zawodowym?
To wspaniałe doświadczenie.
Czy aktor może się czegoś w tym momencie nauczyć od dziecka?
Tak, spontaniczności. Dzieci mogą wiele nauczyć nie tylko aktorów, ale także ludzi.
Wracając jednak do "Echa...". Co Pan najbardziej ceni w tym serialu, a za co w Pana odczuciu najbardziej podoba się widzom?
Cenię obsadę i ekipę. Na planie panuje wspaniała atmosfera. Jestem bardzo wdzięczny, że mogę być częścią tego serialu.
Jak radzi Pan sobie z fachową terminologią medzyczną i jej przyswajaniem?
Terminologię medyczną trzeba bardzo intensywnie ćwiczyć. Niektóre terminy trudno wypowiedzieć. (Śmiech.)
Najtrudniejsze terminy do zapamiętania to...
Defibrylacja (Śmiech.)
Prosze sprecyzować najbliższe plany zawodowe.
Już wkrótce rozpoczniemy pracę nad drugim sezonem serialu "Echo serca".
Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz