Anna Wyszkoni: "Przy każdym utworze staram się bawić. Nie wyznaczam sobie jednej, konkretnej ścieżki, jednego stylu"
fot. M. Pańszczyk / Rock House
Do Cieszyna wraca z przyjemnością. Od 2021 roku na deskach Teatru im. A. Mickiewicza gra dość regularnie. Ostatni koncert dała 26 maja, a już wiadomo, że wróci za rok, o tej samej porze. Mowa oczywiście o Annie Wyszkoni, której nikomu przedstawiać nie trzeba, bo już w momencie, kiedy ze sceny słychać pierwsze dźwięki jej piosenek, wszyscy śpiewają razem z nią. Z red. Mariolą Morcinkovą rozmawiała nie tylko o największych swoich hitach, ale też o tym, jaką jest mamą i jaką córką.
Jak samopoczucie kilka minut po zejściu ze sceny?
Publiczność dopisała, dzięki temu dopisały też nasze nastroje na scenie. Było bardzo energetycznie, bardzo emocjonalnie. Świetnie się bawiłam. Zawsze miło jest wrócić do Cieszyna. Wraz z organizatorem, Jerzym Tessarem, zapowiedziałam już kolejny powrót do was. Trzymam Jurka za słowo (śmiech). Myślę, że po tym spotkaniu publiczność również będzie spragniona kolejnego koncertu. Widzimy się za rok.
Mówi się, że Teatr im. Adama Mickiewicza to miejsce magiczne.
Zgodzę się. Jest tutaj aura, która powoduje, że jak wychodzi się na scenę, to człowiek czuje się trochę jak w domu. Emocje, które towarzyszyły mi podczas występu, były poniekąd magiczne.
Koncert odbył się z okazji Dnia Matki. Jaką to Pani jest mamą?
Mam nadzieję, że dobrą. Staram się być mamą cierpliwą, bardzo otwartą na pomysły moich dzieci, wspierającą i taką, która nigdy w dziecko nie zwątpi. Moje dzieci są moim skarbem. Chcę, by były szczęśliwe. Zawsze będą miały moje wsparcie.
Kiedy wraca Pani do lat dzieciństwa, jakie jest pierwsze wspomnienie z Pani mamą?
Z moją mamą zawsze siedziałam w jednym fotelu. Kiedy wracałam ze szkoły, zawsze mogłam jej o wszystkim opowiedzieć. Zawsze była bardzo dobrym słuchaczem, to nie zmieniło się do dzisiaj.
Jak dba Pani o swoje relacje z dziećmi i z mamą?
Wydaje mi się, że kluczowy jest każdy moment. Przede wszystkim zawsze staram się być dla dziecka i kiedy chce mi coś powiedzieć, to naprawdę słucham. Nie udaję.
Jak wiemy, utwór „Biegnij przed siebie“ zadedykowała Pani swoim dzieciom. Czy myślała Pani, by specjalnie zaśpiewać też coś dla swojej mamy?
Tak. „Prywatna madonna“ to piosenka, którą zadedykowałam swoim rodzicom. Mój tata również ma ogromny wkład w to, jakim jestem człowiekiem. Moja mama jest silną kobietą, tata marzycielem, a ja jestem mieszanką w sam raz (Śmiech).
Swój muzyczny jubileusz świętowała Pani nie tylko poprzez serię koncertów, ale również za pośrednictwem składanki „Nieznośna lekkość hitu". Według jakiego klucza wybierała Pani piosenki, które znalazły się na płycie?
Przede wszystkim kierowałam się gustem mojej publiczności. Na przestrzeni lat zauważam, które piosenki cieszą się dużą popularnością i największą sympatią moich słuchaczy, więc postanowiłam zadedykować tę płytę moim fanom, którzy kroczą ze mną przez te 25 lat. Na tej płycie znalazły się piosenki, które sprawiają mi przyjemność.
Jedna, taka najważniejsza, która znalazła się na tej płycie to...
Ciężko wskazać jedną. Na pewno bardzo ważna jest dla mnie piosenka "Biegnij przed siebie", o której już mówiłam, bo jest bardzo osobista. Każda z nich jest jakąś kartką z pamiętnika w moim życiu... To tak, jakby musieć wskazać najbardziej ulubione dziecko (Śmiech).
Czy brzmienie zawarte w „Scrabblach", wydanych w kwietniu minionego roku, podpowiada trochę, w jakim klimacie utrzymana kolejna płyta?
Tak mi się wydawało, kiedy tworzyłam „Scrabble", ale czas i dzisiejszy świat tak nas zaskakuje, że to się zmienia. Przy każdym utworze staram się bawić. Nie wyznaczam sobie jednej, konkretnej ścieżki, jednego stylu. Powstało już kilka nowych piosenek.
Są zapowiedzią nowej płyty, ale nie spieszyłabym się z nią za bardzo. Powolutku będę wydawać nowe piosenki. Zdecydowanie daję sobie czas. Nie będę siebie poganiać, bo nie ma to żadnego sensu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz