sobota, 4 kwietnia 2020

Katarzyna Herman: "Aktor działa jak anestezjolog. Przynosi ulgę..."

Katarzyna Herman: "Aktor działa jak anestezjolog. Przynosi ulgę..."



























fot. Małgorzata Turczyńska - sesja zdjęciowa do magazynu ELLE

W Cieszynie przed spektaklem "Nerwica natręctw" miałam ogromną przyjemność rozmawiać z Panią Katarzyną Herman.

Spotykamy się po pierwszym spektaklu "Nerwica natręctw" w Cieszynie. Jak wrażenia? Publiczność dopisała?

Tak, publiczność bardzo dopisała. Widzowie przybyli bardzo licznie. Teatr im. Adama Mickiewicza w Cieszynie jest cudowny. Już tu kiedyś grałam. Teatr ten jest tak skonstruowany, że jest bardzo przyjazny.

To niezwykle zabawna opowieść o fobiach, strachach i lękach. Co uważa Pani za największą fobię dzisiejszych czasów?

Ciekawe pytanie. (Śmiech.) Nie poruszamy w spektaklu akurat tego tematu, ale wydaje mi się, że najbardziej boimy się tego, że będziemy sami, odizolowani. W dzisiejszych czasach objawia się to chociażby poprzez małą liczbę "lajków" w internecie. (Śmiech.) Dzisiejszą fobią jest więc też to, że kiedy nasze zdjęcia, czy wpisy docierają do małej ilości odbiorców, boimy się, że nie istniejemy.

Nieobecność terapeuty sprawia, że tu pacjenci sami zaczynają się leczyć, co powoduje wiele zabawnych sytuacji. Ma Pani swój ulubiony moment w tym spektaklu?

Jest parę takich momentów, choć za każdym razem inaczej to się układa. Bardzo dużo dzieje się za kulisami. Sztuka "Czego nie widać" wspaniale o tym opowiada, prezentując kulisy życia trupy teatralnej. U nas jest podobnie. Wiem już kto i czego nie je, kto opowie głupi dowcip, a kto w czasie wolnym pójdzie do muzeum. Żyjemy tym, co dzieje się wokół. Bawimy się naszym spektaklem.

Jedni mówią, że to farsa, drudzy, że komedia. A komedia musi być grana szybciej, niż tragedia. Musimy trzymać się rytmu i tempa. Nie możemy pozwalać sobie na zbytnią improwizację, ale ubarwiamy sobie granie swoich postaci.

Co opowie Pani o swojej postaci? Na jaki rodzaj fobii cierpi Pani bohaterka?

Moja bohaterka ma Nozofobię, czyli jeden z rodzajów nerwicy natręctw. To paniczny lęk przed zarazkami i bakteriami. Myślę, że trudno jest żyć z czymś takim. Moja bohaterka nie może nikogo dotknąć, wszędzie widzi bakterie, zarazki. Okazuje się jednak, że każdy z nas ma jakąś fobię, czy nerwicę.


























fot. Grażyna Gudejko


Czy Wasz spektakl może pomóc spojrzeć z dystansem na temat lęku z którym na co dzień wielu z nas się zmaga?

Wydaje mi się, że tak, ale to jest oczywiście bardzo subiektywne. Oswajamy trudne tematy.

Komedia jest podobno najtrudniejszym gatunkiem do grania przez aktorów. W czym Pani zdaniem zawarta jest ta trudność?

Trudność zawarta jest w tempie. Wszystko musi iść precyzyjnie i żywo. Nasz aparat mowy i aparat ruchowy musi być sprawny.

Z komedią jest podobnie, jak z graniem dla dzieci. Kiedy coś się nie udaje, dzieci reagują. Kiedy komedia nie jest zabawna, wszyscy to czujemy i widzimy.

Granie jest dla mnie przyjemne i piękne. Czasami mam poczucie, że my aktorzy działamy czasem jak anestezjolog, bo przynosimy ulgę. Niesiemy radość. Kiedy publiczność się bawi, bardzo się cieszę.

Co Pani najbardziej podoba się w tym spektaklu?

Nie wiem. Trudno mi się wypowiadać na temat swoich spektakli.

Można Panią oglądać również w spektaklu "Czworo do poprawki". Która z tych ról jest dla Pani bardziej wymagająca? Można tak to porównać?

Gram jeszcze spektakl "Koniec miłości", w którym dwa razy występuje prawie godzinny monolog, to zupełnie co innego. Publiczność siedzi bardzo blisko, pojawiają się prawdziwe łzy. Cenię, że po zagraniu tego spektaklu mogę "wskoczyć" w "Nerwicę natręctw", a potem mogę zagrać "Czworo do poprawki", czy "Jakobi i Leindetal".

Spektakl "Jakobi i Leidental" lubię najbardziej, mam nadzieję, że przyjadę z nim do Cieszyna. Gram w nim z Jackiem Braciakiem i Michałem Sitarskim. To cudowna komedia. Śpiewamy tam piosenki Czesława Mozila.

Zagrała Pani w trzydziestominutowym filmie "Kamień". Premiera w tym roku. Wcieliła się Pani w rolę zakonnicy. 

Nie było się trzeba malować. (Śmiech.) Habit daje bezpieczeństwo. To bardzo dobrze napisana rola. Wiele było zabawnych historii. Czekam na premierę.

Emanuje Pani pozytywną energią. Co daje Pani w życiu najwięcej siły?

Miłość.


























fot. Adam Pluciński - sesja zdjęciowa do magazynu PANI

Najbliższe plany.

Przygotowuję się do premiery pewnego filmu, która zaplanowana jest na lato. Chciałabym też trochę zwolnić tempo i odpocząć.

Materiał archiwalny dostępny również na www.sci24.pl - Śląskie Centrum Informacji 

2 komentarze:

  1. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń