czwartek, 10 sierpnia 2023

Klaudia Kulinicz o swoich małych momentach, jodze i serialu "M jak miłość" [WYWIAD]

 Klaudia Kulinicz o swoich małych momentach, jodze i serialu "M jak miłość" [WYWIAD] 



















fot. Agata Lidia

Z Klaudią Kulinicz spotkałam się podczas mojego ostatniego pobytu w Warszawie. Rozmawiałyśmy o pozytywnym nastawieniu do ludzi i świata, przestrzeni eventowej "maue momenty", sile sprawczej marzeń i serialu "M jak miłość", w którym Klaudia wciela się w rolę Laury, pielęgniarki. 

Już na pierwszy rzut oka sprawiasz wrażenie osoby niezwykle pozytywnie nastawionej do ludzi i świata. Jak dbasz o to na co dzień?

Faktycznie, nie mogłabym inaczej. (Śmiech.) Lubię ludzi, staram się robić rzeczy, które lubię. Jestem zadowolonym człowiekiem, dbam o swoją jasną stronę. 

To ułatwia funkcjonowanie w tej niełatwej dla nas wszystkich codzienności?

Na pewno tak. Znajdywanie rzeczy, które są dobre, jest źródłem wewnętrznego spokoju.

Możemy nauczyć się pozytywnego nastawienia?

Myślę, że tak, choć u mnie dzieje się to w naturalny sposób. Nasze nastawienie może być świadowym wyborem. 

Aktywność fizyczna, jak chociażby joga, którą uprawiasz, będąc w teamie Yoga Beat Studio, też ułatwia funkcjonowanie, prawda?

Ja nie mogłabym żyć bez ruchu. On daje mi spokój i frajdę, ale też możliwość oderwania się od zadań, stresu i codzienności. 

Pamiętasz moment, w którym zafascynowałaś się  jogą po raz pierwszy? Co joga daje Ci takiego, czego nie dają inne sporty?

Co ważne, ćwiczę jogę bardzo dynamiczną. Jest połączona z muzyką. Kiedy poszłam na pierwsze zajęcia do Karoliny, właścicielki Yoga Beat Studio, zakochałam się w tej aktywności od razu. Joga daje poczucie rozwoju. Widzimy jak nasze ciało się zmienia, ile potrafi i jakie ma możliwości. Na plus działa też to, że w tym wszystkim jest muzyka, bo ona jest dla mnie bazą tego ruchu. To ona nas prowadzi. To jest zabawne, wolne, momentami nawet trochę szalone. Od razu wiedziałam, że joga jest tym, co ze mną współgra. 

Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że każdy w jodze może znaleźć coś dla siebie? Czy to sport dla każdego?

Absolutnie tak. Pamiętam słowa Karoliny, które wypowiedziała podczas kursu. Bardzo ze mną zarezonowały. Na macie jest przestrzeń dla każdego, pod warunkiem, że jest autentyczny. 

Zanim porozmawiamy o aktorstwie, poświęćmy jeszcze chwilę na "maue momenty", czyli przestrzeń organizacji przyjęć, której jesteś współwłaścielką. Czy pomysł, by takie miejsce powstało, zrodził się u Ciebie w czasie pandemii, czy w zupełnie innym momencie?

Pomysł pojawił się w zupełnie innym momencie. Byłam w trakcie zdjęć do filmu "Łuna". Miał to być mój pełnometrażowy debiut filmowy. Prace się jednak zatrzymały. Powodów było wiele, nie sprzyjała m.in. sytuacja polityczna. Przeraziłam się, że w tym zawodzie jest tak mało pewności, że nawet jeśli coś jest już w procesie, może on zostać przerwany. 

Zaczęłam myśleć, co mogę zrobić, by mimo wszystko być szczęśliwa, robić to, co daje mi satysfakcję. Pomyślałam, w jaki sposób mogę stworzyć własną przestrzeń do pracy. Tak powstał pomysł na "maue momenty", prowadzone z moją wspólniczką, a prywatnie moją przyjaciółką. Firma rozwija się w swoim tempie. 

Jaka była droga od pomysłu, by takie miejsce powstało, do momentu jego stworzenia?

Wszystko działo się bardzo szybko.  W grudniu miałam kryzys i wtedy padł pomysł wspólnej działalności z Alicją, moją przyjaciółką.  Pomyślałyśmy, że zrobimy coś razem. Dosłownie chwilę później organizowałam dla kogoś imprezę-niespodziankę. Cały ten proces był piękny i kreatywny. Myślałam o tym, by sprawić komuś przyjemność, a potem przyszła myśl, by zajmować się tym na poważnie. W styczniu minionego roku robiłyśmy pierwsze przyjęcie, a w marcu oficjalnie otworzyłyśmy działalność. 

Jakie są takie małe momenty, które lubisz celebrować w swoim życiu? 

Czas z ludźmi, których kocham. Codziennie znajduję jakiś powód do świętowania. 

Na jaką przyjemność to Ty najczęściej pozwalasz sobie, kiedy masz czas dla siebie?

Myślę, że jak zbankrutuję, to przez restauracje. (Śmiech.) Kocham dobre jedzenie, piękne przestrzenie, wycieczki. Nie potrafiłabym usiedzieć w miejscu. (Śmiech.) 

Wiele jest zawodów na "A". (Śmiech.) Co spowodowało, że wybrałaś akurat aktorstwo?

Sama się czasami zastanawiam, co mnie podkusiło, ale myślę, że tak naprawdę, od zawsze chciałam być aktorką. Jestem najlepszym przykładem dziecka, które od najmłodszych lat kochało konkursy, występy, śpiewanie. 

W podstawówce, która odbiła na mnie pozytywne piętno, była miejscem, w którym robiliśmy niesamowite rzeczy. Wieczorami wystawiane były spektakle dla rodziców. Klimat tworzenia był tak sprzyjający, że nie mogłam się w tym zawodzie nie zakochać. (Śmiech.) 

Nigdy zatem  nie miałaś innych pomysłów na siebie? 

Miałam, ponieważ nie byłam pewna, czy dostanę się na wymarzone studia. To prawda, że miałam za sobą kilka spotkań, które miały mnie przygotować do egzaminów, ale np. nie wiedziałam, że trzeba mieć ze sobą przebranie. Za pierwszym razem się nie dostałam, ale to, że szło mi bardzo dobrze, w pewien sposób mnie umocniło. 

Masz na koncie role epizodyczne w różnych produkcjach, ale to rola pielęgniarki Laury w serialu "M jak miłość", w którą wcielasz się od 1437 odcinka, przyniosła Ci największą rozpoznawalność. Czy tak, jak wielu aktorów, miałaś w życiu taki moment, w którym marzyłaś o zagraniu w tym serialu?

"M jak miłość" to serial mojego dzieciństwa. Pamiętam, kiedy wieczorem, po odrabianiu lekcji, siadało się do kolacji i serial był emitowany. Kiedy weszłam na plan, było to dla mnie niesamowite przeżycie, które utwierdza w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych. 

Do mnie rola w tym serialu przyszła we wspaniałym momencie. To był środek pandemii, nikt nie miał pracy, a ja, byłam świeżo po szkole. 

Teraz mam takie poczucie, że bardzo chcę, by u Laury działo się więcej.

Czy kiedy oglądałaś serial, zanim trafiłaś do obsady, miałaś swoich ulubionych bohaterów i ulubione wątki?

Teraz wątków jest zdecydowanie więcej, niż było na początku. Nestorzy rodu, babcia Basia i dziadek Lucjan, czyli Teresa Lipowska i śp. Witold Pyrkosz, od początku byli trzonem tego serialu. Lubiłam wątek studencki, ale chętnie obserwowałam też wątki dzieciaków, dorastających na oczach widzów. 

Laura na początku w serialu pojawiała się sporadycznie, ale jej wątek został rozbudowany, a perypetie prywatne, w tym te miłosne nabierają rumieńców. Zapytam o to, o co w tej chwili zapytaliby fani. (Śmiech.) Czy relacja, rodząca się między nią a Arkiem (Mikołaj Bartosiewicz, przyp. red.) będzie kontynuowana?

Oj, żebym ja wiedziała. (Śmiech.) Sama jestem bardzo ciekawa. 

Często aktorzy bohaterom, w których się wcielają, dają coś od siebie. Jaką swoją cechę podarowałaś Laurze? (Śmiech.) 

Wydaje mi się, że my, aktorzy, bardzo dużo dajemy swoim bohaterom. Jesteśmy bazą. Laurze podarowałam energetyczność, którą mam w sobie. 

Czy wkrótce zobaczymy Cię w kolejnej produkcji, czy skupiasz się przede wszystkim na swojej roli w serialu "M jak miłość"?

Przede wszystkim, biorę to, co przychodzi w danym momencie. Uczę się, by do żadnej z moich życiowych stref, nie podchodzić siłowo. Kiedy będą przychodzić propozycje, będące na liście moich marzeń, będę je przyjmować. Mam nadzieję, że niebawem wejdę w coś nowego i że tych propozycji będzie coraz więcej. 

Nie występujesz tylko przed kamerami, ale również w Klubie Komediowym, m.i.n w spektaklu "Szopka Noworoczna: Najlepszy rok w historii Polski”. W leksykalnym skeczu, który przenosi widza do dwudziestolecia międzywojennego, prowadzony jest zabawny dyskurs o słowach, które były w tamtym czasie kontrowersyjne. Jakie słowo pada ze sceny?

Ze sceny pada słowo "fajny". 

Gdybyś  miała znaleźć słowo, które jest najbardziej kontrowersyjne na dzisiejsze czasy, na jakie mogłoby paść? (Śmiech.) 

Gdybym miała w tej chwili wskazać słowo, które wzbudza kontrowersje w dzisiejszych czasach, powiedziałabym "wiara". 

Najbliższe plany. 

Dużo się dzieje. (Śmiech.) 

1 komentarz:

  1. Korzystanie z usług hydraulika to niezbędna część utrzymania każdego domu w dobrym stanie. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak skomplikowane mogą być systemy wodno-kanalizacyjne, dopóki nie pojawi się problem. Profesjonalista może szybko zdiagnozować i naprawić większość awarii, co oszczędza czas i pieniądze. Dlatego zawsze warto mieć pod ręką numer do sprawdzonego fachowca. Warto również pamiętać o regularnym przeglądzie instalacji, aby unikać niespodzianek. W tym kontekście warto zajrzeć na stronę https://jogastyl.pl/, która może okazać się przydatnym zasobem informacji.

    OdpowiedzUsuń