Joanna Żółkowska: „Kiedy daty są symboliczne, zwraca się na nie uwagę, są przystankami“
fot. Albert Zawada / PAP - próba medialna spektaklu "Pani Pylińska i sekret Chopina"
14 października w Teatrze im. Adana Mickiewicza w Cieszynie
z okazji 50-lecia pracy artystycznej Joanny Żółkowskiej zagrany został
spektakl „Pani Pylińska i sekret Chopina“. Oprócz Joanny Żółkowskiej, na scenie
tutejszego Teatru wystąpiła również Paulina Holtz i Kacper Kuszewski.
Rozmawiamy o samym jubileuszu, ale także o zamiłowaniu do
muzyki klasycznej, serialu „Klan“ i współpracy na planie z nieodżałowanym
profesorem Andrzejem Strzeleckim.
Spotykamy
się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie. Mówi się, że to miejsce magiczne...
Nie,
grałam tu już wcześniej. To piękny Teatr i bardzo się cieszę, że mogę tu
zagrać, tym bardziej, że to miejsce jest wymarzone dla tego spektaklu, bo jest
tu piękna scena, a my przyjechaliśmy z muzyką Chopina, która dzięki
doskonałej akustyce, na pewno będzie tu pięknie brzmiała, a scenografia będzie
pięknie wyglądała. Mam nadzieję, że spektakl spooda się tutejszej publiczności,
bo mamy Chopina. (Śmiech.)
Miejsce
magiczne, a i czas szczególny,
albowiem obchodzi Pani jubileusz 50- lecia pracy artystycznej. Kiedy to minęło?
(Śmiech.)
No nie wiem właśnie, kiedy to minęło. (Śmiech.) Miło mi, że
znalazłam opowiadanie Érica Emmanuela Schmitta
opisujące fikcyjną Panią Pylińską, która była nauczycielką muzyki. Autor sztuki
rzeczywiście uczył się grać, potem zdecydował się przejść na literaturę,
studiował filozofię, a to, co pisał, było właściwie o nim samym, ale ten tekst dotyczy
sztuki, czyli tego, czym ja się zajmuję przez pięćdziesiąt lat. Spektakl jest
bardzo mądry, pięknie mówi o muzyce, o ludziach sztuki, ale nie tylko.
Jakie emocje, a przede wszystkim przemyślenia towarzyszą
Pani przy okazji tak szczególnego jubileuszu?
fot. Albert Zawada / PAP - próba medialna spektaklu "Pani Pylińska i sekret Chopina"
Nie cofam się, czuję się normalnie. (Śmiech.) Kiedy daty są symboliczne, zwraca się na nie uwagę i rzeczywiście są takimi pewnego rodzaju przystankami. Jestem przede wszystkim skoncentrowana na myśleniu do przodu. Myślę o tym, co będzie.
Gdyby miała Pani te 50. lat zamknąć w jednym słowie, jakie mogłoby paść?
Zamknijmy ten czas w jednym zdaniu. (Śmiech.) Były to
piękne lata, bardzo pracowite i szczęśliwe.
Jak już wspominałyśmy, z tej okazji, podobnie, jak 3
września w Warszawie, tu również wystawiony zostanie
spektakl "Pani Pylińska i sekret Chopina", wybór tej
sztuki na tę okazję był Pani pomysłem, przede wszystkim z racji do zamiłowania
(pod wpływem spektaklu) do muzyki klasycznej, która jest tu połączona z chwilą
refleksji na temat sztuki. Proszę tę myśl rozwinąć.
Tekst wydał mi się bardzo odpowiedni, podpisuję się pod
wszystkim, co niesie. Nie jest pozbawiony humoru, ale jest też tekstem mądrym,
potrzebnym, ale mamy też tutaj koncert. Ostatnio jestem chyba częstszym gościem
w filharmonii, niż w Teatrze, także tutaj wszystko się zgadza.
Właśnie. Spektakl jest w połowie koncertem, a w połowie
teatrem dramatycznym. Co najbardziej podoba się Pani w tym połączeniu?
Przede wszystkim najbardziej ciekawi mnie to, czy to się
uda połączyć, ponieważ nigdy nie widziałam takich prób, nikt ich nie robił, a
przynajmniej o tym nie wiem.
Jeśli łączono już muzykę jakiegokolwiek kompozytora
z czymkolwiek, to raczej z recytacją wierszy, gdzie muzyka połączona
z poezją pięknie wybrzmiewała. Wydaje mi się jednak, że mój pomysł był
dobry.
W czym Pani zdaniem tkwi fenomen tej sztuki, dlaczego
trzeba ją zobaczyć?
(Śmiech.) Spektakl warto zobaczyć dlatego, że zawsze dobrze
jest posłuchać Chopina i miło spędzić trochę czasu w teatrze, bo jest miejscem
pięknym dla mnie, ale też dla widzów, którzy teatr kochają.
Muzyka klasyczna jest Pani stosunkowo nowym konikiem.
Podobno nadrabia Pani wiedzę na temat muzyki klasycznej, której
wcześniej nie posiadała. Czego o tym nurcie muzycznym dowiedziała się Pani
ostatnio?
Bez przerwy dowiaduję się czegoś o muzyce klasycznej, bo
moja wiedza na ten temat była dosyć uboga. Lubię słuchać, być obecna na
koncertach, a to najważniejsze.
Ten rok obfituje w szczególne jubileusze. (Śmiech.) 22
września minęło 25 lat od emisji pierwszego odcinka "Klanu". Anna
Surmacz to postać kultowa. "Absolutnie!" to powiedzenie, które od
początku jej towarzyszy. Pamięta Pani, w jakich okolicznościach zadecydowano,
że będzie stałym elementem jej dialogów?
Nie mam pojęcia. Scenarzyści to wymyślili, a ja dostałam po
prostu scenariusz. Nie wiem, jak oni na to wpadli, ale to w zamyśle
scenarzystów powstała taka postać, którą to ja wypełniłam. Zaczęła się kojarzyć
ze mną, bo rzadko piszę się coś pod konkretnego aktora. Był to pewien rodzaj
przypadku. Podejrzewam nawet, że ktoś inny miał to grać… Była to rola wymyślona
na góra trzy dni, a zrobiło się…25 lat. (Śmiech.)
Wraz z nieodżałowanym profesorem Andrzejem Strzeleckim
(doktorem Koziełło) tworzyliście jeden z najbardziej lubianych duetów w tym
serialu. Jak wspomina Pani pracę z Nim?
Pracę z Andrzejem Strzeleckim bardzo dobrze wspominam.
Jest mi bardzo smutno, że już go nie ma. Świetnie się z nim pracowało.
Andrzej wszedł w serial później, już jako mój mąż, ale jako serialowa para
zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci.
Andrzeja znałam już wcześniej ze szkoły, razem
studiowaliśmy, lubiliśmy się, ale nigdy wcześniej nie graliśmy razem. Okazało
się, że gra nam się bardzo dobrze a widzowie też to akceptują.
Jak przemianę, którą Surmaczowa przeszła, opisze
Pani w kilku słowach?
Oj nie, to się nie uda. (Śmiech.)
To miła osoba, o dobrym sercu, dosyć emocjonalna. Taka
jest, tak ją wymyślono. Na początku była trochę bardziej komediowa a teraz
spotykają ją w życiu różne rzeczy. Jest lubiana dlatego, że się nie poddaje i
ma w sobie pozytywną energię.
Co takiego "Klan" ma w sobie, że od 25 lat
przyciąga widzów przed telewizory? Pani zdarza
się go czasem oglądać?
Trzeba zapytać widzów, (śmiech.) ale ja podejrzewam, że
„Klan“ jest dlatego tak lubiany, że dzieje się w polskich realiach.
Najbliższe plany.
Nie mam żadnych planów, chcę jak najczęściej grać „Panią Pylińską“, by cieszyć widzów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz