Piotr Gąsowski: "Wszyscy piszą o swoich sukcesach, a ja napisałem o tym, co mi nie wychodzi"
fot. zdjęcie nadesłane
Z Piotrem Gąsowskim miałam ogromną przyjemność spotkać się przy okazji XV Beskid Cup - Turnieju Tenisa Ziemnego Artystów Polskich w Jaworzu. Rozmawiamy o tenisie, ale też o książce co mi w życiu nie wyszło", programie "Family Food Fight - Pojedynek na smaki" i Twoja twarz brzmi znajomo".
Spotykamy się na XV Beskid Cup - Turnieju Tenisa Ziemnego Artystów Polskich w Jaworzu. Jak wraca się na takie imprezy po tak długim czasie?
Na takie imprezy cudownie się wraca, ponieważ wszyscy jesteśmy stęsknieni z racji tego, że przez ostatni rok mało pracowaliśmy. Tenis jest naszym pretekstem do spotkań. Ja słynę tutaj z tego, że zamykam każdą imprezę. (Śmiech.)
11 sierpnia odbyła się gala, podczas której wystąpili wszyscy uczestnicy. Były śpiewy, wiersze, teksty satyryczne. Coś cudownego. Całość trwała dwie godziny. Wszystkim towarzyszyła ogromna radość. To nie było wyreżyserowane, a bardzo spontaniczne.
Jak przygotowywał się Pan do rozgrywek?
Wstyd powiedzieć, nie przygotowywałem się. (Śmiech.) Wszystko dlatego, że w trakcie jednego ze spektakli mój nadgarstek uległ kontuzji.
Jest Pan zapalonym graczem tenisa ziemnego. Czy w czasie pandemii udawało się Panu w miarę regularnie grać?
Tak, czasami udawało mi się zagrać w tenisa.
Jak zniósł Pan izolację?
Czas izolacji spędzałem bardzo rodzinnie. Poznałem Instagrama, gdzie dorobiłem się bardzo fajnej społeczności. Robiłem różne aukcje charytatywne, których celem było wspieranie młodych artystów. To mi pomogło.
Wraz z moim synem, menadżerem Darkiem i moim tatą, często grałem w brydża. Pisałem też moją drugą książkę.
Czego nauczył Pana ten trudny czas?
W tym trudnym czasie miałem więcej czasu na naukę. Przekonałem się, że kiedy ma się wiele pasji, to nawet nawet w czasie izolacji można je realizować. Teraz jestem o wiele lepszy w graniu brydża, ponieważ poświęcałem mu w ostatnich miesiącach naprawdę dużo czasu.
W czasie pandemii narodził się pomysł nadawania regularnych relacji live na Pana profilu, ale też w towarzystwie m.in Dowborów. Co najbardziej podobało się Panu w tych spontanicznych relacjach live?
Najbardziej podobał mi się ten kontakt z ludźmi, którego nie ma, kiedy grają coś w telewizji. Ludzie, których zapraszam do siebie na relację live, czują się tak, jakby byli u mnie na imprezie.
Internauci piszą do mnie listy, które są dla mnie bardzo ważne, staram się im odpowiadać.
Kiedy na samym początku pandemii powstał pomysł tych spotkań, prawie w ogóle nie spałem, ponieważ relacje kończyły się późno, a wtedy odpowiadałem na listy.
Jestem dumnym autorem najdłuższego pandemicznego przekazu, który trwał 7,5godz.
W każdym mieście, w którym teraz gram są grupy, które "wchodzą w Gąsa". To jest bardzo przyjemne.
Były też livy, podczas których czytał Pan fragmenty swojej książki "Co mi w życiu nie wyszło?" Wydana była co prawda w 2017 roku, ale do teraz zyskuje nowych czytelników.
Fragmenty książki "Co mi w życiu nie wyszło?" czytałem na Instagramie przez dwa miesiące. Zapraszałem też gości specjalnych, np. w nawiązaniu do rozdziału o "Tańcu z gwiazdami", pojawili się jego uczestnicy. Była to bardzo fajna przygoda.
Przyznaje Pan, że to, co się w niej pojawiło, spisywał 5 lat, ale dlatego tak długo, że robił to sam. (Śmiech.) To prawda?
Tak, to prawda. Przygotowałem ją zupełnie sam. Do wydawnictwa przyniosłem ją gotową, a tam ją jedynie wydrukowali.
Tytuł jest trochę przewrotny, a trochę prawdziwy. Skąd pomysł na niego?
Tytuł w mojej głowie pojawił się nagle. Wszyscy piszą o swoich sukcesach, a ja postanowiłem napisać o tym, co nie wychodzi (Śmiech.), bo o tym się mało mówi. Okazało się, że to jest też ludziom potrzebne. Czasami warto zobaczyć, że wszyscy jesteśmy tylko ludzi i każdemu z nas może coś nie wyjść. To pozytywna książka, która wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika.
Przepełniona jest anegdotami i historiami z Pana życia. Ma Pan swój ulubiony fragment?
Nie mam jednego ulubionego fragmentu, lubię ją całość. Wiele zależy od mojego nastroju w danym dniu.
Kiedy ją napisałem, uświadomiłem sobie, że wiele rzeczy jeszcze nie zdradziłem, ale już piszę kolejną.
Pojawia się jakaś historia, którą na łamach książki opowiada Pan po raz pierwszy?
Tak, oczywiście. O wielu rzeczach przypominałem sobie w trakcie pisania. Przynajmniej połowa przygód, które przeżyłem, na łamach tej książki po raz pierwszy wyszła na światło dzienne.
Uważa Pan, że pandemia niejako przyczyniła się do wzrostu wskaźniku czytelnictwa w Polsce?
Ostatnie miesiące z pewnością sprzyjały czytaniu, ale też nadrabianiu zaległości filmowych.
Jakim Pan jest czytelnikiem, czego poszukuje w książkach?
Dobre pytanie. (Śmiech.) Dużo czytam artykułów i felietonów.
Co przeczytał Pan ostatnio?
Ostatnio przeczytałem "Ludową historię Polski". Ta książka mnie przeraziła. Mówi o historii chłopów w Polsce. To oczywiście rzuca cień na naszą historię, ale polecam wszystkim.
Stawia Pan na książki tradycyjne, czy korzysta też z czytników ebook-ów i takich platform jak Legimi?
Czasami w samochodzie słucham e-booków, ale jeżdżę dość szybko, a słuchanie mnie rozprasza.
Wiadomo już, że szykuje Pan kolejną książkę. Kiedy premiera?
Nic jeszcze nie wiadomo, nie spieszę się, nie mam żadnego terminu, sam wyznaczę go sobie w odpowiednim czasie.
Jeśli chodzi o tytuł, mam parę pomysłów, ale nie chcę ich zdradzać.
Już 1 września premiera "Family Food Fight. Pojedynek na smaki", gdzie będzie Pan jednym z trójki jurorów. Będzie Pan surowym jurorem? (Śmiech.)
Staram się nie być surowym jurorem, ale wymagają ode mnie, żebym był. Lubię i umiem gotować, ale ludzie, którzy pojawiają się w tym programie są takimi samymi amatorami, jak ja. Trudno być surowym dla osób, które gotują podobnie do mnie. (Śmiech.)
Na co u uczestników zwraca Pan największą uwagę?
Na smak i estetykę podanych potraw.
Jakie są Pana dania popisowe? (Śmiech.)
Chciałoby się powiedzieć knedličky, ale nie. (Śmiech.) Moim popisowym daniem jest rosyjska zupa, solianka, która wymaga dużo pracy, ale też spaghetti bolognese, tajskie zupy i mięsa na różne sposoby.
Co Pana zdaniem może być gwarantem sukcesu tego programu?
Program jest już nagrany. Jego formuła jest niezobowiązująca. Pokazuje, że każdy może gotować i w tym właśnie upatruję sukces tego programu. Ekipa była wspaniała, dekoracje są porażająco piękne.
15 września rusza piętnasta już edycja programu "Twoja twarz brzmi znajomo".
To będzie wyjątkowa edycja. Zestarzałem się w tym programie, ale zdecydowanie bardziej zestarzał się Dowbor. (Śmiech.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz