sobota, 20 marca 2021

Krzysztof Łączak: " W pandemii szczególnie istotne dla widzów mogą być produkcje lżejsze w formie i odbiorze"

 Krzysztof Łączak: " W pandemii szczególnie istotne dla widzów mogą być produkcje lżejsze w formie i odbiorze"















fot. zdjęcie nadesłane

Moim gościem jest reżyser castingu, Krzysztof Łączak. Dlaczego nie został aktorem? Według jakiego klucza wybiera aktorów, którzy pojawiają się w obsadzie produkcji, przy których pracuje? Na jakie pytanie zawsze musi znać odpowiedź?

Poruszamy temat serialu "Komisarz Mama" i doboru obsady. Odpowiadamy na pytanie, dlaczego warto go oglądać. Zdradzamy też, co jest najfajniejsze w pracy na planie z dziećmi i młodzieżą oraz jak wygląda praca z noworodkiem.  

"Komisarz Mama" od 3 marca w każdą środę o godz. 21:05 w Polsacie. Wszystkie odcinki dostępne są na platformie Ipla w pakiecie Ipla Premium.  

Pana pierwszym zawodowym wyzwaniem w reżyserii castingu była reżyseria obsady do filmu Veroniki Andersson - "Wyzwolenie". Zacznijmy jednak od...początku. Skąd wziął się u Pana taki pomysł na życie?

Pomysł jakoś sam się zrodził. Zawsze interesowałem się filmem. Chciałem zostać Aktorem, grywałem nawet małe epizody. Z czasem stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie. Nie „kręciło” mnie to. Zagrałem kiedyś w etiudzie studenckiej. Reżyser powiedział, że jak będzie coś dla mnie miał to zadzwoni. Po roku zadzwonił, zapytał czy znam dużą agencję aktorską, która pomoże przy castingu do krótkiego metrażu. Zapytałem: "Po co agencja? Ja mogę to zrobić". I zrobiłem :)

Można stwierdzić, że już od najmłodszych lat interesował się Pan filmem, jego kulisami i całym zapleczem z nim związanym?

Zawsze interesowało mnie „jak to wszystko powstaje”, „z czym to się je”.

Może w Pana życiu pojawił się kiedyś film, który zdecydował o wybraniu przez Pana tej zawodowej drogi?

Tak, film Veroniki Andersson „Wyzwolenie” (Śmiech.)

Jakie gatunki wybiera Pan z perspektywy widza? W pracy z jednej strony kieruje się Pan tym, że kluczem doboru obsady jest owocna współpraca z aktorami, z drugiej zaś, ciągłe poszukiwanie i odkrywanie nowych talentów. Czy jako widz kieruje się Pan podobnymi wytycznymi?

Jako widz, lubię komedię. Oglądam dużo filmów i seriali. W obsadzie lubię „miksować”. Do znanych Aktorów dobierać nieznanych. Wtedy powstaje fajny efekt.

Mówi się, że kiedy reżyser castingu ogląda film, to i tak nie wychodzi z pracy. (Śmiech.) Zgodzi się Pan z tym stwierdzeniem?

Oczywiście, gdy oglądam zawsze obserwuje aktorów. Lubię powracać do starszych seriali. Zapisuję sobie nawet nazwiska, aktorów, którzy szczególnie zwrócą moją uwagę a nie pokazywali się na ekranie np. przez 10 lat.

Wróćmy do tematu wymienianego już wcześniej filmu "Wyzwolenie". Jak wspomina Pan pracę przy tej produkcji?

To był można powiedzieć taki „mój chrzest”. Temat filmu bardzo trudny. Młoda niesłysząca dziewczyna zostaje zgwałcona, zachodzi w ciążę. Matka dziewczyny chce aby dokonano aborcji, niestety nikt nie chce się tego podjąć. Szukają wszędzie pomocy. Dziewczyna jednak sama decyduje się na rozwiązanie problemu…

 Była to bardzo fajna praca. Wizja i opowieść reżyserki zahipnotyzowała mnie. Veronika ma super podejście do aktorów, znakomicie ich prowadzi. Dawała namawiać się na moje propozycje, zaufała mi i to liczy się najbardziej.

 Z biegiem czasu podejmował się Pan jednak coraz to bardziej złożonych projektów, udowadniając, że nie ma dla Pana rzeczy niemożliwych. Jedną z najbardziej przydatnych cech charakteru w tym zawodzie jest na pewno determinacja, prawda? 

Determinacja też. Dołożyć do tego trzeba intuicję i wiarę, że to kogo proponuję jest dobre. Zawsze muszę mieć odpowiedź na pytanie: Dlaczego właśnie ten Aktor?  Nie musi być to odpowiedź dla reżysera. Tylko dla mnie. 

Oprócz determinacji od ponad roku jedną z najbardziej przydatnych cech jest cierpliwość. Wszystko spowodowane jest oczywiście obecną sytuacją pandemiczną. Dla Pana jednak to bardzo pracowity czas. 3 marca 2021 roku na antenie telewizji Polsat zadebiutował serial "Komisarz Mama". Proszę opowiedzieć coś więcej.

Cierpliwość chyba każdy z nas powinien mieć zawsze. Pracę nad serialem „Maria Matejko” - bo taką nazwę pierwotnie miał serial - zacząłem w styczniu 2020. Gdy dostałem scenariusze, przeczytałem wszystkie jednego wieczoru. Dowiedziałem się, że w telewizji emitowany jest pierwowzór „Candice Renoir”. Zobaczyłem wszystkie sezony. Byłem bardzo ciekawy, jak potoczą się losy głównej bohaterki, czy zespół zaakceptuje nową szefową. Projekt od razu mnie „wciągnął”. Robiliśmy szerokie castingi. Składaliśmy z reżyserem wszystko w całość. Byliśmy prawie na końcu zamykania głównej obsady, gdy 16 marca 2020 roku trzeba było wszystko przerwać, bo wchodzi lockdown. Bałem się, jak to będzie wyglądało. Zdjęcia miały startować na początku kwietnia, a nie było zamkniętej głównej obsady, dodatkowo stresowałem się czy zdążę obsadzić role odcinkowe. Sytuacja pandemiczna nie poprawiała się, dlatego też producent przesunął start zdjęć na czerwiec. Było więcej czasu aby to wszystko domknąć. Udało się.





















fot. polsat.pl, materiały prasowe 

To serial kryminalny, ale z dużą dawką pozytywnej energii i dobrego humoru. Przekazywanie jakich emocji widzom w czasie pandemii okazuje się kluczowe? 

Pandemia nie jest łatwym czasem dla wielu z nas, ponieważ zmagamy się nie tylko z problemem wirusa, zakażeń, zgonów ale też z kryzysem gospodarczym. Wiele osób traci zródło utrzymania. Jednocześnie wielu z nas więcej czasu spędza w domu, m.in. oglądając telewizję- bo mamy ograniczone kontakty społeczne. Rolą telewizji w tym trudnym czasie powinno być to, żeby oprócz przekazywania wartościowego contentu, dać ludziom trochę takich pozytywnych emocji, pozwalających im oderwać się od trudu codziennego życia związanego z pandemią. Teraz w pandemii szczególnie istotne dla widzów mogą być produkcje lżejsze w formie i odbiorze, o komediowym charakterze aby oderwać się od problemów i troszkę odpocząć.

W roli tytułowej pojawia się Paulina Chruściel, a obok niej na ekranie zobaczyć też można m.in. Wojciecha Zielińskiego, Arkadiusza Smoleńskiego, czy Annę Matysiak. Jakimi kryteriami kierował się Pan podczas doboru obsady?















fot. polsat.pl / fot. Krzysztof Opaliński / materiały prasowe  (na zdjęciu - Joanna Niemirska, Arkadiusz Smoleński, Anna Dereszowska, Jakub Wesołowski, Wojciech Zieliński, Anna Matysiak, Krystian Wieczorek oraz Paulina Chruściel) 

Kierowałem się tym jak Ci aktorzy ze sobą grają, czy pasują do siebie. Jak na siebie reagują. Czy potrafią odnaleźć się w postaci. Czy mają to, czego potrzebujemy. Czy spełniają oczekiwania reżysera. Dodatkowo jak się z nimi pracuje na planie, oraz czy są przygotowani na zdjęcia próbne.

Tak, jak już wspominaliśmy wcześniej, nie stawia Pan tylko na znane nazwiska, ale też na młodzież. W rolach czwórki pociech Marii możemy zobaczyć Maksymiliana Balcerowskiego, Julię Karpińską oraz bliźniaki, Leona i Kacpra Kustrę. Jak sam Pan przyznaje, uwielbia Pan pracę z dziećmi. Na co zwraca Pan uwagę?

Lubię pracę z dziećmi, sporo mogę się od nich nauczyć. (Śmiech.) Zwracam uwagę na to, czy dziecko chce współpracować. Jak odpowiada na moje pytania. Czy ma coś ciekawego do opowiedzenia. Jak mogę sobie z nim porozmawiać, co go interesuje, co go denerwuje. Zwracam uwagę na to, czy słucha. Jak słucha, to już mamy sukces (Śmiech.), bo będzie słuchał również reżysera na planie.

To prawda, że dzieciaki są na planie czasami bardziej zdyscyplinowane od dorosłych?

Czasami tak. Dla dzieci to frajda być na planie. Bardzo się angażują w to, co robią. Traktują to jako super przygodę. Wtedy jest łatwiej nad nimi zapanować. 
A czasami tak (jak to dzieci), często się rozpraszają, mają problem z tym, że muszą wykonywać kilka, kilkanaście razy tę samą czynność. Wszystko jest do wypracowania, potrzeba więcej czasu.

Bliźniaki wcale nie są najmłodsze na planie. Pojawiła się także kilkumiesięczna dziewczynka, która wciela się w rolę córki starszego aspiranta, Jana Rybczyńskiego, (w tej roli Arkadiusz Smoleński, przyp. red.) Jak wygląda praca z noworodkiem? 

Praca z noworodkiem na planie nie należy do najłatwiejszych. Akurat serialowa córka Jana była bardzo spokojna. Zdarza się też tak, że dziecko cały czas na planie płacze. Wtedy są opóźnienia, bo trzeba je uspokoić.

Wiadomo już, że zdjęcia do drugiej transzy rozpoczną się w drugiej połowie kwietnia tego roku. Czy można zdradzić coś więcej na ten temat? 

Właśnie pracuję nad obsadą drugiej transzy. Niestety nie mogę udzielić więcej informacji.

Od pierwszych momentów serial spotyka się z pozytywną opinią ze strony widzów. Co Pana zdaniem jest jego największym sukcesem?

Główna bohaterka, która jest prawdziwa i przyciągająca. Chce się ją oglądać. 
Fajnie, że w serialu mamy wątek obyczajowy i kryminalny. Połączenie w całość daje efekt lekkości. Wciągająca fabuła, sprawy kryminalne. I obsada (Śmiech).

Cały czas oscylujemy wokół czasu pandemii, wiele  osób odkryło wtedy w sobie nowe pasje. Jak było w Pana przypadku? Czego dowiedział się Pan o sobie?

W tym czasie wróciłem do takich czynności, na które zawsze brakło mi czasu np. po 12 letniej przerwie wróciłem do grania na keyboardzie.

Uważa Pan, że to, co dzieje się obecnie w Polsce i na świecie, może spowodować, że ludzie spojrzą na wszystko, co ich otacza z większym dystansem?

Myślę, że już patrzą na wiele spraw inaczej, bo czas pandemii pokazał, że nic nie jest dane nam na zawsze. 

Proszę na koniec sprecyzować swoje plany zawodowe. 

Jak wspomniałem wcześniej pracuję nad drugim sezonem serialu „Komisarz Mama”. Jednocześnie kończę obsadę do serialu komediowego, a za chwile zaczynam castingi do filmu historycznego, którego akcja toczy się w okresie II wojny światowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz