Melania Grzesiewicz: "Aktorstwo to bezsprzecznie piękny i pasjonujący zawód"
fot. Monika Osińska
Aktorka młodego pokolenia. Po raz pierwszy w serialu "M jak miłość" pojawiła się w 1488 odcinku, wciela się w rolę Anity.
Bez pamięci zakochana w Paryżu, tamtejszej modzie, kuchni i kinie. "Kocham francuskie kino i moim wielkim marzeniem byłoby być kiedyś jego częścią" - wyznaje.
Pasjonatka sztuk plastycznych i muzyki.
W czasie izolacji pandemicznej wraz z aktorką Weroniką Warchoł stworzyła projekt "DAJ SIĘ POZNAĆ", który skierowany jest do zawodowych aktorów oraz studentów szkół teatralnych.
Zacznijmy może od tego, że urodziła się Pani w Paryżu. Co najbardziej urzekło Panią w tamtejszej kulturze?
Moi rodzice mieszkali w Paryżu przez wiele lat. I pomimo tego, że wróciliśmy do Polski, gdy miałam niewiele ponad rok, to Francja towarzyszy mi całe życie i jest jego nieodzownym elementem. Uwielbiam paryski styl życia, atmosferę tego miasta, wszystko, co związane z francuską kulturą, na czele z kinematografią. Kocham francuskie kino i moim wielkim marzeniem byłoby być kiedyś jego częścią.
Zdarza się Pani wracać do Paryża? Jakie są Pani ulubione miejsca?
Niestety nie jestem tak często, jakbym chciała. Ostatnie lata były dla mnie bardzo intensywnym czasem — studia w krakowskiej szkole teatralnej, tym samym przeprowadzka z Warszawy do Krakowa właśnie, całkowite oddanie nauce zawodu — wszystko to sprawiło, że podróże zeszły na dalszy plan. Niemniej jednak na szczęście udało mi się w tym czasie odwiedzić Francję i parę innych krajów, potem nastała pandemia, także dopiero teraz zamierzam podróżować tak często, jakbym chciała, także do Paryża.
Czy w paryskiej kuchni znajduje Pani dania, które najbardziej Pani lubi?
Chyba najbardziej lubię francuski styl lunchy. Sałata, dobry ser i kawałek świeżej bagietki. Poza tym u mnie w domu nadal gotuje się typowo francuskie dania takie jak beuf bourguignon, zupy kremy czy słynne quiche.
Jakie jest Pani danie popisowe z tamtejszej kuchni?
Kuchnia francuska jest dość pracochłonna, a ja lubię gotować szybko. Moja mama jest mistrzynią takiego kunsztownego francuskiego gotowania. Ja kiedy myślę o typowo francuskim jedzeniu w swoim wykonaniu to na myśl przychodzą mi właśnie sałaty, quiche, dobre sery i czerwone wino.
Co skłoniło Panią do powrotu do Polski? Było to związane z drogą artystyczną, jaką Pani obrała?
To nie była moja decyzja, choć wiem, że jeśli zależałaby ode mnie, to na pewno chciałabym nadal mieszkać we Francji (Śmiech). Oczywiście to Polska jest moim domem, nie wiem jak potoczyłoby się moje życie gdybym tam została, może tylko idealizuję życie w Paryżu (Śmiech).
Wiele jest zawodów na "A". (Śmiech.) Co spowodowało,że wybrała Pani akurat aktorstwo?
To było we mnie od zawsze, nie wiem czy był jeden czynnik, który o tym zadecydował. Po prostu jest to dla mnie coś absolutnie organicznego, mogłabym oczywiście zajmować się innymi rzeczami gdybym musiała, ale to aktorstwo jest czymś, co mnie całkowicie pasjonuje i w jakimś stopniu mnie dopełnia.
Czy już od najmłodszych lat przejawiała Pani zainteresowanie tym zawodem, lubiła się przebierać, wcielać w różne postaci?
Tak, odkąd pamiętam miałam kontakt z aktorstwem. Zaczynając od przedszkolnych przedstawień, poprzez konkursy recytatorskie, na amatorskim teatrze tuż przed szkołą teatralną kończąc.
Może jednak pojawiły się u Pani również inne pomysły na siebie. Proszę opowiedzieć o najciekawszych.
Na pewno byłabym dobrym politykiem (Śmiech). Bardzo interesuję się polityką. Przed szkołą aktorską studiowałam nawet politologię na UW. Ale to zawód jeszcze cięższy niż aktorstwo (Śmiech). Także, jeśli naprawdę musiałabym wybrać coś innego, to najpewniej byłabym albo dziennikarką, albo biznes woman, albo malowałabym obrazy i miała swoją pracownię ceramiczną. Tak, to dość duża rozbieżność (Śmiech). Zawód architekta wnętrz także wchodziłby w grę.
Z dnia na dzień świat się zatrzymał, wszystko oczywiście spowodowane jest pandemią koronawirusa. Jak wykorzystała Pani ten czas? Czego Pani nauczył?
Przyznam szczerze, że to był dla mnie wspaniały czas. Może nie powinno się mówić o tym głośno, bo jednak w kontekście światowym to jest czas tragiczny, niemniej jednak uważam, że w odniesieniu do człowieka jako jednostki, ten czas był szczególnie ważny. Ja czuję, jakbym dostała parę miesięcy, sam na sam ze sobą w prezencie. I o ile nawet na chwilę nie straciłam kontaktu z bliskimi, to mam wrażenie, że wykorzystałam ten czas w stu procentach na to, aby zredefiniować siebie, to czego chcę i w jakim kierunku idę. Zbieram teraz naprawdę cudowne owoce tego czasu i wysiłku, jaki wtedy poczyniłam w pracy nad sobą.
Uważa Pani, że obecna sytuacja może spowodować, że ludzie spojrzą na życie z nieco większym dystansem, bardziej przychylnie?
To bardzo indywidualna sprawa. Bo o ile niektórzy z nas mieli ten komfort, że mogli ten czas wykorzystać na zatrzymanie się w biegu życia, na odkrycie swoich pasji, czy, tego, co już im w życiu nie służy, zwrócenie całej uwagi na najbliższych, o tyle jest grono osób, dla których ten czas był niczym osunięcie się gruntu spod nóg i myślę, że musi minąć dużo czasu, zanim znajdą w tym jakieś plusy.
Jedni nadrabiali zaległości książkowe, drudzy zaś oglądali filmy. W obydwu przypadkach lubi Pani odkrywać nowe tytuły, czy raczej wracać do sprawdzonych?
Niestety, albo stety, (Śmiech.) jestem osobą, która uwielbia oglądać w kółko te same filmy. Mam parę tytułów na konkretne okazje, nastroje, okresy w roku itp. Oczywiście oglądam nowości, staram się być na bieżąco, odkryłam w czasie pandemii wiele wspaniałych filmów i seriali, ale wracałam też do tych, w których dialogi znam niemal na pamięć. Jeśli jednak chodzi o książki, to bardzo rzadko czytam jedną pozycję dwa razy. Praktycznie mi się to nie zdarza. Wyjątek robię jedynie dla książki “Potęga podświadomości” Joseph’a Murphy'ego, którą traktuję bardziej jako “przewodnik” i wracam do niej dość regularnie.
W 1488 odcinku serialu "M jak miłość" dołączyła Pani do obsady. Czy zanim dołączyła Pani do obsady, zdarzało się Pani oglądać serial, miała swoich ulubionych bohaterów, ulubione wątki?
Oczywiście, może nie śledziłam dokładnie wszystkich wątków, w czasie studiów raczej nie zdarzało mi się oglądać telewizji, ale jednak serial "M jak miłość" jest dość mocno osadzony w świadomości Polaków i większość z nas kiedyś go widziała.
Jak została Pani przyjęta na planie?
Bardzo miło. Uwielbiam pracę z ekipą tego serialu. Są to naprawdę wspaniali, bardzo profesjonalni ludzie, którzy wykonują swoją pracę na możliwie najwyższym poziomie.
Wciela się Pani w rolę Anity, sekretarki, ale jej drogi przecinają się z Kamilem (Marcin Bosak przyp. red.) i Polą (Hania Nowosielska, przyp. red.) Co może Pani opowiedzieć o najbliższych losach swojej postaci?
Nie mogę wiele zdradzić, wiem tylko, że postaci Anity będzie w serialu więcej.
Najwięcej scen w chwili obecnej ma Pani w towarzystwie serialowej Poli. Jak się dogadujecie? Co jest najważniejsze, a co najtrudniejsze w pracy z dziećmi?
Hania Nowosielska, czyli serialowa Pola to cudowna, niesamowicie utalentowana dziewczynka, z którą praca jest czystą przyjemnością. Uważam, że ma wrodzony dar gry aktorskiej. Nie przypominam sobie żadnego trudnego momentu w pracy z nią, a wręcz przeciwnie, mogę powiedzieć, że to ja czasem czuję się onieśmielona jej naturalnością i improwizacją na planie, podczas której muszę czasami porzucić ustalone założenia sceny, czy nauczony tekst tak, aby dorównać kroku spontaniczności Hani.
fot. zdjęcie nadesłane - Melania Grzesiewicz i Hania Nowosielska na planie serialu "M jak miłość".
Poznamy bardziej łagodne oblicze Kamila Gryca? (Śmiech.)
Mam nadzieję, że tak, sama chciałabym je poznać! (Śmiech.)
Serial w domach telewidzów gości od 20 lat. W czym w Pani odczuciu tkwi fenomen tej produkcji?
W uczciwości. Zanim nie dołączyłam do tej produkcji pewnie nie umiałabym odpowiedzieć na to pytanie. Teraz wiem, odkąd zobaczyłam proces powstawania serialu od kuchni, że jest to po prostu bardzo uczciwie tworzony serial. Z szacunkiem do widza, z odpowiedzialnością za to, jaki przedstawiamy mu świat. Myślę, że w swoim gatunku, w swojej “półce” spełnia oczekiwania widzów.
Bez których bohaterów nie wyobrażałaby Pani sobie serialu?
Na pewno rodzina Mostowiaków stanowi trzon tego serialu.
W jakich jeszcze produkcjach zobaczymy Panią w najbliższym czasie?
Mam w planach nowości na 2021 rok, ale nie chcę na razie zdradzać szczegółów, aby nie zapeszać. Z rzeczy już nakręconych, o których mogę mówić to serial “Na Wspólnej”, w którym pojawiam się już w styczniu — wcielam się negatywną postać Sylwii Wysockiej, co jest dość ciekawym kontrastem w kontekście bardzo pozytywnej Anity w “M jak miłość”. Wzięłam także udział w nowej produkcji TVN, której daty emisji jeszcze nie znam.
Oprócz aktorstwa ma Pani wiele pasji, jedną z nich jest fotografia analogowa. Na co podczas robienia zdjęć zwraca Pani największą uwagę?
Niestety zapewne wbrew sztuce fotografii, jedyne na czym się skupiam to człowiek, który stoi po drugiej stronie obiektywu. Nie jestem zawodowcem, nie umiem perfekcyjnie ustawić wszystkich technicznych aspektów, co powoduje pewne niedoskonałości. Ja jednak je bardzo lubię. Nawet wolę gdy są nie do końca ostre albo gdy przesłona nie spełni swojej funkcji. Mają wtedy w sobie “to coś” co najbardziej mi się podoba.
Pamięta Pani swoją pierwszą poważną fotografię? Co udało się na niej uwiecznić?
Nie mam jednej ważnej fotografii, każda jest inna, każda jest w jakiś sposób ważna bo na każdej jest naprawdę wyjątkowa osoba.
Myślała Pani o zorganizowaniu własnej wystawy?
Na pewno jeszcze o tym nie myślałam. Myślę, że w dobie tak wybitnych fotografów nie ośmieliłabym się teraz na taki krok. Niektóre z nich publikuje na swoim Instagramie. Ale na pewno kiedyś, w dalszej przyszłości dopuszczam możliwość zorganizowania takiego wydarzenia połączonego może z wystawą moich obrazów, albo ceramiką, którą planuję tworzyć. Niemniej jednak w każdym z tych przypadków musi upłynąć jeszcze trochę czasu, abym wzniosła się na wyższy poziom zaawansowania.
Warto porozmawiać też o ceramice. Kilka dni temu wzięła Pani udział w pierwszych warsztatach. Jak wrażenia? Będzie Pani kontynuować tę przygodę?
Absolutnie to pokochałam! Mogę śmiało powiedzieć, że odkryłam nową pasję. I na pewno dopiero zaczynam tę przygodę.
To tylko takie moje wrażenie, czy jest Pani typem odkrywcy, lubi próbować nowych rzeczy, sprostać nowym wyzwaniom?
Tak, chyba tak. Choć kiedyś chyba nie postrzegałabym siebie w ten sposób, ale jednak od jakiegoś czasu moje życie świadczy o tym, że nowe wyzwania są jego stałym elementem.
fot. zdjęcie nadesłane
Czy takie podejście do życia ułatwia pracę w zawodzie?
Na pewno. To jest wbrew pozorom bardzo trudny i niestabilny zawód. Oczywiście bezsprzecznie piękny i pasjonujący. Ja niemal od pierwszych dni w zawodzie mam poczucie, że niczego nie można brać za pewnik, a pokora jest czymś absolutnie niezbędnym. Wiem, że nie wszyscy moi znajomi po fachu mają takie podejście, może moje przeświadczenie jest ponad miarę. Niemniej jednak ja od dawna praktykuję taką postawę i szczęśliwie zawód ten jest dla mnie wyjątkowo szczodry i łaskawy.
Na koniec chciałabym poruszyć jeszcze temat projektu DAJ SIĘ POZNAĆ, który stworzyła Pani we współpracy z Weroniką Warchoł. Skąd pomysł na jego powstanie?
Pomysł zrodził się w mojej głowie właśnie w trakcie wcześniej wspomnianej izolacji pandemicznej. Powstał z potrzeby posiadania wpływu na to, jak jesteśmy postrzegani w branży jako młodzi aktorzy. Szukania odpowiedzi na pytanie czym w Polsce jest casting. Przegadaliśmy w środowisku naszego pokolenia aktorskiego na ten temat całe godziny. Weronika Warchoł dołączyła na moje zaproszenie do współtworzenia tego projektu ze mną. Także jest aktorką, przyjaźnimy się a do tego ma umiejętności, których ja nie posiadam (np. potrafi montować, ja się dopiero uczę) i vice versa, każda ma także trochę inne spojrzenie na pewne sprawy wobec czego fajnie się uzupełniamy dzięki czemu ten projekt jest po prostu ciekawszy.
Do kogo jest skierowany? Kto może do niego dołączyć?
Jest skierowany do zawodowych aktorów, teraz już praktycznie w każdym wieku. Studenci szkół teatralnych także się do tej grupy zaliczają.
Ile serii projektu jest zaplanowanych?
Na razie powstały dwie, trzecia jest już w trakcie powstawania, a zgłoszeń mamy już na kilka kolejnych serii.
Na koniec proszę o sprecyzowanie najbliższych planów zawodowych.
Tak jak wcześniej wspomniałam, nie lubię zdradzać za dużo, wiem, że na pewno czeka mnie praca na planie “M jak Mmiłość”, w zależności od tego jak potoczą się losy mojej bohaterki w “Na Wspólnej” być może i na planie tego serialu, do tego jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie mnie można zobaczyć także w innej produkcji, w zupełnie nowej dla mnie roli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz